 |
Artur Długosz: Przeczytałem "Rewanż", książkę Lizy Marklund, która w Szwecji stała się wielkim przebojem wydawniczym. Prawdopodobnie żadna inna pozycja poza Biblią nie sprzedała się tak dobrze w historii tego kraju (700 tys. w 8 milionowym społeczeństwie). Powieść jest naprawdę dobra, zresztą - poza sukcesem w rodzinnym kraju Marklund, została przetłumaczona na kilkanaście języków w kilkudziesięciu krajach. Zrobiono też na jej podstawie film, wyreżyserowany przez Anglika, Nutleya. Literacki i marketingowy sukces powieści aż zapiera dech w piersiach. Więcej piszę zresztą o tym w recenzji powieści oraz sylwetce jej autorki. Natomiast w Polsce ta książka (wydana nakładem Książnicy) nie została dostrzeżona. Była, owszem, książką tygodnia w Wirtualnej Polsce, ale niewiele poza tym. A naprawdę warto po "Rewanż" sięgnąć, bo to świetna literatura rozrywkowa. Niepowodzenie upatruję w paru czynnikach, wszystkich niestety po stronie wydawcy. Jak można okaleczyć etykietą powieści psychologiczno-obyczajowej w gruncie rzeczy kryminał? Dlaczego nie promowano tej książki silniej powołując się na jej sukcesy za granicą? Takie chwyty zawsze działają. Nasuwa się szereg takich i innych pytań, które kwestionują umiejętności sprzedaży dobrych tytułów przez polskie wydawnictwa.
Konrad Wągrowski: A może chodzi o to, że nikt tak naprawdę nie wietrzy dobrego interesu w sprzedaży książek? Pomyśl, dobry, czy inaczej - dobrze rozreklamowany film obejrzy kilkaset tysięcy osób, dobrą płytę muzyczną kupi kilkadziesiąt tysięcy, a dobrą książkę? Kilka tysięcy? To po co się starać?
Oczywiście to bezsensowne myślenie, dobra promocja zawsze ma sens. Szkoda, że mało które wydawnictwo wpadło na ten pomysł. Na pewno należy pochwalić Amber. Mam dużo zastrzeżeń do jego oferty, do publikowanych pozycji, niektóre z nich nie są warte zużytego papieru. Ale to oczywiście nie zmienia faktu, że Amber wydaje wiele dobrych rzeczy - i umie je promować. Książki Amberu po prostu widać! Z reklam, z billboardów, z plakatów. I to zwiększa sprzedaż, najlepszym przykładem książki Ludluma. Promuje książki, choć na mniejszą skalę, Prószyński. Codziennie budzi mnie informacja w radiowej Trójce, że sponsorem kalendarium jest wydawnictwo Prószyński i S-ka, wydawca książki... A inni? Ograniczają się do reklamy w branżowej prasie jak "Magazyn Literacki", wąsko dostępnej, a wiele pozycji, czasem bardzo wartościowych, czasem ciekawych, pozostaje niezauważonymi, jak właśnie ów "Rewanż".
AD: Właśnie. Jak można sprzedać coś w dzisiejszych czasach bez podsuwania tego pod nos tych, którzy mogą jakieś pieniądze na to wyłożyć? Niski poziom czytelnictwa, owszem, to wstydliwa cecha polskiego społeczeństwa, ale bez przesady. Wydawcy jęczą, że ludzie nie chcą czytać, nie chcą kupować. Ale jak mają to robić, jeśli nie wiedzą - co kupować? Oferta dostępna dziś w księgarniach jest olbrzymia, ilościowo nieporównywalna z tą, którą cierpieliśmy w czasach komuny. A wydawcy nadal myślą ówczesnymi kategoriami. Nie potrafią dostosować się do sytuacji wolnej gospodarki, gdzie reklama jest elementarną częścią każdego biznesu. Nie wiem, może to kwestia skąpstwa wydawców, może ich krótkowzroczności, może wreszcie braków w edukacji. Dla mnie oczywiste jest, że trzeba zainwestować, żeby potem czerpać z tego profity. Dalej, wiadomo że nie każda decyzja wydawnicza musi przynieść przysłowiowe kokosy, mogą zdarzać się wpadki, w których można stracić pieniądze. Ale od tego są inne mechanizmy. Ludzie, którzy badają rynek, gusta, trendy czytelnicze. Obserwując, jakie tematy cieszą się popularnością w kinie i innych pokrewnych działkach, typują pozycje, w które warto inwestować.
KW: Tylko, że to z kolei grozi odrzuceniem czegoś nowatorskiego, sytuacją panującą w filmie, gdzie producenci odrzucają wszystkie pomysły oryginalne, stawiając na oklepane - wiedząc, że to się jakoś musi sprzedać. Sądzę, że książka to jednak mniejsze ryzyko: mniejszy koszt i mniejszy oczywiście zysk niż w przypadku twórczości filmowej, ale zaleta, że książkę można sprzedawać przez kilka lat, nastawiając się na sukces długofalowo. A w takim przypadku umiejętna, zaplanowana na długi okres promocja własnych produktów jest bardzo wskazana - a to u nas chyba mało kto potrafi.
AD: Zresztą podawany jako przykład Amber świetnie radzi sobie na rynku książki, ale już nie bardzo umie dobrać tytuły komiksowe. Poza paroma wyjątkami, ich komiksy to rzeczy bardzo słabe, chyba coraz słabsze z miesiąca na miesiąc. Czuć tu brak wiedzy o tym rynku.
KW: Ale one też są promowane. :-) Ciekawe jak w tym wypadku wygląda sprzedaż - bo mielibyśmy informację czy da się wypromować produkt słaby, jakim niewątpliwie są w większości komiksy wydawane przez Amber. To nie jest chyba jedynie brak wiedzy o rynku, to raczej szerszy brak wiedzy o komiksie jako takim - czekają setki ciekawych albumów do wydania w Polsce, ale Amber ich nie znajduje, wydając jakieś losowe tytuły. Wiemy, że ten gatunek robi się popularny i coś z nim trzeba zrobić, ale nie za bardzo wiemy co to właściwie jest... Przypomina mi to "Gazetę Wyborczą", w której zdano sobie sprawę z tego, że warto przygotować dodatek komiksowy i wrzucono tam ...koszmarne historyjki z filmów animowanych Disneya.
AD: Świadom jestem, że Polska wciąż jest w okresie przejściowym. Komunizm wyrządził nam wszystkim nieodwracalne szkody i teraz wiele rzeczy wlecze się i wlecze latami, choć z punktu widzenia rozsądku nie powinno to tyle trwać. Znowu "Wiedźmin" mi się nasuwa. Film - porażka, teraz TVP2 puszcza serial. Szczerze w głębi ducha liczyłem, że będzie lepszy choć odrobinę od wersji kinowej. A tu kolejny zawód na polskiej kinematografii. Zaprzepaszczenie takiej szansy, jak filmowa adaptacja przygód Wiedźmina powinna być najnormalniej w świecie karalna. Za to się powinno cierpieć. Naprawdę nietrudno zrobić coś o niebo lepszego od tego chłamu.
KW: I znów się nie pokłócimy. Po dwóch pierwszych odcinkach moje wrażenia są jak najgorsze. Ponoć serial miał być lepszy niż film, bo nie trzeba było robić skrótów. I co się okazuje - skróty były zbawieniem, bo w filmie wycięto większość koszmarnie nudnych, źle napisanych, źle sfilmowanych scen, z wykorzystaniem kilku prymitywnych schematów fabularnych. I nic nie zapowiada, że dalej będzie lepiej. Zaiste to powinno być karalne - bo Wiedźmin został na lata spalony dla naszej kinematografii rozrywkowej. Ech, gdyby się wzięli za niego twórcy z choć odrobiną talentu...
Jeśli jesteśmy już przy tematach kina i promocji, to wypada zauważyć pojawienie się na naszym rynku nowego czasopisma filmowego "Świat Filmu", z którym współpracują osoby znane i z naszych łamów. Wchodzi na rynek, na którym są już 3 tytuły. Ciekawe, jak im się uda wypromować?
AD: Dotarły do mnie bardzo różne opinie. Są osoby, które macają pismo i jakość papieru ma dla nich pierwszorzędne znaczenie. Naprawdę. Pod tym względem "Film" ma przewagę. Ale biorąc pod uwagę niekończące się zmiany w tym piśmie, zarówno od strony makiety, jak i zawartości, nie wiadomo nic pewnego o jego przyszłości. Słyszałem głosy, że nie są one odbierane pozytywnie - i deklaracje typu "chyba przesiądę się na ten nowy magazyn". Cóż, czas pokaże. Niemniej i "Cinema", i "Kino" będą miały teraz dodatkowe kłopoty. O ile to drugie jeszcze przez pewien czas powinno znajdować chętnych, o tyle sytuacja "Cinemy" nie wygląda najlepiej. Pismo jest ewidentnie słabe i nie bardzo wiadomo do kogo adresowane.
KW: Na koniec warto chyba wspomnieć o kilku konkursach, obecnych w bieżącym numerze. Zachęcamy wszystkich do wzięcia udziału w wyborze najlepszych opowiadań "Esensji" - to i dla nas będzie bardzo istotna informacja, a także zapraszamy do wypróbowania swych sił w konkursie na recenzję książkową.
AD: Dla fanów rozrywki w postaci gier przygotowaliśmy konkurs związany z systemem "Dungeons and Dragons". Parę prostych pytań, a są do wygrania wydane ostatnio przez wydawnictwo ISA gry "D&D - Gra przygodowa", której recenzję także zamieszczamy w tym numerze. Już wkrótce konkurs związany z figurkowym "Władcą Pierścieni" - recenzujemy starter gry, a od przyszłego numeru stała rubryka poświęcona temu systemowi.
Poza tym jak zwykle mnóstwo materiału... Wiele opowiadań, w tym Stephen King, Andrzej Pilipiuk i Izabela Sowa, fragmenty powieści... Obszerne teksty poświęcone "Raportowi mniejszości" i jego ścieżce dźwiękowej, "Ziemi niczyjej", "Monthy Pyton Sings", "Kaznodziei", "Polowaniu", "Kaście Metabaronów", "Kobiecie pułapce", "Rewanżowi" i jego autorce, "Protokołowi Sigmy", książkom Wiśniewskiego czy najnowszemu zbiorkowi opowiadań Kinga. Kolejny "Wiatr ze Wschodu", początek cyklu o Ludlumie, relacje z Polconu 2002, wstępna wersja ligi LOTR. A to zaledwie część zawartości tego numeru "Esensji".
Zapraszamy do lektury.
|
|
 |
|