Magazyn ESENSJA nr 6 (XVIII)
czerwiec-lipiec 2002




poprzednia stronapowrót do indeksunastępna strona

Michał Król
  Hiperbola

        czyli czas według Nemowa
ciąg dalszy z poprzedniej strony

     (styczeń - wrzesień 2020)

     Wybory na Wielkiego Moderatora, przeprowadzone z początkiem 2020 r., Nemow jednak przegrywa, zajmując w pierwszej turze trzecie miejsce z dwudziestoma procentami głosów. Główną tego przyczyną jest brak poparcia ze strony oficjalnego Kościoła Hiperbolicznego, który w specjalnie wydanym oświadczeniu potępia wręcz hiperbolizm naukowy, stwierdzając, że "istota transcendentalnego świętego limesu wymyka się racjonalnej analizie umysłu ludzkiego."
     Nemow potrafi jednak po części zrekompensować sobie to niepowodzenie. W marcu - tuż przed drugą turą wyborów - udziela bowiem poparcia jednemu z kandydatów, a po jego zwycięstwie uzyskuje w zamian tekę Ministra do Spraw Estetyki Ideologicznej. Tym samym chociaż zwycięstwo Nemowa jest niepełne, nie jest też pełna jego klęska. Jest to umiarkowany sukces, a zarazem umiarkowana porażka, jest to coś pośredniego między porażką a sukcesem, jest to jakaś synteza...
     A Niktor wciąż ulepsza, wciąż optymalizuje swój "byt rozproszony". Zyskawszy taką możliwość, angażuje się intensywnie w wychowanie dzieci, najwięcej czasu i uwagi poświęcając synowi, podobnie zresztą jak córce. Dostrzega jednak z niepokojem, że mimo usilnych starań, najbliżsi nie są w stanie dotrzymać mu kroku w umiarze, wskutek czego, gdy on - umiejętnie hamując swoje przemijanie - ma lat trzydzieści dziewięć, jego dzieci mają już ponad dwadzieścia, żona zaś - prawie pięćdziesiąt.
     To go jednak nie powstrzymuje. Czas względny zwalnia coraz wyraźniej, a ostateczny cel - nieśmiertelność - zdaje się bliski na wyciągnięcie ręki. Nemow wie, że już wkrótce osiągnie tak zaawansowany stopień rozrzedzenia świadomości, że jakikolwiek proces odwrotny, jakakolwiek koncentracja doznań nie będzie możliwa z uwagi na niemal zupełny zanik impulsów woli, popędów i pożądliwości. Mechanizm rozwojowy jego życia wydaje się całkowicie bezpieczny, wykluczając praktycznie jakiekolwiek rewolucje czy gwałtowne przemiany. Byt Nemowa kształtuje się drogą ciągłej, geometrycznie zdefiniowanej ewolucji, która też - zgodnie ze spiralą heglowskiej dialektyki - zmierza do mistycznego Aurea Mediocritas.
     Co jest tym Złotym Środkiem? Tego do końca Nemow jeszcze nie wie.

     (8 - 15 kwietnia 2021)

     W tym miejscu pozwalamy sobie pominąć kilka coraz zwięźlejszych etapów z życia Niktora Nemowa i przejść do tego, co wydarzyło się w drugim tygodniu kwietnia 2021 roku. Zaczyna się on rutynowo. W poniedziałek Nemow czyta streszczenia kolejnych czterdziestu najważniejszych dzieł literatury światowej (doszedł już do "G"). We wtorek ogląda z kolei trzydziestosekundowe migawki stu znanych i cenionych filmów, które - jak twierdzi - "zobaczyć TRZEBA" i które kulturalny człowiek znać powinien.
     Umiejętnie tym samym łączy przyjemne nie tylko z pożytecznym, lecz także z nieprzyjemnym i niepożytecznym. W ogóle aktualne zdolności Niktora do syntetyzowania treści i wartości sprzecznych w jednolitą papkę są bliskie apogeum. Zostają jednak właśnie wystawione na ostatnią, lecz jakże ciężką próbę. W środę wieczorem, grając z synem w szachy, otrzymuje Nemow pilną wiadomość ze swego Ministerstwa. Oto podlegająca mu komisja śledcza wpadła właśnie na trop tajemniczej i niebezpiecznej sekty kinetycznych parabolików. Członkowie jej to zdaniem Niktora groźni wywrotowcy, odrzucają bowiem wieczność opartą na zminimalizowanych doznaniach rozproszonych w nieskończenie długim czasie. Zamiast tego preferują maksymalnie zagęszczone, dążące do nieskończoności przeżycia, ograniczone tylko pionową asymptotą czasu bezwzględnego, której kult - w miejsce poziomej - starają się upowszechnić. W tej sytuacji Nemow postanawia nie dopuścić do przewrotu. Zarządza aresztowania, których nakazuje jednak dokonywać "z umiarem, żeby nie zaogniać sytuacji". Już w czwartek osobiście więc nadzoruje przesłuchania ujętych sekciarzy. Jest wśród nich równie piękna co ekscentryczna amerykańska pianistka Fantasia Swing, w której Nemow - ku swemu niemiłemu zaskoczeniu - w jednej chwili zakochuje się do szaleństwa. Przez trzy następne dni chodzi nerwowo tam i z powrotem, koncentrując swe myśli tylko i wyłącznie na niej, w nocy zaś wyjąc z pożądania. Ku swemu przerażeniu i rozpaczy nawet w niewielkim stopniu nie jest w stanie rozproszyć i uspokoić swojej świadomości, skupiając wszystkie zmysłowe i duchowe impulsy na kobiecie, która ostentacyjnie nim pogardza. Tak koncentryczna eskalacja doznań doprowadziłaby pewnie Nemowa do totalnego zachwiania geometrii jego czasu względnego, gdyby nie fakt, że z kolei niezaspokojone pożądanie i tęsknota paradoksalnie okazały się remedium wydłużającym czas niemiłosiernie.
     W całej tej niefortunnej afektacji Nemow zobowiązany jest z urzędu do wydania wyroku w sprawie panny Swing. Tragiczny konflikt - między nakazem serca a poczuciem obowiązku - rozstrzyga zgodnie ze swymi odwiecznymi zasadami - tj. odsyła sprawę do innego resortu.

     (13:17 - 18:38 22 kwietnia 2021)

     Znów pomijamy kilka faz czasu bezwzględnego, które jednakże - patrząc ze względnej perspektywy Nemowa - nadal skracają się precyzyjnie w postępie geometrycznym. Jak słusznie się domyślamy wyporność i stabilność jego dialektyki okazała się siłą tak wielką, że przemogła zrazu niekontrolowany proces dynamicznej dekompozycji.
     Innymi słowy Nemow przywrócił swą psychostatykę i zniszczył niechcianą miłość przez zatracenie się w umiarze - m.in. pijąc słabą letnią herbatę oraz zmniejszając o połowę swoją nadzwyczaj dużą kolekcję znaczków.
     Od godziny dwunastej omawianego dnia realizuje właśnie ostatni etap ponownego wypośrodkowania - z trzydziestu dwu głośników słucha równocześnie wszystkich rodzajów muzyki i uczy się na pamięć książki telefonicznej (co drugiej strony - żeby nie przesadzić). Rzecz jasna nie pamięta w tym wszystkim o swej niedawnej słabości, tym niemniej jednak dzień ten szykuje dla niego kilka ekstremalnych wstrząsów.
     O godzinie 14:15 telewizja podaje komunikat z ostatniej chwili. W zdobytej przez oddziały szturmowe kryjówce parabolików odnaleziono ciała siedemnastu członków sekty, prawdopodobnie zmarłych z rozkoszy w trakcie seksualnej orgii, przy użyciu wszelkich dostępnych substancji narkotykowych. Wśród nich rozpoznano między innymi pozostającą na zwolnieniu warunkowym niejaką Fantasię Swing oraz Rotkina Nemowa - syna Ministra ds. Estetyki Ideologicznej (sic!).
     O godzinie 15:00 w wyniku ustania pracy serca umiera 86-letnia Anemia Nemow, nieświadoma skandalu, jaki stał się udziałem rodziny. Niezależnie od tego chwilę później samobójstwo popełnia córka Niktora - Aimena. W pożegnalnym liście tłumaczy, że nie mogła więcej znieść myśli, iż niedługo będzie starsza od ojca.
     Dopiero wobec tych wstrząsających wydarzeń, Niktor uświadamia sobie, że "Rotkin" i "Aimena" - to "Niktor" i "Anemia" pisane od tyłu, że zatem jego dzieci były od początku dialektyczną antytezą rodziców, zwłaszcza jego samego.
     Na jakiekolwiek refleksje bądź automodyfikacje jest już jednak za późno. Nemow umiejętnie więc łączy pogrzebowo-żałobny ceremoniał z przygotowaną już uprzednio uroczystością swych czterdziestych urodzin. Jego syntetyczne zdolności sięgają zenitu.

     (23:58 - 23:59 22 kwietnia 2021)

     Na parę minut przed północą umiarkowanie wesoła i średnio smutna uroczystość ma się ku końcowi, ostatni goście żegnają Niktora (co prawda w atmosferze dość niezręcznej, bo nie wszyscy potrafią jak on łączyć skrajności i składać jednocześnie życzeń oraz kondolencji).
     I oto nagle słyszy Nemow słowa banalne, które wszakże zapadają głęboko w jego umysł:
     - Uszy do góry, stary! Życie zaczyna się nazajutrz po czterdziestce!
     Ogłupiały, bezwiednie zamyka drzwi i siada za biurkiem, naprzeciw stojącego na nim elektronicznego zegara.
     Śledzi wzrokiem zmieniające się coraz wolniej cyfry...

     (23:59:21 - 23:59:39)

     "A co, jeśli naprawdę wszystko zaczyna się... nazajutrz?" - zastanawia się Nemow - "Co, jeśli płacę za wieczność czymś, czego wartości nawet nie znam? A gdyby można było sprawdzić, upewnić się jeszcze...
     Może się uda, może zdążę jeszcze przekroczyć północ... Bo cóż, że mój czas zwalnia, przecież to tylko parę sekund! Jeśli nigdy się nie zatrzymam, jeżeli ZAWSZE (choć coraz wolniej) będę posuwał się naprzód, to przecież... kiedyś tam... na pewno... doczekam...

     prawda...???"

     (23:59:39 - 23:59:49)

     "Co warte więcej... suma mdłych przeżyć w wieczności, czy też ułamek doznań ostatecznych... w nieskończenie krótkiej chwili...?
     Co lepsze: ginąć, gdy się osiąga apogeum szczęścia, czy wiecznie dążyć do złotego środka, którego imię... śmierć?!"

     (23:59:49 - 23:59:54)

     "A może to... wszystko jedno...?"
     
     (...)
     
     Od Autora: Nie będziemy już dłużej śledzić losów Niktora Nemowa, ponieważ - w przeciwieństwie do niego - piszący te słowa dysponuje czasem bardzo ograniczonym. Jak zresztą łatwo obliczyć - bohater nasz nie ujrzy godziny dwudziestej czwartej na wyświetlaczu swego zegara. Takie są prawa matematyki i nic się na to nie poradzi.
     Chociaż więc Nemow "kiedyś tam... na pewno..." wydobyłby jeszcze z siebie jakieś dwa lub trzy słowa, to jednak tzw. "dobra" literatura wymaga akcji - szybkiej wartkiej i płynnej, której już tutaj nie znajdziemy. Nie powinniśmy jednak całkiem zapominać o tej tragicznej historii.
     Bowiem, czy tego chcemy, czy nie, każdy z nas ma w swoim życiu przynajmniej jedną taką granicę, której - choćby przez wieczność do niej dążył - nigdy nie przekroczy. Szczęśliwy ten, kto jej nie zna...
     
     Jeśli zaś chodzi o nieszczęsną teorię "czasu względnego", to nazajutrz po opisanych właśnie wydarzeniach zostanie ona przez zespół japońskich naukowców zdemaskowana jako błędna.

     Niktor Nemow niestety nigdy tego nie doczeka.

poprzednia stronapowrót do indeksunastępna strona

14
powrót do początku
 
Magazyn ESENSJAhttp://www.esensja.pl
redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.