Mała Esensja: Wiatr kosmosu i inne historie [ - recenzja]Esensja.pl Esensja.pl Obok pseudo-disnejowskich popelinek czy kiepskich grafik komputerowych z „tekstem” na półkach z książkami dla dzieci pojawiają się także dobre pozycje. Trzeba o nich pisać – dobrym wydawnictwom „dzieciowym” przydadzą się klienci, a dzieciom przyda się start czytelniczy w dobrym stylu.
Mała Esensja: Wiatr kosmosu i inne historie [ - recenzja]Obok pseudo-disnejowskich popelinek czy kiepskich grafik komputerowych z „tekstem” na półkach z książkami dla dzieci pojawiają się także dobre pozycje. Trzeba o nich pisać – dobrym wydawnictwom „dzieciowym” przydadzą się klienci, a dzieciom przyda się start czytelniczy w dobrym stylu.
Każda z poniżej opisanych książek jest inna – różni się formatem, pochodzeniem, ceną, no i fabułą. Mają jednak bardzo istotną cechę wspólną – każda z nich „sprawdziła się” na dwulatku. Lepszej rekomendacji rodzice chyba nie potrzebują. Dla najmłodszych dzieci (tzn. bez przesady – takich po roku) przeznaczona jest seria Jo Lodge o Panu Kłapie – sympatycznym krokodylu, który jednak na końcu każdej książeczki robi coś przerażającego: otwiera paszczę, skacze ze śnieżką, wyskakuje z walizki… Dla dzieci może to być naprawdę straszne, gdyż książki mają ruchome części, które sprawiają, że Pan Kłap naprawdę wzlatuje z ostatniej strony. Lepiej zatem sprawdzić przed zakupem, czy nie zafunduje się potomkowi histerii i traumy – pokazując książeczkę jeszcze w księgarni. Jednak dziecko szybko powinno się przyzwyczaić do krokodyla i początkowy strach zmieni się w mały, przyjemny dreszczyk emocji – spodziewanej, więc już nie tak groźnej. Ponadto Pan Kłap robi same fajne rzeczy – demonstruje przeciwieństwa, szuka swoich przyjaciół, pokazuje zmiany pogody i nazywa kolory. Autorka, Jo Lodge, zadbała o bajecznie kolorową i ładną oprawę graficzną, zaś Firma Księgarska Olesiejuków o stronę edytorską, w rezultacie otrzymujemy zatem zabawne i edukacyjne „opowieści z dreszczykiem”. „Jak tata pokazał mi wszechświat” Ulfa Starka (tekst) i Evy Eriksson (ilustracje) to prosta historia z życia wzięta – ojciec zabiera kilkuletniego synka na łąkę, by tam, po zachodzie słońca, pokazać mu wszechświat. Tata ma na myśli gwiazdy („znał nazwę każdej z nich”), jednak mały Ulf zauważa także „ślimaka ze wszechświata, pełznącego po kamieniu” oraz „źdźbło trawy kołysane wiatrem kosmosu”. Zaś ojca sprowadza na ziemię coś, co zostawił na niej jakiś Wielki Pies. „– A ja chciałem pokazać ci coś pięknego. Coś, co zapamiętasz na całe życie – powiedział i chwycił mnie za rękę. – I zapamiętam – odparłem”. Jak można wywnioskować z tej pięknie ilustrowanej pastelową kredką książeczki z wydawnictwa Zakamarki, Ulf faktycznie zapamiętał. „Trzy pytania” Jona J. Mutha to z kolei autorska trawestacja opowiadania Lwa Tołstoja pod tym samym tytułem. W wersji znanego ze „ Zdumiewających opowieści pandy” autora i rysownika bohaterem nie jest car i jego wrogowie, a Mikołaj – chłopiec poszukujący odpowiedzi na pytania: Skąd mam wiedzieć, że trzeba działać? Kto jest najważniejszy? Jak odgadnąć, co trzeba robić? Jego przyjaciele: czapla, małpka i pies dają mu sprzeczne odpowiedzi, a żółw, do którego udaje się po radę, milczy. Gdy nieszczęście dotyka pandę i jej małe dziecko, okazuje się, że Mikołaj zna już odpowiedzi na swe pytania – a żółw, od dawna podążający Drogą, musi mu to tylko uświadomić. Poza mądrą treścią, ta wydana przez wydawnictwo Sonia Draga książeczka zachwyca stroną graficzną. Piękne, malarskie i bardzo ekspresyjne ilustracje oczarowują świetnie zachowaną równowagą między szczegółowością a prostotą, czym przywodzą na myśl niektóre grafiki mistrza Hokusai. Najbardziej „klasyczna” książeczka dla dzieci w tym zestawie to „Stare drzewo” Ruth Brown – kolorowo opowiedziana historyjka o zwierzętach, starających się uratować swój dom – drzewo – przed drwalami. Jednak najpierw konieczne jest w ogóle dostrzeżenie problemu, co dla zajętych swoimi codziennymi troskami mieszkańców starego drzewa nie jest proste. Dopiero zewnętrzny obserwator – dociekliwy listonosz Gołąb – ogniskuje uwagę Borsuka, pani Królikowej, Wiewiórek, Sroki, Kapitana Kruka i Dzięcioła na złowróżbnym znaku X, wymalowanym na pniu. Ocalenie wspólnego domu wymaga również wspólnego działania, a tym samym przełamania różnych sąsiedzkich animozji i pretensji. Obrazki, ilustrujące fabułę, są wykonane realistycznie i bardzo barwnie, co przyciąga uwagę dzieci, zaś bonusem jest wielkie drzewo, rozkładające się w książce po otwarciu ostatniej stronicy. To trójwymiarowe odwzorowanie pozwala zajrzeć do zwierzęcych mieszkanek i odwiedzić Kapitana Kruka, zamieszkującego sam czubek drzewa. Firma Księgarska Olesiejuków podaje, iż książka przeznaczona jest dla dzieci powyżej trzeciego roku życia, ale nie przesadzajmy – dwulatkowi także sprawi ona mnóstwo uciechy. Książeczką już ewidentnie przeznaczoną dla dzieci starszych niż trzylatki jest pozycja „O Grzesiu, chłopczyku, który nie przestawał zadawać pytań” (co jednak poradzić, gdy dwuletni synek od kilku tygodni codziennie prosi o „gziesia”? Czytać, i już). Wydawnictwo Znak wydało ten francuski niezbędnik, służący tak dzieciom, które weszły w fazę „a czemu?”, jak i ich rodzicom (na końcu książki znajduje się komentarz i poradnik dla rodziców, powiązany z poszczególnymi rozdziałami). Tematyka jest szeroka – od pytań egzystencjalnych o śmierć i powstanie świata, poprzez kwestie bezdomności, tolerancji i niesprawiedliwości, aż do tego, dlaczego trzeba słuchać rodziców i jaka jest rola ojca. Każdy z dwunastu rozdziałów składa się z siedmiu plansz, na których Grześ zadaje pytanie i uzyskuje odpowiedź – od rodziców, dziadków, pani w przedszkolu – oraz z sąsiadujących z planszami obrazków, ilustrujących poruszaną kwestię. Rodzicom o poglądach mocno konserwatywnych książeczka zapewne nie spodoba się – w prostych słowach przekazuje ideę ewolucji (tak człowieka, jak i Wszechświata), kwestie moralne i eschatologiczne pokazywane są zarówno ze strony wierzącej mamy Grzesia, jak i jego ateistycznego taty, zaś padające z ust przedszkolanki stwierdzenie, że każdy jest trochę dobry i trochę niedobry, może zostać skwitowane jako relatywizm moralny. To krótkie omówienie czterech zaledwie pozycji nie wyczerpuje oczywiście zasobu dobrych książek „dzieciowych” w Polsce. Jeśli jednak choć kilkoro rodziców uzna powyższe opisy za przydatne, spełni ono swoje zadanie.
|