Magazyn ESENSJA nr 8 (XI)
październik 2001




poprzednia stronapowrót do indeksunastępna strona

Grzegorz J. Męciński
  Wiersze z tomiku 'Czarny motyl'

        Wybrane wiersze pochodzą z tomiku "Czarny Motyl", wydanego przez wydawnictwo Sztafeta, który otrzymał nagrodę ZLP za debiut literacki roku 1999.

     Twarz
     
     wąska szczelina ust
     szparki oczu
     nadymane policzki
     widok absolutnie zabawny
     niecodzienny
     pejzaż twarzy znajomej
     jak zachód słońca
     
     
     Zagadka
     
     kobieta- zagadka
     gdy podnosi rękę
     milknę
     gdy głaszcze swe włosy
     zamieram w zachwycie
     gdy posyła długie spojrzenie
     szaleję z niepewności
     
     
     Odejść w ciszy
     
     A jeśli zginę
     w przepastnym labiryncie
     myśli swych lęków
     jeśli się poddam
     nie podniosę głowy
     nie zmartwychwstanę
     nie ożyję na nowo
     do istnienia nie powrócę
     jak feniks z popiołów
     lecz potępię się
     w piekieł bramy
     zlecę smętnie
     i spadnę do kadzi
     która będzie mi miejscem kaźni
     wtedy
     nie będę płakał
     nie będę żałował
     nie będę
     zwyczajnie cicho odejdę
     a ciszę przerwie tylko
     szyderczy mój śmiech wyzwolenia
     
     
     Może
     
     może zdarzy się cud
     i pokocha mnie Bóg
     życie jakoś potoczy się dalej
     
     gdy nie zdarzy się cud
     znienawidzi mnie Bóg
     przerwę życia nić nożyczkami
     
     będę ciągle umierał
     w nieskończonych istnieniach
     i dziecinniał wciąż będę na nowo
     
     zerwie się ptaków stado
     ja wraz z nimi ulecę
     tam w obłoki niebieskie pałace
     
     i zmienię się
     upiornie zdziczeję
     będę się błąkał po ziemi
     
     i tak będzie na wieki
     i nikt tego nie zmieni
     tej tułaczki co piekłem mi będzie
     
     
     Maska
     
     zmęczona maska
     uśmiechu
     powoli odlepiała się
     od twarzy
     widać (już) było głębokie
     bruzdy zamyślenia
     i smutku
     (pod tą maską
     nie było
     nawet cienia
     radości!)
     matowe oczy
     pozbawione
     wesołych szkieł
     kontaktowych
     były przerażająco
     oziębłe i jakby
     wyblakłe
     znudziło się już mu
     usztywniać mięśnie
     i prostować kręgosłup
     (nie miał na to siły)
     teraz dopiero ukazał się
     cały on
     -zmęczony (przytłoczony)
     przygarbiony słaby
     człowieczek
     tak zwyczajny
     i prozaiczny
     (nic nadzwyczajnego)

poprzednia stronapowrót do indeksunastępna strona

22
powrót do początku
 
Magazyn ESENSJAhttp://www.esensja.pl
redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.