Świtezianek
kolory
niecierpliwie czeka aż wybiegniesz
trzaskając drzwiami
(szkoda że nie możecie
współistnieć)
wtedy wkrada się
przez dziurkę od klucza
pełna myśli noc
delikatnie uchyla czarną firankę
i trupim palcem pokazuje mi
twoje włosy pomiędzy nitkami babiego lata
i tylko twoje szalone czerwone
ślady na śniegu
w końcu zamykam oczy
ale to nic nie zmienia
zawsze potem budzę się
i kiedy myślisz że jeszcze śpię
podglądam jak jednym szeptem
jednym pocałunkiem malujesz mi
po wewnętrznej stronie powiek firanek
wschód słońca i skowronka
a potem resztę dnia
i resztę życia
nonFelix
a oto i łzy
A oto i łzy
które tak pieczołowicie zdrapałem ze ściany.
Trzymam je na wyściółce z bezsennych nocy,
w ten sposób cały czas zachowują świeżość,
nawet czasem jeszcze w deszczowe noce
przybierają ten fascynujący odcień czerwieni
który przynosi mi tylko na myśl
oczy mojej kochanki
której istnienie jestem w stanie
poddawać w wątpliwość.
Wiem że takie łzy to naprawdę nic wielkiego
szczególnie dla was, którzy cuda świata
nosicie w kieszeniach
wraz ze zużytymi chustkami
i paczkami papierosów które mają
nieszczególną szansę przemienić się w sukces.
Ale łzy są ze mną chyba od zawsze,
były też jedyną rzeczą którą wyniosłem z pożaru
który strawił też całe moje życie.
To chyba trochę masochistyczne
że nadałem im imiona
i ułożyłem chronologicznie, alfabetycznie
oraz od łzy największej do najmniejszej,
choć wszystkie naprawdę wyglądają tak samo
a ta największa jest zawsze
unikatowo piękna.
A oto i łzy
które tak pieczołowicie zdrapałem ze ściany.
Trzymam je na wyściółce z bezsennych nocy,
na małym ołtarzyku
obok bukietu niezapominajek.
Magdalena
Hegel by się uśmiał
pranie. kołowrót dziejów. oto
spękane dłonie sługi
kładą do balii suknie
długaśne, ogoniaste.
koniec roboty. moja kolej -
krótkie sukienki z pralki wyjąć.
historia?
- zbiega się w praniu.
Wojciech Gołąbowski
Deadline
I słowo do słowa, i zdanie za zdaniem
Tak trudno o wenę, natchnienie nie spływa
Terminy napięte, naczelny pogania
W klepsydrze talentu wciąż piasku ubywa
Deadline na horyzoncie - marzenie
Deadline na progu - witaj w klubie
I kropka do kropki, i z dużej litery
Akapit o niczym, wierszówka się kłania
Dołóżmy cytaty, przypisy ze cztery
Czytelnik obejdzie się bez ich sprawdzania
Deadline na horyzoncie - marzenie
Deadline na progu - witaj w klubie
I słowo do słowa, i zdanie za zdaniem
Tak trudno o wenę, natchnienie nie spływa
Terminy napięte, naczelny pogania
I tylko cynicznych nawyków przybywa
[03.09.2002]
dalibuq
*.*
moja pierwsza kobieta była nauczycielką
nauczyła mnie jak jeść zupą łyżkę
jak rozrabiać farbami pędzel
mojej drugiej kobiety nie było
bo musiałem poodwracać to
czego wcześniej mnie nauczono
moja trzecia kobieta jest dziewicą
urodziła wprawdzie syna
ale nie wiem czy to prawda
bo podała mi za ojca trzy osoby
wisi teraz nad moim łóżkiem
jest taka czysta
wisi także nad łóżkiem Papieża
on liczy na to że po śmierci
dostanie ją w niebie w nagrodę
D3X+3R
*** po prostu
już dzisiaj za ciemno -
ułamki myśli i w oczy
nie wolno
przeto niedo zabijania
przejścia nie ma czy wstęp wzbroniony
gdy percepcja jest zbyt płytka
zbiorowa teofania pierwszy pierwszy
wstał otrzepał
zwykły bokken też drewniany
//11.o9'o2
Świtezianek
nieumiarkowanie w jedzeniu i piciu
tym się karmimy
słowami wyszeptanymi na skraju
łąki słyszalności wiosny
święta twoja dłoń
którą nas stwarzasz
jak u michała anioła
zbyt często nieosiągalna
i tym grymasem
ostatecznie zaciśniętych ust
kiedy zamykasz w sobie
niebo i ogień
budujemy wszystko
nasz dom
i choć dach nad głową
i pełno w żołądku
czasem tylko płaczemy
cicho
łzami gasimy pragnienie
Łukasz Isha Pietraczuk
Szczęśliwy żywot Liane H. 9 IX 2002
Rzeka rzekłbym niedorzecznie
Rzeczywiście rzecz niestała
A tam na dnie
Niezmącone
Bytowanie
Cyrylus
***
on nie kocha koloru brzoskwini mojej skóry
ja kocham kolor granatu jego skóry
on nie kocha
delikatności jedwabiu moich włosów
miąższu pomarańczy moich ust
pracowitości mrówki moich rąk
pychy flaminga moich nóg
rumianego jabłka moich policzków
tajemnic lasu moich oczu
nie kocha
ja kocham
szorstkość pokrzywy jego włosów
milczenie kamienia jego ust
chłód rzeźby jego rąk
chwiejność traw jego nóg
strome szczyty jego policzków
mglistość bagna jego oczu
kocham
i cóż z tego
on nie
brzoskwini jedwabiu pomarańczy
mrówki flaminga jabłka
lasu
mnie
Genevieve Dieudonne
Schodoliczenie
schodoliczenie
w umyśle cienie
we mgle wspomnienie
we śnie tańczenie
we krwi płomienie
schodoliczenie
schodoliczenie
bogów milczenie
po wsi chodzenie
wróblostraszenie
dzieciorodzenie
schodoliczenie
schodoliczenie
to utrapienie!