Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 25 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Piotr Łopuszański
‹Pan Samochodzik i jego autor›

EKSTRAKT:60%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułPan Samochodzik i jego autor
Data wydania16 lipca 2009
Autor
Wydawca Nowy Świat
ISBN978-83-7386-329-3
Format336s. 165×235mm; oprawa twarda
Cena39,90
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Zbigniew Nienacki vs. Pan Samochodzik
[Piotr Łopuszański „Pan Samochodzik i jego autor” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Kto z pokolenia obecnych czterdziestolatków nie zna pana Tomasza – muzealnika-detektywa, bohatera słynnych powieści dla młodzieży z czasów PRL-u? Kto, czytając przed laty książki Zbigniewa Nienackiego, nie marzył o przeżyciu intrygującej przygody? Zwłaszcza jeśli miałaby ona dodatkowo skutkować odnalezieniem wspaniałego skarbu… To dla nich właśnie Piotr Łopuszański napisał „Pana Samochodzika i jego autora”, w którym poddał wiwisekcji nie tylko życie pisarza, ale przede wszystkim jego twórczość.

Sebastian Chosiński

Zbigniew Nienacki vs. Pan Samochodzik
[Piotr Łopuszański „Pan Samochodzik i jego autor” - recenzja]

Kto z pokolenia obecnych czterdziestolatków nie zna pana Tomasza – muzealnika-detektywa, bohatera słynnych powieści dla młodzieży z czasów PRL-u? Kto, czytając przed laty książki Zbigniewa Nienackiego, nie marzył o przeżyciu intrygującej przygody? Zwłaszcza jeśli miałaby ona dodatkowo skutkować odnalezieniem wspaniałego skarbu… To dla nich właśnie Piotr Łopuszański napisał „Pana Samochodzika i jego autora”, w którym poddał wiwisekcji nie tylko życie pisarza, ale przede wszystkim jego twórczość.

Piotr Łopuszański
‹Pan Samochodzik i jego autor›

EKSTRAKT:60%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułPan Samochodzik i jego autor
Data wydania16 lipca 2009
Autor
Wydawca Nowy Świat
ISBN978-83-7386-329-3
Format336s. 165×235mm; oprawa twarda
Cena39,90
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
Pan Samochodzik to ikona peerelowskiej popkultury. Postać co najmniej tak samo popularna jak Hans Kloss, Janek Kos i jego pancerni czy też dwójka sympatycznych harcerzy, Romek i A’Tomek, którzy postawili sobie za punkt honoru uczłowieczenie małpki o rzymskim imieniu Tytus. W latach 60. i 70. ubiegłego wieku w powieściach o panu Tomaszu (notabene czytelnicy nigdy nie poznali jego nazwiska) – skromnym detektywie amatorze na etacie muzealnika – zaczytywali się prawie wszyscy nastolatkowie. Każda kolejna książka sprzedawana była na pniu, a nazwisko autora, urodzonego w Łodzi pierwszego dnia 1929 roku Zbigniewa Nienackiego (a właściwie Nowickiego), stawiano w jednym rzędzie obok klasyków rodzimej prozy dla młodzieży – Kornela Makuszyńskiego, Alfreda Szklarskiego, Edmunda Niziurskiego czy Aleksandra Minkowskiego. Co więcej, w przeciwieństwie do wielu jego kolegów po piórze, pisarzowi nie zaszkodziła wcale transformacja ustrojowa, która dokonała się w Polsce po 1989 roku. Przygody Pana Samochodzika wciąż są wznawiane i, co jeszcze ważniejsze, czytane przez kolejne pokolenia młodych Polaków. Ta niesłabnąca popularność przyjmuje zresztą niekiedy dość groteskowe rozmiary. Dość powiedzieć, że specjalizująca się w wydawaniu twórczości Nienackiego oficyna Warmia od jedenastu lat publikuje kolejne tomy serii. Do tego momentu ukazały się osiemdziesiąt cztery powieści, w powstaniu których nieżyjący od 1994 roku pisarz nie miał już żadnego udziału. Jedenastu autorów – w tym między innymi ukrywający się pod pseudonimem Tomasz Olszakowski Andrzej Pilipiuk – zarobiło na stworzonej przez łodzianina postaci, choć żadnemu z nich nie udało się dorównać poziomem oryginałom.
Piotr Łopuszański (rocznik 1966) zaliczał się zapewne do późnych czytelników opowieści o panu Tomaszu. Można podejrzewać, że po swoje pierwsze w życiu „Samochodziki” sięgnął najwcześniej w połowie lat 70. XX wieku, kiedy seria stworzona przez Nienackiego stopniowo dogorywała. Mieszkający już wtedy od dekady w mazurskim Jerzwałdzie autor „Księgi strachów” miał śmiertelnie dosyć swego najbardziej znanego bohatera i postanowił wziąć z nim rozbrat. Jak się okazało, trwał on tylko kilka lat, które pisarz poświęcił na tworzenie powieści dla dorosłych. Pisał je już w latach 60. (między innymi „Worek Judaszów”, „Podniesienie”, „Laseczka i tajemnica”, „Z głębokości”, „Sumienie”), ale nie przyniosły mu one ani szczególnej popularności u czytelników, ani uznania u krytyków. Teraz widocznie uznał, że – znacznie już dojrzalszy i z wyrobionym nazwiskiem – ma na to znacznie większe szanse. W ciągu kilku lat stworzył „Uwodziciela” (1979), dwutomowe „Raz w roku w Skiroławkach” (1983) oraz „Wielki las” (1987). I rzeczywiście zrobiło się o Nienackim niezwykle głośno. Ale nie dlatego, że wspomniane książki okazały się wielkim wydarzeniem literackim; wręcz przeciwnie – były typowym przykładem grafomanii, a autora zaczęto nawet oskarżać o… szerzenie pornografii. Najwięcej zamieszania uczyniły „Skiroławki”, które z księgarskich półek znikały jak świeże bułeczki. Czytano je z prawdziwymi wypiekami na twarzy, nie mogąc uwierzyć, że te ociekające wyuzdanym – oczywiście jak na lata 80. – seksem opisy wyszły spod pióra autora historii o detektywie-muzealniku, bożyszczu młodzieży. Dziś już chyba jednak nikt nie sięgnie po żadną z tych książek bez przymusu. Po prostu – nie warto. Swą chwilową sławę zawdzięczały bowiem nie wartościom artystycznym, których w zasadzie nie posiadają, ale faktowi, że napisał je Nienacki. Tak, ten Nienacki! Od Pana Samochodzika!
Łopuszański, zabierając się do pracy nad twórczością autora „Niesamowitego dworu”, zdecydował się pominąć jego prace pisane z myślą o dorosłych czytelnikach. Jak najsłuszniej – to zwyczajnie literatura, w najlepszym wypadku, średnich lotów. Skupił się za to na serii powieści o panu Tomaszu, starając się jednocześnie przez ich pryzmat odtworzyć portret samego pisarza. Po lekturze „Pana Samochodzika i jego autora” nie można mieć wątpliwości, że badacz twórczości Nienackiego potraktował swoje zadanie nad wyraz poważnie, a do jego wykonania przystąpił metodycznie. Przede wszystkim dotarł do każdego z wydań interesujących go książek i porównał je, wyszukując zmiany, jakich dokonywano – czasami robił to sam autor, a w ostatnich latach, już po jego śmierci, głównie redaktorzy wydawnictwa Warmia – po to, by uwspółcześnić realia i przydać panu Tomaszowi bardziej strawny dla współczesnego czytelnika życiorys. Jak się bowiem okazało, muzealnik zajmował się nie tylko tropieniem przestępców i poszukiwaniem skarbów, o czym wszyscy doskonale pamiętają, ale także w wolnym czasie był aktywnym członkiem ORMO, czyli Ochotniczej Rezerwy Milicji Obywatelskiej. Dzisiaj nie jest to już powód do chwały, więc ten epizod z życia Pana Samochodzika w kolejnych wydaniach powieści jest zazwyczaj skrzętnie usuwany. Lektura książki Łopuszańskiego pozostawia zresztą dość denerwujące wrażenie – ilość wzmiankowanych przez niego poprawek i zmian w pisanych z myślą o młodzieży dziełach Nienackiego jest tak wielka, że w którymś momencie można dojść do wniosku, iż mamy po prostu do czynienia z jednym wielkim fałszowaniem powieściowej rzeczywistości. Kłania się George Orwell! Najgorsze jednak, że zmiany te są bardzo często zwykłą partaniną, a w ich efekcie powstają prawdziwe koszmarki. I czyni się to twórcy, który sam w jednym z wywiadów przekonywał: „Za najważniejsze uważam uczciwość. Pragnę pisać takie książki, których nie będę musiał wstydzić się za dwadzieścia lat i chyłkiem wycofywać je z bibliotek, jak to się z niejednymi dzieje”.
W ocenie tych działań, za które notabene Nienacki odpowiadać już oczywiście nie może, Piotr Łopuszański jest bardzo ortodoksyjny – uznaje je za barbarzyństwo i postuluje, aby zaniechać podobnych praktyk. Jednocześnie przekonuje czytelników, aby sięgali po pierwsze edycje „Samochodzików”. Trudno zresztą nie przyznać mu racji. Niech już nawet pan Tomasz będzie ormowcem, niech podkreśla na każdym kroku wspaniałość ustroju socjalistycznego, niech walczy z przestępcami nasyłanymi do Polski ze zgniłego Zachodu – ale niech będzie sobą! Powieści Nienackiego dla młodzieży są przecież zwierciadłem epoki, w której powstały (głównie lat 60. i 70. XX wieku). Co prawda, mimo wszystko trochę wykrzywionym – ale jaki mają sens nieudolne próby „naprawy” tego zwierciadła? To trochę tak, jakby wyemitować teraz „Czterech pancernych i psa”, zastępując wszędzie gdzie to możliwe, Armię Czerwoną aliantami zachodnimi. Wyszedłby jeden wielki absurd!
Dla wielbicieli „Samochodzików” książka Łopuszańskiego może mieć walor encyklopedyczny. W kolejnych rozdziałach autor streszcza bowiem fabułę wszystkich powieści (również tych, które Warmia podpięła do cyklu już na początku lat 90., a które wcześniej znane były jako „Uroczysko”, „Skarb Atanaryka” oraz „Pozwolenie na przywóz lwa”), szczegółowo porównuje ze sobą następne ich edycje, na podstawie informacji zawartych w książkach odtwarza meandry biografii pana Tomasza, bliżej przygląda się też między innymi jego wehikułowi, wrogom, którym muzealnik musi stawić czoło, i kobietom, które pojawiają się w jego życiu. W ogarnięciu wszystkich zawiłości zdecydowanie pomaga „Leksykon postaci”. Najciekawszy jednak rozdział nosi tytuł „Błędy”. W nim Łopuszański wylicza potknięcia – głównie fabularne i merytoryczne – które przytrafiły się Zbigniewowi Nienackiemu. Nie było ich może zbyt wiele (zwłaszcza tych drugich), ale biorąc pod uwagę, że sam pisarz uważał się – i często to podkreślał – za „profesjonalistę” i „człowieka wykształconego”, nie wystawiają mu one najwyższej noty. Intrygujący jest również rozdział poświęcony biografii twórcy „Samochodzików”, która zasługuje na osobne, szczegółowe omówienie. Powiedzieć bowiem, że był pupilkiem władz to mało. Zapracował zresztą na to gorliwie takimi powieściami, jak „Worek Judaszów” (1961) czy „Podniesienie” (1963). W stanie wojennym natomiast, kiedy wielu partyjnych artystów oddawało pezetpeerowskie legitymacje, on wyraził zgodę, by zostać członkiem Tymczasowej Rady Krajowej Patriotycznego Ruchu Odrodzenia Narodowego (PRON). W ślad za tą jednoznaczną deklaracją polityczną Nienackiego poszły ze strony władzy ludowej konkretne korzyści dla pisarza, w tym te najbardziej chyba przezeń oczekiwane – wielotysięczne nakłady jego książek (zarówno wznowień, jak i premier).
Nienacki lubił dawać dobre rady czytelnikom (w życiu, jak przekonuje Łopuszański, postępował podobnie). Pana Tomasza obdarował pewnymi elementami swojej biografii – vide kariera dziennikarska i przynależność do ORMO – oraz cechami swojego charakteru (mentorstwo). Chętnie zresztą identyfikował się z tą postacią, ale i w tym przypadku nie zawsze był szczery. Pouczanie innych nie stało na przykład na przeszkodzie w nawiązaniu przez niemal czterdziestoletniego pisarza pozamałżeńskiego romansu z… siedemnastolatką. I to w czasach, gdy Polską Ludową kierował niezwykle pruderyjny Władysław Gomułka. Oczywiście na kartach „Samochodzików” nie znajdziemy na ten temat ani jednego słowa… „Pan Samochodzik i jego autor” to książka interesująca, ale niepozbawiona, niestety, istotnych wad. Przede wszystkim można odnieść wrażenie, że nie przyłożył się do swojej pracy redaktor (a raczej redaktorka). Ilość błędów interpunkcyjnych oraz nieporadności stylistycznych zdecydowanie bowiem przekracza średnią krajową. O pomstę do nieba woła sposób dzielenia wyrazów w wersach. Straszliwie irytują także częste powtórzenia – te same informacje Łopuszański przekazuje niekiedy po kilka razy w różnych rozdziałach. Może to być spowodowane tym, że każdy z nich powstawał w innym czasie jako osobny tekst, ale to właśnie zadaniem redaktora powinno być wyłapanie i usunięcie tych powtórzeń. Znacznie bardziej mógłby również przyłożyć się autor do rozdziału zatytułowanego „Filmy”, w którym omawiając ekranizacje młodzieżowych powieści Nienackiego, nie wykracza poza zdawkowe i bardzo banalne oceny. Z jednej strony bardzo dobrze się stało, że książka taka powstała, z drugiej – warto przed jej wznowieniem (zapewne za kilka lat) dokonać gruntownych przeróbek. W przeciwieństwie do książek Nienackiego dziełu Łopuszańskiego przydałby się lifting.
koniec
3 sierpnia 2009

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Szereg niebezpieczeństw i nieprzewidywalnych zdarzeń
Joanna Kapica-Curzytek

21 IV 2024

„Pingwiny cesarskie” jest ciekawym zapisem realizowania naukowej pasji oraz refleksją na temat piękna i różnorodności życia na naszej planecie.

więcej »

PRL w kryminale: Biały Kapitan ze Śródmieścia
Sebastian Chosiński

19 IV 2024

Oficer MO Szczęsny, co sugeruje już zresztą samo nazwisko, to prawdziwe dziecko szczęścia. Po śledztwie opisanym w swej debiutanckiej „powieści milicyjnej” Anna Kłodzińska postanowiła uhonorować go awansem na kapitana i przenosinami do Komendy Miejskiej. Tym samym powinien się też zmienić format prowadzonych przez niego spraw. I rzeczywiście! W „Złotej bransolecie” na jego drodze staje wyjątkowo podstępny bandyta.

więcej »

Mała Esensja: Trudne początki naszej państwowości
Marcin Mroziuk

18 IV 2024

W dziesięciu opowiadań tworzących „Piastowskie orły” autorzy nie tylko przybliżają kluczowe momenty z panowania pierwszej polskiej dynastii władców, lecz również ukazują realia codziennego życia w tamtej epoce. Co ważne, czynią to w atrakcyjny dla młodych czytelników sposób.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Inne recenzje

Esensja czyta: Lato 2009
— Jakub Gałka, Anna Kańtoch, Joanna Słupek, Mieszko B. Wandowicz, Konrad Wągrowski

Tegoż twórcy

Tego nie dowiecie się w szkole
— Joanna Kapica-Curzytek

Tegoż autora

Płynąć na chmurach
— Sebastian Chosiński

Ptaki wśród chmur
— Sebastian Chosiński

„Czemu mi smutno i czemu najsmutniej…”
— Sebastian Chosiński

Pieśni wędrujące, przydrożne i roztańczone
— Sebastian Chosiński

W kosmosie też znają jazz i hip hop
— Sebastian Chosiński

Od Bacha do Hindemitha
— Sebastian Chosiński

Z widokiem na Manhattan
— Sebastian Chosiński

Duńczyk, który gra po amerykańsku
— Sebastian Chosiński

Awangardowa siła kobiet
— Sebastian Chosiński

Czekając na…
— Sebastian Chosiński

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.