Jackie Chan trafia przypadkiem na Dziki Zachód. Najpierw wplątuje się w napad na pociąg, potem jest niezapomniane starcie z Indianami połączone z wypaleniem fajki pokoju, bójka w saloonie, ucieczka z więzienia i pojedynek na main street, czyli wszystko jak w porządnym westernie. Doprawione jest to szczyptą kung-fu, kiedy to Jackie Chan pokazuje drzemiące w jego ciele możliwości i bije przeciwników za pomocą, między innymi, choinki i podkowy.
Akcja jest odwiecznie prosta - uprowadzono księżniczkę i trzeba ją ratować. Cesarski tatuś wysyła grupę specjalną, do której dołącza Chon Wang (Jackie Chan). Docierają do Ameryki, gdzie Chińczyk popada w wyżej wymienione tarapaty. Na szczęście ma wsparcie gadatliwego bandyty Roya O'Bannona (Owen Wilson). Dobrana parka rusza do boju starając się pomóc nieszczęsnej porwanej, a przy okazji nie stracić głów. Uznano ich bowiem za przestępców i wyznaczono za nich nagrodę.
Dużo nie da się o tym filmie powiedzieć. Ot, dwugodzinne bieganie, strzelanie i bijatyki. Ale jest śmiesznie, rozrywkowo, ładnie (zwłaszcza marsz Chon Wanga przez góry) i odprężająco. Skłamałbym mówiąc, że wiele z tego filmu zostanie w widzu, ale jako rozrywka jest on znakomity.
Kowboj z Szanghaju
(Shanghai Noon)
USA 2000
reż Tom Dey, scen. Miles Millar & Alfred Gough
obsada Jackie Chan, Owen Wilson, Lucy Liu, Brandon Merrill, Roger Yuan, Xander Berkeley
|
|