Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 18 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Wiatr ze Wschodu (59)

Paweł Laudański
Leonid Kaganow w znakomitej formie, kroku dotrzymują mu Kiryłł Benediktow, Mike Helprin, Siergiej Czekmajew oraz Jelena Chajeckaja. Na drugim biegunie – bardzo słaba powieść Maksimuszkina, historia alternatywna, w której główne role grają Polska i Polacy. Jest co czytać?

Paweł Laudański

Wiatr ze Wschodu (59)

Leonid Kaganow w znakomitej formie, kroku dotrzymują mu Kiryłł Benediktow, Mike Helprin, Siergiej Czekmajew oraz Jelena Chajeckaja. Na drugim biegunie – bardzo słaba powieść Maksimuszkina, historia alternatywna, w której główne role grają Polska i Polacy. Jest co czytać?
1.
Terroryzm? E, nuda, o czym tu pisać? Zwalczanie lub przeciwdziałanie terroryzmowi? Nie, tragedia, to już na pewno nikogo nie zainteresuje. Wiele już na ten temat powiedziano, wiele napisano. Szkoda zamachu.
A jednak nie – Siergiej Czekmajew, autor wyboru „Антитеррор 2020” („Antyterror 2020”), dzięki wyselekcjonowanym przez siebie tekstom udowadnia, że nie do końca jest to prawda.
Przyznam, że podchodziłem do tego zbioru – z wyżej wymienionych powodów – niczym pies do jeża. Bo i tematyka jakoś mało do mnie przemawiała, a i zestaw autorów raczej średnio rokował. Tym milsze zatem czekało mnie zaskoczenie.
Przynajmniej cztery – z łącznie dwunastu – spośród wybranych przez Czekmajewa tekstów wartych jest uwagi, z czego jeden wybitnie przypadł mi do gustu.
Po kolei jednak.
Antologię otwiera dłuższe opowiadanie Kiryłła Benediktowa „Зайиб” („Zajib”; szczerze mówiąc, nie do końca jestem pewien prawidłowości przekładu, chodzi bowiem o beduińską nazwę małego, pustynnego, śmiertelnie niebezpiecznego skorpiona; polskiego odpowiednika nie udało mi się namierzyć), opowieść o młodym chłopaku pochodzącym z terenów dzisiejszej Bośni, który musi przetrwać w obozie uchodźców na terenie Afryki Północnej. Udaje mu się to w dużej mierze właśnie dzięki tytułowemu stworzeniu. Wiedza zdobyta na jego temat w obozie przydaje mu się w dorosłym życiu, niekoniecznie zgodnym z naszymi wyobrażeniami o spokojnym bytowaniu.
„Нейтралы” („Neutrale”) Mike’a Helprina to opowieść o członkach organizacji (tytułowych neutrali), pełniących rolę pośredników między terrorystami a resztą ludzkości, samą swoją obecnością gwarantujących, że koszty coraz liczniejszych ataków tych pierwszych będą dla tych drugich maksymalnie zminimalizowane.
„Четыре страницы из черной тетради” („Cztery strony z czarnego zeszytu”) Czekmajewa opowiadają o grupie wtajemniczonych, metodycznie zabijających z pozoru całkowicie przypadkowych, niewinnych ludzi. Nie ma jednak mowy o przypadku – od losu tych osób, od tego, czy będą dalej żyć czy zginą, zależy życie i zdrowie dziesiątek, setek, a może nawet tysięcy ich bliźnich. Jeśli nie zginą, zginie wielu innych w katastrofach czy zamachach. Co wybrać? Jedno życie czy żyć wiele? Co wybrałbyś ty, szanowny czytelniku?
I najlepszy bodaj tekst zbioru, czyli „Магия” („Magia”) Leonida Kaganowa. Upadła cywilizacja, świat, w której bezpieczni są tylko ci, którym udaje się zachować pełne incognito. Żadnych nazwisk, żadnych zdjęć, żadnych danych identyfikacyjnych. Zakryte twarze. Żadnego zaufania. Bo wystarczy podać nazwisko, zdradzić swój numer PESEL (lub jego odpowiednik), dać sobie zrobić zdjęcie lub portret pamięciowy, by zostać porażonym przez ogień z nieba.
Magia? Nie, to system obrony przed terrorystami, który wymknął się spod kontroli swych twórców. Wystarczy tworzącym go satelitom podać jakąkolwiek informację na temat poszukiwanej osoby, by te namierzyły ją i zlikwidowały precyzyjnym strzałem z orbity. Ot, szast prast i po wszystkim.
Problemy zaczęły się, gdy pewien człowiek upowszechnił w sieci kody dostępu do owego antyterrorystycznego systemu. Każdy mógł skorzystać z jego usług, pozbyć się nielubianej gwiazdy telewizji, niechcianej żony/męża albo znienawidzonego sąsiada. Wystarczyło przesłać dane identyfikujące cel satelitom, a te raz dwa rozwiązywały palący problem zleceniodawcy. Od tego czasu szansę na przeżycie mieli tylko ci, którzy potrafili skutecznie ochronić swą prywatność. Szansy nie miała za to ludzkość, która w błyskawicznym tempie stoczyła się do poziomu ciemnego, pełnego zabobonów średniowiecza.
Czy jest jakiś sposób na uratowanie choćby resztek cywilizacji? Jest, choć czas gra, co oczywiste, na jej niekorzyść.
To tylko cztery z opublikowanych w „Antyterrorze 2020” tekstów. Już jednak ta czwórka pozwala stwierdzić, że mamy do czynienia z jedną z ciekawszych antologii rosyjskiej sf ostatnich kilku lat.
2.
Uważnemu czytelnikowi „Nowej Fantastyki” czy jednej z dwóch wydanych jakiś czas temu przez „Fabrykę Słów” antologii rosyjskojęzycznej fantastyki nazwisko Jeleny Chajeckiej nie powinno wydać się obce. Choć furory Chajecka u nas raczej nie zrobiła, pomimo tego, że jednym z przetłumaczonych tekstów była mająca już dla rosyjskiej fantasy status klasycznej mikropowieść „Mroczny Bies”.
Przyznam, że choć doceniam znaczenie twórczości tej autorki dla literatury fantastycznej naszych wschodnich sąsiadów, sam jakoś do tej twórczości przekonać się nie mogę.
Choć są wyjątki, gdy piękny, literacki język tak charakterystyczny dla prozy Chajeckiej posłuży do opisania interesującego fantastycznego konceptu, co, niestety, zbyt często się nie zdarza.
Do tych wyjątków zaliczyłbym cykl tekstów o trollach pojawiających się w Petersburgu. Choć nie do końca to trolle, i nie do końca chodzi o Petersburg. Bo trollami są niezbyt urodziwi (stąd te trolle) mieszkańcy światów równoległych do naszego, przenikających się wzajemnie w północnej stolicy Rosji. Nie każdy może je zobaczyć, niewielu dana jest zdolność przemieszczania się między nimi.
Sam pomysł przenikania się światów może nie grzeszy oryginalnością, ale niesie ze sobą spory potencjał, zwłaszcza w rękach (piórze, klawiaturze) uzdolnionego twórcy. Chajecką bez wątpienia do tej grupy można zaliczyć, mimo to jednak – przynajmniej dla mnie – potencjału tego starczyło tylko na jedną nowelę, otwierającą zbiór „Тролли в городе” („Trolle w mieście”), zatytułowaną „Царица вод и осьминогов” („Caryca wód i ośmiornic”), opowiadającą o obsesyjnym zauroczeniu mężczyzny „stąd” kobietą przybyłą do Petersburga z jednej z równoległych rzeczywistości. „Caryca…” to przykład udanej próby przeszczepienia na rosyjski grunt weird fiction; petersburskie klimaty nadają jej interesujących, nie spotykanych w twórczości autorów zachodnich smaczków, które powinni docenić koneserzy gatunku.
Szkoda tylko, że tych smaczków starczyło na jeden tekst. Na w sumie pięć zamieszczonych w zbiorze.
3.
Mam chyba w sobie coś z czytelniczego masochisty; wystarczy, że zobaczę złożone cyrylicą na okładce książki sf słowo „Польша” lub zorientuję się, że akcja utworu osadzona jest w Polsce, to, ignorując nawet najgłośniejsze dzwonki alarmowe, sięgam po to dzieło, chorobliwie ciekaw, co tam, panie, wymyślił na nasz temat autor zagraniczny.
Jakiś czas temu omawiałem w tym miejscu powieść Michaiła Ługowoja „Горячая весна 2015-го” („Gorąca wiosna 2015”), delikatnie rzecz ujmując – nienajlepszą. W zasadzie nie powinienem zatem mieć większych złudzeń co do „Грозы над Польшей” („Burzy nad Polską”) niejakiego Andrieja Maksimuszkina, autora dotąd mi nieznanego i nieprzesadnie popularnego w swej ojczyźnie. Drobnostki takie zniechęcić mnie jednak do zapoznania się z jego dziełem nie były w stanie.
„Burza…” jest trzecim tomem cyklu „Бомбардировщики” (przetłumaczyłbym to jako „Piloci bombowców”). To historia alternatywna, w której lotnictwo francuskie i angielskie wzięło udział w tak zwanej wojnie północnej po stronie fińskiej. W rewanżu bombowce armii czerwonej przyłączyły się do wojsk hitlerowskich Niemiec atakujących w roku 1940 kraje Europy Zachodniej, czym walnie przyczyniły się do zwycięstwa nazistów. Rzecz jasna, o ataku Niemiec na ZSRR w 1941 r. nie mogło być już mowy. Dzięki czemu w roku 1967 sytuacja w Europie wygląda następująco: Wielkie Niemcy, kraje osi, kilka krajów neutralnych (na przykład Irlandia), ZSRR, które za udział w wojnie po stronie zwycięzców dostały terytorium Wielkiej Brytanii, i wciśnięte między potężnych sąsiadów, w pełni zależne od Niemiec, Generalne Gubernatorstwo.
Co się stało z Polską?
Granica między Niemcami i zależnymi od nich ziemiami a ZSRR przebiega mniej więcej tak, jak w czerwcu 1941 roku, kiedy to w naszej rzeczywistości Hitler zaatakował Stalina. Maksimuszkin nie pisze, co dzieje się z mieszkańcami ziemi po jej wschodniej stronie, uwagę swą skupiając na mieszkańcach ziem po stronie zachodniej. A tu jest bez wątpienia mało wesoło: Niemcy realizują planową politykę likwidacji narodu polskiego jako takiego, ze szczególnym uwzględnieniem jej elit intelektualnych. Nie ma szans, by Polacy mogli zdobyć wyższe wykształcenie, pożytek mogą przynieść zdobywcom jedynie jako tania siła robocza w fabrykach i na roli.
W sumie – nic zaskakującego. Nie zaskakuje również to, że Polacy, hardy naród, od czasu do czasu chwytają za broń w słusznej walce, zawsze jednak przegrywają z potęgą okupanta.
Armia Krajowa wciąż istnieje, i to ona psuje najwięcej krwi nowym panom naszej ojczyzny. Jednym z głównych bohaterów „Burzy…” jest dowódca jednego z oddziałów AK, w ręce którego wpada przypadkowo kilku oficerów Armii Czerwonej. Czy, a jeśli tak – to w jaki sposób ów dar losu zostanie przez partyzantów wykorzystany?
Mniejsza z tym, że Maksimuszkin nadmiernym talentem literackim nie grzeszy. „Burzę…”, choć co i rusz coś w niej zgrzyta, da się od biedy czytać. Nazbyt irytujące – choć oczywiście w pełni zrozumiałe – jest jednak idealizowanie własnego kraju (ach, ten wspaniały ZSRR pod rządami mądrych komunistycznych przywódców), przy jednoczesnym przedstawianiu innych nacji jako głupiego bydła, które jeśli nawet potrafi myśleć i kierować się w swym postępowaniu jakimiś ideami, to wystarczy nawet czysto iluzoryczna obietnica uzyskania osobistych korzyści, by owe światłe idee poszły w kąt. Ot, ciemny, pozbawiony kręgosłupa moralnego lud. I to bez wyjątku.
Wyszła zatem Maksimuszkinowi powieść niezbyt, delikatnie mówiąc, mądra, pełna klisz i stereotypów oraz mało przekonujących postaci. Raczej wyłącznie dla masochistów, jako swoista ciekawostka.
Ach, zapomniałbym – buźka niejakiego Belmonda na okładce jest w pełni usprawiedliwiona przebiegiem akcji powieści.
4.
W sumie – sam jestem sobie winien. Bo kto w moim sędziwym wieku zabiera się za lekturę książek skierowanych – podobno – do dzieci? Jeśli, rzecz jasna, nie liczyć przypadków czytania na głos swym mocno nieletnim latoroślom?
A tu – proszę. Zabrałem się z własnej i nieprzymuszonej za powieść Julii Ławriasziny „Улитка в тарелке” („Ślimak na talerzu”).
Początek – interesujący. Oto dziwny, zamknięty świat, widziany oczyma dzieci. Dziwnych dzieci – o umysłach kilku-, góra kilkunastolatków i ciałach starców. Ot, skrzyżowanie ośrodka wychowawczego z internatem, zamieszkanego przez nieszczęśliwe, trzymane w nieświadomości co do istniejącego na zewnątrz świata istoty.
Wszystko działa do czasu, gdy jedna z podopiecznych ośrodka odkrywa przejście poza jego mury. Wyprawa do świata zewnętrznego przynosi wyjaśnienie tajemnic…
Czy tajemnice te mogły być mroczniejsze? Pewnie tak; pierwsza część „Ślimaka…” zdawała się takie właśnie mroczne, mocne zakończenie zapowiadać. Choć z drugiej strony nie można zapominać, że to utwór skierowany (podobno) do młodszego czytelnika, więc z tą mrocznością nie można było zapewne zbytnio przesadzić.
A cóż to za sekret? Rzecz jasna, szczegółów nie zdradzę, powiem tylko, że wychowankom ośrodka niewiele już życia pozostało…
5.
Przegląd prasy, tym razem – wyjątkowo krótki.
W sierpniowym numerze „Połdiena” znaleźć można nowelę Siergieja Fomiczjowa „Нелегальное подключение” („Nielegalne podłączenie”). Jak zareaguje ludzkość na odkrycie dostępu do noosfery? Zacznie radośnie korzystać z nagromadzonej tam wiedzy? Nie, wręcz przeciwnie – dojdzie do wniosku, że rachunek zysków i strat wypadnie zdecydowanie na korzyść tych ostatnich, że zagrożenia związane z niekontrolowanym dostępem do nieograniczonego źródła wiedzy więcej może przynieść szkód niż pożytku, w związku z czym dostęp ów zostanie zamknięty (co udać się może, bo do kontaktów z noosferą konieczny jest choćby amatorski, ale jednak wystrzelony na orbitę sztuczny satelita), a wszelkie próby podłączenia zwalczane z całą bezwzględnością przez międzynarodową organizację zjednoczonych we właściwym momencie służb specjalnych. Nie bezinteresownie, co należy podkreślić.
Tekst niezły, odniosłem jednak wrażenie, że przydałoby mu się lekkie dopracowanie.
Czy poza „Nielegalnym…” można znaleźć tu coś ciekawego? Niestety, nic z tego – pozostałe opowiadania to klasyczne zapychacze.
koniec
24 października 2011

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Wiatr ze Wschodu (74)
Paweł Laudański

9 X 2019

Fantasy (choć nietypowe), science fiction (utrzymane w najlepszych tradycjach gatunku), horror (z rosyjską duszą). O tym wszystkim słów kilka w kolejnym raporcie o aktualnym stanie rosyjskojęzycznej fantastyki.

więcej »

Wiatr ze Wschodu (73)
Paweł Laudański

19 VI 2019

Trochę prozy najświeższej (Salnikow, Iwanow, seria „Зеркало”), i trochę prozy klasycznej (Warszawski, zbiór „Фантастика 1963”, czyli kolejna, już 73 edycja WzW.

więcej »

Wiatr ze Wschodu (72)
Paweł Laudański

5 IV 2019

„Wyspa Sachalin”, „Zapomnienia”, „Uśmiech chimery”, „Oddział”… - czyli krótki, subiektywny przegląd najciekawszych książek rosyjskojęzycznej fantastyki roku 2018.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Z tego cyklu

Wiatr ze Wschodu (74)
— Paweł Laudański

Wiatr ze Wschodu (73)
— Paweł Laudański

Wiatr ze Wschodu (72)
— Paweł Laudański

Wiatr ze Wschodu (71)
— Paweł Laudański

Wiatr ze Wschodu (70)
— Paweł Laudański

Wiatr ze Wschodu (69)
— Paweł Laudański

Wiatr ze Wschodu (68)
— Paweł Laudański

Wiatr ze Wschodu (67)
— Paweł Laudański

Wiatr ze Wschodu (66)
— Paweł Laudański

Wiatr ze Wschodu (65)
— Paweł Laudański

Tegoż autora

Ballada o poświęceniu
— Paweł Laudański

Wspomnienie o Maćku
— Paweł Laudański

Esensja czyta: Styczeń 2010
— Anna Kańtoch, Paweł Laudański, Marcin Mroziuk, Beatrycze Nowicka, Mieszko B. Wandowicz, Konrad Wągrowski

Rok 2007 w muzyce
— Sebastian Chosiński, Paweł Franczak, Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Paweł Laudański

Kir Bułyczow – polska bibliografia
— Paweł Laudański

Kroki w Nieznane: Sześciu wspaniałych
— Paweł Laudański

W sieci: Rodem zza wschodniej granicy
— Paweł Laudański

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.