Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 25 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup

Dookoła mnie kłębi się mgławica pomysłów

Esensja.pl
Esensja.pl
1 2 »
Trzecia i ostatnia część wywiadu-rzeki z Rafałem A. Ziemkiewiczem przeprowadzonego przez Konrada Wągrowskiego.

Dookoła mnie kłębi się mgławica pomysłów

Trzecia i ostatnia część wywiadu-rzeki z Rafałem A. Ziemkiewiczem przeprowadzonego przez Konrada Wągrowskiego.
Rafał A. Ziemkiewicz<br>Zdjęcie pochodzi ze strony ziemkiewicz.fantastyka.art.pl (dziękujemy za zgodę na publikację).
Rafał A. Ziemkiewicz
Zdjęcie pochodzi ze strony ziemkiewicz.fantastyka.art.pl (dziękujemy za zgodę na publikację).
Esensja: Powiedz, czy byłbyś w stanie jakoś podsumować obecny stan polskiej fantastyki? Czy można opisać ją w jakiś ogólny sposób, może na tle tego co do tej pory było?
RAZ: To trudno zrobić. Przede wszystkim dlatego, że jest to literatura bardzo różnorodna. U nas właściwie każdy autor tworzy coś zupełnie innego, każdy tworzy coś w zupełnie innej konwencji. Niewielu widać naśladowców, tak że to jest zróżnicowane. Myślę, że jest dobrze. Jest lepiej niż lat temu 5-10 można się było spodziewać. Okazuje się, że jest ona dość prężna, jest w stanie funkcjonować wielu autorów całkiem niezłych. Cały czas się zdarzają jakieś zaskoczenia. Dla mnie miłym zaskoczeniem jest ta liczba debiutów w tej chwili w opowiadaniach. Sporo się w tej chwili ukazuje opowiadań nowych ludzi. Takim zaskoczeniem był Pilipiuk, którego nie chciała „Nowa Fantastyka” i nie chciał Kowal do „SuperNowej”, a okazało się, że jego książki się bardzo dobrze sprzedają, ludzie chcą fantastyki wesołej. I pewnie się doczekają, bo tak powinno być. Ludzie, którzy teraz wchodzą do fantastyki traktują ją jak zabawę swego rodzaju, jak coś co ma zaspakajać ich ludyczne potrzeby. W porównaniu z autorami w moim wieku, kiedy pisanie było uważane za misję, powinność i trzeba było się jakoś wobec tego opowiedzieć, choćby nawet negując te powinności. A dla obecnych pisarzy ten problem nie istnieje, oni piszą fantastykę dlatego, że chcą żeby było fajnie. Trzeba się zastanowić nad tym co to znaczy że coś jest fajne, ale generalnie uważam, że to jest zdrowo. Z takim zastrzeżeniem, że uważam, że nie ma jakiegoś sztywnego rozdzielenia, oczywiście jest kultura wysoka i kultura popularna, jest literatura artystyczna i literatura popularna, ale nie ma sztywnego podziału, nie ma jakiegoś płotu nie do przekroczenia. Na razie porównałbym to z rzeką, gdzie przy jednym brzegu woda płynie szybko, pośrodku płynie bardzo wolno, prawie, że stoi w miejscu, a przy przeciwległym brzegu tworzy wiry.
Esensja: A jakie cechy decydują, że coś jest bardziej literaturą popularną, czy bardziej wysoką?
RAZ: Sposób funkcjonowania. Sposób funkcjonowania, wyłącznie. Sposób odbioru, to czym się socjologia literatury zajmuje i tu mamy ciekawe rzeczy, bo bardzo dużo mamy dzieł, które były inaczej celowane, a gdzie indziej wylądowały. Chandler, czy Hammet wcześniej, czy Georges Simenon we francuskiej literaturze niewątpliwie celowali w obieg popularny, a ich dzieła się znalazły w obiegu wysokim. Hemingway, czy London celowali w obieg wysoki, a znaleźli się w obiegu popularnym. Funkcjonowali na sposób literatury popularnej. Dlatego to porównuję z rzeką – bo mogą przechodzić wątki, rzeczy, albo dzieła, albo nazwiska, raz być tu, a raz tam. Orwell nie uważał, że pisze powieść science fiction, ale funkcjonuje w tym obiegu. To nie ma znaczenia co sobie autor wymyślił i jak autor chce do tego podejść tylko po prostu decyzja należy wyłącznie do czytelników. W polskiej fantastyce zaczyna być widać, że niektóre rzeczy wchodzą w ten wyższy obieg (choć słowo „wyższy” nie jest najlepsze bo narzuca wartościowanie), większość funkcjonuje w obiegu popularnym. I uważam, że taka jest zdrowa sytuacja, tak powinno być, fantastyka nie może wyrzec się tego, że jest literaturą popularną, ona musi funkcjonować przede wszystkim w tym obiegu, a jeżeli coś wychodzi wyżej, jest dostrzegane i zaczyna być rozpatrywane pod innymi względami, to bardzo dobrze. Ale przede wszystkim dla fantastyki najważniejszy jest żywy kontakt z czytelnikami. Myślę, że ma ten kontakt. Z tego co wiem, sprzedaje się nieźle fantastyka polska, ale cały czas autorzy importowani sprzedają się lepiej.
Esensja: 60, może nawet 70% nadsyłanych do „Esensji” opowiadań to jest fantasy, cały czas ten boom na fantasy trwa.
RAZ: Bo to jest modna konwencja, poza tym ma więcej takiej świeżości, więcej takiego uroku, w tej chwili to bardziej ludziom odpowiada. Nie dziwi mnie to, nie bulwersuje w najmniejszym stopniu. Uważam, że fantasy ma swoje przewagi nad science fiction, dobrze, niech ludzie w tym pracują, może coś z tego powstanie. Zresztą brzmiało by dziwnie, gdybym narzekał na fantasy, bo sam powieść fantasy mam na warsztacie.
Esensja: Natomiast hard sf w ogóle prawie nie dostajemy, co mnie samego trochę smuci, bo to taki gatunek literatury, w którym zaczytywałem się jeszcze w szkole podstawowej, to moje wczesne fascynacje i to już się skończyło.
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
RAZ: Jest taki ruch w obrębie literatury. Wiem, że to jest fatalny nawyk jak człowiek sam siebie cytuje, ale ponieważ już o tym pisałem, więc trudno udawać, że wymyślam w tej chwili. Ale co i raz się pojawiają rzeczy, które w tym żywiołowym, bujnie się pleniącym zielsku, jakim jest literatura popularna narodziły i one przechodzą do obiegu wysokiego i tam zostają. Literatura popularna jest żywiołowa, ale jej żywot jest krótki. Natomiast to co nazywamy literaturą artystyczną zostaje. Zostaje na długo, kamienieje, zostaje arcydziełami. Zazwyczaj kultura wysoka z kultury popularnej czerpie formy. Zmienia się myślenie o świecie i okazuje się, że tego myślenia o świecie w formie która wcześniej obowiązywała nie da się zmieścić i trzeba znaleźć jakąś nową. Sonet, to była jakaś przyśpiewka, w Średniowieczu to absolutnie była kultura popularna, kultura mówiona, wiejska. Ale znalazł się Petrarka, który chciał w poezji umieścić rzeczy zupełnie inne niż Średniowiecze dopuszczało, bo się zakochał w jednej panience, więc szukając formy, znalazł właśnie ten sonet. A dzisiaj sonet jest czymś tak klasycznym, że trudno sobie wyobrazić coś bardziej klasycznego. Romantycy mieli inne poglądy i szukali jakiejś innej formy, wyciągnęli dramaty klasyczne, Mickiewicz ballady i romanse, Byron powieść poetycką, poemat dygresyjny, tego typu rzeczy. To wszystko było wzięte gdzieś tam z dołu, w ich wypadku cały czas kultury ludowej. Ale w wieku XIX, kiedy realiści się wzięli do roboty, a kiedy jeszcze uważano, że poezja jest prawdziwą literaturą, a proza nie, oni wyciągnęli powieść, która się brała z piśmiennictwa użytkowego, z prasy. I nagle się okazało, że powieść może być literaturą. I tak dalej, można wyciągać różne przykłady, cały czas się znajduje formy z dołu i ciągnie je do góry. Science fiction trochę się zużyła jako proza popularna, bo po prostu te tematy, które ona podaje, ta rekwizytornia, to już nie jest dla ludzi ciekawe. Nie zupełnie, ale w znacznie mniejszym stopniu. Science fiction była dzieckiem wieku, który się interesował nauką i pokładał wielkie nadzieje w nauce, a później wielkie obawy. A dziś ludzie naukę olewają, bo to normalna część życia, która nie budzi takich emocji, jaki budziła 100 lat temu. Dlatego science fiction nie bardzo już się w tym obiegu popularnym sprawdza, bo to mniej ludzi interesuje, natomiast wypracowała rozmaite formy literackie, które są bardzo użyteczne do pisania o przyszłości, do rozważania różnych istotnych problemów, raczej lokujących się w obiegu wysokim i najlepsze dzieła science fiction przeszły do obiegu wysokiego. To stopniowy, zachodzący obecnie proces. Ale w fantastyce rzeczywiście fantasy w tej chwili przeważa i nie ma w tym nic dziwnego. Fantasy się czymś innym zajmuje i to czym się zajmuje obecnie jest dla czytelników ważniejsze.
Esensja: Ale w science fiction od czasu do czasu jednak coś nowego się pojawia. Od Gibsona oczywiście już trochę czasu minęło, ale było to jakieś odświeżenie gatunku. Ja oczywiście nie mam nic przeciwko fantasy, ale nie widzę w niej takich możliwości.
RAZ: Ja też ich nie widzę i przyznam się, że wydaje mi się, że fantasy jest strasznie wtórna, ale ja jej bardzo mało czytam, więc nie chce się autorytatywnie wypowiadać, bo może ktoś mi przywalić, że mądrze się, choć nie wiem. Być może są takie dzieła w fantasy, które są mądre, ważne, potrzebne, którą zostaną. Ja mam wrażenie, że fantasy zaczęła się od dzieła wielkiego, jakim był „Władca pierścieni”, a później to już rozmienianie tego dzieła na drobne i dopisywanie dalszych ciągów, żeby ludzie, którym się Tolkien spodobał mogli mieć więcej tego samego. Ale to jest teoria dyletanta, mało znam fantasy, być może są tam rzeczy, które przeczą temu co powiedziałem.
Esensja: A jak sądzisz, jak zmienia się obecnie science fiction?
RAZ: Trudno mi na to odpowiedzieć, jedna z tych zmian o których wiem wydaje mi się charakterystyczna – science fiction, która była zawsze domeną opowiadań, staje się powoli domeną powieści, padają pisma science fiction, które publikowały opowiadania. Nie ma dobrych amerykańskich twórców noweli (w polskim znaczeniu). Gdy ktoś ma dobry pomysł, to robi z tego powieść, bo opowiadania na tyle źle się sprzedają, że szkoda na nie dobrego pomysłu. A Michael Kandel mówił, że właściwie opowiadanie o niczym nie decyduje, przestało być promocją. Kiedyś było tak, że jak ktoś napisał kilka dobrych opowiadań, to rynek zaczynał być jego ciekawy i wtedy jak napisał powieść, to opowiadania były w stanie wylansować tę powieść. Czytelnicy kupowali powieść tego autora, ponieważ wcześniej znali go z opowiadań. A Kandel mówi, że to nie funkcjonuje. Nawet jeśli autor nagradzanych opowiadań napisze powieść, to wcale nie znaczy, że powieść dobrze sprzeda. To rzeczywiście znaczy, że w science fiction zaczął się proces kamienienia, że ona zaczyna już troszkę wapnieć, zastygać i stawać się arcydziełami, natomiast nie jest już tak popularna jak była kiedyś, gdyby była, to magazyny by nadal istniały.
Esensja: W Polsce chyba jednak nadal trzeba pisać opowiadania bo na wydanie debiutanckiej powieści szanse są minimalne. Opowiadaniami można sobie wyrobić nazwisko i wtedy zwiększyć szanse.
RAZ: Trudno mi powiedzieć, to jest ryzyko autora i ryzyko wydawcy. O ile mi wiadomo Ania Brzezińska praktycznie zaczęła powieścią. Opowiadanie pojawiło się przypadkiem, a to, że dostało Zajdla, no, może to był wyjątek. Czy jeszcze ktoś taki był? Wydaje się, że nie. Ale była w Polsce opinia, że zbiory opowiadań się nie sprzedają, ale np. Pilipiuk, o którym rozmawialiśmy, zadebiutował zbiorem opowiadań i z tego co mi wiadomo, go sprzedał.
Esensja: Ale jest to zbiór opowiadań o tym samym bohaterze i można go traktować troszkę jako powieść.
RAZ: Wracając do problemu opowiadanie czy powieść – u nas na całe szczęście są pisma, w których można publikować jakieś opowiadania. Zobaczymy jak będzie dalej. Ja myślę, że w tej chwili już można odnieść sukces powieścią, tylko, że w tej chwili jest to duże ryzyko i autora, i wydawcy. Mamy w tej chwili dwa duże pisma, w ostatnich latach Internet się już trochę rozwinął i zmienił. Ja byłem zdziwiony tym, że kiedy Szmidt ruszył z „Science fiction”, to dostał setki opowiadań, wśród których było wiele do druku się nadających. Bardzo dużo ludzi młodych pisze właśnie opowiadania.
1 2 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Koledzy od komiksów to już by cię gonili z widłami
Tomasz Kołodziejczak

21 III 2024

O albumie "Historia science fiction", polskiej fantastyce i całej reszcie, z Tomaszem Kołodziejczakiem rozmawia Marcin Osuch

więcej »

Wracać wciąż do domu
Ursula K. Le Guin, Michał Hernes

24 I 2018

Cztery lata temu opublikowaliśmy krótki wywiad z Ursulą K. Le Guin.

więcej »

Jak zrobić „Indianę Jonesa” lepszego od „Poszukiwaczy Zaginionej Arki”?
Menno Meyjes

23 XI 2014

Usłyszałem od Spielberga, że nie powinienem kręcić, dopóki nie poznam emocjonalnego sedna sceny, dopóki nie spojrzę na nią z sercem- mówi Menno Meyjes, scenarzysta „Koloru purpury” i „Imperium słońca”, które wkrótce ponownie wejdą do polskich kin.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Inne recenzje

Bez kultury popularnej nie będzie kultury wysokiej
— Rafał A. Ziemkiewicz

Cała kupa cytatów
— Wojciech Gołąbowski

Wpływowi ludzie się starają, by moje wizje się zrealizowały
— Rafał A. Ziemkiewicz

Wszyscy przegrywają
— Konrad Wągrowski

Tegoż twórcy

Krótko o książkach: Esej o realizmie
— Miłosz Cybowski

Seks, Smoleńsk i kryzys wieku średniego
— Mieszko B. Wandowicz

Za mało na powieść
— Artur Chruściel

Pryzmat
— Wojciech Gołąbowski

Szare ognie
— Eryk Remiezowicz

Ciało do bólu współczesne
— Wojciech Gołąbowski

Polaków portret podły
— Marcin Łuczyński

Tysiąc wierszy o sadzeniu grochu
— Wojciech Gołąbowski

Rój lemingów
— Wojciech Gołąbowski

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.