Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 20 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Savyon Liebrecht
‹Rzecz o banalności i inne sztuki›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułRzecz o banalności i inne sztuki
Data wydania23 października 2012
Autor
PrzekładMichał Sobelman
Wydawca ADiT
ISBN978-83-6069-912-6
Format290s.
Cena36,—
Gatunekobyczajowa
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

O banalności miłości Arendt i Heideggera

Esensja.pl
Esensja.pl
Savyon Liebrecht
„Heidegger potrzebował miłości, żeby tworzyć. Stało się to kolejną przyczyną, z której powodu wykorzystywał Hannah”- mówi izraelska pisarka Sayov Liebrecht, autorka „Rzeczy o banalności miłości”, na podstawie której Feliks Falk zrealizował Teatr TV z Agnieszką Grochowską i Piotrem Adamczykiem.

Savyon Liebrecht

O banalności miłości Arendt i Heideggera

„Heidegger potrzebował miłości, żeby tworzyć. Stało się to kolejną przyczyną, z której powodu wykorzystywał Hannah”- mówi izraelska pisarka Sayov Liebrecht, autorka „Rzeczy o banalności miłości”, na podstawie której Feliks Falk zrealizował Teatr TV z Agnieszką Grochowską i Piotrem Adamczykiem.

Savyon Liebrecht
‹Rzecz o banalności i inne sztuki›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułRzecz o banalności i inne sztuki
Data wydania23 października 2012
Autor
PrzekładMichał Sobelman
Wydawca ADiT
ISBN978-83-6069-912-6
Format290s.
Cena36,—
Gatunekobyczajowa
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
Michał Hernes: W dramacie „Rzecz o banalności miłości” opowiedziała pani o trudnych relacjach między Hannah Arendt a Martinem Heideggerem, prezentując tę historię z kobiecego punktu widzenia. Dlaczego tak nie przepada pani za Heideggerem?
Savyon Liebrecht: Przed rozpoczęciem prac nad tym dziełem zrobiłam duże rozeznanie we wszystkich dostępnych materiałach źródłowych. Wyłonił się z nich bardzo niemiły obraz tego człowieka. Odnoszę wrażenie, że kiedy zaczynasz o kimś pisać, musisz do tego podchodzić ambiwalentnie, ponieważ dzięki temu szerzej ogarnia się daną sprawę. Gdy zagłębiałam się w młodą Hannah, jej losy ogromnie ściskały mnie za serce. Mówimy przecież o niezwykle wrażliwej osobie, która stała się ofiarą poczynań Heideggera. Jeśli jednak opowiadamy o Arendt z okresu, kiedy spotkała się z nim po wojnie, to tę kobietę naprawdę trudno polubić. Nie umieściłam tego w dramacie, ale gdy Heidegger odchodził swoje osiemdziesiąte urodziny, wyprawiony z tej okazji huczną imprezę. Poproszono więc Hannah, by napisała coś i wyrecytowała w radiu specjalnie na te okazję. Jej słowa można usłyszeć na youtube. To zadziwiające, jak Arendt stara się deprecjonować nazistowską przeszłość niemieckiego filozofa. Dowodzi to, że była w nim niesamowicie zakochana, ale przede wszystkim, że miała dwa oblicza. Przecież tego listu nie napisała błyskotliwa i racjonalna intelektualista, za jaką śmiało można ją uznać, tylko ktoś, kto nigdy nie przestał go kochać. Jest to swego rodzaju list miłosny.
Cytowała też fragment wierszu „Jak cię kocham?” Elizabeth Browning: „Będę cię nawet mocniej kochała po śmierci”.
Są piękne i to zadziwiające, że w latach sześćdziesiątych w Izraelu znienawidzono ją i wyklęto. Początkowo nie mogłam zrozumieć, czemu. Jak się okazało, jej wina sprowadzała się do niekochania Izraela. W swoich książkach pisała o rzeczach dla Izraelczyków niewygodnych, chociażby o tym, jak brzydkie są tamtejsze ulice. Ale nawet jeśli nas nie lubiła, nie był to dostateczny powód do tego, by ją w ten sposób traktować. Cała sprawa zainteresowała mnie na tyle, że postanowiłam sięgnąć po książkę, mającej polskie korzenie, Elizabeth Young-Bruehl. Jako pierwsza zdobyła ona zgodę na przeczytanie korespondencji między Arendt a Heideggerem, która była wówczas objęta klauzulą tajności. Nie mogła jej cytować, ale na podstawie zdobytej wiedzy napisała książkę. Kiedy ją przeczytałam, uświadomiłam sobie paralelę między ich związkiem a miłością niemieckich Żydów do niemieckiej kultury. Tymczasem niemieccy Żydzi to na swój sposób wyjątkowa grupa etniczna. Spośród wszystkich żydowskich społeczności, pozostają najwierniejsi swojej kulturze. Wielu z nich od kilkudziesięciu lat nie odwiedziło Izraela i nie potrafią wymienić ani jednego słowa w moim języku. Sama mam niemieckie nazwisko i znam ich bardzo dobrze. Pomyślałam więc sobie, że warto opowiedzieć o tych poplątanych relacjach na przykładzie związku Arendt z Heideggerem.
Nie utrudniało pracy to, że zachowało się więcej listów od niego do niej niż od niej do niego?
Na szczęście Hannah zrobiła kopię korespondencji, którą mu wysyłała. To zadziwiające, bo w 1933 roku miała tylko kilka godzin na to, by spakować się i uciec z Niemiec. A jednak pamiętała o listach i wzięła je ze sobą. Uważam, że ten związek był z góry skazany na niepowiedzenie. Kiedy się zaczął, Arendt była zbyt młoda i Heidegger manipulował nią praktycznie od początku do końca. W moim dramacie jest scena, w której prosi ją, by znalazła mu w Ameryce kupców na manuskrypty jego dzieł. Uważam, że to kwintesencja zachodzących między nimi relacji.
Moim zdaniem, mimo wszystko pałał do niej uczuciem.
Nie jestem tego pewna. W jednym z listów do swojej żony napisał, jak bardzo w życiu jest mu potrzebny eros. Heidegger potrzebował miłości, żeby tworzyć. Stało się to kolejną przyczyną, z której powodu wykorzystywał Hannah. Nie sądzę więc, żeby naprawdę ją kochał, bo gdy kogoś kochasz, nie ranisz go w ten sposób. Chociaż tak ją traktował, pozostawał dla niej najważniejszą osobą w jej życiu. On jej aż tak mocno nie potrzebował, ponieważ miał żonę i inne kochanki.
Heidegger napisał jednak: „Wybacz, że tak ociągam się z pisaniem. Ale, gdybym napisał wszystko, co ku Tobie pomyślałem, zajęłoby to wiele kartek. Nienapisane jest tajemnicze i nosi w sobie wiele dojrzewającej siły”. Dla mnie kryje się w tych zdaniach romantyzm. Może w innych okolicznościach i w innym czasie ich miłość by się spełniła?
Nie mam pojęcia. Na pewno relacje między nimi wyglądałyby wtedy zupełnie inaczej. W tym wypadku kluczową rolę odegrała historia. Dzięki niej to nabrało dodatkowego smaczku.
Jak poradzić sobie z przyjęciem punktu widzenia tak wielkich osobistości?
Nie jest to łatwe. Pracuję obecnie nad dramatem o Freudzie i chwile, w których próbuję wczuć się w jego sposób myślenia, są przerażające. Wracając do Arendt, przed przystąpieniem do pisania „Rzeczy o banalności miłości”, sięgnąłem po korespondencję między nią a jej przyjaciółką, Mary McCarthy o tytule „Między przyjaciółmi”. Czytając listy danej osoby, możesz poczuć prawdziwy ton jej głosu. W trakcie lektury artykułów, które napisała, nie ma mowy, by się to dostrzegło.
A jak to wygląda w przypadku Freuda?
Przede wszystkim pracuję nad więcej niż jedną opowieścią na jego temat. Materiału jest tak dużo, że skupiłam się na trzech dramatach. Jedno z książkowych źródeł to „Kobiety Freuda”. Traktuje ono o paniach, które kochał, czyli o jego żonie, ale też szwagierce, która żyła z nimi przez wiele lat. Ubóstwiał także swoją córkę, Annę. W relacjach z każdą z nich popełniał jednak ogromne błędy.
Drugi dramat będzie opowiadał o jego zaskakującej przyjaźni z nazistą. Freud był w pewnym sensie biznesmenem, ponieważ prowadził wydawnictwo. Było ono mało dochodowe, gdyż wydawał tylko książki poświęcone psychoanalizie, ale jednak. Gdy w 1938 roku nastąpił Anschluss, w wydawnictwie pojawił się nazista. Miał zrobić rozeznanie, ale zaczął czytać jego książki i zakochał się w nich. Pomagając Freudowi w wydostaniu się z Austrii, niejako przekroczył cienką czerwoną linię. Cała sprawa rozegrała się w ciągu trzech miesięcy. Głównym bohaterem dzieła ma być Niemiec, u którego następuje wewnętrzna przemiana. Przy okazji muszę wspomnieć o jednej rzeczy, która wydaje mi się zabawna. Biografię Anny Freud i Hannah Arendt napisała Elizabeth Young-Bruehl, o której wspominałam poprzednio. Tymi dwiema kobietami zainteresowałam się natomiast przez kompletny przypadek. Zdążyłam się nawet spotkać z Elizabeth, która zmarła kilka miesięcy temu. Jak widać, życie bywa zaskakujące i inspirujące.
Rozmawiał: Michał Hernes
Savyon Liebrecht. Izraelska pisarka. Na podstawie jej dramatu Feliks Falk zrealizował Teatr TV „Rzecz o banalności miłości” o trudnym związku między Hannah Arendt a Martinem Heideggerem. W rolach głównych zagrali m.in. Agnieszka Grochowska i Piotr Adamczyk. Premiera jesienią w TVP.
koniec
27 listopada 2013

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Koledzy od komiksów to już by cię gonili z widłami
Tomasz Kołodziejczak

21 III 2024

O albumie "Historia science fiction", polskiej fantastyce i całej reszcie, z Tomaszem Kołodziejczakiem rozmawia Marcin Osuch

więcej »

Wracać wciąż do domu
Ursula K. Le Guin, Michał Hernes

24 I 2018

Cztery lata temu opublikowaliśmy krótki wywiad z Ursulą K. Le Guin.

więcej »

Jak zrobić „Indianę Jonesa” lepszego od „Poszukiwaczy Zaginionej Arki”?
Menno Meyjes

23 XI 2014

Usłyszałem od Spielberga, że nie powinienem kręcić, dopóki nie poznam emocjonalnego sedna sceny, dopóki nie spojrzę na nią z sercem- mówi Menno Meyjes, scenarzysta „Koloru purpury” i „Imperium słońca”, które wkrótce ponownie wejdą do polskich kin.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.