Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 19 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Wiatr ze Wschodu (15)

Paweł Laudański
edycja 15 – czerwiec 2002

Paweł Laudański

Wiatr ze Wschodu (15)

edycja 15 – czerwiec 2002
Połdien’, XXI wiek
Połdien’, XXI wiek
I. Pod koniec kwietnia ukazał się pilotażowy numer pisma o nazwie Połdien’, XXI wiek. O tym, że Borys Strugacki - a to on stoi na czele redakcji Południa…, o czym zresztą informuje dumny napis na okładce - planuje uruchomienie magazynu sf, słychać było już od pewnego czasu. I oto jest; pierwsza oficjalna prezentacja numeru zerowego odbyła się na petersburskim Interpresskonie, a dzięki uprzejmości obecnej na owym konwencie Ewy Skórskiej, jeden z czterystu numerowanych egzemplarzy (248) trafił do mych rąk.
„W Rosji nigdy jeszcze nie było tołstowo pisma z prawdziwego zdarzenia, poświęconego w całości fantastyce, stąd też wstępujemy na nieprzetartą ścieżkę. Marzymy o takim piśmie od niepamiętnych czasów, od samego początku lat sześćdziesiątych, i ogólne jego kształty zarysowały się już wtedy, a teraz nie pozostaje nic innego, tylko realizować stare zamysły” - pisze we wstępie redaktor naczelny, dodając: „To powinno być pismo, w którym regularnie publikowane będą nowości fantastyki (przede wszystkim - ojczystej). Przy czym fantastyka rozumiana będzie bardzo szeroko: każdy utwór literacki, wykorzystujący w roli składnika literackiej konstrukcji elementy nadzwyczajnego, niewiarygodnego, niemożliwego. Cały przekrój - od Julesa Verne’a do Gogola, od Stanisława Lema do Bułhakowa, od Wellsa do Jewgienija Szwarca (…). Najnowsze socjologiczne, filozoficzne, naukowo-przyrodnicze idee - przede wszystkim fantastyczne, zaskakujące, porażające wyobraźnię i zmuszające do przemyśleń - powinny znajdować miejsce na naszych stronicach. Aktualne literackie procesy będą przedstawiane dokładnie i skrupulatnie - wszak poza wszystkim innym pismo powinno pełnić rolę przewodnika dla czytelnika, poważnie zainteresowanym pytaniem „co jest dobre, a co złe w rodzimej fantastyce"”.
Zapowiedzi bardzo ambitne. A jak jest z ich realizacją?
Numer otwiera mikropowieść Aleksandra Tiurina Psy-witiazi. Oto w życie pewnego programisty włażą z butami (dosłownie i w przenośni) przybysze rodem ze średniowiecznej Rusi, którzy posiedli sekret wędrówki w strumieniu czasu bez uszczerbku dla zdrowia i zauważalnych zmian wieku. Towarzystwo to mocno kłopotliwe, przenoszące bowiem sposób zachowania i obyczaje z zamierzchłej przeszłości; przez nich bohater-programista traci intratny kontrakt, popada w niezłe tarapaty. Nie widząc bardzo wyjścia przyłącza się do nich, choć plany mają niezbyt bezpieczne: chcą dostać się na teren pilnie strzeżonego instytutu naukowego. A stawką jest tajemnica ich nieśmiertelności…
Historia opowiedziana jest z dużą dawką humoru, znać, że Tiurin ma lekkie pióro. Czasem chyba aż za lekkie - chęć zabawienia czytelnika jakąś nie zawsze celną anegdotą przesłania czasem główny zamysł autora; maniera ta jest trochę męcząca, sprawia przy okazji, że czytelnik czuje się chwilami zagubiony (a przynajmniej ja tak się czułem).
Przyznać muszę, że najprawdopodobniej nie pojąłem zamysłu autora kolejnej mikropowieści; nie udało mi się także znaleźć jakichś głębszych związków tego tekstu z fantastyką, choć bardzo się starałem. Mam tu na myśli Liegkij bried w formatie dzen Aleksandra Szczegoliewa. Utwór ten epatuje czytelnika nadmiarem bezsensownej, sadystycznej chwilami przemocy; a chodzi mniej więcej o to, że przyjaciel pewnej rodziny pragnie obrazowo wbić do głowy (dosłownie i w przenośni) najmłodszemu jej członkowi, mocno nieletniemu, iż nie powinno się otwierać drzwi nieznajomym. A może jednak chodziło o coś zupełnie innego? Kto wie, może i tak - jak już zastrzegłem, mogłem błędnie odczytać przesłanie tego dzieła.
Opowiadanie Epos chiszcznika Leonida Kaganowa, laureata nagrody Interpresskon za najlepszy debiut książkowy 2001 roku (zbiór Kommutacija), to poruszająca opowieść o poświęceniu i o tym, czy w każdej sytuacji poświęcenie takie może (i powinno) być przyjęte. Jest to również historia o zetknięciu dwóch jakże odmiennych kultur, różniących się sposobem widzenia roli jednostki w społeczeństwie. Otwarte zakończenie (można wybrać jedną z trzech wersji) pokazuje, że nie ma tak naprawdę dobrego wyjścia z nieciekawej sytuacji, w której znaleźli się bohaterowie tego nastrojowego tekstu. Moim skromnym zdaniem to chyba najlepszy utwór numeru (skądinąd wiem, że istnieje już polski przekład; kto wie zatem, może już niedługo polscy czytelnicy będą mieli możliwość oceny talentu Kaganowa?).
Z ręką na sercu muszę się przyznać - kolejnego opowiadania (chodzi o Karamazowy kazarmy Andrieja Chusnutdinowa) nie zdołałem doczytać do końca, chronicznie bowiem nie cierpię zaprezentowanego w nim sposobu pisania. O co chodzi? Ano, utwór ten to przelany na papier zapis magnetofonowy pewnego monologu, spisany praktycznie jednym ciurkiem, bez akapitów, bez wyraźnie zaznaczonych dialogów. Ciężko jest przez coś takiego się przebić i tylko naprawdę interesująca opowieść jest w stanie sprawić, że zniecierpliwiony czytelnik nie ciśnie pismem o ścianę. W tym przypadku, niestety, snuta przez Chusnutdinowa opowieść żadną miarą nie zrekompensowała tortury przekopywania się przez zawiłą materię utkanej przezeń prozy.
Wriemiena mieniajutsia Jekateriny Niekrasowej to utwór okolicznościowy. Autorka, natchniona słynnym atakiem terrorystycznym z 11 września 2001 roku, próbuje pokazać, że to był tylko początek wielkiej wojny, jaka rozpęta się lada dzień na całym świecie, w tym również - w Moskwie. W sumie dobrze, że to najkrótszy fragment prozy w tym numerze.
I na deser - sztuka teatralna Kira Bułyczowa Krokodił na dworie. Co tu kryć - spotkał mnie nie lada zawód, i to bynajmniej nie dlatego, że to słaby tekst, bo jest on co najmniej przyzwoity. Przyczyny owego poczucia zawodu leżą gdzie indziej: ja po prostu już to czytałem, choć w innej nieco postaci. Bułyczow przerobił tu na utwór sceniczny swoje znakomite, nie tłumaczone na język polski opowiadanie Szum za stienoj, nastrojową historię o tajemnicy, którą kryje jedno z wielu mieszkań w starej kamienicy (wolę starszą wersję). Jest jeszcze w Krokodylu… inny wątek, również skądś mi znany, w jego przypadku jednak nie byłem w stanie określić skąd, choć naprawdę się starałem. Wątek ów dotyczy młodej, rozkapryszonej nimfy, którą jeden z mieszkańców kamienicy znajduje gdzieś w lesie i sprowadza do domu, w nadziei, że wcześniej czy później piękna istota zechce go poślubić. Oba opisane wątki w pewnym momencie splatają się ze sobą…
Zawartość numeru dopełniają: rozprawa Siergieja Piereslegina o istocie władzy na przykładzie Władcy Pierścieni Tolkiena, wywiad z Harrym Harrisonem (sam w sobie interesujący, pasujący jednak do reszty jak przysłowiowa pięść do przysłowiowego nosa), artykuły o przyszłości książek w epoce komputerów i problemów związanych z pisaniem literatury ściśle komercyjnej oraz informator o najważniejszych rocznicach czerwca (właśnie wtedy ma ukazać się pierwszy „normalny” numer Południa…).
Czy numer zerowy Południa… spełnił szumne zapowiedzi redaktora naczelnego? Moim zdaniem co najwyżej po części; zwłaszcza proza nie przekracza średniego poziomu tekstów autorów rosyjskojęzycznych publikowanych na łamach najpoważniejszej konkurencji, czyli miesięcznika Jesli, nie mówiąc już o utworach najlepszych, wywodzących się spod pióra Diaczenków, Łukianienki, Gromowa czy Kubatijewa. Rywalizacja pomiędzy oboma pismami może być bardzo interesująca; w numerze majowym redakcja drugiego z nich, wytykająca Borysowi Strugackiemu i spółce parę chwytów poniżej pasa, stwierdza, że odebrała od Kira Bułyczowa, Jewgienija Łukina i Siergieja Łukianienki zobowiązanie, iż swoje nowe opowiadania i mikropowieści dostarczać będą w pierwszej kolejności właśnie do Jesli. Oczywiście, ciężkim błędem obarczone byłoby ferowanie stanowczych wyroków po lekturze jednego tylko numeru, na dodatek pełniącego rolę raczej balona próbnego. Opinię będzie można wyrobić sobie zapewne po dwóch-trzech kolejnych wydaniach, w których, mam nadzieję, i proza będzie ciekawsza, i część krytyczna bardziej absorbująca.
Dolina sowiesti
Dolina sowiesti
II. Nagrodę imienia Arkadia i Borysa Strugackich za rok ubiegły zdobyła powieść Mariny i Siergieja Diaczenków Dolina sowiesti. To kolejne, po Brązowym Ślimaku, wyróżnienie dla tego utworu.
III. Co prawda pisałem już w innym miejscu o ostatniej powieści małżeństwa Diaczenków (vide czerwcowy numer miesięcznika Science Fiction), jednak wymogi objętościowe nie pozwoliły mi na napisanie na jej temat czegoś więcej poza kilkoma ogólnikowymi zdaniami. A szkoda, bo ta znakomita powieść narobiła sporo szumu w fantastycznym (i nie tylko) światku za naszą wschodnią granicą. Korzystając zatem z okazji chciałbym skreślić choć trochę jeszcze słów na jej temat.
Dolina sowiesti, bo tę powieść mam na myśli, z całą pewnością nie usatysfakcjonuje ani zwolenników klasycznej sf, ani fanów fantasy; nawet jak na Diaczenków mało tu pierwiastka fantastycznego. Dolina… to osadzona we współczesnych dekoracjach historia człowieka, który posiada zdolność mimowolnego przywiązywania do siebie innych ludzi, i to do tego stopnia, że krótkotrwała rozłąka może się dla uzależnionego skończyć ciężką chorobą, dłuższa zaś - niechybną śmiercią. Uzależnienie to powstaje zarówno na poziomie psychiki, jak i czystej fizjologii; z przedstawionych opisów wynika, że najgroźniejsze narkotyki są niczym w porównaniu z więzami, które Wład, jeden z dwójki głównych bohaterów utworu, potrafi budować dzięki darowi, jakim obdarzyła go natura. Choć z tą naturą to nie jest do końca pewne, albowiem pochodzenie Włada
Emma i sfinks
Emma i sfinks
okryte jest mgiełką tajemnicy - to sierota z domu dziecka, podrzutek, zaadaptowany i wychowany przez dobrą kobietę, która zechciała być mu przybraną matką. Gdy do jego świadomości dociera wiedza na temat możliwości, jakimi dysponuje, zaczyna wykorzystywać je dla swych korzyści, choć, trzeba przyznać, robi to z umiarkowaniem i z troską o bliźnich. Stara się unikać za wszelką cenę kontaktów dłuższych niż kilkudniowe, zdając sobie świetnie sprawę z tego, jak mogą się one skończyć dla drugiej osoby. Pewnego dnia jednak los stawia na jego drodze tajemniczą kobietę, obdarzoną, jak się poniewczasie okazało, prawie identyczną mocą. Kobieta ta jednak, w przeciwieństwie do Włada, bezlitośnie wykorzystuje swój dar dla własnych korzyści, w pierwszym rzędzie - do zdobycia środków utrzymania. Co prawda dopiero co pochowała swego męża-staruszka, po którym odziedziczyła sporą fortunę, to nie potrafi się jednak powstrzymać przed próbą zdobycia majątku Włada, wziętego pisarza utworów dla młodzieży. Dzięki podstępowi udaje jej się uzależnić go od siebie. Jak nietrudno się domyślić, uzależnienie to jest obustronne. Oboje stają przed nową dla nich sytuacją, oboje muszą się w niej odnaleźć i nauczyć się z nią żyć.
Dolina sowiesti to opowieść o człowieku, to opowieść tym, co zwykle nazywamy możliwością wolnego wyboru, swobodą w kierowaniu własnymi losami; kto jest większym niewolnikiem - czy ci, którzy mieli wątpliwe szczęście dostać się pod wpływ oddziaływania Włada i Angeli, czy też oni sami, którzy w swych sumieniach muszą nieraz rozstrzygać o życiu i śmierci swych bliskich?
Powieść Diaczenków jest znakomicie napisana, trzyma w napięciu do samego końca. Fakt zdobycia przez nią gradu branżowych nagród wcale, ale to wcale, nie stanowi dla mnie zaskoczenia.
Trużieniki zazierkal’ja
Trużieniki zazierkal’ja
IV. Interesujące nowości książkowe ostatnich miesięcy: Jelena Chajeckaja - Gołodnyj griek, ili Stranstwija Feodulia (powieść i nowela czołowej rosyjskiej autorki specjalizującej się w średniowiecznej odmianie fantasty), Marina i Siergiej Diaczenko - Emma i sfinks (zbiór opowiadań i mikropowieści), Jewgienij Łukin - Trużieniki zazierkal’ja (zbiór opowiadań, w znacznej części znanych już czytelnikom z innych publikacji; tytułowa nowela uhonorowana została nagrodą Interpresscon 2001), H. L. Oldi - Wasz wychod (zbiór mikropowieści), Siergiej Siniakin - Złaja łaska zwiezdnoj ruki (zbiór mikropowieści), Holm van Zaitchik - Dieło pobiediwsziej obiez’iany (drugi tom drugiej trylogii pióra słynnego euroazjatyckiego humanisty), antologia Fantastyka 2002/2 (znaleźć w niej można m.in. opowiadania Leonida Kudriawcewa, Leonida Kaganowa, Jewgienija Łukina, Siergieja Łukianienki, Julija Burkina, Swiatosława Łoginowa, Dmitrija Skiriuka i Aleksandra Gromowa).
V. Wiele oznak na niebie i ziemi wskazuje na to, że jednym z gości honorowych tegorocznego Polconu będzie Kiryłł Jeskow, autor Ostatniego władcy pierścienia.
koniec
1 lipca 2002
(c) Paweł Laudański, 2002

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Wiatr ze Wschodu (74)
Paweł Laudański

9 X 2019

Fantasy (choć nietypowe), science fiction (utrzymane w najlepszych tradycjach gatunku), horror (z rosyjską duszą). O tym wszystkim słów kilka w kolejnym raporcie o aktualnym stanie rosyjskojęzycznej fantastyki.

więcej »

Wiatr ze Wschodu (73)
Paweł Laudański

19 VI 2019

Trochę prozy najświeższej (Salnikow, Iwanow, seria „Зеркало”), i trochę prozy klasycznej (Warszawski, zbiór „Фантастика 1963”, czyli kolejna, już 73 edycja WzW.

więcej »

Wiatr ze Wschodu (72)
Paweł Laudański

5 IV 2019

„Wyspa Sachalin”, „Zapomnienia”, „Uśmiech chimery”, „Oddział”… - czyli krótki, subiektywny przegląd najciekawszych książek rosyjskojęzycznej fantastyki roku 2018.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Z tego cyklu

Wiatr ze Wschodu (74)
— Paweł Laudański

Wiatr ze Wschodu (73)
— Paweł Laudański

Wiatr ze Wschodu (72)
— Paweł Laudański

Wiatr ze Wschodu (71)
— Paweł Laudański

Wiatr ze Wschodu (70)
— Paweł Laudański

Wiatr ze Wschodu (69)
— Paweł Laudański

Wiatr ze Wschodu (68)
— Paweł Laudański

Wiatr ze Wschodu (67)
— Paweł Laudański

Wiatr ze Wschodu (66)
— Paweł Laudański

Wiatr ze Wschodu (65)
— Paweł Laudański

Tegoż autora

Ballada o poświęceniu
— Paweł Laudański

Wspomnienie o Maćku
— Paweł Laudański

Esensja czyta: Styczeń 2010
— Anna Kańtoch, Paweł Laudański, Marcin Mroziuk, Beatrycze Nowicka, Mieszko B. Wandowicz, Konrad Wągrowski

Rok 2007 w muzyce
— Sebastian Chosiński, Paweł Franczak, Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Paweł Laudański

Kir Bułyczow – polska bibliografia
— Paweł Laudański

Kroki w Nieznane: Sześciu wspaniałych
— Paweł Laudański

W sieci: Rodem zza wschodniej granicy
— Paweł Laudański

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.