Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 25 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Laura Esquivel
‹Przepiórki w płatkach róży›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułPrzepiórki w płatkach róży
Tytuł oryginalnyComo Agua Para Chocolate
Data wydaniastyczeń 1999
Autor
PrzekładElżbieta Komarnicka
Wydawca Zysk i S-ka
ISBN83-7150-572-8
Format185s.
Cena15,—
Gatunekobyczajowa
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

To lubię: Kuchnia pełna książek
[Laura Esquivel „Przepiórki w płatkach róży”, Fannie Flagg „Smażone zielone pomidory”, John Lanchester „Cnym rozkoszom”, Chitra Banerjee Divakaruni „Mistrzyni przypraw” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
„Menu może uosabiać antropologię kultury albo psychologię jednostki; może być biografią, historią kultury, leksykonem; (…) może być drogą ku wiedzy, ścieżką do niej wiodącą, inspiracją, tao, elementem porządkującym, kształtującym, manifestacją, talizmanem, zaklęciem, nakazem, wspomnieniem, fantazją, iluzją, unikiem, asercją, uwodzeniem, modlitwą, wezwaniem, cichym zaklęciem, kiedy pochodnie przygasają a las wydaje się coraz wyższy, wilki wyją głośniej i ogień przygotowuje się do aktu poddania wobec nadciągającej nocy.”
(J. Lanchester, Z dziennika Tarkwiniusza Winot)

Anna Brzezińska

To lubię: Kuchnia pełna książek
[Laura Esquivel „Przepiórki w płatkach róży”, Fannie Flagg „Smażone zielone pomidory”, John Lanchester „Cnym rozkoszom”, Chitra Banerjee Divakaruni „Mistrzyni przypraw” - recenzja]

„Menu może uosabiać antropologię kultury albo psychologię jednostki; może być biografią, historią kultury, leksykonem; (…) może być drogą ku wiedzy, ścieżką do niej wiodącą, inspiracją, tao, elementem porządkującym, kształtującym, manifestacją, talizmanem, zaklęciem, nakazem, wspomnieniem, fantazją, iluzją, unikiem, asercją, uwodzeniem, modlitwą, wezwaniem, cichym zaklęciem, kiedy pochodnie przygasają a las wydaje się coraz wyższy, wilki wyją głośniej i ogień przygotowuje się do aktu poddania wobec nadciągającej nocy.”
(J. Lanchester, Z dziennika Tarkwiniusza Winot)

Laura Esquivel
‹Przepiórki w płatkach róży›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułPrzepiórki w płatkach róży
Tytuł oryginalnyComo Agua Para Chocolate
Data wydaniastyczeń 1999
Autor
PrzekładElżbieta Komarnicka
Wydawca Zysk i S-ka
ISBN83-7150-572-8
Format185s.
Cena15,—
Gatunekobyczajowa
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
Zapytano mnie kiedyś podczas wirtualnego chatu o moją posługę kuchenną, czyli jak tam u nas z gotowaniem i czy domownicy nie przymierają głodem, podczas gdy ja beztrosko skrobię swoje opowieści. Intencja poza pytaniem była dość oczywista („Won, babo, do garów!”), acz z lekka bezsensowna, bo przyznaję publicznie, że umiem i lubię gotować. Lubię prawie tak bardzo, jak czytać o gotowaniu. Nasza cywilizacja jest wprawdzie od kilku dekad cywilizacją postu raczej, niźli obżarstwa – co jest poniekąd typowe dla społeczeństw zasobnych i dobrze odpasionych – niemniej rozmowa dostarczyła mi cennego pretekstu, aby wybrać się na wycieczkę do literackiej (gar)kuchni. Co czynię z niemałą uciechą oraz na pohybel wszelkim dietom, które zgoła obrzydliwie rozpanoszyły się w mediach i ostatnimi czasy atakują nawet poprzez losowo rozsyłane maile reklamowe. Słowem, obawiam się, Droga Anonimowa Rozmówczyni, że będziemy się pospołu smażyć w trzecim kręgu piekieł, pomiędzy gourmandystami, ponieważ wbrew ascetycznym modom ten felieton poświęcam nader zmysłowym rozkoszom.
Mam wrażenie, że zarówno seria Kameleona (Wydawnictwo Zysk i S-ka), jak i Salamandry (Dom Wydawniczy Rebis), są dyskretnie kierowane do kobiet. Co jest zapewne rozsądną decyzją, zważywszy że kobiety czytają więcej niż mężczyźni, a i na profil wydatków domowych mają dość istotny wpływ. Stąd też zapewne pewien wspólny sztafaż kulinarny, szczególnie wyraźny w książkach Fannie Flagg i Laury Esquivel, która nie bez powodu opatrzyła swój tekst podtytułem „Powieść w zeszytach na każdy miesiąc – przepisy kucharskie, historie miłosne tudzież porady domowe zawierająca”. Mamy tutaj bardzo jasną aluzję do literatury użytkowej i nader popularnej, czyli poradników o prowadzeniu domu. Nie tych współczesnych, pokrywających dziś półki księgarskie grubą warstwą cudownych sposobów na życie, tylko owych znanych już w średniowieczu ksiąg z remediami, przepisami, radami i wskazówkami, owych sylw spisywanych pracowicie w szlacheckich dworach, kalendarzy z poradami i zeszytów z wycinkami prasowymi, skrupulatnie wklejanymi przez nasze babki. To bardzo tradycyjna forma, podobnie jak tradycyjnym zajęciem jest gotowanie.
Przepisy w książkach Fannie Flagg, Laury Esquivel i Johna Lanchestera (choć to całkiem odmienna historia) stają się zachętą nie tyle do gotowania (szczerze odradzam eksperymenty z omletem grzybowym według Tarkwiniusza Winot), ile pretekstem i kontrapunktem, ponieważ historia opowiadana jest niejako na dwa sposoby – poprzez fabułę oraz przepisy. A po odarciu z owej warstwy kulinarnej fabuła „Przepiórek w płatkach róży” nie olśniewa – ot, jeszcze jedna historia nieszczęśliwej miłości, wprawdzie wpisana w pejzaż meksykańskiej rewolucji, ale pomimo egzotycznego akcesorium dość banalna. Młodziutka Tita zakochuje się – z wzajemnością – w Pedro, lecz jako najmłodsza córka winna wedle tradycji pozostać panną i opiekować się na starość matką. Pedro poślubia więc inną kobietę, jednak przez następnych dwadzieścia lat będzie mieszkał z Titą po jednym dachem, w tradycyjnym, sfeminizowanym domostwie rządzonym przez Mamę Elenę. Ot, i cała historia. Streszczona może cokolwiek stronniczo i bez sympatii, ale, jak można łatwo zgadnąć, nie przepadam za melodramatem.

Fannie Flagg
‹Smażone zielone pomidory›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułSmażone zielone pomidory
Tytuł oryginalnyFried Green Tomatoes at the Whistle Stop Cafe
Data wydania1997
Autor
PrzekładAldona Biała
Wydawca Zysk i S-ka
CyklWhistle Stop
ISBN83-7150-258-3
Format367s.
Cena29,-
Gatunekobyczajowa
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
Dlatego – wstyd się przyznać – zmysłowy, magiczny związek Tity z jedzeniem wydaje mi się znacznie bardziej interesujący, niż jej uczucie do Pedra, który jest poniekąd postacią dość bladą i nijaką (uroki latynoskich kochanków zawsze wydawały mi się przereklamowane). Urodzona na kuchennym stole Tita zostaje spadkobierczynią prastarej tradycji kulinarnej, przyrządzone przez nią jedzenie ma zgoła pozakulinarny wpływ na współdomowników, ale też sprawia, że powoli Tita przejmuje rolę pani domu, rolę, przypomnijmy, której zgodnie z obyczajem jej odmówiono. To zrozumiałe, gdyż w obrębie tradycyjnych symbolicznych znaczeń kobieta jest karmicielką jako matka i jako przyrządzająca pożywienie. I kiedy Tita gotuje, a jej emocje przesycają potrawy magiczną mocą, to jest to zarazem manipulacja tradycją, która określa horyzont kobiecych wyborów jako Kinder, Küche und Kirche. Nic dziwnego, że feministki deszyfrowały na rozmaite sposoby powieść Laury Esquivel, ponieważ pod warstwą melodramatu jest to opowieść o władzy, wolności i sposobach, którymi kobiety wpływały i wpływają na własny los wewnątrz bardzo tradycyjnych światów. Ale przede wszystkim mamy tutaj bogaty, kuszący świat południowoamerykańskiej domowej tradycji kulinarnej – przepiórki w płatkach róży, chili w sosie orzechowym, mole z indyka z migdałami i ziarnem sezamowym. Obce nazwy, intensywne zapachy, smaki. Tym bardziej kuszące, że zupełnie niedostępne. No, chyba że ktoś potrafi mnie objaśnić, czym jest wędzony ser anejo i czy występuje w przyrodzie Mazowsza.
W powieści Fannie Flagg też znajdziemy receptury, ale tradycja kulinarna – i literacka – zgoła odmienna. Swoją drogą, zdumiewające, jak dalece zmieniły się Stany Zjednoczone od czasów Wielkiego Kryzysu, kiedy Ruth i Idge serwowały swoje zielone pomidory smażone na solidnym tłuszczu z bekonu i jeszcze polane sosem na bazie tegoż tłuszczu. Fannie Flagg konstruuje swoją historię w rytmie opowieści snutych przez panią Cleową Threadgoode, obecnie osiemdziesięciosześcioletnią pensjonariuszkę w domu starców, niegdyś mieszkankę małego miasteczka w Alabamie i przyjaciółkę Ruth i Idge, które prowadziły Whistle Stop Cafe. Opowieści pani Cleowej (cóż za znacząca forma!) są przedziwną mieszaniną sentymentu, ironicznego poczucia humoru, wycyzelowanych detali z życia amerykańskiej prowincji i makabry. Właśnie makabry, bo bez taniej czułostkowości, czy retuszu przedstawiono i tragiczną śmierć jednego z bohaterów pod kołami pociągu, i nieudane małżeństwo Ruth, i codzienne życie Murzynów w czasach Ku-Klux-Klanu. Czerwoną nicią książki jest przyjaźń dwóch właścicielek kawiarni, dyskretnie i elegancko opisany związek dwóch kobiet w czasach, które nie sprzyjały uczuciowym ekstrawagancjom. W sumie jednak nie ten wątek przesądza o uroku książki Fannie Flagg, tylko postać pani Cleowej, jej niesamowity zmysł obserwacji i szczerą radość życia przebijającą ze wspomnień o Whistle Stop Cafe.

John Lanchester
‹Cnym rozkoszom›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułCnym rozkoszom
Data wydania1997
Autor
PrzekładKonrad Majchrzak
Wydawca Rebis
ISBN83-7120-442-6
Format209 s.
Gatunekobyczajowa
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
Opowieści nie istnieją bez słuchaczy i drugą z bohaterek „Smażonych zielonych pomidorów” jest Evelyn, czterdziestoośmioletnia gospodyni domowa (nie lubię tego określenia, ale cóż robić, do Evelyn pasuje jak ulał). Evelyn wychowywano tak, aby „była dobrą dziewczyną, zachowywała się jak dama, nigdy nie podnosiła głosu, ustępowała wszystkim i wszystkiemu.” Potem wyszła za mąż, wychowywała dzieci i wierzyła, że tylko komuniści sprzeciwiają się wojnie w Wietnamie. A jeszcze później dzieci dorosły, Evelyn zaś spostrzegła, że w międzyczasie „świat stał się jakimś innym miejscem, którego w ogóle nie znała”. Co gorsza okazało się również, że na dłuższą metę nie ma różnicy między dobrymi i złymi dziewczynami, ponieważ wszystkie kończą na rocznicowym przyjęciu w szkole średniej, uczepione mężów i drinków, zupełnie jakby bez nich miały się rozpłynąć w powietrzu. Dość przerażająca diagnoza pokolenia amerykańskich – i pewnie nie tylko amerykańskich – kobiet, które starały się być dobrymi matkami i żonami, lecz w pewnym momencie okazało się, że przestały rozumieć świat i własne dzieci. Jest to więc również książka o poszukiwaniu własnego pokoju, ale Fannie Flagg przemyca też kilka dość ironicznych uwag o kobiecych grupach terapeutycznych i więcej tutaj wiary w uzdrawiającą moc opowieści, niż ideologicznych deklaracji. A opowieści – i te współczesne, i te z czasów Wielkiego Kryzysu – są zaprawdę smakowite, chociażby wizyta Ku-Klux-Klanu z Georgii w Whistle Stop Cafe albo twórcze wykorzystanie ubezpieczeń samochodowych. Fannie Flagg stworzyła uroczą, ciepłą książkę, idealną na ohydne, wilgotne listopadowe wieczory.
Natomiast powieść Johna Lanchestera można opisać na wiele sposobów, ale nigdy z użyciem słowa „uroczy”. Jest to rodzaj kulinarnej autobiografii Tarkwiniusza Winota, przy czym trzeba zaznaczyć, że pan Winot przybrał imię Tarkwiniusza w hołdzie dla mało sympatycznej postaci z Szekspirowskiego dramatu. Pozornie towarzyszymy Tarkwiniuszowi Winot w jego wędrówce przez Francję i słuchamy jego erudycyjnych wywodów o sztuce kucharskiej. Książka Johna Lanchestera jest podzielona na cztery części: każda z nich zamiera menu stosowne do pory roku, całość zaś znakomicie przyprawiono najrozmaitszymi ciekawostkami i anegdotami kulinarnymi, co nie dziwi o tyle, że autor jest smakoszem i znanym recenzentem kulinarnym. Wraz z kolejnymi potrawami powracają wspomnienia z dzieciństwa pana Winot (który wówczas miał wciąż na imię Rodney), wspomnienia o jego niani, matce eks-aktorce, norweskim kucharzu i bracie. Rywalizacja z Barrym, bratem bliźniakiem staje się dla Tarkwiniusza rodzajem życiowego wyzwania.
John Lanchester podejmuje dość ryzykowny – szczególnie w pierwszej książce, a „Cnym rozkoszom” jest jego powieściowym debiutem – eksperyment, tworząc całkowicie odpychającego bohatera. Jest bowiem pan Winot zimnym, perfekcyjnym erudytą, ale stopniowo kulinarny pamiętnik ujawnia kolejne warstwy jego osobowości. Zrazu pojawiają się delikatne aluzje w rodzaju przybranego imienia, stopniowo zaś opowieść unosi nas coraz dalej, aż spostrzeżemy, że nie jest to bynajmniej niewinna acz nader osobista książka kucharska. Wrażenie dodatkowo pogłębia styl opowieści, który – trzeba to uczciwie przyznać – nie każdemu przypadnie do gustu. To gęsta proza, pełna rozmaitych uwag, dygresji, ale poprzez ów wszechobecny ton aroganckiej wyższości – a nie bez kozery Tarkwiniusz, którego imię przybrał pan Winot, nosił przydomek Pyszny – doskonale dopasowana do osobowości bohatera, odległego krewniaka niegdysiejszych amoralnych dandysów, co nade wszystko cenili gust, smak i wyrafinowanie. Czy finałowe odkrycie zaskakuje? Nie sądzę – pan Winot zanadto wyraźnie nawiązuje do innej postaci literackiego smakosza (o ile wiem John Lanchester nie przyznaje się publicznie do inspiracji, acz jeszcze jako krytyk literacki ciekawie pisywał o owym gentlemanie). Bez zdradzania fabuły trudno pisać więcej, ale książka Johna Lanchestera jest prawdziwą uciechą dla umysłu, jeśli nie dla żołądka, zniesmaczonego cokolwiek niektórymi z pomysłów pana Winot.

Chitra Banerjee Divakaruni
‹Mistrzyni przypraw›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułMistrzyni przypraw
Tytuł oryginalnyThe Mistress of Spices
Data wydaniawrzesień 2001
Autor
PrzekładKlaudia Michalak-Palarz
Wydawca Zysk i S-ka
ISBN83-7150-872-7
Format330s.
Cena29,—
Gatunekobyczajowa
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
Na koniec ostatnia z książek i przyznam, że „Mistrzyni przypraw” Chintry Banerjee Divakaruni oczarowała mnie najbardziej. To również powieściowy debiut, lecz autorka publikowała wcześniej opowiadania i wiersze w rozmaitych antologiach, a mnie pozostaje jedynie szczerze żałować, że żadnego nie czytałam. Ale pierwszą rzeczą, która przyciągnęła moją uwagę, był niezwykły, nasycony, poetycki styl „Mistrzyni przypraw”. Zwolniłam – zazwyczaj pożeram książki z prędkością stu stron na godzinę – bo tej książki po prostu nie warto czytać zbyt szybko.
Przyznam się, ze niewiele wiem o kulturze hinduskiej i poza najbardziej oczywistą Mayą nie potrafię prześledzić znaczeń zmieniającego się imienia głównej bohaterki. Ale jest oczywistym, że Indie Chintry Banerjee Divakaruni to celowo odrealniona kraina baśni, gdzie piraci napadają na nadmorskie wioski, morskie węże rozmawiają ze śmiertelnikami, a na wyspie pośrodku morza Najstarsza szkoli młode dziewczęta w magii. Jej uczennica, Tilo, zostaje wysłana do Oakland i otwiera sklep, do którego przychodzą hinduscy emigranci. Jest Mistrzynią Przypraw, jej dłonie rozpoznają przyprawy i uwalniają ich sekretną moc. Pomaga – poprzez magię i wspomnienie dawnego kraju – ale magia będzie jej służyć tak długo, póki nie pokocha śmiertelnika. Po podobnym dictum jest oczywistym, że pewnego dnia na progu hinduskiego sklepiku z przyprawami stanie mężczyzna, który dostrzeże pod postacią starej Hinduski magię i tajemnicę. Swoją drogą, jeśli pewnego dnia przeczytam o czarodziejce, która spokojnie dożyje swoich dni w celibacie tudzież obojętna ma męskie uroki, to przepłacę owo odkrycie ciężką zapaścią ze zdumienia.
Tyle o magii. Bo jest w książce Chintry Banerjee Divakaruni jeszcze jeden nurt zdarzeń, z gruntu realistyczny i związany z klientami odwiedzającymi sklepik Tilo. Poznajemy całą panoramę hinduskich emigrantów w kalifornijskim Oakland. Lalitę, młodziutką Hinduskę poślubioną przez rodziców starszemu mężczyźnie, który zabiera ją do Stanów, gdzie zamiast spokojnego, zasobnego życia czeka ją nieudane, pełne przemocy, zazdrości i podejrzeń małżeństwo. Dziadka Geety, zrozpaczonego, że jego wnuczka staje się coraz bardziej podobna do młodych Amerykanek, że pracuje w wielkim biurze z obcymi mężczyznami, obcina włosy i kupiła sobie wielki błękitny samochód. Jagjita, zastraszonego dzieciaka, który znajduje przyjaciół wśród ulicznego gangu. Biednego kierowcę taksówki Houruna i bogatych Hindusów, którzy podjeżdżają pod sklepik limuzynami z kierowcą. Wszyscy przychodzą do Tilo – po przyprawy, po pomoc, po wspomnienie Starego Kraju i po to, aby ktoś wysłuchał ich opowieści – lecz Ameryka to nie Indie i czasami magia przypraw okazuje się niewystarczająca. Niemniej owa mieszanina baśni i realizmu oraz piękny, poetycki sposób narracji sprawiły, że z ogromną przyjemnością przeczytałam „Mistrzynię przypraw”.
Cztery książki, cztery bardzo różne opowieści. Serdecznie zapraszam do lektury.
koniec
1 listopada 2001
PS. Mam dobrą wiadomość do korekty „Mistrzyni przypraw” – Kingston i Town to nie są dwa różne miasta (a po polsku po prostu Kingston).<.div>

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Szereg niebezpieczeństw i nieprzewidywalnych zdarzeń
Joanna Kapica-Curzytek

21 IV 2024

„Pingwiny cesarskie” jest ciekawym zapisem realizowania naukowej pasji oraz refleksją na temat piękna i różnorodności życia na naszej planecie.

więcej »

PRL w kryminale: Biały Kapitan ze Śródmieścia
Sebastian Chosiński

19 IV 2024

Oficer MO Szczęsny, co sugeruje już zresztą samo nazwisko, to prawdziwe dziecko szczęścia. Po śledztwie opisanym w swej debiutanckiej „powieści milicyjnej” Anna Kłodzińska postanowiła uhonorować go awansem na kapitana i przenosinami do Komendy Miejskiej. Tym samym powinien się też zmienić format prowadzonych przez niego spraw. I rzeczywiście! W „Złotej bransolecie” na jego drodze staje wyjątkowo podstępny bandyta.

więcej »

Mała Esensja: Trudne początki naszej państwowości
Marcin Mroziuk

18 IV 2024

W dziesięciu opowiadań tworzących „Piastowskie orły” autorzy nie tylko przybliżają kluczowe momenty z panowania pierwszej polskiej dynastii władców, lecz również ukazują realia codziennego życia w tamtej epoce. Co ważne, czynią to w atrakcyjny dla młodych czytelników sposób.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Inne recenzje

Pozostają tylko wspomnienia
— Joanna Kapica-Curzytek

Tegoż twórcy

Ciesz się każdą chwilą
— Joanna Kapica-Curzytek

Pozostają tylko wspomnienia
— Joanna Kapica-Curzytek

Powrót do Elmwood Springs
— Joanna Kapica-Curzytek

Ciepła, puchowa kołderka
— Agnieszka Szady

Scenariusz sto pierwszy
— Joanna Kapica-Curzytek

Nigdy byście nie zgadli!
— Agnieszka Szady

Niepozorne historie
— Paweł Sasko

Krótko o książkach: Marzec 2005
— Wojciech Gołąbowski, Winicjusz Kasprzyk

Brzmi znajomo
— Wojciech Gołąbowski

Tegoż autora

Harce Hordy
— Paulina Braiter-Ziemkiewicz, Anna Brzezińska

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.