Magazyn ESENSJA nr 5 (XVII)
maj 2002




poprzednia stronapowrót do indeksunastępna strona

Artur Długosz, Konrad R. Wągrowski
  Dawno, dawno temu, choć nie w odległej galaktyce

KW: NIE pogadamy sobie dziś o 'Ataku Klonów'. Po pierwsze dlatego, żeby zaskoczyć wreszcie czymś czytelników, po drugie dlatego, że pewnie pogadamy o nim za miesiąc. Ale możemy pogadać o częściach poprzednich... Pamiętasz, w którym roku obejrzałeś "Gwiezdne wojny" po raz pierwszy? Kiedy "Imperium", a kiedy "Powrót"? Podobało Ci się?

AD: Przyznam, że nie pamiętam, który to był dokładnie rok, jakieś strasznie wczesne lata podstawówki, kiedy zobaczyłem po raz pierwszy "Gwiezdne wojny". Ale moi starsi koledzy już ten film wcześniej widzieli i wyciągnęli mnie na niego, zapowiadając, że jest naprawdę dobry. Wiadomo, że jak chłopak ma lat naście to na nieco inne elementy filmu zwraca uwagę, więc reklamowano mi to superbitwami w kosmosie, robotami, świetlnymi mieczami i tak dalej. W sumie nie byłem przekonany, bo ja byłem wtedy na etapie nieco innej literatury, niefantastycznej, ale wybrałem się z nimi. Pamiętam nieco z drogi powrotnej do domu, już w ciemnościach, jako że seans był w godzinach wieczornych, taką średnio elegancką anegdotę, ale dobrze ilustrującą moje wrażenie po pierwszej części sagi, którą przytaczam niekiedy w kuluarach. Pamiętam, że jeszcze pod wpływem filmu na balu przebierańców wystąpiłem jako Han Solo, wcześniej nie odstępowałem stroju kowboja. Potem, kiedy przyszło "Imperium kontratakuje" byłem już prawie dorosły, chyba 5, 6 klasa podstawówki i pamiętam, jak przez dwa bite tygodnie z kolegą zrywaliśmy się z ostatnich zajęć w po południu, żeby obejrzeć film wyświetlany o 15-tej w naszym kinie. Byliśmy w tym niestrudzeni i przez długi czas był to film obejrzany przeze mnie największą ilość razy. Nie pamiętam za to żadnych większych wydarzeń związanych z "Powrotem Jedi", chyba w sumie przeszedł najmniej spektakularnie przez moje filmowofantastyczne doświadczenie.

KW: Ja pamiętam, że najpierw widziałem "Imperium kontratakuje". Nie za bardzo rozumiałem fabuły, mylił mi się Luke z Hanem, ale i tak mi się bardzo podobało... Potem, z pomocą kolegów, artykułów (m.in. kultowe pismo ówczesnych dzieciaków - "Świat Młodych"), a także przepisywanych wersji książek - nowelizacji (tak, tak - to było coś więcej niż 'wydania klubowe' - koledzy ręcznie przepisywali tłumaczenia książkowych wersji) uporządkowałem sobie świat "Gwiezdnych wojen" i pozostałe części oglądałem już dobrze przygotowany. A gdy w 1986 roku dorwałem "Gwiezdne wojny" na kasecie wideo! Co prawda pod tytułem "Krieg der Sterne", bo w wersji niemieckiej, ale zawsze... Muszę jeszcze dodać zeszyt, do którego wklejałem zdobyte na różne sposoby zdjęcia - a nie było ich wówczas tak dużo, gazety rzadko zamieszczały artykuły na ten temat. A były jeszcze kasety, na których ktoś zgrał z kina całość filmu (w epoce sprzed szturmu wideo) - to dopiero był prawdziwy soundtrack! Miło to powspominać - sądzę, że ten, kto nie poczuł dreszczyku na plecach podczas ataku na Gwiazdę Śmierci, coś w życiu stracił. A ja czuje ten dreszczyk ilekroć oglądam film.

AD: Pamiętam ten okres gorączkowego kolekcjonowania wszelkich materiałów dotyczących "Gwiezdnych Wojen". Faktycznie nie ukazywało się tego wiele, ale raczej powodem tego było to, że w Polsce w ogóle wtedy niewiele się wydawało kolorowych magazynów i publikacji, gdzie takie tematy byłyby poruszane. Teraz, to co innego. Przy okazji takiego wydarzenia jak "Atak klonów" gazety i magazyny przebijają się atrakcyjnością przygotowanych materiałów.

KW: Atrakcyjnością graficzną. Bo merytorycznie to te materiały wiele się między sobą nie różnią... Zmieniając temat, myślę, że w kinie więcej przed nami w bliskiej przyszłości, niż się ostatnio pokazało (ja czekam mocno na 'Panic Room' Finchera, sądzę, że może rozrywki nam dostarczyć "Epoka lodowcowa" i wchodzą oscarowe "Iris" i "Monster's ball" (a głośne i rzeczywiście dobre 'Gosford Park' Altmana od niedawna na ekranach).

AD: Ja ze swoim zboczeniem frankofońskim czekam na "Belfegor - upiór Luwru", kolejną francuską produkcję w stylu hollywoodzkim z piękną Sophie Marceau w roli głównej. Dużo też oczekuję po kolejnym filmie Davida Mameta "Skok", którego premiera już w czerwcu. Ciekawe, dlaczego Amerykanie tak bardzo oszaleli na punkcie "Spidermana", słyszałem, że film ten cieszy się zadziwiająco dużą popularnością.

KW: Ma być ponoć naprawdę dobrym kinem familijnym. Zobaczymy...
Nawiązując do rozpoczętego w tym numerze cyklu - nie uważasz, że literatura sensacyjno-przygodowa i kryminalna jest w Polsce jeszcze mniej poważana od literatury fantastycznej? A przecież prawie każdy chłopak zaczytywał się nią w okresie późnej podstawówki i wczesnego liceum (dziś ten okres nazywa się gimnazjum), ale już na studiach większość się tego wstydzi... To dziwne, bo sądzę, że taki np. Chandler wejdzie do kanonu klasyki XX wieku...

AD: O ile już nie wszedł... Cóż, postawiłbym taką tezę, że jest to literatura najbardziej właściwa dla naszych czasów, sposobu życia człowieka. Szybka, pełna przewrotnych wydarzeń, niebezpieczna, a jednocześnie dziejąca się tuż obok. Więc tym bardziej dziwna jest jej skromna egzystencja w mediach. Zastanawiające są ilości tytułów zalegających księgarskie półki, a często są to książki wydane bardzo ładnie, kosztowne. Teraz ta literatura stała się bardziej widoczna za sprawą choćby billboardów Ambera, reklamującego "Protokół Sigmy" Ludluma, ale naprawdę trudno znaleźć recenzje książek tego gatunku, większe opracowania, jakby czytelnicy i fani tego rodzaju prozy żyli w ukryciu. Nie istnieje żaden fandom kryminalno-sensacyjny, w przeciwieństwie choćby do ruchu fantastycznego.

KW: Dlatego właśnie pobawimy się na łamach "Esensji" i spróbujemy ten nurt jakoś podsumować. Sami zobaczycie, czy nam się uda.

AD: W numerze znaleźć możecie tekst wprowadzający w tę tematykę i zachęcamy do współpracy, podsyłania pomysłów i swoich własnych uwag, recenzji.

KW: Proponuje nie wyliczać tym razem ważniejszych komiksów wydanych w Polsce jak to robiliśmy ostatnio, ale zwrócić uwagę na jeden, dwa. Dla mnie prawdziwym odkryciem jest "Piotruś Pan" Loisela. To nie jest rozrywka, to już jest Dzieło...

AD: Masz rację. A teraz właśnie ukazała w serii Klasyka Polskiego Komiksu "Kleks w krainie zbuntowanych luster" Szarloty Pawel. Któż nie czytał tych komiksów, któż nie wychował się na perypetiach tego niebieskiego stworka. Zaiste, kręci się łezka!

KW: Tylko szkoda, że to zaledwie trzy historyjki...

AD: Niemniej moje wycinanki ze "Świata Młodych" są w bardzo opłakanym stanie i możliwość przeczytania tych historii raz jeszcze sprawiła mi ogromną radość.

KW: Dzięki za zapoznanie mnie z "Tikalem" (żądam rewanżu!). Gra zaiste genialna! Ale powiedz, jakie widzisz szanse na mocniejsze zaistnienie planszówek w epoce gier komputerowych?

AD: Wątłe są te szanse chyba. Będąc małym nie mieliśmy rozrywek na tyle zaawansowanych, co dzisiejsze gry komputerowe. Więc gry planszowe, ładnie wykonane z dużą ilością żetonów, kart i tak dalej stanowi w tamtych czasach szczyt pewnego rodzaju "wypasienia" takich rozrywek. Pracowała przy tym wyobraźnia i to jak! Gry planszowe będą raczej domeną grup zapaleńców, którzy lubią spędzać czas grając i rozmawiając w towarzystwie. Szykuje się nieco premier nowych gier jeszcze w tym roku i będziemy się starać je przybliżać Czytelnikom. Ja jestem fanem tego rodzaju zabawy, bo po prostu świetnie się przy tym bawię i czasem, o dziwo, wygrywam. Rewanż? Nie ma sprawy, podaj tylko miejsce i godzinę...

KW: A na co chcemy zwrócić uwagę w siedemnastym numerze? Sądzę, że fani "Gwiezdnych wojen" będą usatysfakcjonowani - przygotowaliśmy dla nich całkiem pokaźny blok - opowiadania (serio i z humorem), powieści, felietony, recenzje, galeria... Cykl "Klasyka pod lupę" gości na naszych łamach po raz drugi, po "Odysei kosmicznej" - tym razem można się zapoznać z perypetiami George'a Lucasa, kręcącego dziwaczny film science fiction, któremu wszyscy zapowiadali klapę...

AD: Spoza gwiezdnowojennych materiałów, polecam ciekawy artykuł Błażeja o roli narratora w komiksie...

Konrad Wągrowski:... a reszcie zawartości przekonacie się sami - zapraszamy do lektury.

poprzednia stronapowrót do indeksunastępna strona

3
powrót do początku
 
Magazyn ESENSJAhttp://www.esensja.pl
redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.