Przestałem ci ufać. Czy wiesz, co się teraz z tobą stanie?
To za oknem, to jesień. Kolory są przepyszne. Jak to możliwe, że tak silny wiatr nie przyciągnął chmur? Niemożliwie mocno świeci słońce. Patrz na tamten kąt parku, gdzie dzikie wino się szarpie z krzakiem dzikiej róży. Mają kolory tak płomienne.
Nie zaciskaj dłoni. Masz je takie zimne. Daj, ogrzeję je trochę. Odejdźmy już od okna, wieje przez ramy. Zobacz, herbata się zaparzyła. Cukier i dużo mleka - proszę bardzo.
Przestałem ci ufać.
Rozluźnij się. Ależ masz cudowne nogi... Nie lubisz już moich pieszczot? Twoje ramię pachnie nadal tak samo; to miejsce, gdzie kosteczki tworzą zagłębienie tuż przy szyi jest tak samo rozczulające, jak było. Chyba lubię je najbardziej... Chociaż nie, nie potrafię powiedzieć, które miejsce na tobie, w tobie lubię przed innymi. Wszystkie. Boisz się. Masz powód. Przestałem ci ufać.
Wiem, byłaś mi wierna... w łóżku. Nie w tym rzecz. Nie wierzę twoim słowom. Nie wierzę twoim spojrzeniom, nie wierzę twojemu ciału, kiedy się pręży pod moimi dłońmi. Dlaczego nie mogę już dać temu wiary, pytasz? Bo patrzę. Widzę. Znikasz dla mnie, rozmywasz się, ukrywasz. Nie jesteś dla mnie cała. Nie ma dla mnie większej rzeczy niż twoja miłość. Zapewniasz, że kochasz. Może sama jeszcze nie wiesz, że wygasło twoje uczucie. Może jeszcze nie chcesz tego wiedzieć.
Nie ma dla mnie piękniejszego ciała niż twoje. Umysłu bardziej wrażliwego.
Ale zwątpiłem, czy mówisz prawdę. Czy jesteś wobec mnie prawdziwa i szczera. Przestałem ci ufać. Byłem twoim kochankiem. Kiedy wszystko się kończy, będę twoim katem.
Dopiłaś herbatę? Masz aksamitną rękę. Popatrz w okno, ostatni raz widzisz jesień. Zabić cię? Nie, to nie do końca tak.
Ja cię rozpuszczę w tej jesieni, rozwieje cię wiatr na cztery strony. Ja tylko pomogę ci przestać być.
Nie szarp się. O tak, teraz lepiej. Nacinam ci teraz ramię i szyję (są jak aksamit). Będziesz krwawiła długo, wiem, co robię. Idź. Wiatr wieje i czeka na ciebie jesienne popołudnie.
Nie powinienem był nigdy w ciebie zwątpić. Nie powinnaś do tego doprowadzić. Bo to jest tak, że gdy choć raz zwątpi się w kogoś - nie ma już powrotu. Jest tylko całe morze ciemnej wody, niedobrej wody, w którą się wchodzi coraz głębiej.
|
|