Kilkanaście razy oglądałem tę samą sekwencję obrazów. Atak terrorystyczny niszczył World Trade Center, później płonął Pentagon. Wyglądało to jak film katastroficzny, choć efekty specjalne były gorsze, podobnie zdjęcia i montaż.
To nie był film. To co widziałem w mętnych, niewyraźnych obrazach transmitowanych siecią, działo się naprawdę. Mimo, że opis tego byłby kiepską, mało wiarygodną powieścią sensacyjną. Scenariuszem kiczowatego filmu katastroficznego.
Na przełomie wieku dziewiętnastego i dwudziestego Herbert George Wells opisał nowoczesną wojnę, akcję przeciwko cywilom, rzeki uciekinierów opuszczających miasta. Czterdzieści lat później ten scenariusz zrealizował się podczas drugiej wojny światowej.
W latach siedemdziesiątych Waldemar Łysiak napisał Śmierć motyla, wstrząsające studium strachu zakładnika w sytuacji, kiedy co godzinę ginie jeden z uwięzionych ludzi. Krytyka zaprotestowała przeciwko epatowaniu niewyobrażalną makabrą. Kilka lat później rozkwitł terroryzm i takie sceny można było zobaczyć w TV.
W Dniu Niepodległości Obcy niszczą Nowy Jork. W rzeczywistości Nowy Jork stracił World Trade Center w ataku terrorystycznym.
XXI wiek przystosował się do swojej literatury. Życie i sztuka stały się nieodróżnialne.
|
|