Magazyn ESENSJA nr 3 (VI)
kwiecień 2001




poprzednia strona 
			powrót do indeksu następna strona

Paweł "nurek" Nurzyński, Eryk Remiezowicz
  Taki sobie konwent...

Na początku marca w Poznaniu odbył się kolejny Pyrkon. Tym razem impreza trwała cały weekend, od piątku 9-tego do niedzieli 11-tego marca. Wejście na konwent obyło się bez problemu. Ale chwilę potem spotkała nas przykra niespodzianka. Pomimo, że szkoła była duża, zamknięte były wszystkie sale. Okazało się, że w większości niedawno przeprowadzono remont i nie będą one udostępnione konwentowiczom. Spać mieliśmy w salach, w których odbywały się prelekcje. Było to nieco denerwujące, kiedy podczas panelu ktoś wchodził do sali i grzebał w swoim plecaku ustawionym w kącie.

Ale przejdźmy do samego konwentu. Pyrkon nie epatował nadmierną ilością prelekcji. Ponadto odbywały się one w holu, który miał trzy-cztery wyjścia bez drzwi, znakomicie doprowadzające dźwięki z całej reszty konwentu. Pierwsze spotkanie, na jakie trafiłem, było z Markiem Oramusem. Mówił, między innymi, o upadku kultury, spadku czytelnictwa i niedługiej inwazji ludów azjatyckich na Europę. Ponadto wywiązała się ciekawa dyskusja na temat energii jądrowej. Znany felietonista prezentował poglądy z lat siedemdziesiątych i był negatywnie nastawiony do wykorzystywania energii jądrowej, w przeciwieństwie do dyskutantów z sali. Następnym punktem programu była prezentacja regionalnej antologii fantastycznej - "Rzeźbiarze o poranku" - przygotowanej przez fanzin "Inne Planety".

W sobotę od samego rana odbywały się spotkania. Na samym początku Robert Lipski mówił o Lovecrafcie i horrorze. Potem odbył się jeden z ciekawszych paneli konwentu (pomimo, że nie pojawili się wszyscy prelegenci). Mianowicie dyskutowano o przyszłości fantasy w Polsce i na świecie. Już na samym początku rozpoczął się spór o definicję fantasy. Dla Macieja Parowskiego były to typowe opowieści 'magii i miecza', a Andrzej Miszkurka i pozostali dyskutanci próbowali przekonać redaktora naczelnego, że do fantasy można zaliczyć również inne dzieła, w których występuje element magiczny. Mniej więcej w połowie spotkania Maciej Parowski zaczął bratać się z Miszkurką - pozował do zdjęć, przyciskając "Kurzymisia" do swej piersi. Następne spotkanie odbywało się z... Maciejem Parowskim w roli głównej. Tym razem występował w roli scenarzysty komiksowego. Opowiadał o "Funkym Kovalu". Niestety, nie przybył rysownik Kovala - Bogusław Polch. Maciej Parowski, zajadając produkty miejscowej stołówki (prawdopodobnie pierogi z serem, ale pewien nie jestem) opowiadał o powstawaniu Funky'ego. Obecnych na sali fanów komiksu ciekawiły głównie pojawiające się od dłuższego czasu plotki o prequelu i dwóch sequelach do Kovala. Parowski, w przypływie dobrego humoru, zdradził sali, że owszem - ma gotowy scenariusz trzech części i jeśli tylko będzie taka potrzeba, to komiksy powstaną. Przy okazji wyjawił bardzo obszerne fragmenty nowych przygód Funky`ego. Po Parowskim odbyło się spotkanie z jednym z autorów portalu Gildia. Jaśmin omówił krótko poszczególne działy portalu, powiedział, jakie są kryteria doboru tekstów i kto może z nimi współpracować. Zdradził również, że portal jest niedochodowy, a cała redakcja utrzymuje się jedynie dzięki sponsorowi (ojciec jednego z redaktorów). Następne spotkanie bardzo luźno kontynuowało wątki poprzedniego - Andrzej Zimniak mówił o swoich początkach z Internetem i przekonywał salę o jego zaletach (udało mu się to bardzo, ponieważ większą część sali stanowili aktywni użytkownicy sieci). Powiedział również, czego oczekuje od Internetu, a jeszcze tego nie dostał.

Andrzejowi marzy się baza danych, zawierająca tytuły powieści i opowiadań fantastycznych, które ukazały się w Polsce. Ponadto zaproponował stworzenie sieciowej biblioteki, w której można by, płacąc abonament, czytać najnowsze opowiadania. Po internetowych rozważaniach Zimniaka przyszła kolej na spotkanie z Maciejem Żerdzińskim. Na spotkanie przyszło wiele osób - okazało się, że niełatwa proza Żerdzińskiego ma wielu zwolenników. Autor "Opuścić Los Raques" zdradzał detale swojego życia i pracy. Następnie odbyło się bardzo kameralne spotkanie z redakcją magazynu AQQ. Witek Tkaczyk zaprezentował plansze najnowszego numeru oraz opowiadał o najnowszych wydarzeniach w światku komiksowym. Dalej organizatorzy mądrze wykombinowali i zaprosili konwentowiczów do knajpy "Grzanka". Niestety, lokal nie należał do największych i nie wszyscy mogli do niego wejść.

W niedziele konwent dogorywał. Większość zbierała się już do wyjazdu. Na spotkanie o outsiderach polskiej fantastyki przyszedł jedynie Andrzej Zimniak (miał być Jacek Sobota i Maciej Żerdziński). Andrzej rozdał pięć swoich książek "Łowcy Meteorów". Prelekcja była sympatyczna. Wśród publiczności umieścił się bowiem Rafał Ziemkiewicz i rozpoczął zręczną polemikę z prelegentem. Lech Jęczmyk mówił o Dicku i jego chorobach psychicznych. Dyskusja szybko zeszła na całkiem inne tematy - Chiny, neokolonializm itp. Jednym z ostatnich paneli było spotkanie z Marcinem Wolskim, który prowadził spotkanie z wrodzonym sobie dowcipem, lekkością i elokwencją.

Kilka ciepłych słów należy powiedzieć o filmach pokazywanych na konwencie. Praktycznie każdy mógł znaleźć coś dla siebie. Dostępne były trzy sale projekcyjne. W jednej puszczano anime, w drugiej filmy reżyserowane przez George'a Lucasa, a w trzeciej leciały filmy sf. Ponadto odbywały się konkursy - fantasy, wiedzy o Świecie Dysku a nawet konkurs wiedzy o anime.

Podsumowując, Pyrkon 2001 na pewno nie przejdzie do historii jako najlepszy konwent w Poznaniu. Zdarzyło się kilka wpadek (problem z salami, brak prelegentów, nakładanie się na siebie terminów paneli). Nie były one jednak tak wielkie, by zakwalifikować go jako najgorszy konwent. Pyrkon był po prostu kolejnym konwentem, na który zjechali się fani fantastyki, by spotkać się z dawno nie widzianymi znajomymi.

poprzednia strona 
			powrót do indeksu następna strona

65
powrót do początku
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.