Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 18 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Jacek Dukaj

ImięJacek
NazwiskoDukaj
WWW

Konsekwencje wyobraźni

Esensja.pl
Esensja.pl
1 2 »
Nie panuję nad fabułami, jestem bardzo daleki od ideału tej krystalicznej prostoty, w której klasyczne narracje potrafią pokazać rzeczy najbardziej skomplikowane. Nadal bardziej język włada mną niż ja językiem – uwodzi mnie brzmienie słowa, frazy, składni i się mu poddaję; a to ja powinienem uwodzić brzmieniem.

Jacek Dukaj

Konsekwencje wyobraźni

Nie panuję nad fabułami, jestem bardzo daleki od ideału tej krystalicznej prostoty, w której klasyczne narracje potrafią pokazać rzeczy najbardziej skomplikowane. Nadal bardziej język włada mną niż ja językiem – uwodzi mnie brzmienie słowa, frazy, składni i się mu poddaję; a to ja powinienem uwodzić brzmieniem.

Jacek Dukaj

ImięJacek
NazwiskoDukaj
WWW
Esensja: Mamy Twoją nową powieść „Perfekcyjna niedoskonałość”. Skąd taki przewrotny tytuł?
Jacek Dukaj: Znaczenie wyjaśnia się w książce, która właściwie cała obraca się wokół „doskonałości” – fizycznej, cywilizacyjnej, umysłowej. Najkrótsze, hasłowe streszczenie, jakim się posługuję (bo trzeba strzelać w mass-media pigułami prostych skojarzeń) to: „globalizacja w skali wszechświata”. Chodzi więc o taką doskonałość, jaką teraz państwa czy korporacje wypracowują na drodze konkurencji z innymi państwami/korporacjami – ale zastosowaną w każdej dziedzinie, pociągniętą do ekstremum.
A tytuły-oksymorony postanowiłem dawać wszystkim częściom trylogii.
E: Pracowałeś nad tą powieścią długo, pierwsze fragmenty udostępniłeś kilka lat temu. Pamiętasz, skąd jeszcze skąd wziął się pomysł?
JD: Skończyłem ją ponad cztery lata temu i leżała, aż zabrałem się w tym roku na wiosnę do szlifowania i generalnych poprawek przed oddaniem jej do WL-u.
Zresztą to było ciekawe doświadczenie, wrócić tak do pracy nad własnym tekstem sprzed czterech lat – prawie się łapałem za głowę: jakie to niezgrabne, jak koślawo napisane, jak sztuczne dialogi, jaka wysilona kompozycja… Najchętniej napisałbym od nowa. Wyprostowałem, ile mogłem, w ramach starego tekstu.
Może po prostu szybciej rośnie mój krytycyzm niż umiejętności…
Model: spośród autorów, których próg krytycyzmu jest niższy od progu umiejętności, rekrutują się najwięksi grafomani (nie są w stanie dostrzec w swoich tekstach wad); natomiast autorzy o progu krytycyzmu daleko wyższym od progu umiejętności przez lata ślęczą nad dziełem życia, cyzelując i poprawiając je tysiące razy, aż w tym strachu przed literacką niedoskonałością zagubiona zostaje jakakolwiek szczerość i prawda.
Przyznaję, że mam ciągoty do pedantyzmu, ale chyba jestem nazbyt zmienny i niecierpliwy, żeby wpaść w tę pułapkę.
Niemniej o własnych umiejętnościach mam zdanie coraz gorsze. Obiektywnie patrząc (na ile możliwy jest tu obiektywizm), widzę, że się poprawiam – na pewno rozwinąłem się od czasu napisania np. „Czarnych oceanów”. Ale nawet szybciej rośnie świadomość, jak wiele jeszcze pozostaje do poprawienia.
Nie panuję nad fabułami, jestem bardzo daleki od ideału tej krystalicznej prostoty, w której klasyczne narracje potrafią pokazać rzeczy najbardziej skomplikowane. Moje postaci nie wyglądają wystarczająco prawdziwie; nawet gdy wybiją się na chwilową szczerość, zaraz z powrotem popadają w schematy pop. Nie potrafię oddać wrażenia swobodnej rozmowy z real life’u w dialogu literackim; łatwiej uciec w filmowe one-linery. Nadal bardziej język włada mną niż ja językiem – uwodzi mnie brzmienie słowa, frazy, składni i się mu poddaję; a to ja powinienem uwodzić brzmieniem. Nie umiem z góry rozłożyć równomiernie napięcia narracyjnego w dłuższych tekstach – to jest pochodna moich problemów z wiecznie rozrastającymi się utworami: partie pisane z myślą o znacznie mniejszej objętości docelowej nie przystają do formy końcowej, pojawia się dysonans, rytm zostaje złamany. Źle to wszystko wygląda.
Pomysł na „Perfekcyjną” też przebył podobną drogę, puchnąc ponad pierwotną formę. Tyle pamiętam z zamiaru: chciałem napisać space operę, której nie przebije już żadna inna space opera. Więc trzeba mi było teorii pozwalającej kreować na potrzeby wojny całe nowe wszechświaty, fizyki i cywilizacje. No a potem, jak należało się tego spodziewać, teorie wzięły górę nad wojnami i wyszła rzecz znacznie bardziej serio; niemniej pozostał pierwotny motor fabuły, ten rozpęd intrygi sensacyjnej, i ironiczny dystans. Więc znowu chyba zgrzyt.
E: „Perfekcyjna niedoskonałość” to pierwsza tercja Progresu, czyli trylogii część pierwsza. Kiedy możemy liczyć na kontynuacje?
JD: Nieprędko. Druga tercja to będzie głównie rajd przez wszechświaty odmiennych fizyk i czekam, aż się tu pewne rzeczy w nauce wyklarują w wystarczającym stopniu, żeby mi się kreacja nie zdezaktualizowała jeszcze w trakcie pisania; a po drugie, czekam na narzędzia (programy), które pomogłyby w żonglowaniu tymi fizykami – bo za cienki jestem, żeby przeliczać to wszystko ręcznie.
Ale plan fabularny jest żelazny (w istocie w dużym stopniu opisany przez samą Krzywą Progresu z wykresu pomieszczonego w książce) i mam szczery zamiar prędzej czy później go zrealizować.
E: Wiadomo, że po PN planujesz w przyszłym roku wydanie „Króla Bólu”. Co to będzie?
WASZ EKSTRAKT:
90,0 (0,0) % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
JD: Zbiór opowiadań. Jak z „W kraju niewiernych”: 3 stare, 5 nowych. Te stare to „Szkoła”, „Serce Mroku” i „Aguerre w świcie”. Nowe to najprawdopodobniej będą: „Król Bólu i pasikonik”, „Afryka”, „Lód”, „Piołunnik”, „Stroiciel luster”. Ale tu też możliwe jest małe przetasowanie.
Celuję w jesień 2005, ale jeszcze kilka z tych tekstów może mi się rozpuchnąć, więc głowy nie daję.
E: Co poza „Królem Bólu”? Znany jesteś wszakże z równoległej pracy nad wieloma rzeczami.
JD: Mam zaczęte „Interversum”, mam zaczętą „Baśń”, rozgrzebane „Żelazne jaskółki” (Polska szlachecka XVII wieku z Obcymi w tle), rozplanowane drugą i trzecią tercję Progresu, otwarte opowiadania dopełniające „Inne pieśni”, kilka innych opowiadań niepowiązanych, w tym marynistyczną SF, którą planowałem do „Króla Bólu”, ale z której będzie chyba jednak powieść; a na dodatek ostatnio zapadłem na nowe pomysły, każdy wołający o wielką objętość: „19, 180” – polski magiczny realizm na alternatywnym kontynencie, rozpięty na dwa i pół wieku; „Horror” – SF przyjmująca za naukowe założenie Księgę Rodzaju; serię klasycznych kryminałów logicznych na tle alternatywnej Polski AD 1920 wg utopii romantycznych; i kilka innych rzeczy.
Zabij mnie – pojęcia nie mam, co z tego się urodzi i w jakiej kolejności.
E: Wróćmy na moment do filmu „Katedra”. Byliście o włos od Oscara, ale nawet sama nominacja to ogromne wyróżnienie. Czy dając parę lat temu wolną rękę Tomkowi Bagińskiemu w sprawie filmu, spodziewałeś się takiego obrotu sprawy?
JD: „Byliście” – Tomek był. Irytuje mnie takie podczepianie się do cudzych sukcesów. Film jest jego; trzeba oddać honor człowiekowi.
Czego się na początku spodziewałem? Niczego. Myśl była taka: A czemu nie? Co mi szkodzi? Spróbować zawsze warto.
E:Na co w realnym życiu zawodowym przełożyło się całe to zamieszanie z Oscarem?
JD: Chyba tylko na to, że zmienił się default skojarzeń do „Jacka Dukaja” – przedtem to był „autor »Złotej Galery«”, teraz jest „autor »Katedry«”. (Np. WL reklamowało „Inne pieśni” jako „nową powieść autora »Katedry«”).
Bardziej znaczący jest (mam nadzieję) wpływ pośredni: że np. Tomek wyrobił sobie nazwisko w wystarczającym stopniu, by ekranizacja innych moich tekstów, jeśli będzie mu się chciało za nie zabrać, nie stanowi już fantazji absolutnej.
Bo, wbrew powtarzanym opiniom, do Wydawnictwa Literackiego też przyszedłem zanim jeszcze w ogóle komukolwiek się śniło o nagrodach czy nominacjach dla „Katedry”.
E: Niejednokrotnie wspominałeś (podobnie jak Tomek), że myślicie o dłuższym filmie opartym na „Ruchu Generała”. Na jakim etapie jest realizacja tego zamysłu?
JD: Kończę scenariusz. A potem – wszystko zależy od pieniędzy. Za każdym razem, gdy rozmawiamy o tym z Tomkiem, widzimy przedsięwzięcie jeszcze większe i kosztowniejsze – na polską skalę to są budżety astronomiczne. Ostatnio Tomek zaczął przebąkiwać o filmie z żywymi aktorami… Już tylko robię zachęcające miny i kiwam głową.
Więc plan-nadzieja wygląda tak: z pakietem składającym się z przełożonego na angielski scenariusza i wstępnych szkiców itp. Tomek wędruje po świecie (teraz przy okazji „Sztuki spadania” pewnie pojawi się na kilku festiwalach) i stara się zainteresować decydentów z Hollywood tudzież Dalekiego Wschodu. Może będą chcieli rzecz sfinansować, a może tylko wykupią projekt dla siebie – a najpewniej nie wyjdzie z tego nic.
Ale – spróbować zawsze warto.
E: Chcesz czy nie, zostałeś filmowym scenarzystą. :-) Co w ogóle sądzisz o filmowej fantastyce ostatnich lat? Czy jakieś tytuły w szczególności zapadły Ci w pamięć, albo dołączyły do inspiracji? A kino niefantastyczne?
JD: Ostatnie lata: „Donnie Darko”, „Eternal Sunshine of the Spotless Mind”, „Gattacca”, „Pi”, „May”, „Being John Malkovich”.
Proszę zauważyć: to są bez wyjątku produkcje niskobudżetowe. Wysokie budżety stanowią przekleństwo kina SF. (Pisałem o tym ostatnio w „SF”). Ponieważ konwencja fantastyczna jest idealna dla wykorzystania efektów specjalnych, a efekty specjalne przyciągają masowego widza – buduje się filmową fantastykę właśnie na F/X – co oznacza wysoki budżet – co oznacza konieczność przykrojenia filmu do najszerszej widowni (nastoletnich chłopców) – co sprowadza kino SF do poziomu efektownej pulpy.
Jak bardzo odmienne są tu kategorie oceny od literatury SF: tak się przyzwyczailiśmy do zaniżonych standardów, że „dobrym filmem SF” jest już malownicza strzelanina, byle nie obrażała inteligencji widza albo dawała sygnały autoparodii.
Kino SF jest 30 lat za literaturą SF i nadal traci dystans. Nadzieja w potanieniu efektów specjalnych (ale te aktualnie najlepsze chyba zawsze będą drogie) – albo w właśnie w fantastyce niskobudżetowej, opartej na pomyśle, scenariuszu.
1 2 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Koledzy od komiksów to już by cię gonili z widłami
Tomasz Kołodziejczak

21 III 2024

O albumie "Historia science fiction", polskiej fantastyce i całej reszcie, z Tomaszem Kołodziejczakiem rozmawia Marcin Osuch

więcej »

Wracać wciąż do domu
Ursula K. Le Guin, Michał Hernes

24 I 2018

Cztery lata temu opublikowaliśmy krótki wywiad z Ursulą K. Le Guin.

więcej »

Jak zrobić „Indianę Jonesa” lepszego od „Poszukiwaczy Zaginionej Arki”?
Menno Meyjes

23 XI 2014

Usłyszałem od Spielberga, że nie powinienem kręcić, dopóki nie poznam emocjonalnego sedna sceny, dopóki nie spojrzę na nią z sercem- mówi Menno Meyjes, scenarzysta „Koloru purpury” i „Imperium słońca”, które wkrótce ponownie wejdą do polskich kin.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Inne recenzje

Dla wielbicieli ładnych obrazków
— Daniel Markiewicz

Esensja czyta: III kwartał 2008
— Michał Foerster, Jakub Gałka, Anna Kańtoch, Michał Kubalski, Daniel Markiewicz, Paweł Sasko, Konrad Wągrowski, Marcin T. P. Łuczyński

Odkrywanie nowego świata
— Eryk Remiezowicz

Wykład profesora Dukaja
— Eryk Remiezowicz

Kronika zmiany
— Janusz A. Urbanowicz

3 grosze
— Wojciech Gołąbowski

Tegoż twórcy

O tym, czego nie boi się Dukaj
— Mieszko B. Wandowicz

Człowiek przeżywający
— Joanna Kapica-Curzytek

Przeczytaj to jeszcze raz: My nie marzniemy
— Anna Nieznaj

Przeczytaj to jeszcze raz: Dryf
— Beatrycze Nowicka

Nanomagia i chłopięce marzenia
— Beatrycze Nowicka

Wieczność porasta rdzą
— Justyna Lech

Scena za ciasna na Lód
— Karolina „Nem” Cisowska

Człowiek przekraczający
— Daniel Markiewicz

Esensja czyta: Luty-marzec 2010
— Jędrzej Burszta, Jakub Gałka, Anna Kańtoch, Daniel Markiewicz, Marcin Mroziuk

Esensja czyta: Grudzień 2009
— Jędrzej Burszta, Jakub Gałka, Anna Kańtoch, Marcin T.P. Łuczyński, Daniel Markiewicz, Beatrycze Nowicka, Monika Twardowska-Wągrowska, Mieszko B. Wandowicz, Konrad Wągrowski

Tegoż autora

Moc generowania sensów
— Jacek Dukaj

Córka łupieżcy
— Jacek Dukaj

Kilka uwag o wzlocie i upadku fantastyki naukowej
— Jacek Dukaj

Aguerre w świcie
— Jacek Dukaj

SF bez taryfy ulgowej
— Jacek Dukaj

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.