Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 20 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Trudi Canavan

Zdjęcie: Paul Ewins
Zdjęcie: Paul Ewins
ImięTrudi
NazwiskoCanavan
WWW

Lubię moich bohaterów

Esensja.pl
Esensja.pl
Trudi Canavan
Zapraszamy do lektury wywiadu z Trudi Canavan, autorką „Trylogii Czarnego Maga”, której pierwszy tom – „Gildia Magów” – ukaże się już wkrótce nakładem wydawnictwa Galeria Książki.
Z pisarką rozmawia tłumaczka trylogii Czarnego Maga – Agnieszka Fulińska.

Trudi Canavan

Lubię moich bohaterów

Zapraszamy do lektury wywiadu z Trudi Canavan, autorką „Trylogii Czarnego Maga”, której pierwszy tom – „Gildia Magów” – ukaże się już wkrótce nakładem wydawnictwa Galeria Książki.
Z pisarką rozmawia tłumaczka trylogii Czarnego Maga – Agnieszka Fulińska.

Trudi Canavan

Zdjęcie: Paul Ewins
Zdjęcie: Paul Ewins
ImięTrudi
NazwiskoCanavan
WWW
Agnieszka Fulińska: Słyszałam, że z powstaniem pierwszego tomu trylogii Czarnego Maga wiąże się ciekawa anegdota…
Trudi Canavan: W 1992 roku, tuż przed igrzyskami olimpijskimi, obejrzałam późną nocą reportaż telewizyjny, w którym pokazano, jak wywozi się bezdomnych z Barcelony do innych miast – żeby stolica olimpiady schludnie wyglądała. Tej samej nocy przyśniło mi się, że jestem w tym tłumie wypędzanych z miasta, a nasi przeciwnicy nagle okazali się magami. Zatrzymaliśmy się, żeby obrzucić ich kamieniami – i mój pocisk przebił magiczną barierę. Ten sen zainspirował pierwszy rozdział „Gildii Magów”.
AF: Świat trylogii Czarnego Maga nie jest typowym dla fantasy średniowieczem (czy pseudośredniowieczem). Mnie kojarzył się głównie z powieściami Charlesa Dickensa – z pominięciem broni palnej; co więcej, mam wrażenie, że te „późniejsze” światy stają się dominującym trendem. Czyżby sztafaż średniowieczny został przez pisarzy do tego stopnia wyeksploatowany, że przestał stwarzać interesujące możliwości?
TC: W fantasy już dawniej pojawiały się światy inne niż „średniowieczny”, więc nie mówiłabym o modzie, ale raczej o naturalnej tendencji, nurcie, który pojawia się co jakiś czas. Problem w tym, że pseudośredniowieczny kostium został uznany za cechę rozpoznawczą czy wyznacznik fantasy, w związku z czym całe pokolenia mogą wzrastać w przekonaniu, że nie chodzi tu o nic poza wymachiwaniem mieczami i zaginionymi dziedzicami tronów. Takie zwroty ku nieśredniowiecznym światom nie zdziwią tych z nas, którzy czytają dużo fantasy – zwłaszcza jeśli sięgamy nie tylko po rzeczy najnowsze, ale również po klasykę.
AF: Wielu moich rozmówców podkreślało jako istotny fakt, że w trylogii Czarnego Maga mamy do czynienia z główną bohaterką – dziewczyną – co ich zdaniem nadaje powieści rys feministyczny. Czy taki był twój zamiar?
TC: Tak. Kiedy zaczynałam pracę nad tą opowieścią, czyli we wczesnych latach ’90, bohaterki fantasy były najczęściej księżniczkami: kapryśnymi lub wojowniczymi. Chciałam stworzyć bohaterkę, której atutami będą wewnętrzna uczciwość i siła charakteru, a nie królewskie pochodzenie czy też umiejętność machania mieczem.
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
AF: Narracja trylogii jest prowadzona bardzo konsekwentnie z punktu widzenia bohaterów: najpierw oglądamy magów oczami Sonei i bylców, a potem przekonujemy się powoli, że to tacy sami ludzie jak wszyscy – są wśród nich osoby miłe i niesympatyczne, odpowiedzialne i beztroskie, mściwe, samolubne itd. To tak, jakbyś bawiła się z czytelnikiem: kończąc pierwszy tom, jesteśmy zmuszeni zrewidować wiele poglądów na temat przedstawionego świata.
TC: Punkt widzenia bohaterów i subiektywizm spojrzenia są moimi ulubionymi grami literackimi. Lubię bawić się zarówno różnicami w ocenach zdarzeń i ludzi dokonywanych przez różne osoby czy też rozbieżnościami w zapamiętanych wersjach wydarzeń, jak i przekonaniami większych grup społecznych. W „Gildii Magów” celowo opisałam atak Sonei na magów z punktu widzenia różnych osób, których interesy są rozbieżne, a także z kilku perspektyw czasowych. To jest również opowieść o społeczeństwie klasowym, o różnych punktach widzenia na sprawy miasta, o tym, jak sprzeczne interesy mogą prowadzić do konfliktów. W każdej grupie można znaleźć osoby o dobrych intencjach, którym jednak zdarza się pobłądzić, w każdej będą też ludzie, dla których ci inni są uosobieniem zła. Wprowadzenie takich napięć do powieści czyni wymyślony świat bardziej „rzeczywistym”. Przynajmniej ja tak uważam!
AF: Kto był zamierzonym czytelnikiem trylogii, młodzież czy dorośli? Pierwszy tom – w każdym razie do pewnego momentu – sugerowałby, że jest to powieść młodzieżowa, ale dalsze są utrzymane w zdecydowanie poważniejszym tonie.
TC: Pisząc trylogię Czarnego Maga, nie miałam na myśli żadnej konkretnej grupy odbiorców. Myślałam raczej o powieściach dla dorosłego czytelnika, toteż zdziwiłam się, gdy zaczęły do mnie przychodzić e-maile od ośmiolatków! Z początku nawet mnie nieco drażniły te etykietki „dla starszej młodzieży”, postanowiłam więc, że następna trylogia, „Age of Five”, będzie zdecydowanie „dla dorosłych”. Ale do czasu, kiedy „Czarny Mag” doczekał się w Anglii wydania w oprawie graficznej dla młodzieży, pogodziłam się już z tym faktem – poza wszystkim wiedziałam, że nijak nie wpłynęło to na poczytność wśród dorosłych!
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Nie zrezygnowałam jednak z „dorosłości” „Age of Five”. Rozważałam wprowadzenie do fabuły tych trzech elementów wszelkiej rozrywki, które uznawane są za nieodpowiednie dla dzieci: seksu, narkotyków i przemocy. I uświadomiłam sobie, że jeśli wprowadzę narkotyki jako istotny wątek, trudno będzie uniknąć kaznodziejskiego tonu i „ważnych problemów”, które raczej nie są atrakcyjne ani dla mnie, ani dla moich czytelników. Następnie ze smutkiem uprzytomniłam sobie, że młodzi są dziś tak oswojeni z przemocą, że książka nieodpowiednia dla młodzieży musiałaby ociekać krwią i obrzydliwością do tego stopnia, że sama nie miałabym ochoty jej czytać! Pozostawał zatem seks, który wystarczy przemycić w kilku scenach, żeby książka nie miała wstępu na półki z literaturą dziecięcą, a na dodatek pisanie o nim okazało się bardzo zabawne.
AF: Jednym z najbardziej wzruszających motywów „Gildii Magów” jest powolne odkrywanie przez Cery’ego, że kocha Soneę. Moim prywatnym zdaniem jest to jedna z najładniej opisanych nastoletnich miłości w fantasy. Jak zapatrujesz się na wątki romantyczne, melodramatyczne i erotyczne w fantastyce?
TC: Romans jest niezbędny! Potrzeba bycia kochanym jest jednym z podstawowych dążeń człowieka, nic więc dziwnego, że lubimy o tym czytać w książkach. Erotyka nie jest natomiast niezbędna dla dobrej opowieści, udany romans zresztą też. Napięcie czytelnika utrzymywane jest przez niepewność i nadzieję – my, pisarze, nazywamy to niekiedy NNS: Nierozładowanym Napięciem Seksualnym. Zawsze wymyślam romansowe wątki moich powieści tak, żeby mieć pewność, że napięcie utrzyma się przez całą fabułę – jest to tak potężny haczyk na czytelniczy apetyt, że zbyt szybkie rozwiązanie przy jednoczesnym braku jeszcze większego napięcia zastępczego może wytrącić fabułę z równowagi, pozbawiając ją tym samym zainteresowania ze strony czytelników.
AF: Jacy autorzy lub książki ukształtowały twoją wyobraźnię literacką?
TC: Najwcześniejszą fascynacją był Tolkien – ale też „Gwiezdne wojny”. Jako nastolatka czytałam dużo Conana Barbarzyńcy i fantasy w stylu Michaela Moorcocka, a potem wydano „Maga” Feista i „Belgariadę” Eddingsa – i przekonałam się, że fantasy może być jednocześnie epicka i zabawna. Mniej więcej w tym samym czasie odkryłam pisarki pokroju Tanith Lee, z jej krótkimi ale kipiącymi od emocji powieściami takimi jak „Demon śmierci” i „The Silver Metal Lover”.
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
AF: Twoich bohaterów nie sposób nie lubić: Cery jest do zakochania, Rothen to wymarzony nauczyciel, Akkarin należy do tego gatunku bohaterów, których kochamy się bać od pierwszego wejrzenia, Dannyl to świetny kumpel… Czy ty też lubisz – tak naprawdę lubisz – swoich bohaterów? A jeśli tak, to kogo najbardziej?
TC: Lubię moich bohaterów – nawet tych złych! – ale raczej nie mam ulubieńców. Muszę też wyznać, że kiedy wreszcie wysłałam do wydawnictwa ostatnie korekty „Wielkiego Mistrza”, uświadomiłam sobie, że spędziłam z Soneą i resztą towarzystwa około siedmiu lat i że chętnie odpocznę od nich przez chwilę! Teraz, kiedy minęło kolejne kilka lat, zaczęłam za nimi tęsknić i cieszy mnie perspektywa kontynuacji.
AF: Czy uważasz za konieczne nazywanie inaczej ptaków i zwierząt przypominających te żyjące w naszym świecie?
TC: Lubię wymyślone zwierzęta, rośliny i przedmioty, ponieważ wzmagają poczucie, że jesteśmy w innym świecie. Zdarza się czasem, że ktoś mnie pyta: „Dlaczego nazywasz owce żyjące w twoim świecie reberami, skoro ewidentnie są to owce?” Odpowiadam na to: „Dlatego, że to nie są owce”. Takie pytania świadczą moim zdaniem o tym, że niektórzy czytelnicy przyjmują automatycznie pewne założenia; właśnie takie, jak to, że skoro bohaterowie noszą szaty i nie ma broni palnej, to świat jest średniowieczny – nawet jeśli gołym okiem widać, że technologicznie jest znacznie bardziej zaawansowany. Na tej samej zasadzie uznają, że to owca. A dlaczego nie alpaka?
Żaden rolnik posiadający minimum zdrowego rozsądku nie będzie usiłował udomowić zwierzęcia, które nie jest oswajalne i pożyteczne. Bo czego potrzebuje? Mięsa i wełny. A jakich cech zachowania zwierzęcia szuka? Powinno być stadne, łagodne i łatwe w hodowli. Nic więc dziwnego, że zwierzę, które ma u mnie zająć tę konkretną niszę ekologiczną, będzie przypominało owcę. Albo alpakę. Pomijając wszystko inne, stado ziejących ogniem węży nie przyniesie zbytniego pożytku naszemu rolnikowi: łuski nie zapewnią mu ciepła, a mięso zapewne będzie smakowało okropnie.
AF: Kogo obsadziłabyś w głównych rolach, gdyby ktoś postanowił sfilmować trylogię Czarnego Maga?
TC: Sonea zawsze kojarzyła mi się z Natalie Portman, Rothen z Seanem Connerym, a Akkarin z Danielem Day-Lewisem… Wychodzi na to, że jestem strasznie stara!
AF: Czy planujesz przyjazd do Polski?
TC: Przyjechałabym z wielką chęcią! Nie mam w tej chwili żadnych konkretnych planów, a kiedy mieszka się w tak odległym miejscu jak Australia, chciałoby się posiedzieć w Europie nieco dłużej, żeby mieć czas na zwiedzanie. Mam nadzieję, że kiedy wydawnictwo Orbit zaprosi mnie do Anglii, dam radę przy okazji odwiedzić więcej krajów europejskich.
AF: W takim razie dziękuję za rozmowę i zapraszam!
koniec
5 października 2007

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Koledzy od komiksów to już by cię gonili z widłami
Tomasz Kołodziejczak

21 III 2024

O albumie "Historia science fiction", polskiej fantastyce i całej reszcie, z Tomaszem Kołodziejczakiem rozmawia Marcin Osuch

więcej »

Wracać wciąż do domu
Ursula K. Le Guin, Michał Hernes

24 I 2018

Cztery lata temu opublikowaliśmy krótki wywiad z Ursulą K. Le Guin.

więcej »

Jak zrobić „Indianę Jonesa” lepszego od „Poszukiwaczy Zaginionej Arki”?
Menno Meyjes

23 XI 2014

Usłyszałem od Spielberga, że nie powinienem kręcić, dopóki nie poznam emocjonalnego sedna sceny, dopóki nie spojrzę na nią z sercem- mówi Menno Meyjes, scenarzysta „Koloru purpury” i „Imperium słońca”, które wkrótce ponownie wejdą do polskich kin.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Inne recenzje

Mała Esensja: Z tendencją wznoszącą
— Anna Kańtoch

Tegoż twórcy

Ta zupa jest mdła
— Beatrycze Nowicka

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.