Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 19 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Marek Edelman
‹I była miłość w getcie›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułI była miłość w getcie
Data wydania4 lutego 2009
Autor
Wydawca Świat Książki
ISBN978-83-247-1416-2
Format200s. 125×200 mm
Cena24,90
Gatunekhistoryczna, non‑fiction
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Ten okrutny XX wiek: Czy można kochać w piekle?
[Marek Edelman „I była miłość w getcie” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Marek Edelman – uczestnik powstania w getcie warszawskim, a po wojnie lekarz kardiolog – zyskał nieśmiertelną sławę dzięki wydanemu w 1977 roku reportażowi „Zdążyć przed Panem Bogiem”. Opublikowany przezeń w tym roku tom wspomnień „I była miłość w getcie” można potraktować jako wstrząsający suplement do książki Hanny Krall.

Sebastian Chosiński

Ten okrutny XX wiek: Czy można kochać w piekle?
[Marek Edelman „I była miłość w getcie” - recenzja]

Marek Edelman – uczestnik powstania w getcie warszawskim, a po wojnie lekarz kardiolog – zyskał nieśmiertelną sławę dzięki wydanemu w 1977 roku reportażowi „Zdążyć przed Panem Bogiem”. Opublikowany przezeń w tym roku tom wspomnień „I była miłość w getcie” można potraktować jako wstrząsający suplement do książki Hanny Krall.

Marek Edelman
‹I była miłość w getcie›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułI była miłość w getcie
Data wydania4 lutego 2009
Autor
Wydawca Świat Książki
ISBN978-83-247-1416-2
Format200s. 125×200 mm
Cena24,90
Gatunekhistoryczna, non‑fiction
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
Marek Edelman to postać legendarna. Człowiek cieszący się od lat niesłabnącym autorytetem – zarówno w Polsce, jak i poza granicami kraju. Jeden z niewielu wciąż jeszcze żyjących uczestników powstania w getcie warszawskim. W czasach PRL-u związany z demokratycznym podziemiem antykomunistycznym. Dzisiaj będący głosem rozsądku w sprawach polsko-żydowskich, otwarcie sprzeciwiającym się chociażby wyn(at)urzeniom prasy światowej na temat „polskich obozów zagłady”. Z mroków historii wyciągnęła go Hanna Krall, publikując w drugiej połowie lat 70. ubiegłego wieku reportaż zatytułowany „Zdążyć przed Panem Bogiem”. Od tamtej pory Edelman na trwałe już zagościł w świadomości Polaków, a książka znanej reportażystki trafiła nawet na listę lektur w szkołach średnich. Trudno jednak było opowiedzieć tak ciekawy życiorys w jednej tylko, na dodatek niezbyt obszernej książce. Nic więc dziwnego, że – już po upadku Polski Ludowej, kiedy nazwisko łódzkiego doktora zdjęto z indeksu – coraz częściej zgłaszali się doń pisarze, chcący przyjrzeć się bliżej jego obfitującemu w wiekopomne wydarzenia życiu. W 1999 roku ukazała się książka „Strażnik. Marek Edelman opowiada” Rudiego Assuntina i Wlodka Goldkorna; rok później wywiad z byłym członkiem Żydowskiej Organizacji Bojowej pojawił się w opracowaniu Anki Grupińskiej „Ciągle po kole. Rozmowy z żołnierzami Getta Warszawskiego”; wreszcie w ubiegłym roku Witold Bereś i Krzysztof Burnetko opublikowali, zdawało się, wyczerpującą temat biografię „Marek Edelman. Życie. Po prostu”. A jednak, jak się okazało, doktor Edelman miał jeszcze coś do dodania. W efekcie powstała spisana przez Paulę Sawicką – na co dzień dziennikarkę i prezes Stowarzyszenia „Otwarta Rzeczpospolita” – książka „I była miłość w getcie”.
Książka Sawickiej – wszak to ona nadała jej ostateczny literacki kształt – nie jest klasycznym tomem wspomnień. I słusznie. Powtarzanie po raz kolejny tych samych informacji, o których pisali wcześniejsi biografowie, nie miałoby większego sensu. Autorka skupiła się więc na tym, co w poprzednich książkach jej bohater pominął: o czym nie wspominał w ogóle lub też jedynie zasygnalizował. Tym samym wcale nie Edelman stał się głównym bohaterem „I była miłość w getcie”, ale ludzie, z którymi zetknął się w tych strasznych czasach, a którzy później na długie lata – z bardzo różnych powodów – wypadli z jego pamięci. W odautorskiej nocie Sawicka wspomniała: „Od ponad ćwierć wieku Marek Edelman mówi do mnie o przeszłości. Słucham też, jak odpowiada na pytania ludzi ciekawych relacji świadka historii. A kiedy wychodzą, nieodmiennie słyszę: Dlaczego nikt mnie nie pyta, czy w getcie była miłość?”. Dzięki tym słowom poznajemy genezę książki, będącej próbą innego spojrzenia na codzienne życie w getcie warszawskim, w którym przecież ludzie nie tylko umierali, ale także kochali się i rodzili. Temat to często przez autorów zajmujących się Holokaustem spychany na znacznie dalszy plan, jakby uważali go za niewłaściwy, niegodny, nielicujący z powagą ofiar. Do tej pory pojawiał się najczęściej na marginesie wspomnień ocaleńców z Zagłady. A przecież nikt nie ma wątpliwości, że nawet w tak nieludzkich czasach i w tak nieludzkim miejscu obecna była Miłość. Młodzi ludzie zakochiwali się w sobie, by później nierzadko razem powędrować do bydlęcego wagonu odwożącego ich do Treblinki, Bełżca, Sobiboru czy Auschwitz. W pamięci Edelmana zachowało się wiele reminiscencji takich właśnie tragicznych związków – miłości, które rodziły się nagle, by ostatecznie spłonąć w krematoryjnym piecu.
„I była miłość w getcie” to zbiór luźnych, często oderwanych od siebie opowieści, które mają jeden wspólny mianownik: miejsce akcji – warszawskie getto. Narrator nie ogranicza się jednak w swych wspomnieniach tylko do czasów wojny; sięga pamięcią znacznie głębiej, do swych szkolnych lat, jak i znacznie wybiega w przyszłość, dopowiadając późniejsze, już powojenne losy swoich bohaterów – przyjaciół, znajomych, a niekiedy ludzi prawie całkiem obcych, z którymi zetknął się przelotnie, a którzy mimo to zostawili w nim cząstkę siebie. W książce Sawickiej nie brakuje historii dramatycznych i wstrząsających (vide rozdziały „Terror w getcie”, „Daleka kuzynka Tosi”, „Umschlagplatz”), ale są i takie, które wzruszają niemal do łez, udowadniając, że nawet w piekle można było pozostać człowiekiem („Może opowiem ci o miłości starszych ludzi…”, „Antek i Celina”). Edelman z jednej strony przywołuje postaci doskonale znane, które zapisały się już trwale w żydowskiej historii naszego kraju (jak chociażby Szmula Zygielbojma, Mordechaja-Mariana Anielewicza, Icchaka-Antka Cukiermana czy Cywii-Celiny Lubetkin), z drugiej jednak – mówi o ludziach, którzy nie mieli szczęścia stać się bohaterami, choć niejednokrotnie wykazali się wielką odwagą i humanitaryzmem. By ocalić ich od zapomnienia, autor wspomnień – przy pomocy wsłuchującej się w jego relacje Sawickiej – sporządził indeks osób, które, niekiedy tylko zdawkowo, pojawiły się na kartach „I była miłość w getcie”.
Zdecydowanie nie jest to książka, od której należy rozpoczynać peregrynację przez życie Marka Edelmana. Sięgnąć po nią należy dopiero pod warunkiem, że wcześniej zapoznaliśmy się z reportażem Krall i biografią autorstwa Beresia i Burnetki. Spisane przez Sawicką okruchy pamięci ostatniego dowódcy powstania w getcie są bowiem w istocie suplementem do wcześniej opublikowanych pozycji. By nie pogubić się w prawdziwym gąszczu faktów i postaci, należy najpierw przyswoić sobie niezbędną wiedzę na temat tego, co działo się w czasie okupacji w warszawskim getcie i jaką rolę w tych wydarzeniach odegrał Edelman. Dotarłszy do ostatniej strony, można się zastanawiać, dlaczego autor wspomnień z takim uporem wraca do swoich wojennych przeżyć, które naznaczone są przecież piętnem ludobójstwa na niespotykaną wcześniej skalę? Dlaczego nie daje odpocząć swej pamięci? Poniekąd sam rozwiewa te wątpliwości w otwierającym właściwą część książki tekście „Zło może urosnąć” (będącym zapisem przemówienia wygłoszonego w czerwcu 2005 roku), w którym pisze / mówi: „Za mną jest nicość. Nicość, w którą odeszły setki tysięcy ludzi, których odprowadzałem do wagonów”. Oraz: „Musimy walczyć ze złem tak, żeby ten, który czyni zło, zrozumiał, że nie będzie dla niego litości”. Książka jest więc przede wszystkim oskarżeniem totalitaryzmu nazistowskiego, odpowiedzialnego za eksterminację narodu żydowskiego. I ostrzeżeniem wobec tych, którzy dzisiaj starają się zacierać pamięć o tamtych czasach i podważać ogrom popełnionych zbrodni.
„I była miłość w getcie” to nie jest lektura ani lekka, ani przyjemna. Trudno polecić ją na miłe spędzenie wieczoru. Mimo to warto sięgnąć po kolejną porcję wspomnień Marka Edelmana. Między innymi po to, by poznać jeszcze jedno oblicze getta. I by nigdy nie zapomnieć o tych, których ciała uleciały do nieba przez kominy obozów zagłady. Nazistowskich obozów zagłady!
koniec
28 kwietnia 2009

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

PRL w kryminale: Biały Kapitan ze Śródmieścia
Sebastian Chosiński

19 IV 2024

Oficer MO Szczęsny, co sugeruje już zresztą samo nazwisko, to prawdziwe dziecko szczęścia. Po śledztwie opisanym w swej debiutanckiej „powieści milicyjnej” Anna Kłodzińska postanowiła uhonorować go awansem na kapitana i przenosinami do Komendy Miejskiej. Tym samym powinien się też zmienić format prowadzonych przez niego spraw. I rzeczywiście! W „Złotej bransolecie” na jego drodze staje wyjątkowo podstępny bandyta.

więcej »

Mała Esensja: Trudne początki naszej państwowości
Marcin Mroziuk

18 IV 2024

W dziesięciu opowiadań tworzących „Piastowskie orły” autorzy nie tylko przybliżają kluczowe momenty z panowania pierwszej polskiej dynastii władców, lecz również ukazują realia codziennego życia w tamtej epoce. Co ważne, czynią to w atrakcyjny dla młodych czytelników sposób.

więcej »

Superwizja
Joanna Kapica-Curzytek

15 IV 2024

Zamieszkały w Berlinie brytyjski reportażysta podróżuje po niemieckim wybrzeżu. Jego znakomite „Duchy Bałtyku” są zapisem odkrywania, skrawek po skrawku, esencji niemieckiej duszy.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.