Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 20 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Z biegiem rzeki czasu

Paweł Laudański
Kolejna porcja najświeższych informacji o wydarzeniach na rosyjskim rynku fantastycznym.

Paweł Laudański

Z biegiem rzeki czasu

Kolejna porcja najświeższych informacji o wydarzeniach na rosyjskim rynku fantastycznym.
Czy kiedykolwiek znaleźliście się w sytuacji, wydawałoby się, bez wyjścia? Gdy strach, poczucie beznadziei, wrażenie utraty panowania nad kolejami własnego losu wszechwładnie zapanowało nad waszym umysłem, snując przed oczyma zrozpaczonej wyobraźni najczarniejsze scenariusze?
A jeśli tak, to jak sobie z tym poradziliście? Stłamsiliście to w sobie? Upiliście się? Stłukliście na kwaśne jabłko żonę/męża* (* - niepotrzebne skreślić)? Może próbowaliście targnąć się na swoje życie? Bohaterowie "Rzeki Chronos", trzytomowej powieści nestora rosyjskiej fantastyki, radzą sobie z tym problemem w inny sposób...
Kir Bułyczow znany jest polskiemu czytelnikowi przede wszystkim jako twórca opowieści przepełnionych ciepłym humorem i optymizmem. Do wyjątków od tej reguły zaliczyć można chyba tylko powieść "Miasto na Górze", garść przesyconych goryczą najnowszych historii z cyklu wielkoguslarskiego, zebranych w drugim tomie opowiadań miniserii wydanej w roku 1999 przez Prószyńskiego - oraz kilka tekstów, zamieszczonych w ostatnim czasie na łamach Nowej Fantastyki (notabene, stanowiły jeden z najjaśniejszych, o ile w ogóle nie najjaśniejszy punkt pisma w ciągu minionych dwóch lat). Jak się okazuje, Bułyczow takie poważniejsze rzeczy pisywał regularnie od dawna, jednakże wydawać je zaczął w większej ilości - z różnych przyczyn - dopiero od 1990 roku.
Do takich utworów zaliczyć można między innymi długą powieść "Rzeka Chronos", która po raz pierwszy ukazała się w 1992 roku nakładem wydawnictwa Moskowskij Rabocij. Obecnie, w serii Miry Kira Bułyczewa, trzytomowe wznowienie przygotowało wydawnictwo AST.
Jest to początek wielkiego cyklu, który - w zamierzeniu autora - opisywać ma najważniejsze wydarzenia w dwudziestowiecznej historii Rosji / Związku Radzieckiego oraz analizować ich wpływ na historię całego świata i rozwój ludzkiej cywilizacji. Do tej pory powstało osiem elementów tego wielkiego przedsięwzięcia: trzy powieści wchodzące w skład "Rzeki Chronos" (opisujące wydarzenia bezpośrednio poprzedzające wybuch I wojny światowej, mające miejsce w jej trakcie, aż do wybuchu i pierwszych miesięcy rewolucji październikowej z 1917 roku), "Zapowiednik dla akadiemikow" (historia o wynalezieniu przez Rosjan bomby atomowej już w latach trzydziestych dwudziestego stulecia; w powieści tej Stalin dokonuje ataku nuklearnego na Warszawę w dniu, w którym zwycięską defiladę po zdobyciu miasta odbiera Hitler) oraz "Kupidon", "Mładieniec Friej", "Takich nie ubiwajut" oraz "Usni, krasawica".
A zatem - na tapecie mamy historię. Nudne? Nie w wykonaniu Bułyczowa!
Akcja "Rzeki Chronos" rozpoczyna się w 1913 roku na Krymie. Oto grupa młodych ludzi opuszcza progi gimnazjum, stając przed koniecznością dokonania wyboru dalszej drogi życiowej. Studia? Praca? Rewolucyjne podziemie? Czekanie, aż znajdzie się odpowiedni kandydat na męża? Oczywiście, nie przed wszystkimi otwierają się takie same perspektywy, wiele zależy od statusu materialnego rodziców - nie wszystkich stać na podjęcie studiów w Moskwie czy Petersburgu, nie wspominając już o Sorbonie. Andriej nie ma, na szczęście, takich problemów - jego ojczym jest osobą zamożną, dlatego też o swoją przyszłość, jak się początkowo wydaje, nie musi się martwić. Zaczyna się kolejne słoneczne, ciepłe, spokojne lato, i nic - lub prawie nic - nie wskazuje na to, że to ostatnie takie lato, że już za rok połowa Europy spłynie krwią, że zawali się tak dobrze znany, beztroski świat.
Obraz Krymu - i widzianej przez jego pryzmat Rosji carskiej - jawi się jako kraina wręcz idylliczna, choć, nieproszona, zewsząd wyłazi straszliwa ludzka bieda, a pod przykrywką krymskiego kotła aż kipi od nadmiaru wyzwoleńczych idei tamtejszych Tatarów. Obraz ten oczywiście nie odzwierciedla w pełni ówczesnych realiów w tym chylącym się powoli, acz nieubłaganie ku upadkowi kraju - kolosie na glinianych nogach; nie może on być jednak inny, jeśli zważy się, że widziany jest oczyma ludzi młodych, dopiero wchodzących w dorosłe życie. Przez Bułyczowa - jak sądzę - przemawia swoista nostalgia za tym bezpowrotnie minionym, unicestwionym przez nieubłaganą maszynę dziejową pięknem (choć on sam przecież tych czasów pamiętać nie może - co najwyżej z przekazów innych!). Nie można mu chyba z tego powodu czynić zarzutów: autor, ukazując jasne strony ówczesnego życia, próbował zapewne pokazać, jak wiele w wyniku wojny i rewolucji bolszewickiej tak sama Rosja, jak i świat cały bezpowrotnie utraciły.
Wracając jednak do Andrieja... Andriej jest wychowywanym przez ciotkę sierotą. Zamożny ojczym nie angażuje się zbytnio w ów proces, o co pasierb ma doń nieukrywany żal. Sam ojczym jest bardzo tajemniczą osobą - ani Andriej, ani też nikt ze znanych mu osób nie jest w stanie powiedzieć czegoś bliższego o starszym, zachowującym się bardzo niekonwencjonalnie, znakomicie znającym przeszłość i wiele wypowiadającym się na temat przyszłych wydarzeń, posiadającym równie dziwnych jak on sam znajomych, mężczyźnie. Ojczym Andrieja wyraźnie nie pasuje do otaczającej go rzeczywistości, sprawia wrażenie, jakby przybył z bardzo daleka; tajemnica zostanie wyjaśniona - choć nie do końca, wszak to początek cyklu - po tym, jak ojczym i jego gospodyni zostają bestialsko, na śmierć pobici w trakcie napadu rabunkowego na ich dom.
Dowiadujemy się, że zarówno ojczym, jak i jego gospodyni byli wędrowcami w czasie. Mogli - dzięki niewielkim urządzeniom przypominającym papierośnice - przemieszczać się w nurtach Rzeki Chronos, zawsze jednak zgodnie z jej biegiem, nigdy pod prąd. Nikt nie wie, ani kim dokładnie byli, ani też skąd pochodzili, ani też tego, jak długą drogę mieli za sobą. Teraz, gdy nie żyją, stanowiące ich własność machiny czasu trafiają w ręce Andrieja i jego ukochanej.
O popełnienie zbrodni oskarżony zostaje Andriej; wszelkie poszlaki wskazują właśnie na niego: wielu wie o jego niechęci do ojczyma, ktoś widział go w towarzystwie ludzi, którzy - jak ustalono bez cienia wątpliwości - brali bezpośredni udział w przestępstwie. Andriej, przerażony wizją wieloletniego więzienia, a może i śmierci, widzi tylko jedną drogę ratunku - ucieczkę w przyszłość. Gdy rzecz cała przycichnie, umorzona ze względu na zniknięcie głównego podejrzanego, gdy zajadły, diablo inteligentny śledczy Wriewski zapomni o sprawie, Andriej będzie mógł spróbować oczyścić się z ciążących nań zarzutów.
Andriej ucieka z roku 1914 do roku 1917; trafia z deszczu pod rynnę. Minęły zaledwie trzy lata, jakże jednak zmienił się w tym czasie świat - wojna, która miała trwać najwyżej rok, jeszcze się nie skończyła, w Rosji zaczyna panować głód, car został obalony przez rewolucję lutową, tylko patrzeć, jak następną wojnę domową wzniecą bolszewicy. Z krainy ładu - pozornego, ale jednak ładu - Andriej przenosi się w sam środek chaosu. Co gorsza, śledczy Wriewski wcale o nim nie zapomniał...
Okazuje się, że każdy taki skok w przyszłość rozszczepia dotychczasowy strumień czasu na wiele równoległych odnóg - w jednej z nich Andriej od razu ginie pod kulami przypadkowo spotkanego patrolu. Jest to jednak odnoga szczęśliwsza, jak można się domyślać, dla świata - admirał Kołczak, dowodzący flotą czarnomorską, zdobywa Stambuł, Imperium Otomańskie ostatecznie upada, prawosławie wraca do pradawnej stolicy wschodnich cesarzy, na fali entuzjazmu ze zwycięskiej wojny udaje się powstrzymać rewolucję i zreformować rządy w Rosji w oparciu o jedną z bocznych gałęzi rodu Romanowów. W innej odnodze, w tej - jak się okazało - właściwej, Andriej unika śmierci, ale nie zdoła uciec przed rewolucją proletariatu.
"Rieka Chronos" to - oprócz wątku fantastycznego - również opowieść o miłości. Miłości, dla której gotowi jesteśmy poświęcić absolutnie wszystko. Albo przenieść się w przyszłość, porzucając całe swoje dotychczasowe życie, swoją rodzinę, swoje plany - tylko dlatego, że do takiej ucieczki zmuszona jest osoba, którą się kocha.
Czytałem "Rzekę" z wielką przyjemnością, choć w niektórych miejscach - bez większej szkody dla utworu - można by nieco ją przyciąć. To wspaniała, porywająca opowieść historyczno-fantastyczna (na miano historii alternatywnej z prawdziwego zdarzenia zasługuje jednak tylko tom drugi, ten, w którym Kołczak zdobywa Stambuł i skutecznie pacyfikuje bolszewików) o miłości, o problemie dokonywania wyborów: cóż bowiem trudniejszego, by wtedy, gdy dopadają nas kłopoty, użyć cudownej papierośnicy? Bohaterowie Bułyczowa użyli jej w sytuacji podbramkowej, tak przynajmniej sądzili, można jednak wyobrazić sobie, że machinę czasu użyje się nazbyt pochopnie, pod wpływem chwilowego impulsu, by potem kroku tego śmiertelnie żałować... Ale żal to będzie spóźniony, wszak możliwości odwrotu nie przewidziano.
koniec
1 października 2000

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Wiatr ze Wschodu (74)
Paweł Laudański

9 X 2019

Fantasy (choć nietypowe), science fiction (utrzymane w najlepszych tradycjach gatunku), horror (z rosyjską duszą). O tym wszystkim słów kilka w kolejnym raporcie o aktualnym stanie rosyjskojęzycznej fantastyki.

więcej »

Wiatr ze Wschodu (73)
Paweł Laudański

19 VI 2019

Trochę prozy najświeższej (Salnikow, Iwanow, seria „Зеркало”), i trochę prozy klasycznej (Warszawski, zbiór „Фантастика 1963”, czyli kolejna, już 73 edycja WzW.

więcej »

Wiatr ze Wschodu (72)
Paweł Laudański

5 IV 2019

„Wyspa Sachalin”, „Zapomnienia”, „Uśmiech chimery”, „Oddział”… - czyli krótki, subiektywny przegląd najciekawszych książek rosyjskojęzycznej fantastyki roku 2018.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Z tego cyklu

Wiatr ze Wschodu (74)
— Paweł Laudański

Wiatr ze Wschodu (73)
— Paweł Laudański

Wiatr ze Wschodu (72)
— Paweł Laudański

Wiatr ze Wschodu (71)
— Paweł Laudański

Wiatr ze Wschodu (70)
— Paweł Laudański

Wiatr ze Wschodu (69)
— Paweł Laudański

Wiatr ze Wschodu (68)
— Paweł Laudański

Wiatr ze Wschodu (67)
— Paweł Laudański

Wiatr ze Wschodu (66)
— Paweł Laudański

Wiatr ze Wschodu (65)
— Paweł Laudański

Tegoż autora

Ballada o poświęceniu
— Paweł Laudański

Wspomnienie o Maćku
— Paweł Laudański

Esensja czyta: Styczeń 2010
— Anna Kańtoch, Paweł Laudański, Marcin Mroziuk, Beatrycze Nowicka, Mieszko B. Wandowicz, Konrad Wągrowski

Rok 2007 w muzyce
— Sebastian Chosiński, Paweł Franczak, Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Paweł Laudański

Kir Bułyczow – polska bibliografia
— Paweł Laudański

Kroki w Nieznane: Sześciu wspaniałych
— Paweł Laudański

W sieci: Rodem zza wschodniej granicy
— Paweł Laudański

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.