Magazyn ESENSJA nr. 2 (II)
listopad 2000





poprzednia strona 
			powrót do indeksu następna strona

Artur Długosz
  Polacy nie gęsi i swój konkurs mają

Pierwsza edycja konkursu internetowego i.net awards dobiegła końca, choć niewykluczone, że część z Państwa (być może nawet znaczna) jest tym stwierdzeniem zaskoczona. Powodów może być wiele; począwszy od braku jakiejkolwiek informacji o konkursie - mimo tak licznej rzeszy patronów (m.in. TVP2, Radio "3", pism Enter, WWW, Computer Arts, Businessman, Gry Komputerowe) i sponsorów (m.in. PlusGSM, Stolica, Polbox, Jobpilot) - a skończywszy na zdumieniu jakie było moim udziałem, jeszcze jako redaktora naczelnego The VALETZ Magazine, którego poniekąd sukcesorem jest Esensja.

Logo konkursu
O ile się nie mylę, zorganizowany pod patronatem Ministra Łączności (któremu zresztą w głównej grafice na oficjalnej stronie konkursu zabrakło kreseczki tak bardzo charakterystycznej dla polskiej literki ś), konkurs i.net awards jest pierwszym tego rodzaju przedsięwzięciem, którego sam zamysł jest godny podziwu. Dawniej magazyn WWW corocznie wybierał najlepsze polskie strony internetowe, ale dzisiaj pisma tradycyjne ograniczają się jedynie do wyborów miesiąca, które, ze zrozumiałych powodów, nie mogą konkurować rangą ze stronami określonymi jako najlepsze polskie strony. Dziwi mnie ten stan rzeczy, więc z tym większym zainteresowaniem i pochopnością zgłosiłem The VALETZ Magazine do udziału w i.net awards. Miałem, przyznaję, poważne problemy z wyborem kategorii strony, bowiem zaproponowany podział wydaje mi się po prostu niedorzeczny i nieadekwatny do bieżącego stanu polskiego internetu. Niewykluczone, że znajduje to wytłumaczenie w postaci czystego niedopatrzenia podczas przenoszenia mocno przesiąkniętego amerykańską rzeczywistością zamysłu na nasz lokalny grunt. Z drugiej strony, kategorie konkursu są bez wątpienia pierwszym ostrzeżeniem...

Ostatecznie zgłosiłem magazyn do 4 kategorii, w tym do Best Library, w której The VALETZ Magazine zajął, jak się okazało 4 miejsce. Wiem, powinienem być dumny i zawiedziony, że nie zajął miejsca pierwszego, ale zapewniam, że to dopiero początek całej tej zabawnej historii.

Bo proszę sobie wyobrazić, że The VALETZ Magazine nie miał prawa w ogóle być dopuszczony do udziału w konkursie, ponieważ nie zastosowałem się do regulaminu konkursu, który wyraźnie stwierdza, że miałem obowiązek umieszczenia na stronie logo konkursu, które to umożliwia głosowanie na daną stronę. Nie zrobiłem tego ostatecznie ze zrozumiałych powodów - klikanie odwiedzających miało wytypować pięć najlepszych stron w danej kategorii, które to następnie oceniało 13 jurorów, profesjonalistów w danej branży. Ciekawe, kto należał do tej grupy w przypadku Best Library...? Proszę wybaczyć, ale klikanie w Internecie do mnie nie przemawia, jeśli o chodzi o jakiekolwiek głosowania. Organizatorzy konkursu przyznają się zresztą do swojego potknięcia, jakim był system głosowania, obiecują poprawę w drugiej edycji przedsięwzięcia i wyjaśniają w jaki sposób ostatecznie poradzono sobie z możliwością manipulacji poprzez ulubione skądinąd klikanie.

Zaliczają tę wpadkę organizatorzy do drobnych potknięć, odwołując się do prekursorskiego charakteru przedsięwzięcia, co każe mi zrewidować swoje poglądy dodatkowo, ponieważ wydaje mi się, że nie jesteśmy pierwszym krajem na świecie, który wpadł na konkurs tego rodzaju; jest skąd czerpać doświadczenie i unikać pomyłek (zwłaszcza tak znamiennych i pospolitych), tym bardziej takie tłumaczenie nie brzmi poważnie, kiedy konkurs nie jest amatorskim projektem kolegów ze studiów, czy nawet znajomych pasjonatów siecią, a oficjalnym przedsięwzięciem pod nie byle jakim patronatem i listą iście imponujących sponsorów czy patronów.

Nie podzielam również entuzjazmu organizatorów, którzy na podstawie 1000 zgłoszonych stron (autoryzowanych) twierdzą, że zainteresowanie konkursem było ogromne. Rozumiem liczbę o rząd wielkości większą, wtedy faktycznie byłoby się czym zachwycać. Być może jest to zabieg przemyślany, dla laików taka liczba naprawdę może być imponująca, ale nie sądzę, aby doświadczeni autorzy znanych serwisów nie uśmiechnęli się przy tym z politowaniem i szybko wklepali adres bardziej rzetelnej strony. Taką liczbę zgłoszonych stron w ogólnopolskim konkursie wahałbym się nawet określić umiarkowanym zainteresowaniem, bowiem osobiście uważam, że to wręcz porażka. Ale pamiętajmy o pionierskim charakterze...

Nie do końca też rozumiem kryterium wyboru wyróżnionych stron, dokonanych, pamiętajmy, przez specjalistów. Nie można im niczego specjalnego zarzucić, lecz nie w tym rzecz. Szkopuł tkwi w tym, że znaczna część nagrodzonych stron niczym szczególnym się nie wyróżnia na tle tysięcy polskich witryn. Zdaję sobie sprawę, że jest to reminiscencja owego ogromnego powodzenia konkursu w postaci aż 1000 zgłoszeń, lecz gdzieś tu chyba się kryje wielkie nieporozumienie.

Mógłbym te osobiste dygresje kontynuować, wykazując kolejne "drobne potknięcia", które naprawdę chwieją fachowością realizacji szczytnego, skądinąd, zamysłu, ale wrócę do trzonu tekstu.

Moje zlekceważenie regulaminu oznacza, że The VALETZ Magazine nie mógł przejść do II etapu konkursu. Jakim sposobem pismo znalazło się na liście wyróżnionych stron pozostaje dla mnie tajemnicą. Faktem zdecydowanie miłym, lecz przede wszystkim niezrozumiałym.

Pozostaje też dla mnie tajemnicą, dlaczego nie otrzymałem żadnego e-mail'owego powiadomienia o zakończeniu konkursu, w tym jakiejkolwiek informacji o uroczystym jego zamknięciu, jakie miało miejsce 25 września w klubie Scena 2000. Przypuszczam, że zawodnicy na czwartej pozycji nie byli brani pod uwagę, choć z drugiej strony udział w (cytuję za stroną i.net awards) "fajnej imprezce, będzie dużo grania, mało gadania - Gala na miarę porządnego internauty" mogę spokojnie odżałować.

Cóż, pozostaje mi jedynie snuć domysły, jak przebiegała owa uroczysta gala oraz co by się stało, gdybym jednak owo logo konkursu zamieścił na stronie The VALETZ Magazine... Myślę, że przećwiczymy i taki scenariusz, tym razem z magazynem ESENSJA w drugiej edycji konkursu i.net awards, i liczę na to, że klikniecie Państwo na nas. ;-)

PS. Mimo przesłania prośby o stosowne logo-laurkę do zamieszczenia w magazynie, nie otrzymałem go, ani żadnej odpowiedzi od organizatorów konkursu. Cóż, może faktycznie czwartacy się nie liczą...

poprzednia strona 
			powrót do indeksu następna strona

3
powrót do początku
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.