Magazyn ESENSJA nr 8 (XI)
październik 2001




poprzednia stronapowrót do indeksunastępna strona

Paweł Dębek
  Wszyscy zabójcy księcia

        ciąg dalszy z poprzedniej strony

     ***
     
     Wiedźma Aupagia przyjrzała się uważnie siedzącemu przed nią elfowi.
     - Dałabym głowę, że jesteś...?
     - Tak, już to wiem - Sam wzruszył ramionami i spojrzał na nią zapuchniętymi oczami. - Muszę coś wiedzieć o tym facecie - podał jej obraz.
     - To jest wyraźnie kobieta. A do tego moja córka.
     - Nie, nie, chodzi o tego gościa pod nią.
     Wiedźma położyła obrazek przed sobą, na nim rozłożyła talię kart, odsłoniła srebrną kulę i zaczęła miauczeć.
     - Muszę mieć coś, co do niego należy - powiedziała po chwili.
     - Mam... ale to...
     - Dawaj.
     - Włos spod lewej pachy.
     - Dobra. Teraz wpadnę w trans i musisz uważnie słuchać, co będę mówić - odchyliła się do tyłu, przymknęła oczy i zaczęła mówić falsetem. - Widzę czarne chmury. To ktoś ważny. Ta kobieta... wiele kobiet... jeszcze więcej kobiet... Niedobrze. To może mu zaszkodzić. Nie powinien pić czerwonego wina w drugie piątki roku przestępnego. ... ... ... Zresztą w ogóle nie powinien pić wina, to mu też szkodzi... A także... także... ... ... - Otworzyła oczy i wróciła do normalnej pozycji. - To wszystko. Trans skończony. Podobało ci się?
     - Tak. Wyciągasz ładne górne c.
     - Dziękuję. Pracowałam kiedyś w operze.
     - Ale ja nic z tego nie rozumiem.
     - No i o to chodzi. Komu dziś potrzebne dokładne wróżby.
     - Ale ja muszę wiedzieć, kim jest ten facet.
     - A to trzeba było tak od razu mówić - wiedźma uniosła bliżej świecy obraz. - To obrazomontaż.
     - Wiem.
     - Ten facet ma pięćdziesiąt dziewięć lat. Pseudonim Gomez y Zemog, ale naprawdę nazywa się Zertan y Natrez. Jest siostrzeńcem księcia Tor - Lin i przyjechał tu zająć jego miejsce. Książę ma być zamordowany podczas turnieju, który Zertan postara się wygrać. Wtedy zasiądzie na tronie.
     - Jak rany! To niesamowite! Skąd to wiesz?
     - Rozmawiasz z asem torlińskiego wywiadu.
     - O kurczę.
     
     ***
     
     - Nie muszę chyba nikomu tłumaczyć, jak bardzo poważna jest sytuacja - stwierdził Landar.
     - Chodzi o to, że jestem czarny?
     - Mamy do czynienia z czymś, co może zaszkodzić państwu, mojemu ojcu, a może nawet mojej sukcesji - księżniczka poczuła się zagrożona. - Chyba tylko dlatego dałam się przeprosić, Landar.
     - Twoje problemy są moimi problemami. Szczególnie gdy chodzi o sukcesję. Ale do rzeczy. Czy ktoś ma jakiś pomysł? Wobec tego, jako punkt pierwszy naszego zebrania zarządzam intensywne myślenie.
     - Sądzę, że powinniśmy coś zrobić - odezwał się Sam.
     - Doskonale, kolego Sam. Teraz przynajmniej wiemy, dlaczego żaden czarny nie był dotąd prezydentem USA.
     - Obiecałeś, że...
     - Dobra, już dobra. Musimy podzielić plan na dwie części. Jedna będzie polegać na zapobieżeniu morderstwu. Druga na uniemożliwieniu wygrania turnieju przez tego Gomeza, czy jak mu tam.
     - Ale jak to zrobimy?
     - Chyba mam myśl.
     
     ***
     
     Walenie w drzwi obudziło kurtyzanę Emmę. Szybko i sprawnie dopięła rzęsy i paznokcie i narzuciła na siebie sznur pereł. Należała do kobiet, które o każdej porze dnia i nocy są w stanie wstać do pracy. Zeszła schodami na dół, gdy odgłosy dobijania się stawały się coraz głośniejsze.
     - Chwila, chwila. Co jest? - otworzyła drzwi. - Nie widzą wywieszki na drzwiach, że zapisy tylko w godzinach popołudniowych?
     - Agenci specjalni do spraw ratowania państwa. Nadszedł czas spłacić społeczeństwu dług.
     - Przecież go spłacam codziennie. Beze mnie zamiast ślubów udzielano by wyłącznie rozwodów.
     - Nie filozofować mi tutaj. Kobieta przy pracy nie jest od filozofowania. Żadna kobieta nie jest od filozofowania - rzekł Landar, po czym wszedł do środka i zamknął za sobą drzwi.
     
     ***
     
     Na trzy dni przed turniejem dziwne rzeczy zaczęły się dziać w Tor - Linie. Krowy ogłosiły strajk okupacyjny stacji paszowych, protestując przeciwko dojeniu o godzinie szóstej rano, co jest ich zdaniem porą zbyt wczesną. Słońce, w związku z konkursem Miss bez Podkoszulka, zostało o dwa dni dłużej na półkuli południowej. Przez to kierowca Wielkiego Wozu, który musiał przez cały ten czas prowadzić zasnął za kierownicą i o mały włos doszłoby do wypadku na Mlecznej Drodze. W Tor - Linie panie z Kółka Marynarek (żon marynarzy) przysięgały, że miały objawienie, w którym wszyscy bogowie polecili im natychmiast objąć rządy w Tor - Linie, w przeciwnym razie miastu grozi zagłada. W noc poprzedzającą turniej na zamku książęcym zaszło jeszcze jedno niecodzienne zdarzenie.
     Drzwi do pogrążonej w ciemnościach nocy komnaty nadwornego maga uchyliły się cichutko. Owinięta w szary płaszcz postać przekroczyła próg i z kocią zwinnością doskoczyła do regału z magicznymi miksturami.
     - Lepiej zaczekaj na właściciela. W przypadku zażycia niewłaściwego środka mogą ci urosnąć czułki. I to niekoniecznie na czole - odezwała się popielniczka.
     - Kto tam?! - Landar podskoczył jak oparzony, o mały włos nie zrzucając butelki z napisem "Szybko rozmnażająca się wszystkożerna fasola".
     - To ja - powiedziała popielniczka i dla pewności dodała - nazgul.
     Landar nerwowym ruchem zapalił zapałkę i podszedł do stołu.
     - No dobra. Nie jestem nazgulem. Ale zawsze chciałam być.
     - Jesteś popielniczką. Gadającą popielniczką.
     - Każdy ma jakieś wady. Ja akurat jestem popielniczką.
     - Większość popielniczek, które spotkałem w życiu, nie prowadziło ze mną konwersacji. Chyba, że to było nad ranem, po większej imprezie.
     - Czarodziej Merlon nie lubi, kiedy ktoś przeszukuje jego rzeczy.
     - A kto lubi przeszukiwać jego rzeczy?!
     Landar wrócił do regału i zaczął wodzić po nim wzrokiem.
     - "Zminiaturyzowane szalone pomidory", "Eliksir szczęścia, patrz rozprawa: jak wziąć rozwód", "Dżin - 40%", o... jest... "Eliksir inteligencji".
     - Krzyżówkowicz, co? Ale oni robią taki test, więc wcześniej czy później wpadniesz - odezwała się popielniczka. - Nie przejmuj się, nie powiem mu. Ten stary kapeć nigdy mnie nie czyści.
     - Dzięki, cześć! - rzucił Landar i skierował się do drzwi.
     - Cześć! I nikomu nie mów, że nie jestem nazgulem - odparła popielniczka.
     
     ***
     
     - Witam! Witam ze słonecznego... Tor - Lin! Pamiętajcie. Jestem tu dla was, żebyście wy mogli być tu ze mną. Wszystko dzięki firmie GONT - GONTY W KAŻDYM KOLORZE! Znajdujemy się proszę państwa na placu, jest to jedyny nie zafajdany przez gołębie plac w tym mieście, gdzie za chwilę rozpocznie się... turniej rycerski! Pamiętajcie. Tylko u nas bezpośrednia relacja z tego najbardziej niesamowitego wydarzenia w tym kwadransie. Ale oto zawodnicy gromadzą się już przy bufecie. Kogo tu nie ma! Proszę państwa, kogo tu nie ma! Szczerze mówiąc, nie mam pojęcia, bo stąd nic nie widać. Ale przenieśmy uwagę na lożę honorową, na którą wkracza książę ze swoją matką i małżonką! ... ... ... Najmocniej państwa przepraszam, to jest żona i córka. Ale i tak będziemy się świetnie bawić, ha, ha, ha! Gromadzi się już publiczność i za chwilę wielki start! Pamiętajcie. Tylko u nas bezpośrednia relacja, dzięki GONT - GONTY W KAŻDYM KOLORZE! A teraz przerwa na reklamy. Zostańcie z nami!
     
     ***
     
     - Przestań obgryzać paznokcie, Sam - powiedziała księżniczka, przytrzymując się pewniej ogrodzenia.
     - To z nerwów. Poza tym może kolejne warstwy skóry są białe.
     - Mam nadzieję, że wszystko pójdzie dobrze - stwierdził Landar, machając nogami w powietrzu.
     - Może powinieneś już zaznajomić chłopców z zadaniami?
     - Mamy czas. Oni jeszcze śpią, a poza tym im mniej będą mieli czasu na myślenie, tym lepiej.
     - A jeśli coś zawiedzie?
     - Sam!
     - To przez te sny - usprawiedliwił się elf. - Śniło mi się, że wpadam do kotła ze smołą i ta smoła już nie chce się odkleić i zostaję czarny do końca życia.
     Księżniczka i Landar popatrzyli na niego tym samym wzrokiem.
     - A jeśli rzeczywiście błędnie oceniłeś sytuację? - księżniczka zrobiła wszystko, żeby w jej głosie nie uzewnętrzniło się całe przerażenie.
     - No, to - Landar spróbował się uśmiechnąć - będziemy mieli przewrót polityczny. Miejmy tylko nadzieję, że w przód a nie w tył.
     
ciąg dalszy na następnej stronie

poprzednia stronapowrót do indeksunastępna strona

9
powrót do początku
 
Magazyn ESENSJAhttp://www.esensja.pl
redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.