Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 18 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Wiatr ze Wschodu (52)

Esensja.pl
Esensja.pl
Paweł Laudański
Bez wątpienia cyberpunkowa „2048” Mercy Shelley to jedna z najlepszych powieści rosyjskiej sf mijającego roku. W innym kierunku podążają Jarosław Wierow i Igor Minakow, których „Operacja »Wirus«” powinna zainteresować fanów twórczości braci Strugackich.

Paweł Laudański

Wiatr ze Wschodu (52)

Bez wątpienia cyberpunkowa „2048” Mercy Shelley to jedna z najlepszych powieści rosyjskiej sf mijającego roku. W innym kierunku podążają Jarosław Wierow i Igor Minakow, których „Operacja »Wirus«” powinna zainteresować fanów twórczości braci Strugackich.
Мерси Шелли ‹2048. Деталь А›
Мерси Шелли ‹2048. Деталь А›
1.
Kilka dobrych lat temu wpadła mi w ręce „Паутина” („Pajęczyna”), wydana w formie książkowej w 2002 roku, a wcześniej – przez czas jakiś publikowana w odcinkach w internecie, pierwsza powieść niejakiego Aleksieja Andriejewa, autora ukrywającego się pod pseudonimem Mercy Shelley1). W życiu pewnie nie zwróciłbym na nią uwagi, gdyby nie dobra rada znajomego: przeczytaj, powinno się spodobać.
I faktycznie, spodobała się ta cyberpunkowa historia, ironiczne spojrzenie na przyszłość społeczeństwa zawłaszczonego przez nowoczesne technologie; spodobała się – choć nie do końca. Nasycona pomysłami niczym keks bakaliami, częstokroć rzucanymi ot tak sobie, zdałoby się mimochodem, miejscami zabawna, miejscami absolutnie serjozna – w pewnym momencie, gdzieś tak w dwóch trzecich objętości, osiadała niczym zakalec. I choćbym nie wiem, jak się wytężał, to nie przypomnę sobie teraz, o co miałem do „Pajęczyny” pretensje; bądź co bądź osiem lat już minęło, odkąd, zawiedziony, odstawiłem ją, niedoczytaną, na półkę.
A teraz w ramach arcyinteresującej serii Настоящая Фантастика (Prawdziwa Fantastyka) wydawnictw Snieżnyj Kom (moskiewska filia firmy łotewskiej) oraz Wecze, bodaj najlepszej w tej chwili z ukazujących się w Rosji, ukazała się druga powieść Shelley/Andriejewa, zatytułowana po prostu „2048”.
Kreśli w niej Shelley panoramę naszego świata w nieodległej wszak przyszłości (cóż znaczy tych marnych 38 lat!). Liczne dygresje, częstokroć zupełnie nie związane z głównymi wątkami utworu, opisy przemian, które dotknęły społeczeństwo, zmian politycznych i społecznych czy wreszcie najprzeróżniejszych nowinek technicznych, zajmujące znaczną część tekstu, sprawiają wrażenie, że ich autorowi to właśnie o ich zaprezentowanie chodziło przede wszystkim, że najbardziej bawią go te futurystyczne przepowiednie, sama akcja zaś, przedstawienie losów trójki bohaterów służy jedynie jako pretekst dla prezentacji rzeczywistości, fundamenty której budujemy tu i teraz.
Wizja świata przyszłości w wydaniu Shelley przytłacza, tak pod względem samych pomysłów, jak i ich ilości. Przypomina mi w tym względzie „2048” prozę naszego Dukaja, szczodrze sypiącego na lewo i prawo koncepcjami, które większości autorom starczyłyby na powieść albo kilkutomową sagę, w jego wersji zasługującymi co najwyżej na krótką, góra kilku akapitową wzmiankę. Jak w przypadku „Pajęczyny”, czasem jest poważnie – życie bohaterów powieści toczy się na jednej ze sztucznych wysp dryfujących gdzieś wśród wód oceanów, komputery dzięki postępującej symbiozie z ludzkim ciałem stają się naprawdę osobiste, a na cmentarzach i owszem, chowa się zmarłych, ale razem ze wspomnianymi komputerami osobistymi, obdarzonymi osobowością zmarłego, dzięki czemu taki zmarły – a raczej jego cyfrowa emanacja – może dalej uczestniczyć w życiu wspólnoty, którą zmuszony był opuścić. Czasem bywa zabawnie – cóż na przykład oznacza stwierdzenie „siedzieć w sieci”? Można je interpretować jak najbardziej dosłownie: nowoczesna toaleta może zapewnić ci doodbytnicze połączenie z siecią… I proszę nie pytać mnie o szczegóły!
Мерси Шелли ‹2048. Деталь Б›
Мерси Шелли ‹2048. Деталь Б›
Akcja powieści toczy się trójwątkowo, przy czym każdy z owych trzech wątków to w zasadzie odrębna opowieść, płynąca niemal non stop równolegle do pozostałych; kilka przecięć, ze względu na ich niewielkie znaczenie, w zasadzie można pominąć.
Bohaterem pierwszej z historii opowiedzianych przez Shelley jest Sol, jeden z lepszych twórców syntetycznych snów, które można sobie zaaplikować w ramach nocnego odpoczynku. Aplikacja taka nie obejdzie się bez specjalnego urządzenia. Do czasu jednak – wygląda na to, że ktoś na Solu eksperymentuje z wywoływaniem snów na odległość, bez konieczności podłączenia śpiącego do maszynerii. Zatrważający pomysł – zasypiasz, a to ktoś bez twej zgody zsyła na ciebie sen. Pół biedy, jeśli jest to sen miły; Sol jednak tego szczęścia nie ma, i trafia do snu, w którym jest… walczącą o przetrwanie w świecie pełnym czyhających nań niebezpieczeństw rośliną. To prawdziwy koszmar – choć w czasie rzeczywistym sen trwa kilka godzin, to zmagania rośliny trwają dni, tygodnie, a nawet – jak się wydaje śniącemu – miesiące. Najgorsze są chwile, w których wydaje się, że upiorny sen się skończył, podczas gdy trwa on nadal.
Z kolei Bass, drugi z bohaterów „2048”, jest bezrobotnym chirurgiem, który stracił pracę na rzecz sprawniejszych od człowieka i nie popełniających tak jak on błędów maszyn medycznych. A cóż może robić taki zredukowany konował? Świetnie na przykład może się sprawdzić jako włamywacz do opisanych powyżej, zasiedlających cmentarze komputerowych nibynieboszczyków. Na skutek niekorzystnego zbiegu okoliczności Bass musi podjąć się wybitnie niebezpiecznego zadania: włam na jeden z cmentarzy kosztował już życie kilku jego podobnym…
I wreszcie Very, dziewczyna pracująca w specyficznego rodzaju burdelu, gdzie zaspokajane są nie potrzeby ciała, lecz umysłu. Nie chodzi o osiągnięcie wulgarnego, fizycznego orgazmu, lecz wzniosłego uczucia wywołanego obcowaniem z wysoką kulturą. Very zostaje poddana wymyślnej próbie, po zaliczeniu której osiągnie kolejny stopień wtajemniczenia, dający jej możliwość pracowania z ludzkimi umysłami już na innych zasadach, poza murami przybytku, w ramach którego dotąd funkcjonowała.
„2048” najbliżej do definicji cyberpunku, choć cyberpunk to specyficzny, nazwałbym go – w ślad za rosyjską krytyką – rosyjskim (a to niespodzianka!) cyberpunkiem. Gdybym miał jakoś powieść tę umiejscowić, wskazałbym mniej więcej połowę drogi między literackością Gibsona a wizjonerstwem Dukaja. Sądzę, że lepszej rekomendacji trudno sobie wyobrazić. A „2048”, z pewnością jedna z najważniejszych tegorocznych powieści rosyjskiej sf, bez wątpienia na taką rekomendację zasługuje.
Ярослав Веров, Игорь Минаков ‹Операция „Вирус”›
Ярослав Веров, Игорь Минаков ‹Операция „Вирус”›
2.
Jarosław Wierow i Igor Minakow znani są przede wszystkim z bardzo dobrze przyjętej tak przez czytelników, jak i krytykę, wydanej dwa lata temu dylogii „Десант на Сатурн” / „Десант на Европу” („Desant na Saturna” / „Desant na Europę”). Szczerze mówiąc, nie bardzo podzielam zachwyty, jakimi zostały owe powieści obdarzone; próba przebrnięcia przez pierwszy tom zakończyła się niepowodzeniem.
Wydawać by się zatem mogło, że powinienem odpuścić sobie zbiór krótszej prozy owych autorów, wydany w tym roku w ramach serii Настоящая Фантастика tom „Операция »Вирус«” („Operacja »Wirus«”), gdyby nie utwór tytułowy.
Są tacy, którzy za Chiny nie sięgną po prozę rozwijającą wątki uznanych dzieł wielkich mistrzów. Cóż – rozumiem ich stanowisko, choć nie w pełni go nie podzielam. Zwłaszcza jeśli za rzecz biorą się zdolni twórcy – jest wtedy duża szansa na to, że z mieszanki: idea mistrza plus wizja młodego zdolnego powstanie nowa, frapująca jakość.
A że byłem właśnie świeżo po powtórnej lekturze „Żuka w mrowisku” braci Strugackich (po ponad dwudziestoletniej przerwie!), to jakże mogłem nie sięgnąć po jego kontynuację, kontynuację, o której – co należy dodatkowo podkreślić – w superlatywach wyraża się sam Borys Strugacki?
Pozwolę sobie w tym miejscu na mały cytat z innej powieści Strugackich, z „Fale tłumią wiatr” w tłumaczeniu Ireny Lewandowskiej:
Tojwo jeszcze nie było na świecie, kiedy Mak Sym wysadzał w powietrze wieże radiacyjne na planecie Saraksz, walczył z faszystami… Nieprześcigniony Biały Hetman! Organizator akcji „Wirus”, po której zakończeniu sam Superprezydent nadal mu przezwisko Big-Bag! Tojwo jeszcze chodził do szkoły, kiedy Big-Bag przeniknął do Imperium Wyspiarskiego, do samej Stolicy… pierwszy z Ziemian i nawiasem mówiąc ostatni…
Czy wszystko jasne? Nie? To proszę czytać dalej.
„Operacja…” zaczyna się dokładnie w tym samym miejscu, w którym kończy się „Żuk…” Strugackich. Maksym Kammerer odbiera broń Sikorskiemu, dzięki czemu Abałkin wykpiwa się tylko pobytem w szpitalu. Wciąż pozostają nierozwiązane zagadki „Żuka…”: skąd się wziął sarkofag, jakie było rzeczywiste przeznaczenie znajdujących się w nim ludzkich zarodków, jak i dlaczego zginął Tristan, co tak przestraszyło Abałkina, że ten postanowił za wszelką cenę wrócić na Ziemię… Gdy dodam, że dla wyjaśnienia owych tajemnic konieczny będzie powrót Maksyma na Saraksz, i próba przeniknięcia do Wyspiarskiego Imperium, każdy prawdziwy fan twórczości Braci zrozumie: po prostu nie szło odpuścić sobie tego tekstu!
Brakuje nieco „Operacji…” do poziomu swego wielkiego poprzednika; nie da się ukryć, że powieść ta nie wyszła spod pióra Strugackich. Ale, bez wątpienia, jest na tyle udana, tak dobrze wpisuje się w rzeczywistość – jednocześnie znakomicie ją uzupełniając – wykreowaną przez nestorów rosyjskiej fantastyki, że przejść obok niej obojętnie z pewnością się nie da.
Zbiór uzupełniają cztery opowiadania: „Ключ к свободе” („Klucz do wolności”), „Дом обреченных” („Dom zgubionych”), „Ангел мщения” („Anioł zemsty”) oraz „Никогда не отвечайте незнакомцам” („Nigdy nie odpowiadajcie nieznajomym”), z których tylko jedno – drugie z wymienionych – stanowiące swoisty hołd oddany marsjańskim wątkom obecnym w twórczości Raya Bradburego i Clifforda Simaka, zasługuje na uwagę, choć trudno i tę historię – opowieść o dwójce Ziemian, którzy trafiają przypadkiem na Marsie do tajemniczego domu, dzięki czemu udaje im się wyjaśnić tajemnicę upadku dawnej cywilizacji Czerwonej Planety – zaliczyć do arcydzieł. Ot, przyjemne, przywołujące nostalgiczne wspomnienia z dawnych lektur czytadełko.
‹Если› № 8, август 2010
‹Если› № 8, август 2010
3.
Na zakończenie – krótki przegląd prasy.
W sierpniowym numerze „Jesli” istna plejada gwiazd rosyjskojęzycznej fantastyki: Marina i Siergiej Diaczenko, Dalia Truskinowska, Maria Galina, Władimir Danichnow, do tego opowiadania Dmitrija Wołodichina i Anny Kitajewej. Duże nadzieje, i, niestety, spory zawód. Zawodzą nawet Galina (bohaterowie jej opowiadania„ Добро пожаловать в прекрасную страну!”, czyli „Witamy w przepięknej krainie!”, skuszeni folderami reklamowymi, trafiają w miejsce, w którym spędzić mają wakacje swych marzeń; wspaniale zakreślony nastrój niepokojącej tajemnicy zostaje zepsuty ewidentnym brakiem dobrego pomysłu na zwieńczenie tekstu) i Diaczenkowie (nowelka „Електрик”, czyli „Elektryk”, to ocierająca się o horror miejska fantasy o winie i sposobach jej odkupienia, historia, w której rolę sędziego pełni tajemnicza istota posiadająca władzę nad elektrycznością; zjadliwe, i niewiele ponadto). Do przeczytania – i niewiele ponad to – jest jeszcze opowiadanko Danichnowa „Вопрос веры” („Kwestia wiary”), opisujące z lekkim przymrużeniem oka możliwe skutki – raczej opłakane – wynalezienia urządzenia do wzmacniania wszelkich postaci wiary.
‹Если› № 9, сентябрь 2010
‹Если› № 9, сентябрь 2010
W numerze wrześniowym tegoż miesięcznika – przysłowiowa bryndza z nędzą. Wspomniani wyżej Jarosław Wierow i Igor Minakow nowelą „Cygnus Dei”, Julia Galanina opowiadaniem „Зверинец” („Zwierzyniec”), Wiaczesław Astrow-Czubienko tekstem „Переносная планета” („Przenośna planeta”) oraz Jewgienij Łukin utworem „Попрыгунья-стрекоза” („Ważka-wiercipięta”) prędzej zanudzą niż zafascynują czytelnika. To boli, w szczególności w przypadku ostatniego z wymienionych autorów, twórczość którego bardzo sobie cenię. Łukin jednak tak ma – teksty znakomite przeplata takimi sobie. Teraz widać wypadło na te drugie.
Za to wrześniowy „Połdien. XXI wiek” uznać należy z pewnością za jedną z ciekawszych – o ile nie najciekawszą – tegoroczną edycję owego pisma. Mniej więcej połowa opublikowanej w niej prozy trzyma równy, wysoki poziom, od którego odstają: nieco monotonna, eksploatująca idée fixe (światy równoległe) autora (Pawła Amnuela) mikropowieść „Клоны” („Klony”), pozbawiona sensownego zakończenia historia o tajemniczej katastrofie, która dosięgła Ziemię, czyli „Пятый ангел” („Piaty anioł”) Aleksandra Mazina oraz krótka opowieść Darii Biełomoinej o świecie zalewanym wodą („Цветы под водой”, czyli „Kwiaty pod wodą”).
‹Полдень, ХХI век› № 9, сентябрь 2010
‹Полдень, ХХI век› № 9, сентябрь 2010
W opowiadaniu „Последний ковчег нах зюйд” („Ostatni dywan nach süden”) Eldar Safin opowiada o tym, do czego zdolni są pragnący Kontaktu z ludźmi Obcy, w sytuacji, gdy elity rządzące poszczególnymi ziemskimi mocarstwami chcś – każda z osobna – na spodziewanym Kontakcie ugrać dla siebie jak najwięcej, jednocześnie nie pozwalając na skorzystanie z jego dobrodziejstw konkurencji. Wychodzi na to, że nie zawsze warto pchać się pierwszemu na pokład łodzi ratunkowej…
Bohater noweli „Сколько?” („Ile?”) Andrieja Kokoulina staje przed innego rodzaju problemem: czy nieskładne gadanie zwariowanego kloszarda faktycznie zapowiada śmierć wielu ludzi, czy też jest tylko bełkotem posiadacza niekonwencjonalnego umysłu? I czy spełnienie dziwnych nieraz życzeń szaleńczego starca może zapobiec tragedii? Oby tylko zagadka nie wyjaśniła się już post factum, gdy będzie za późno…
I wreszcie chyba najlepszy tekst numeru, czyli „Удивительная история Эллы Харпер” („Zadziwiająca historia Elly Harper”) Tima Skorienko, nastrojowa opowieść, akcja której toczy się w środowisku dziewiętnastowiecznych cyrkowców, czyli najprzeróżniejszego sortu ludzkich dziwolągów w stylu kobiet z brodą, karłów i posiadaczy mniej lub bardziej zdeformowanych fragmentów ciała. Pewnego dnia do cyrku trafia człowiek, który obiecuje spowodować zniknięcie Księżyca. Poza ową umiejętnością posiada jeszcze jedną, skrzętnie ukrywaną przed resztą świata… Aż do czasu, gdy spotka tytułową bohaterkę, cierpiącą na congenital genu recurvatum, czyli – jak tłumaczy sama Elly – „syndrom odwrotnego wygięcia stawu kolanowego”…
koniec
2 grudnia 2010
1) Ros. Мерси Шелли, pseudonim powstały przez sklejenie dwóch nazwisk: Mary Shelley i Percy Shelley

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Wiatr ze Wschodu (74)
Paweł Laudański

9 X 2019

Fantasy (choć nietypowe), science fiction (utrzymane w najlepszych tradycjach gatunku), horror (z rosyjską duszą). O tym wszystkim słów kilka w kolejnym raporcie o aktualnym stanie rosyjskojęzycznej fantastyki.

więcej »

Wiatr ze Wschodu (73)
Paweł Laudański

19 VI 2019

Trochę prozy najświeższej (Salnikow, Iwanow, seria „Зеркало”), i trochę prozy klasycznej (Warszawski, zbiór „Фантастика 1963”, czyli kolejna, już 73 edycja WzW.

więcej »

Wiatr ze Wschodu (72)
Paweł Laudański

5 IV 2019

„Wyspa Sachalin”, „Zapomnienia”, „Uśmiech chimery”, „Oddział”… - czyli krótki, subiektywny przegląd najciekawszych książek rosyjskojęzycznej fantastyki roku 2018.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Z tego cyklu

Wiatr ze Wschodu (74)
— Paweł Laudański

Wiatr ze Wschodu (73)
— Paweł Laudański

Wiatr ze Wschodu (72)
— Paweł Laudański

Wiatr ze Wschodu (71)
— Paweł Laudański

Wiatr ze Wschodu (70)
— Paweł Laudański

Wiatr ze Wschodu (69)
— Paweł Laudański

Wiatr ze Wschodu (68)
— Paweł Laudański

Wiatr ze Wschodu (67)
— Paweł Laudański

Wiatr ze Wschodu (66)
— Paweł Laudański

Wiatr ze Wschodu (65)
— Paweł Laudański

Tegoż autora

Ballada o poświęceniu
— Paweł Laudański

Wspomnienie o Maćku
— Paweł Laudański

Esensja czyta: Styczeń 2010
— Anna Kańtoch, Paweł Laudański, Marcin Mroziuk, Beatrycze Nowicka, Mieszko B. Wandowicz, Konrad Wągrowski

Rok 2007 w muzyce
— Sebastian Chosiński, Paweł Franczak, Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Paweł Laudański

Kir Bułyczow – polska bibliografia
— Paweł Laudański

Kroki w Nieznane: Sześciu wspaniałych
— Paweł Laudański

W sieci: Rodem zza wschodniej granicy
— Paweł Laudański

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.