Magazyn ESENSJA nr 6 (IX)
lato 2001




poprzednia stronapowrót do indeksunastępna strona

Autor Michał Młotek
  Cokolwiek

Zawartość ekstraktu: 40%
Okładka książki
Okładka książki
Na wstępie chciałbym ostrzec potencjalnych kupujących, że tylna okładka została wstawiona (zapewne przez pomyłkę) z jakiejś innej książki. Można na niej przeczytać słowa "Bardzo śmieszna". Jest to nieprawda. "Nigdziebądź" jest równie śmieszne, co otwarte złamanie ręki. Padają również stwierdzenia o "humorystycznej fantasy"... Humorystyczna? Może. Podobnie humorystyczny jest postrzał w brzuch. Fantasy? Już raczej "urban fantasy". Humorystycznym fantasy jest "Spellsinger" a nie "Nigdziebądź"...

Ostrzegam, żebyście się nie zdziwili, jak ja.

Jest to bowiem horror. Rasowy. Oto standardowy, zwyczajny człowiek zostaje rzucony w miejsca o których mu się nawet nie śniło. Do Londynu w którym książęta mają pałace na kółkach, w którym metrem jeżdżą trupy a szczury rządzą ludźmi. Świat, którego zawsze się obawialiśmy. Który wyczuwaliśmy. Do którego, na szczęście, nie mamy wstępu. Choć nie zawsze jest to prawdą...

Główny bohater pochodzi z Londynu Nad. Ma normalne życie - pracuje, ma dziewczynę, chce się z nią zaręczyć. Czy coś może mu przeszkodzić w tych planach? Czy coś może zmusić go by przeniósł się do Londynu Pod? Świata feudalizmu i sieci zobowiązań? Może ranna dziewczyna na środku ulicy? A może on sam?

Cała książka przypomina mi trochę "Autostopem przez galaktykę" Douglasa Adamsa. Podobnie jak tam, tak i tu zwykły człowiek trafia tam, gdzie nie sądził, aby coś było. Podobnie jak tam, musi zostawić wszystko za sobą. Podobnie jak tam, najpierw dzieło nie było książką.

Otóż "Nigdziebądź" jest nowelizacją. Niektórych to może odrzucić, ale nie ma się czego obawiać. Nie jest to potworek, jakich zwały można znaleźć w księgarniach - wręcz przeciwnie - to perła.

Książkę czyta się bardzo dobrze. Jedyną jej wadą mogą być postacie panówVandemara i  Croupa niezbyt przystające do realiów świata Londynu Pod. Są zbyt prawdziwe, zbyt żywe. O ile inni bohaterowie mają w sobie coś mglistego, coś nierzeczywistego, to panowie C. i V. są zbyt realni.

Bardzo dobrym i pomocnym szczegółem jest mapka linii metra - daje ona pogląd na to, co i gdzie się dzieje.

Ciężko coś jeszcze powiedzieć, aby nie zdradzić zbytnio treści. Książka jest dobra, z gatunku tych, które można przeczytać jednym tchem zaczynając wieczorem i nie zauważając, kiedy minęła noc.




Neil Gaiman "Nigdziebądź"
MAG, maj 2001
ISBN: 83-87968-28-5

poprzednia stronapowrót do indeksunastępna strona

72
powrót do początku
 
Magazyn ESENSJAhttp://www.esensja.pl
redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.