Wolę być wolny niż ważnyZapraszamy do lektury wywiadu z Romualdem Pawlakiem, autorem między innymi „Innych okrętów” i „Rycerza bezkonnego”. Z pisarzem rozmawia Agnieszka Kawula.
Romuald PawlakWolę być wolny niż ważnyZapraszamy do lektury wywiadu z Romualdem Pawlakiem, autorem między innymi „Innych okrętów” i „Rycerza bezkonnego”. Z pisarzem rozmawia Agnieszka Kawula. Romuald Pawlak – ur. 1967 (choć, jak by się zastanowić, pasowałby także rok 1497) w Sosnowcu, ale równie dobrze we Florencji albo na Malcie. Jest niezrównanym gawędziarzem, znającym doskonale różne zakamarki historii, pomijane w programach szkolnych. Każdą opowieść potrafi osadzić w szerokim kontekście historycznym i społecznym, rzucić światło na wiele wydarzeń. Do tej pory wydał dwie książki: historię alternatywną „Inne okręty” oraz pierwszy tom „Kronik Fillegana”, pt.: „Rycerz bezkonny”. Na razie pozostaje bigamistą, próbując pisać zarówno fantastykę jak i powieści historyczne – a czas pokaże, z jakiego paragrafu zostanie ostatecznie skazany. Agnieszka Kawula: Pawlak i fantastyka… Czy na pewno? Początkowo pisałeś teksty stricte fantastyczne. Jednak już w pierwszej powieści „Inne okręty”, jak i w późniejszej – „Rycerzu bezkonnym”, można dostrzec zakos w kierunku typowej powieści historycznej. Romuald Pawlak: To prawda. Zaczynałem od science ficton i horroru, gdzieś po drodze była makabreska z elementami fantastyki, ale dziś kluczem do mojej radosnej pisaniny jest chyba słowo: „historia”. I to ta z małej litery. Nawet jeżeli opisuję wydarzenia, które można odnaleźć na kartach dzieł poświęconych historii przez duże „H”, tak naprawdę interesują mnie biorący w nich udział mali, nieważni ludzie, jak bohater „Innych okrętów”, Pedro de Manjarres. Ściąga mnie więc w kierunku klasycznej powieści historycznej. AK: Rozumiem, że planujesz napisać coś takiego? Bez wizji, alternatyw i smoków? Czy opowiadanie „Róże w maju”, opublikowane na łamach „Nowej Fantastyki”, było próbą zmierzenia się z taką historią? RP: „Róże” są przymiarką do kilkutomowego cyklu, opowiadającego dzieje Zakonu Maltańskiego na przestrzeni XVI wieku w formie czystych powieści historycznych. Ale ze smokiem w tym opowiadaniu związana jest zabawna sprawa: otóż wykorzystałem autentyczną anegdotę! W kronikach Zakonu przy wyborze nowego Wielkiego Mistrza, Dieudonne de Gozona, wołami stoi, że jednym z powodów, dla których obrano go na to stanowisko, był fakt uwolnienia mieszkańców Rodos (gdzie Zakon miał swą główną siedzibę w latach 1310-1522) od straszliwego smoka. Rozbawiło mnie to, że wykształceni, naprawdę mądrzy ludzie kierowali się takim argumentem… No, a w sensie literackim ten element fantastyczny był dla mnie bardzo poręczny. Pozwalał opowiedzieć historię o dokonywaniu różnych wyborów: od małego, prywatnego, aż po taki w wymiarze historycznym, czyli kto jest dla Zakonu, a także stojącej za nim Europy, większym zagrożeniem: smoki szukające spokoju i raczej unikające ludzi, czy rosnąca w potęgę Turcja Osmańska – agresywne islamskie państwo. AK: Mówisz: islam. Czyżby współczesne wydarzenia, wojny w Iraku i Afganistanie zainspirowały cię? RP: Poniekąd tak. W „Mieczu Zakonu” Turcja jest już wielką potęgą, świeżo po zdobyciu drugiego Rzymu, czyli Konstantynopola i rozpycha się łokciami na wszystkie strony. Spróbuję w konwencji historycznej opowiedzieć o odpowiedzialności za los nie tylko swój, lecz także całej Europy. Bo sięgając w wiek XVI i dzieje Zakonu Maltańskiego, odnalazłem zaskakująco wiele analogii do dzisiejszej rzeczywistości: rozszerzania Unii Europejskiej, odradzającej się potęgi Rosji carskiej, a także do tego, co się dzieje w świecie islamskim. Oczywiście, powieść to powieść, nie zamierzam bawić się w tanią publicystykę. Po prostu formuła czysto historyczna wydaje mi się tu bardziej poręczna niż fantastyka. AK: W „Innych okrętach” także można doszukać się współczesności… RP: Pewnie, na przykład w obrazie Kościoła. Spójrz, co się dzieje w Ameryce Łacińskiej, choćby w Meksyku. Tam rdzenna ludność i tubylcza partyzantka zaczynają odgrywać coraz większą rolę. W Peru po rządach białych, po nieszczęsnej prezydenturze Fujimoriego, czyli Japończyka (!), wybory prezydenckie wygrał Indianin – Alejandro Toledo. A ja opisuję takie odradzanie się stłamszonych przez konkwistę narodów, w ramach historii alternatywnej. Myślę, że literatura, nawet historyczna, nie powinna być głucha na współczesność, wręcz przeciwnie. Fantastyka zresztą także. AK: A nie obawiasz się, że kiedy napiszesz o dziejach Zakonu Maltańskiego ludzie uznają książkę za coś, co odnosi się tylko do tamtych realiów, miejsca, ludzi? Gdzie uniwersalny wymiar tekstu? W zasadzie tego właśnie obawia się też Guy Gavriel Kay, który woli jednak fantasy osnute na wątkach historycznych. RP: To kwestia decyzji, a także… lektur. Gdybym nie czytał Umberto Eco czy Zofii Kossak, Teodora Parnickiego czy Karola Bunscha, pewnie bez wahania dorzuciłbym garść fantastyki do historycznych realiów. Jednak, moim zdaniem, czasem nie ma potrzeby na siłę wpychać fantastycznego sztafażu w pomysł, bo on jest urodziwy sam z siebie. Akurat dzieje Zakonu Maltańskiego to pasmo wydarzeń tak atrakcyjnych, że postanowiłem sobie z nich skorzystać w czystej postaci. Tam i bez fantastyki jest mnóstwo akcji oraz ludzkiej fantazji. Kay jest autorem z pogranicza, przynajmniej w niektórych tekstach. W „Pożeglować do Sarancjum” ostentacyjnie w jednym jedynym miejscu podkreślił, że ten świat ma dwa księżyce, ale gdyby to wyrzucić, i gdyby książka ukazała się w głównym nurcie, nie powiedziałabyś, że to fantastyka, fantasy zwłaszcza. Zresztą, Kay jest mi najbliższy spośród autorów pisujących fantastykę, bo i „Tigana”, powieść o próbie obronienia pewnej tradycji, wywarła na mnie wielkie wrażenie. Czasem aż boję się, że nieświadomie coś od niego ukradnę… AK: Sprytnie nie odpowiedziałeś na pytanie o uniwersalność. RP: Uniwersalność… Ja nie wiem, co to jest! Nie tylko pisanie, także czytanie literatury, a dokładniej – jej rozumienie, zależy od osobistych lektur i doświadczeń czytelnika. Autor może się starać, ale bez przesady: jakoś trudno mi sobie wyobrazić pełną przekładalność tekstu o problemach afrykańskich plemion myśliwsko-zbierackich Bantu na krąg kulturowy Lapończyków hodujących renifery. Zawsze są jakieś ograniczenia. Czasem zaskakujące: w Europie Wschodniej Bułhakow uchodzi za jednego z najwybitniejszych pisarzy XX wieku. W Zachodniej… za jednego z lepszych. A w Stanach Zjednoczonych ledwie się go zauważa. Ja wyciągam z tego wniosek taki, że im dane społeczeństwo więcej miało doświadczeń z totalitaryzmami, tym lepiej rozumie, o czym Bułhakow pisał. Zresztą…, jeżeli pisarzem światowym, uniwersalnym, ma być Coelho czy Dan Brown, ze swoimi banałami zręcznie ubranymi w słowa równie wieloznaczne jak przepowiednie Nostradamusa, to ja wolę ciepłą niszę, z garstką wiernych czytelników, którym nie muszę tłumaczyć, że galera to taki statek, zaś arkebuz to nie szczotka do zamiatania podłogi. Romuald Pawlak |
WASZ EKSTRAKT: | |
---|---|
Zaloguj, aby ocenić | |
Tytuł | Inne okręty |
Data wydania | 12 listopada 2003 |
Autor | Romuald Pawlak |
Wydawca | RUNA |
ISBN | 83-89595-01-X |
Format | 264s. 185x125mm |
Cena | 24,50 |
Gatunek | fantastyka |
WWW | Polska strona |
Zobacz w | Kulturowskazie |
Wyszukaj w | MadBooks.pl |
Wyszukaj w | Selkar.pl |
Wyszukaj w | Skąpiec.pl |
O albumie "Historia science fiction", polskiej fantastyce i całej reszcie, z Tomaszem Kołodziejczakiem rozmawia Marcin Osuch
więcej »Cztery lata temu opublikowaliśmy krótki wywiad z Ursulą K. Le Guin.
więcej »Usłyszałem od Spielberga, że nie powinienem kręcić, dopóki nie poznam emocjonalnego sedna sceny, dopóki nie spojrzę na nią z sercem- mówi Menno Meyjes, scenarzysta „Koloru purpury” i „Imperium słońca”, które wkrótce ponownie wejdą do polskich kin.
więcej »Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner
Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner
Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner
Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner
Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner
Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner
Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner
Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner
Groch z kapustą
— Michał Foerster
Zrobieni w balona
— Michał Foerster
Mało fantasy, jeszcze mniej historii
— Jakub Gałka
Rozczarowaniem i niesmakiem
— Agnieszka Szady
Wody cierpienia
— Romuald Pawlak
Tako rzecze Sarturus z Szopinberga, albo dzielny Rosselin z Fertu
— Romuald Pawlak
Bardzo ciekawa postać z tego Pawlaka. Pozostaje raczej poza głównym nurtem, choć pisze naprawdę fajnie. I co ważne - bardzo zróżnicowanie. Niby autor fantasy, a za kilka dni na rynku pojawia się jego nowa książka, "Póki pies nas nie rozłączy" - romantyczna, zabawna powieść kobieca:) Ciekawe, jaka będzie.