Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 24 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Jacek Dukaj

ImięJacek
NazwiskoDukaj
WWW

Moc generowania sensów

Esensja.pl
Esensja.pl
« 1 3 4 5 6 7 »

Jacek Dukaj

Moc generowania sensów

E: Czyli Stephenson „Peanatemą” zabrnął raczej w ślepą uliczkę, z jednej strony pisząc dla nerdów językiem dla nich niekoniecznym, a z drugiej – próbując stymulować ewolucję gatunku, który nie ma już potencjału ewolucyjnego?
JD: Bardzo mi się „Anathem” podobał (bojkotuję polski tytuł). Zwróćcie jednak uwagę, że aby go napisać, Stephenson musiał wyciągnąć z kapelusza dodatkowe mocne założenie metafizyczne. Tylko w takim wielkim cudzysłowie ta SF trzyma się kupy. I sentymentalnych powrotów do SF retro pewnie jeszcze trochę będzie (można do tego worka wrzucić też „Oko potwora”). Ale czy to jest rozwój, czy „zwój”? Zresztą u samego Stephensona „Anathem” to przerwa między epiką naukowo-historyczną i współczesnym thrillerem (jeśli wierzyć zapowiedziom „Reamde”).
Czy SF ma potencjał do ewolucji – mam nadzieję! Popularność mierzona obecnością na półkach księgarni niekoniecznie musi się przekładać na żywotność w sensie ewolucyjnym, ale na pewno pomoże, jeśli więcej autorów będzie tu z sobą „dyskutować ideami”.
E: Wydaje się, że tematy typowe dla SF, które poruszałeś wcześniej w prozie (ewolucja społeczeństwa, transhumanizm, rozwój cywilizacyjny), teraz poruszane są raczej w publicystyce (eseistyczne recenzje, wywiady), podczas gdy proza staje się wręcz metaliteracka (gra gatunkami, konwencjami). Co sprawiło, że proza przestała być atrakcyjnym opakowaniem dla pomysłów na świat, a wciąż jest dla pomysłów na literaturę (powieść XIX-wieczna w wieku XXI, bajka o stanie wojennym)? Czy forma jest w literaturze rzeczywiście tak ważna, że współczesny Jacek Dukaj nie widzi celu w pisaniu dwa razy w ramach formy tej samej?
JD: De facto pytacie, co decyduje, że zabieram się za realizację akurat tego spośród kilkudziesięciu rozważanych pomysłów. Zazwyczaj jest to poczucie podejmowania wyzwania: oho, coś nowego, czy mi się uda?
Ale wydaje mi się, że przyczyna leży także w pewnym wyczerpaniu literackiej formuły SF jako narzędzia do wypowiadania właśnie wizji wprost. Posłużę się kontrprzykładem: w „Wiecznym Grunwaldzie” są obrazy posthumanistycznego świata przyszłości – jednak nie sposób ich traktować jako wizji serio prognozującej taką przyszłość, służą za część wielkiej metafory, konstruktu literackiego. Czy można zatem pogodzić oba wymogi? Czy nie jest tak, że ujęcie takiej parapublicystycznej SF w jakikolwiek nawias gry literackiej niweczy wartość SF jako „speculative fiction” w tradycyjnym sensie?
Nie wiem, wciąż zastanawiam się nad tym. Widzę, że niektórzy autorzy na Zachodzie próbowali znaleźć wyjście, ale dość prędko ściągało ich ku jednemu lub drugiemu biegunowi (mam na myśli np. „Światło” Harrisona, pierwszy tom „Hyperionu” Simmonsa czy „Możliwość wyspy” Houellebecqa).
O podobne kwestie zahaczał też S.O.D. o „Ślepowidzeniu” Wattsa.
E: „Samotność duszy dziedziczy się po liniach krzemowych fortun” – napisałeś kiedyś. Czy to połączenie zdolności analitycznych i syntetycznych, które prezentujesz w swojej publicystyce i prozie, to też kwestia genów, czy też kształci się ją lub wynosi z lektur?
JD: Nie jestem pewien, czy pojąłem pytanie. To chyba jakaś pułapka w stylu „Czy przestał już pan bić żonę?” ;-).
E: Nic tak groźnego. Raczej pytanie o to, czy potrafisz wskazać, jak osiągnąłeś taką swobodę przechodzenia od, na przykład, analizy jednostek do określania trendów społecznych i kulturowych, i na odwrót – dostrzegania, jak te trendy będą wpływać na jednostki. Na ile jest w ogóle możliwa introspekcja na takim poziomie? Odpowiadająca na pytanie, dlaczego myślimy tak, jak myślimy?
JD: Oj, chyba nie da się przedstawić recepty: dlaczego jestem, jaki jestem, i wobec tego co ktoś inny powinien wykonać, żeby osiągnąć analogiczne rezultaty. Diabli wiedzą, może przeważył jeden dzień w życiu pięciolatka albo kilka genów z zahamowaną ekspresją.
A owo zrozumienie powiązań między ogółem i szczegółem miałem na myśli właśnie, opisując serialowe emulacje obcych nam już struktur społecznych, umiejętność wyświetlania ich w losach jednostek. Naprawdę „Mad Men” czy „Deadwood” dają tu znacznie lepszą lekcję niż 99% fantastyki czy analiz futorologicznych.
E: Pamietamy czasy, kiedy w „Polecankach” w SFinksie tropiłeś cienie oryginalności w „Kole Czasu” Roberta Jordana. Od tamtej pory fantasy przydarzył się Martin, Erikson i new weird. Czy to cię cieszy, czy jesteś już obojętny na ten gatunek? A jeśli nie obojętny, to jaką gradację w jego ocenie stosujesz? Martinowska siła opowieści (i historii), Eriksonowy kryminał ontologiczny, jakby rodem z SF, czy nieskrępowana wyobraźnia jak u Miéville’a?
JD: Dzisiaj wydaje mi się, że new weird to przede wszystkim oznaka zyskiwania przez fantasy samoświadomości literackiej. Już chyba każdy autor zdaje sobie sprawę, że o świecie wykręconym przez magię można opowiedzieć w dowolnym stylu i fabule, w dowolnej konwencji literackiej i pod scenografią dowolnej epoki i kultury. Jedyna różnica polega na przyzwyczajeniu czytelników do określonych tradycji (głównie tolkienowskich). Co ma dodatkowe znaczenie, bo większość autorów pisze tu z rozpędu fascynacji fanowskich, kalkulacje ekonomiczne mniej chyba ważą.
A skoro już patrzymy na fantasy szeroko (obejmując spojrzeniem wszystkie jej niezrealizowane kształty potencjalne), to formuły Jordana, Martina, Eriksona jawią się tak naprawdę bardzo tradycyjnymi, niewiele się od siebie różniącymi.
To zresztą powracający motyw w dyskusjach: czy mówimy o danej konwencji, danej literaturze taką, jaką ona akurat jest, czy też mówimy o niej jako o przestrzeni możliwości do wypełnienia, definiowanej jedynie przez „istotę” owej literatury? Pada hasło „fantastyka jest literaturą popularną” – i dla jednych to oczywistość, bo wystarczy im spojrzeć na półki księgarni, a dla drugich to totalna bzdura, bo nie znajdują żadnej logicznej przyczyny, dla której fantastyka nie moglaby sięgać równie wysoko, co inne rodzaje literatury.
E: Wracając do tematu transhumanizmu poruszonego na początku wywiadu: jawi się on radykalną zmianą – część ludzi ją odrzuci, części nie będzie stać. Czy w ogóle rozłam ludzkości nie jest nieuchronną konsekwencją postępu technologicznego?
JD: A może spójrzmy tak: czy już nie nastąpił rozłam, i to niejeden? Co łączy nowojorskiego bankiera z dzieckiem faweli albo afrykańskim pastuchem?
SF zazwyczaj skupia się na momencie, gdy ten podział kulturowo-ekonomiczny przekłada się na biologię. Patrząc jednak z wnętrza mentalności społeczeństwa „Linii oporu”, takie przywiązanie do materii, do realu – to irracjonalny fetysz. Liczy się kultura, umysł, duch. Być może nasi posthumanistyczni potomkowie właśnie XX czy XXI wiek będą wskazywać jako ów krytyczny moment, gdy ludzkość się „rozłamała”. Potem zaś już tylko utrwalano ten rozłam na kolejnych poziomach i technologiach, aż po fizykę.
« 1 3 4 5 6 7 »

Komentarze

20 XII 2010   16:26:35

Fragmenty o wsparciu Narodowego Centrum Kultury dla "Wrońca" z dedykacją dla pana komentującego plany wydania "Quietusa" w serii "Zwrotnice Czasu"...

17 VII 2014   02:26:56

Panie Jacku! Doprawdy, nie spotkałem w literaturze takiego autora, który z podobną jak Pan finezją łączyłby kunszt języka z oryginalnością koncepcji... Lem był tym ostatnim. Wokół Lema długo nic, aż na szczęście pojawił się Jacek Dukaj. Niech nam jasno świeci słońce Dobrej Matematyki! Oby jak najdłużej!

29 VII 2016   09:57:20

Panie Jacku, jeśli Pan to jakimś łutem szczęścia przeczyta, chciałem podziękować za te codzienne czytelnicze wyzwania, które zawdzięczamy Panu wraz z milionami rodaków. Uwielbiam Pański styl - to, że do każdego opowiadania, każdej powieści trzeba się przeprogramować, zmienić sposób przyjmowania i przetwarzania treści. Zazwyczaj dogrywam się w okolicach setnej strony, toteż staram się czytać Pańskie książki po kilka razy, a każdy taki przebieg jest fascynującą wyprawą, z której wracam z workiem nowych przemyśleń i spostrzeżeń.
Od dawien dawna nie miałem na piedestale żadnego idola, wzorca do naśladowania, ale od kiedy zetknąłem się z Pańską twórczością czuję, że zaraża mnie ona stopniowo głodem wiedzy i poznania, potrzebą wydobywania wartości, żądzą codziennego poszerzania pola świadomego widzenia - i za to nie sposób podziękować dość żarliwie.

07 II 2024   15:56:25

nie było powrotu do tematu w 2020 - nie było wywiadu

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Koledzy od komiksów to już by cię gonili z widłami
Tomasz Kołodziejczak

21 III 2024

O albumie "Historia science fiction", polskiej fantastyce i całej reszcie, z Tomaszem Kołodziejczakiem rozmawia Marcin Osuch

więcej »

Wracać wciąż do domu
Ursula K. Le Guin, Michał Hernes

24 I 2018

Cztery lata temu opublikowaliśmy krótki wywiad z Ursulą K. Le Guin.

więcej »

Jak zrobić „Indianę Jonesa” lepszego od „Poszukiwaczy Zaginionej Arki”?
Menno Meyjes

23 XI 2014

Usłyszałem od Spielberga, że nie powinienem kręcić, dopóki nie poznam emocjonalnego sedna sceny, dopóki nie spojrzę na nią z sercem- mówi Menno Meyjes, scenarzysta „Koloru purpury” i „Imperium słońca”, które wkrótce ponownie wejdą do polskich kin.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Tegoż autora

Konsekwencje wyobraźni
— Jacek Dukaj

Córka łupieżcy
— Jacek Dukaj

Kilka uwag o wzlocie i upadku fantastyki naukowej
— Jacek Dukaj

Aguerre w świcie
— Jacek Dukaj

SF bez taryfy ulgowej
— Jacek Dukaj

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.