Jak tu ciemno i strasznie w piwnicy bez okna,
Gdzie po suficie pełga blask jedynej świeczki.
Strach spływa w kroplach wosku, świadomość okropna,
Że z tego miejsca nie ma, nie ma już ucieczki.
Przede mną sterta kartek na dębowym stole -
Nim słońce rano wzejdzie, mam zapełnić wszystkie.
A z kąta się przygląda jak piszę w mozole
Czarnooki szczur-kapuś ze spiczastym pyskiem.
Ruch pióra po papierze wzrokiem śledzi bacznie
Nie wiem, czy obojętny, czy też źle mi życzy.
Ja muszę pisać, pisać... bo gdy dzień się zacznie,
Ona zejdzie i wszystkie te kartki policzy.
Gdy któraś będzie pusta, lub - uchowaj Boże! -
Gdzieś zniknie (dajmy na to, nad płomieniem świecy),
To koniec ze mną. Nic mi wtedy nie pomoże
I czeka mnie trucizna albo sztylet w plecy.
Siedzę. Po ścianach tańczą pająki i cienie.
Godzina za godziną. Świt się zbliża blady,
A tymczasem zupełnie odeszło natchnienie...
Pustą kartkę podpiszę więc.
- Agnieszka Szady.
|
|