Lubię moich bohaterówTrudi Canavan Zapraszamy do lektury wywiadu z Trudi Canavan, autorką „Trylogii Czarnego Maga”, której pierwszy tom – „Gildia Magów” – ukaże się już wkrótce nakładem wydawnictwa Galeria Książki.
Z pisarką rozmawia tłumaczka trylogii Czarnego Maga – Agnieszka Fulińska. Trudi CanavanLubię moich bohaterówZapraszamy do lektury wywiadu z Trudi Canavan, autorką „Trylogii Czarnego Maga”, której pierwszy tom – „Gildia Magów” – ukaże się już wkrótce nakładem wydawnictwa Galeria Książki. Z pisarką rozmawia tłumaczka trylogii Czarnego Maga – Agnieszka Fulińska. Agnieszka Fulińska: Słyszałam, że z powstaniem pierwszego tomu trylogii Czarnego Maga wiąże się ciekawa anegdota… Trudi Canavan: W 1992 roku, tuż przed igrzyskami olimpijskimi, obejrzałam późną nocą reportaż telewizyjny, w którym pokazano, jak wywozi się bezdomnych z Barcelony do innych miast – żeby stolica olimpiady schludnie wyglądała. Tej samej nocy przyśniło mi się, że jestem w tym tłumie wypędzanych z miasta, a nasi przeciwnicy nagle okazali się magami. Zatrzymaliśmy się, żeby obrzucić ich kamieniami – i mój pocisk przebił magiczną barierę. Ten sen zainspirował pierwszy rozdział „Gildii Magów”. AF: Świat trylogii Czarnego Maga nie jest typowym dla fantasy średniowieczem (czy pseudośredniowieczem). Mnie kojarzył się głównie z powieściami Charlesa Dickensa – z pominięciem broni palnej; co więcej, mam wrażenie, że te „późniejsze” światy stają się dominującym trendem. Czyżby sztafaż średniowieczny został przez pisarzy do tego stopnia wyeksploatowany, że przestał stwarzać interesujące możliwości? TC: W fantasy już dawniej pojawiały się światy inne niż „średniowieczny”, więc nie mówiłabym o modzie, ale raczej o naturalnej tendencji, nurcie, który pojawia się co jakiś czas. Problem w tym, że pseudośredniowieczny kostium został uznany za cechę rozpoznawczą czy wyznacznik fantasy, w związku z czym całe pokolenia mogą wzrastać w przekonaniu, że nie chodzi tu o nic poza wymachiwaniem mieczami i zaginionymi dziedzicami tronów. Takie zwroty ku nieśredniowiecznym światom nie zdziwią tych z nas, którzy czytają dużo fantasy – zwłaszcza jeśli sięgamy nie tylko po rzeczy najnowsze, ale również po klasykę. AF: Wielu moich rozmówców podkreślało jako istotny fakt, że w trylogii Czarnego Maga mamy do czynienia z główną bohaterką – dziewczyną – co ich zdaniem nadaje powieści rys feministyczny. Czy taki był twój zamiar? TC: Tak. Kiedy zaczynałam pracę nad tą opowieścią, czyli we wczesnych latach ’90, bohaterki fantasy były najczęściej księżniczkami: kapryśnymi lub wojowniczymi. Chciałam stworzyć bohaterkę, której atutami będą wewnętrzna uczciwość i siła charakteru, a nie królewskie pochodzenie czy też umiejętność machania mieczem. ![]()
Wyszukaj / Kup AF: Narracja trylogii jest prowadzona bardzo konsekwentnie z punktu widzenia bohaterów: najpierw oglądamy magów oczami Sonei i bylców, a potem przekonujemy się powoli, że to tacy sami ludzie jak wszyscy – są wśród nich osoby miłe i niesympatyczne, odpowiedzialne i beztroskie, mściwe, samolubne itd. To tak, jakbyś bawiła się z czytelnikiem: kończąc pierwszy tom, jesteśmy zmuszeni zrewidować wiele poglądów na temat przedstawionego świata. TC: Punkt widzenia bohaterów i subiektywizm spojrzenia są moimi ulubionymi grami literackimi. Lubię bawić się zarówno różnicami w ocenach zdarzeń i ludzi dokonywanych przez różne osoby czy też rozbieżnościami w zapamiętanych wersjach wydarzeń, jak i przekonaniami większych grup społecznych. W „Gildii Magów” celowo opisałam atak Sonei na magów z punktu widzenia różnych osób, których interesy są rozbieżne, a także z kilku perspektyw czasowych. To jest również opowieść o społeczeństwie klasowym, o różnych punktach widzenia na sprawy miasta, o tym, jak sprzeczne interesy mogą prowadzić do konfliktów. W każdej grupie można znaleźć osoby o dobrych intencjach, którym jednak zdarza się pobłądzić, w każdej będą też ludzie, dla których ci inni są uosobieniem zła. Wprowadzenie takich napięć do powieści czyni wymyślony świat bardziej „rzeczywistym”. Przynajmniej ja tak uważam! AF: Kto był zamierzonym czytelnikiem trylogii, młodzież czy dorośli? Pierwszy tom – w każdym razie do pewnego momentu – sugerowałby, że jest to powieść młodzieżowa, ale dalsze są utrzymane w zdecydowanie poważniejszym tonie. TC: Pisząc trylogię Czarnego Maga, nie miałam na myśli żadnej konkretnej grupy odbiorców. Myślałam raczej o powieściach dla dorosłego czytelnika, toteż zdziwiłam się, gdy zaczęły do mnie przychodzić e-maile od ośmiolatków! Z początku nawet mnie nieco drażniły te etykietki „dla starszej młodzieży”, postanowiłam więc, że następna trylogia, „Age of Five”, będzie zdecydowanie „dla dorosłych”. Ale do czasu, kiedy „Czarny Mag” doczekał się w Anglii wydania w oprawie graficznej dla młodzieży, pogodziłam się już z tym faktem – poza wszystkim wiedziałam, że nijak nie wpłynęło to na poczytność wśród dorosłych! ![]()
Wyszukaj / Kup Nie zrezygnowałam jednak z „dorosłości” „Age of Five”. Rozważałam wprowadzenie do fabuły tych trzech elementów wszelkiej rozrywki, które uznawane są za nieodpowiednie dla dzieci: seksu, narkotyków i przemocy. I uświadomiłam sobie, że jeśli wprowadzę narkotyki jako istotny wątek, trudno będzie uniknąć kaznodziejskiego tonu i „ważnych problemów”, które raczej nie są atrakcyjne ani dla mnie, ani dla moich czytelników. Następnie ze smutkiem uprzytomniłam sobie, że młodzi są dziś tak oswojeni z przemocą, że książka nieodpowiednia dla młodzieży musiałaby ociekać krwią i obrzydliwością do tego stopnia, że sama nie miałabym ochoty jej czytać! Pozostawał zatem seks, który wystarczy przemycić w kilku scenach, żeby książka nie miała wstępu na półki z literaturą dziecięcą, a na dodatek pisanie o nim okazało się bardzo zabawne. AF: Jednym z najbardziej wzruszających motywów „Gildii Magów” jest powolne odkrywanie przez Cery’ego, że kocha Soneę. Moim prywatnym zdaniem jest to jedna z najładniej opisanych nastoletnich miłości w fantasy. Jak zapatrujesz się na wątki romantyczne, melodramatyczne i erotyczne w fantastyce? TC: Romans jest niezbędny! Potrzeba bycia kochanym jest jednym z podstawowych dążeń człowieka, nic więc dziwnego, że lubimy o tym czytać w książkach. Erotyka nie jest natomiast niezbędna dla dobrej opowieści, udany romans zresztą też. Napięcie czytelnika utrzymywane jest przez niepewność i nadzieję – my, pisarze, nazywamy to niekiedy NNS: Nierozładowanym Napięciem Seksualnym. Zawsze wymyślam romansowe wątki moich powieści tak, żeby mieć pewność, że napięcie utrzyma się przez całą fabułę – jest to tak potężny haczyk na czytelniczy apetyt, że zbyt szybkie rozwiązanie przy jednoczesnym braku jeszcze większego napięcia zastępczego może wytrącić fabułę z równowagi, pozbawiając ją tym samym zainteresowania ze strony czytelników. AF: Jacy autorzy lub książki ukształtowały twoją wyobraźnię literacką? TC: Najwcześniejszą fascynacją był Tolkien – ale też „Gwiezdne wojny”. Jako nastolatka czytałam dużo Conana Barbarzyńcy i fantasy w stylu Michaela Moorcocka, a potem wydano „Maga” Feista i „Belgariadę” Eddingsa – i przekonałam się, że fantasy może być jednocześnie epicka i zabawna. Mniej więcej w tym samym czasie odkryłam pisarki pokroju Tanith Lee, z jej krótkimi ale kipiącymi od emocji powieściami takimi jak „Demon śmierci” i „The Silver Metal Lover”. ![]()
Wyszukaj / Kup AF: Twoich bohaterów nie sposób nie lubić: Cery jest do zakochania, Rothen to wymarzony nauczyciel, Akkarin należy do tego gatunku bohaterów, których kochamy się bać od pierwszego wejrzenia, Dannyl to świetny kumpel… Czy ty też lubisz – tak naprawdę lubisz – swoich bohaterów? A jeśli tak, to kogo najbardziej? TC: Lubię moich bohaterów – nawet tych złych! – ale raczej nie mam ulubieńców. Muszę też wyznać, że kiedy wreszcie wysłałam do wydawnictwa ostatnie korekty „Wielkiego Mistrza”, uświadomiłam sobie, że spędziłam z Soneą i resztą towarzystwa około siedmiu lat i że chętnie odpocznę od nich przez chwilę! Teraz, kiedy minęło kolejne kilka lat, zaczęłam za nimi tęsknić i cieszy mnie perspektywa kontynuacji. AF: Czy uważasz za konieczne nazywanie inaczej ptaków i zwierząt przypominających te żyjące w naszym świecie? TC: Lubię wymyślone zwierzęta, rośliny i przedmioty, ponieważ wzmagają poczucie, że jesteśmy w innym świecie. Zdarza się czasem, że ktoś mnie pyta: „Dlaczego nazywasz owce żyjące w twoim świecie reberami, skoro ewidentnie są to owce?” Odpowiadam na to: „Dlatego, że to nie są owce”. Takie pytania świadczą moim zdaniem o tym, że niektórzy czytelnicy przyjmują automatycznie pewne założenia; właśnie takie, jak to, że skoro bohaterowie noszą szaty i nie ma broni palnej, to świat jest średniowieczny – nawet jeśli gołym okiem widać, że technologicznie jest znacznie bardziej zaawansowany. Na tej samej zasadzie uznają, że to owca. A dlaczego nie alpaka? Żaden rolnik posiadający minimum zdrowego rozsądku nie będzie usiłował udomowić zwierzęcia, które nie jest oswajalne i pożyteczne. Bo czego potrzebuje? Mięsa i wełny. A jakich cech zachowania zwierzęcia szuka? Powinno być stadne, łagodne i łatwe w hodowli. Nic więc dziwnego, że zwierzę, które ma u mnie zająć tę konkretną niszę ekologiczną, będzie przypominało owcę. Albo alpakę. Pomijając wszystko inne, stado ziejących ogniem węży nie przyniesie zbytniego pożytku naszemu rolnikowi: łuski nie zapewnią mu ciepła, a mięso zapewne będzie smakowało okropnie. AF: Kogo obsadziłabyś w głównych rolach, gdyby ktoś postanowił sfilmować trylogię Czarnego Maga? TC: Sonea zawsze kojarzyła mi się z Natalie Portman, Rothen z Seanem Connerym, a Akkarin z Danielem Day-Lewisem… Wychodzi na to, że jestem strasznie stara! AF: Czy planujesz przyjazd do Polski? TC: Przyjechałabym z wielką chęcią! Nie mam w tej chwili żadnych konkretnych planów, a kiedy mieszka się w tak odległym miejscu jak Australia, chciałoby się posiedzieć w Europie nieco dłużej, żeby mieć czas na zwiedzanie. Mam nadzieję, że kiedy wydawnictwo Orbit zaprosi mnie do Anglii, dam radę przy okazji odwiedzić więcej krajów europejskich. AF: W takim razie dziękuję za rozmowę i zapraszam! ![]() 5 października 2007 |
Cztery lata temu opublikowaliśmy krótki wywiad z Ursulą K. Le Guin.
więcej »Usłyszałem od Spielberga, że nie powinienem kręcić, dopóki nie poznam emocjonalnego sedna sceny, dopóki nie spojrzę na nią z sercem- mówi Menno Meyjes, scenarzysta „Koloru purpury” i „Imperium słońca”, które wkrótce ponownie wejdą do polskich kin.
więcej »Prezentujemy wywiad z Anną Kozak, autorką powieści „Okna” wydanej w październiku 2014 roku nakładem wydawnictwa Akurat.
więcej »Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner
Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner
Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner
Mała Esensja: Z tendencją wznoszącą
— Anna Kańtoch
Ta zupa jest mdła
— Beatrycze Nowicka