Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 25 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Wiatr ze Wschodu (71)

Paweł Laudański
Piękna, oryginalna wizja świata widzianego oczyma dorastającego dziecka, czyli rosyjskie wierd fiction w wykonaniu Linor Goralik, mocna krzyżówka historii alternatywnej, hard science fiction i cyberpunku spod pióra Michaiła Sawieliczewa oraz trzeci tom projektu Зеркало, będący popisem Aleksandra Matiuchina – oto kolejna edycja WzW.

Paweł Laudański

Wiatr ze Wschodu (71)

Piękna, oryginalna wizja świata widzianego oczyma dorastającego dziecka, czyli rosyjskie wierd fiction w wykonaniu Linor Goralik, mocna krzyżówka historii alternatywnej, hard science fiction i cyberpunku spod pióra Michaiła Sawieliczewa oraz trzeci tom projektu Зеркало, będący popisem Aleksandra Matiuchina – oto kolejna edycja WzW.
1.
Przed kilkunastu laty zachwalałem w tym miejscu powieść „Нет” („Nie”) duetu Linor Goralik i Siergiej Kuzniecow, nieco później – samodzielną powieść Kuzniecowa „Живые и взрослые” („Żywi i dorośli”). Tak się natomiast ułożyło, że nie miałem dotąd okazji przeczytać nic więcej pióra tej pierwszej. Aż do teraz – do ukazania się niewielkiej powieści, w zasadzie dłuższej noweli, zatytułowanej „Холодная вода Венисаны” („Zimna woda Wenisany”).
To opowieść kilkunastoletniej dziewczynki. Poznajemy jej oczyma miasto bardzo podobne do Wenecji (jego nazwa, na którą natykamy się już w tytule, wydaje się być zatem nieprzypadkowa), zarazem jednak bardzo się od niej różniące. Bo co prawda pełno tu domów otoczonych wodą, kanałów współtworzących sieć komunikacyjną, mostów, kładek, to woda – w przeciwieństwie do tej z „prawdziwej” Wenecji, budzi zabobonny wręcz lęk. Nie bez powodu; wodne głębiny Wenisany zamieszkane są przez przedziwne stwory, bardzo niebezpieczne. Tylko nieliczni spośród tych, którzy mieli nieszczęście w nie wpaść, wydostają się na suchy ląd, a i ci zapadają wkrótce na nieuleczalne choroby. Z dachów życie miasta obserwują istoty przypominające na pierwszy rzut oka anioły; na wyglądzie jednak całe podobieństwo w ich przypadku się kończy.
Miasto otoczone jest nieprzeniknioną kopułą; nie wiadomo, czy cokolwiek poza nią istnieje. Wewnątrz niej zaś, poza labiryntem sprawiających wrażenie bezdennych kanałów, starożytnych budowli oraz na wpół zdziczałych ogrodów, znaleźć można zapuszczony, cieszący się złą sławą pół-las, pół-park, ulubione miejsce spotkań tamtejszej bohemy i przestępczego półświatka.
Życie mieszkańców Wenisany skrępowane jest wieloma rytuałami i zwyczajami. Podczas jednego z takich rytuałów, publicznej kaźni pojmanych i skazanych w ciągu całego minionego roku przestępców, nasza młoda bohaterka chwilę nieuwagi przypłaca wpadnięciem do wody. Co prawda dość szybko udaje jej się z niej wydostać, nic już jednak nie jest dla niej takie jak niegdyś. Dziewczynka staje się wyrzutkiem, pariasem, którego w najlepszym razie należy unikać, w najgorszym zaś – próbować pozbawić życia. Na szczęście nie wszyscy się od niej odwracają, wciąż może liczyć na dwoje przyjaciół, którzy pomogą przetrwać jej trudne chwile, a i nieludzkie istoty z wodnych głębin i powietrznych przestworzy okażą się nie takie, jak się powszechnie uważa. I to dzięki nim zaczniemy wraz z główną bohaterką odkrywać tajemnice Wenisany.
To piękna, nastrojowa opowieść (kto choć raz był w Wenecji, komu spodobało się to miasto, ten już choćby z tego względu nie przejdzie obok tej historii obojętnie), niby skierowana do młodego czytelnika, ale i temu całkiem dorosłemu przyniesie wiele przyjemności z lektury. Do tego pięknie wydana – ze współbudującymi ów piękny nastrój ilustracjami i takąż okładką.
„Zimna woda…” ma tylko jedną wadę – to, niestety, dopiero początek tej historii.
2.
Alternatywna rzeczywistość, lata sześćdziesiąte ubiegłego stulecia. Druga wojna światowa zakończyła się spektakularnym sukcesem ZSRR, dzięki czemu cała Europa i pół Japonii znalazły się pod jego wpływem. Związek Radziecki nie zdołał jeszcze odbudować się z wojennych zgliszcz, jednak jego gospodarka kwitnie dzięki rozbudowanemu systemowi nadzorowanemu przez komputery, a na Marsa leci radziecka wyprawa.
Akcja powieści Michała Sawieliczewa „Крик родившихся завтра” („Krzyk rodzących się nazajutrz”) toczy się na okupowanej przez Rosjan Hokkaido. Do dowódcy stacjonującego na wyspie radzieckiego kontyngentu przylatuje córka. Szybko odkrywa, że nadzorowany przez ojca instytut naukowy przeprowadza eksperymenty na obdarzonym paranormalnymi zdolnościami dziecku-inwalidzie. Dziecko potrafi teleportować różne obiekty, nie kontroluje jednak w pełni tego procesu, obiekt odbierany u celu podróży nigdy nie jest tożsamy z tym, który został wysłany; ekspediowane tą drogą zwierzęta zmieniają się w istoty rodem z najgorszych koszmarów. Ludzi w ten sposób wysyłać się zatem jeszcze nie da, choć z pewnością by się to przydało, zważywszy na spodziewaną wojnę z Zachodem.
To nie jedyny talent pozbawionej kończyn dziewczynki. Co jeszcze ukrywa? Czy stanowi zagrożenie dla reszty ludzkości?
Tak zaczyna się ta historia. Potem następuje zmiana narratorki, akcja przenosi się kilkadziesiąt lat do przodu. Robi się odrobinę cyberpunkowo. Znajdujemy się w szkole z internatem dla dzieci o różnych paranormalnych zdolnościach. Każde jest obiektem badań i eksperymentów – owe zdolności nie powinny się zmarnować, powinny służyć ku chwale ludzkości – a przynajmniej tej właściwej jej części.
Na świecie pojawia się zatem coraz więcej nadludzi. Czyżbyśmy mieli do czynienia z nowym, ludzkim gatunkiem? Gatunkiem, który wyprze poczciwego homo sapiensa? Jak mamy na to potencjalne zagrożenie zareagować? I czy faktycznie mamy się czego obawiać?
Tak, to pomysł nienowy, ale chyba nigdy nie podany w sposób tak bezwględnie brutalny, bezlitosny, tak pozbawiony wiary w przyszłość.
3.
W trzecim tomie projektu Зеркало, noszącym tytuł „Зеркальный лабиринт” („Lustrzany labirynt”), znalazły się opowiadania Aleksandra Matiuchina i Sofii Rołduginy.
O ile opowiadania drugiej z wymienionych niezbyt do mnie przemówiły, to teksty Matiuchina – jak najbardziej. Zdaje się, że to kolejny odkryty dzięki „Lustru” autor, na którego warto zwrócić baczniejszą uwagę.
Wyróżniłbym sześć jego utworów.
„Виноватые” („Winni”) to opowieść o przechodzeniu przez wyrzuty sumienia, ​poczucie ​winy z powodu utraty dziecka. Zawinionej. Gdyby ojciec nie zasiedział się w pracy, odebrałby córkę z zajęć szkolnych, ta nie wracałaby pieszo do domu i nie wpadłaby do niezabezpieczonej studzienki kanalizacyjnej. I pewnie by żyła… I pewnie od razu po pogrzebie nie dzwoniliby ludzie twierdzący,​ że właśnie widzieli ją żywą.
„Неуловимая-воображаемая” („Nieuchwytna-wyobrażona”). Jedno z tajnych miast armii radzieckiej, gdzieś na dalekiej, śnieżnej, mroźnej rosyjskiej północy. Teraz wymarłe… ale czy na pewno? Wyobraźnia dawnych mieszkańców przywołała na świat masę tajemniczych stworów, na przykład – zaglądające do okien w sylwestrową noc kobiety-kukułki, składające jaja w umysłach swych ofiar. Ludzie starają się stwory odławiać, nie jest to jednak łatwe. Jakże zresztą mogłoby być inaczej, skoro wiele wskazuje na to, że to mieszkańcy miasta są wytworami fantazji owych stworów?
„Сердце” („Serce”). W przyszłości naturalne ludzkie organy będą rzadkością. Ciała ludzkie niemal w całości będą sztuczne, zbudowane z metalu, plastiku i softu. Pojawi się wtedy czarny rynek naturalnych organów. Bardzo modne będzie zamontowanie sobie prawdziwych oczu czy wątroby. Nie, nie dlatego, że lepsze – tylko dla nowych, interesujących odczuć. Pal sześć, jeśli taki montaż zostanie przeprowadzony przez fachowca. Ale jako że to owoc zakazany, to i diablo drogi; tylko niewielu będzie nań stać. Powstanie zatem czarny rynek, wielu będzie próbowało dokonać tego bez udziału fachowca. A że mało kto i w przyszłości będzie mieć w zwyczaju czytać instrukcje, i że niejednokrotnie przeszczepiany organ może posiadać jakiś defekt, to o kłopoty nietrudno. Dlatego potrzebne są specjalne, półlegalne służby medyczne, które będą ratować pechowców. Bo do zwykłych szpitali tacy trafić nie mogą. Skoro proceder jest nielegalny, to podlega karze.
„Гаджет mon amour” („Gadżet mon amour”). W przyszłości różnice w statusie materialnym będę pogłębiać się jeszcze bardziej i szybciej niż teraz. Bogatych stać będzie na coraz więcej, na życie w coraz lepszych warunkach, biednych – na coraz mniej. Ci biedni nawet nie będą mogli wejść na tereny zamieszkane przez bogatych – po co, skoro i tak na nic ich tam nie będzie stać, w tym – na gadżety zwiększające możliwości ciała, czy to faktycznie do życia niezbędne, czy też służące zwykłej rozrywce. Ci biedniejsi w najlepszym razie będą montować sobie udoskonalenia wyrzucone przez bogatych na śmietnik, bogatym już zbędne. Tylko jednego bogaci nie będą w stanie sobie legalnie zapewnić – organów na przeszczepy. Ale od czego są biedni? Taka na przykład główna bohaterka, dziewczynka, która da się omamić złudną promocją w jednym ze sklepów z udoskonaleniami, na zapleczu którego czekają ją duuuuże kłopoty?
„Престиж” („Prestiż”). Rodzina przyszłości. Jej prestiż określa liczba posiadanych dzieci. Tych jednak nikt nie wychowuje, nawet nie próbuje – gdy któreś nie spełnia pokładanych w nim nadziei i oczekiwań, można, a nawet wypada wymienić je na inne. Nowe. A stare oddać do utylizacji. Dotrwanie w takich warunkach do dziesiątych urodzin stanowi nie lada osiągnięcie.
I jeszcze „Химия” („Chemia”). Chemia miłości. Czy istnieje? Czy powiedzenie, że pomiędzy dwoma osobami istnieje chemia, jest tylko nic nie znaczącym, stylistycznym zwrotem? Istnieją wśród nas istoty, które są w stanie omotać ofiary na tyle, by te – przekonane, że to wreszcie prawdziwa miłość – rzuciły dla nich dotychczasowych partnerów, żony, mężów, związki, rodziny. A jak już owe biedne ofiary dadzą się złapać, to łowca zaczyna stopniowo pozbywać się potencjalnych konkurentek/konkurentów, uzależnia coraz bardziej od siebie ofiarę (działa na nią jak narkotyk, chemia to jednak potęga!), aż do jej marnego końca.
Wpiszmy sobie zatem kolejne nazwisko do katalogu interesujących autorów. Aleksandr Matiuchin. I bacznie obserwujmy kolejne tomy „Luster”.
koniec
16 stycznia 2019

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Wiatr ze Wschodu (74)
Paweł Laudański

9 X 2019

Fantasy (choć nietypowe), science fiction (utrzymane w najlepszych tradycjach gatunku), horror (z rosyjską duszą). O tym wszystkim słów kilka w kolejnym raporcie o aktualnym stanie rosyjskojęzycznej fantastyki.

więcej »

Wiatr ze Wschodu (73)
Paweł Laudański

19 VI 2019

Trochę prozy najświeższej (Salnikow, Iwanow, seria „Зеркало”), i trochę prozy klasycznej (Warszawski, zbiór „Фантастика 1963”, czyli kolejna, już 73 edycja WzW.

więcej »

Wiatr ze Wschodu (72)
Paweł Laudański

5 IV 2019

„Wyspa Sachalin”, „Zapomnienia”, „Uśmiech chimery”, „Oddział”… - czyli krótki, subiektywny przegląd najciekawszych książek rosyjskojęzycznej fantastyki roku 2018.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Z tego cyklu

Wiatr ze Wschodu (74)
— Paweł Laudański

Wiatr ze Wschodu (73)
— Paweł Laudański

Wiatr ze Wschodu (72)
— Paweł Laudański

Wiatr ze Wschodu (70)
— Paweł Laudański

Wiatr ze Wschodu (69)
— Paweł Laudański

Wiatr ze Wschodu (68)
— Paweł Laudański

Wiatr ze Wschodu (67)
— Paweł Laudański

Wiatr ze Wschodu (66)
— Paweł Laudański

Wiatr ze Wschodu (65)
— Paweł Laudański

Wiatr ze Wschodu (64)
— Paweł Laudański

Tegoż autora

Ballada o poświęceniu
— Paweł Laudański

Wspomnienie o Maćku
— Paweł Laudański

Esensja czyta: Styczeń 2010
— Anna Kańtoch, Paweł Laudański, Marcin Mroziuk, Beatrycze Nowicka, Mieszko B. Wandowicz, Konrad Wągrowski

Rok 2007 w muzyce
— Sebastian Chosiński, Paweł Franczak, Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Paweł Laudański

Kir Bułyczow – polska bibliografia
— Paweł Laudański

Kroki w Nieznane: Sześciu wspaniałych
— Paweł Laudański

W sieci: Rodem zza wschodniej granicy
— Paweł Laudański

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.