nr 8 (XX)
październik 2002




powrót do indeksunastępna strona

Autor Konrad R. Wągrowski
  Pół sensacją, pół fantazją

        Robert Ludlum "Protokół Sigmy"

Zawartość ekstraktu: 60%
'Protokół Sigmy'
'Protokół Sigmy'
Trzydziestopięcioletni biznesmen Benjamin Hartman leci do Szwajcarii, aby spotkać się ze swoim klientem. Kilka lat wcześniej w kraju tym zginął w wypadku lotniczym jego brat. Wkrótce po pojawieniu się w Zurychu Hartman spotyka swojego dawnego szkolnego kolegę, który niespodziewanie... próbuje go zabić. Hartman ucieka, a dalsze wydarzenia na zawsze odmieniają jego życie. Tajemnicze zdjęcie naprowadza go na ślad potężnej organizacji, która od lat stoi za wydarzeniami decydującymi o kształcie naszej rzeczywistości. Hartman i piękna agentka Anna Navarro zostają wplątani w aferę o ogólnoświatowym zasięgu i muszą użyć wszystkich swych zdolności, aby uniknąć śmierci i dowiedzieć się prawdy. A będzie to prawda niezwykle szokująca...

Brzmi jak standardowa fabuła powieści Ludluma, nieprawdaż? I takie miałem odczucie przez pierwszą połowę najnowszej książki zmarłego w zeszłym roku mistrza gatunku thrillerów światowego spisku (global conspiracy thrillers). Ale ostatecznie "Protokół Sigmy" okazał się jedną z dziwniejszych powieści Ludluma. Początek sprawia wrażenie wręcz kalki z wcześniejszych utworów. Pościg w Zurychu przypomina "Tożsamość Bourne'a", tajna organizacja o nazistowskich korzeniach, która po 50 latach jest dużo silniejsza niż w momencie powstania to kopia głównego wątku "Paktu Holcrofta", a współpraca przedstawicieli różnych stron konfliktu drugiej wojny światowej przywodzi na myśl "Transakcję Rhinemanna". W połowie byłem przekonany, że "Protokół Sigmy" jest najbardziej wtórną powieścią Ludluma, odcinaniem kuponów od dotychczasowych sukcesów. Ale nagle, mniej więcej właśnie w połowie, akcja przestała biec liniowo, zaczęły się zwroty, fabuła poczęła się plątać, dzięki czemu wzrosło zainteresowanie czytelnika. Okazało się to jednak tylko preludium - wstępem do najbardziej zaskakującej końcówki w historii powieści Ludluma, która decyduje właściwie o zmianie przynależności gatunkowej "Protokołu Sigmy" - to już nie sensacja, to powieść science fiction... Wydaje się, że zwrot w tym kierunku związany mógł być z osobistym zainteresowaniem starzejącego się pisarza poruszanym tematem.

Dziwna więc to powieść i nierówna. Czasem sprawia wrażenie zabawy z czytelnikiem, traktowania fabuły z przymrużeniem oka, czasem wydaje się poważna (na ile to możliwe w książkach o światowych spiskach), a deklaracje społeczno - polityczne, których w książce niemało, są stanowcze, przejrzyste i wydają się zgodne z osobistymi poglądami autora. Dzieło rozbija się na kilka części, które nie do końca ze sobą współgrają i drażni rozwiązanie 'deus ex machina'. Ale nie można odmówić końcówce emocjonalnej siły i zaskoczenia, a całość, jak przystało na Ludluma, napisana jest bardzo dobrze, szczególnie mocna strona pisarstwa tego twórcy, czyli sceny akcji. Można więc polecić tę powieść bez specjalnego wahania wszystkim miłośnikom literatury sensacyjnej, choć tych, którzy nie czytali do tej pory książek autora "Tożsamości Bourne'a" należy zachęcić do lektury innych, lepszych powieści Ludluma, a miłośników jego prozy ostrzec, że część pierwsza książki może się okazać dla nich rozczarowaniem.

Należy tu jeszcze wspomnieć o znakomitej i konsekwentnej kampanii reklamowej, jaką prowadzi wydawnictwo Amber, promując powieści Ludluma, w tym "Protokół Sigmy". Wyraźnie widać jej efekty, co jest wyraźnym dowodem na to, że można i warto w Polsce promować książki.



Robert Ludlum "Protokół Sigmy" (The Sigma Protocol)
Tłum. Jan Kraśko
Amber 2002
ISBN 83-7245-969-X
Gatunek: sensacja

powrót do indeksunastępna strona

98
 
Magazyn ESENSJAhttp://www.esensja.pl
redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.