Magazyn ESENSJA nr 5 (VIII)
czerwiec 2001




poprzednia stronapowrót do indeksunastępna strona

  Szept poleca

        Szept to lista dyskusyjna poświęcona zarówno ludziom piszącym, jak i lubiącym czytać i czującym się dobrze w temacie literatury. Na jej łamach organizowane są warsztaty literackie, obiektywnie i konstruktywnie oceniamy także twórczość członków grupy. [nonFelix, moderator]
Strona grupy mieści się pod adresem www.szept.phg.pl.
Agnieszka "Ignite" Hałas     Chwila

kiedy cichną na zewnątrz
odgłosy ulic
zasypiają maluczcy
w swych betonowych gniazdach
przebrzmiały skargi
wykruszyły się suche słowa modlitw
i nie ma już nawet tęsknoty za
światłem

spójrz

pod najnieśmielszym z dotknięć
kiełkuje na nowo
szafirowy szlak
zakwitają lilie
łabędź rozpościera skrzydła

i twe dłonie jak żagle
w nieskończoność
nad ożywającym płótnem




Jakub "Devean" Radzimiński     Czarna róża

Gdy wieczorem w cieniu gwiazd
Odpływałem w łodzi słów
Łowiąc każdy cichy dźwięk
Usiłując zdławić strach
Że gdy ujrzę ciebie znów
Sny powrócą, wróci lęk

Czarna różo, ty swym głosem gasisz gwiazdy
Ciemną nocą me marzenia snami niszczysz
Łzy księżyca nim upadną na twe płatki
Zastygają, czarna różo, w zimnej ciszy

Pozbawiony cienia gwiazd
Karmię pustkę w sercu mym
Każdą pełną obaw łzą
Że nie będzie więcej nas
Czarne płatki będę śnić
Będąc gdzieś daleko stąd

Czarna różo, ty swym głosem noc zaplatasz
Co ucisza najgłośniejsze serca bicie
Wkrótce wbrew marzeniom nikłym raz ostatni
Twa melodia, czarna różo, zabrzmi skrycie

Patrząc na księżyca blask
Nim na zawsze pójdę tam
Nasłuchując szumu drzew
Płaczących nad losem gwiazd
Smutnie milcząc gaśnie nam
Już ostatnia spośród świec

Czarna różo, me marzenia są zgubione
Umierają, nim powstaną, w zimnej ciszy
Wnet osuną się na ziemię tuż przy tobie
I mej pieśni nikt już więcej nie usłyszy

22 VIII 2000




Genevieve     Czekam

zbuduję domek z kart.
będzie miał cztery ściany,
skośny dach
i
kominek z ogniem
wesołym
przed nim posadzę
kilka zielonych drzew.
usiądę pod klonem
i
będę śpiewu
słuchać
ptaków błękitnych
tych - co tylko
dla mnie...

przyjdź do mnie...

czekam...

9 IX 1998r




Diara     Dekoracja

Duzi chłopcy bawią się lalkami.
Prowadzą je za rączki
Na spacer po parku.
Zlizują im farbę z twarzy.
I kładą je obok w łóżku.
Lalkom łatwo się ściąga ubranie.
Lalki kolekcjonuje się na półkach.




Gumior     Droga krzyżowa

Gdy myślę o Jego śmierci,
wbitych gwoździach w dłonie,
poniżeniu rozebranego do naga,
ból przeszywa mój krzyż.

/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\

Poprosiła mnie o drobne.
Pokazywała powbijane w ręce igły.
Mówiła, że już zdarli z niej tunikę
i grają w kości o jej życie.

- obrzydliwość.

Musiałem się jej pozbyć.
"Walcz!" - poradziłem,
by nie mieć wyrzutów sumienia
i odszedłem.


/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\//

Jej nie pomógł Szymon z Cyreny,
Św. Weronika nie wytarła jej twarzy.
Ona nie umrze wysoko na krzyżu
I nie złoży jej w grobie Józef z Arymatei.

Czy zmartwychwstanie?

2001-04-03




Tallis     Impresja. Co z oczu córki fenixa...

Był kiedyś sen o wolności, ktora przychodzi
o zmierzchu, przychodzi w barwie cienistego lasu
w oddechu pełnym powietrza i w
borowkach zbieranych po majowym deszczu

Woda, biała krew ziemi,
której czystośc piją demony
zlatujące sie do okien w noc
księżycową i świetą, Duchy
perskie w błękitnych woalkach
pochylone nad stawem polodowcowym

Dzwiękiem wioskowych, surowych
skrzypiec pachną fale zatoki.
słone, ciche rozprawy wiatru z morzem nad kominem.
ciężko żegluje w dół złoty aureus.
okrągłe, niebieskie dachy pobielonych domów,
skrzą się skrzydłami cherubinów.




nonFelix     Floor estencja

        Klepka podłogowa -
                  pandemonium dźwięku.

    krok staje się melodią, nie do skopiowania,
                      nie zapisaną.

       Ściany różnią się od podłogi
       nie tylko tynkiem, nie tylko kolorem,
       rodzajem obicia, funkcją, położeniem,
       budową, wielkością, rzeczami tkwiącymi w. -

      na podłogi nie patrzymy. Nie patrzymy pod nogi.

           Pokój - cztery ściany.
                         A gdzie podłoga, gdzie sufit?

          puste ograniczenia, brak nieba.

   Kładę się na ziemi. Trzeszczy.
                    Tak szumią martwe drzewa.
                                      nieważne wspomnienia.

           Tak nie potrafi szumieć nawet piasek w klepsydrze.

     Martwe lasy pod stopami...
              ...jak człowiek może nie czuć się władcą...
        ...chodząc po trupach.
                                            Dusz-no.


6-X-2000 r.




Jakub Korthals     Ktoś puka do drzwi

Puk, puk - ktoś puka do drzwi.
Może to listonosz
przyniósł list z dalekiego kraju.
Lubię czytać długie listy.

Puk, puk - ktoś puka do drzwi.
Może to syn sąsiadki
szuka Azorka.
Azorek uciekł z domu dwa lata temu.

Puk, puk - ktoś puka do drzwi.
Może to ojciec
wracający z pracy do swych dzieci.
Przecież każdy może pomylić drzwi.

Puk, puk - ktoś puka do drzwi.
A może to bezdomny
przyszedł prosić o kromkę chleba.
Coraz więcej bezdomnych na ulicach.

Puk, puk - ktoś puka do drzwi.
Może to przyjaciel
chce mi złożyć najlepsze życzenia.
Mam jeszcze kilku przyjaciół.

Puk, puk - ktoś puka do drzwi.
Może to Matka Boża z Dzieciątkiem
szuka dachu nad głową.
Jezu otwórz drzwi naszych serc.

Puk, puk - ktoś puka do drzwi.
Chyba mi się przesłyszało.




Elmister     Pan Con-Turbo

Pan Con-Turbo nie myślał dziś o świecie
Bo świat to wielkie słowo niosące nikłe treści
Pan Con-Turbo myślał dziś o śniadaniu
Bo śniadanie jest zawsze tym za co się podaje
A świat tym co nam jest podawane na talerzu złudzeń

Pan Con-Turbo nie myślał też o żadnym z wielkich słów
Omijał od rana moralność, miłość, martyrologie i męczeństwo
Zatrzymując się na chwilę tylko przy martwicy wątroby
Stałej i pewnej jak każdy oddech, jak spojrzenie
Pan Con-Turbo już dawno temu pokochał rzeczy niezmienne

Pomiędzy wspomnieniami na nagrobku zmarłego Pana Con-Turbo
Nie zapisano żadnej daty, wspomniano tylko że dzień był szary
że spokój jego ciału , wieczność duszy, a marmur żywym
Pan Con-Turbo bardzo lubi ten napis i zazdrosne spojrzenie
Wciąż błąkającego się po świecie Pana Cogito.




Jakub Korthals     Stary poeta

Spojrzałem na niego
przymrużonymi oczyma.

Ujrzałem w jego
oczach niepokój.

Jakby czekał
na przeznaczenie.

Postać jego lekko przygarbiona,
włos rzadki,
twarz zmęczona trudami życia.

Pamięta jeszcze wojny.
Pamięta pakty, rozejmy,
rozłamy i sejmy,
śluby, rozwody,
marsze i pochody.

Mądrość jego
nie ma sobie równych.
Sprawiedliwość wynika
z daty urodzenia,
bogobojność z cnoty tradycji.

W jego domu
mnóstwo książek, listów
i obrazów.

I jeszcze ta fotografia z dzieciństwa,
żółta jak jego stare ręce
dzielnie trzymające silnie wysłużone pióro.
poprzednia stronapowrót do indeksunastępna strona

16
powrót do początku
 
Magazyn ESENSJAhttp://www.esensja.pl
redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.