nr 9 (XXI)
listopad 2002




powrót do indeksunastępna strona

Autor Joanna Słupek
  Tkaczka Pieśni

        Ewa Białołęcka "Kamień na szczycie"

Zawartość ekstraktu: 100%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
'Kamień na szczycie'
Po pięcioletnim oczekiwaniu okraszanym z rzadka a to fragmentem powieści, a to nowym opowiadaniem, na rynku ukazała się kontynuacja Tkacza iluzji. Tak długa przerwa działa dwojako - fani mogą być tak złaknieni Ulubionego Ciągu Dalszego, że rzucą się na książkę przy pierwszej nadarzającej się okazji, mogą jednak również stwierdzić, że może on być tylko gorszy. Ja zaliczam się do tej pierwszej grupy i już po lekturze mogę powiedzieć z czystym sumieniem, że warto było czekać.

W mojej prywatnej klasyfikacji książek Kamień na szczycie plasuje się, nomen-omen, na szczycie, zaliczając się do pozycji, które mogłabym mieć oprawione w formie kołonotatnika - jako że natychmiast po pierwszym przeczytaniu zaczynam czytać od początku, tym razem powoli smakując detale.

Nie będę tu twierdziła, że jest to arcydzieło literackie dorównujące utworom Prousta czy Kafki, jednak nie zawaham się przed nazwaniem autorki Tkaczką Pieśni 1. Potrafi ona korzystać ze standardowego rekwizytorium fantasy, jednak zaczerpnięte z niego elementy przerabia tak, że nie są w żadnym wypadku sztampowe - na przykład smoki porośnięte nie łuską, lecz futrem służącym za ochronę przed zimnem podczas lotów na dużych wysokościach. Jednak, jak już niejednokrotnie (niestety) miałam okazję się przekonać, nawet najoryginalniejszy świat nie zastąpi logicznej i ciekawej fabuły ani interesujących postaci. Na szczęście Ewa Białołęcka już nieraz udowodniła, że nie musi wyciągać z zanadrza piętrowych zbiegów okoliczności aby zmusić bohaterów swoich utworów do zrobienia tego, co dla nich zaplanowała. Ich działania są logiczne i zrozumiałe, nie są też herosami bez skazy - mają swoje słabości, popełniają ludzkie błędy, cierpią i bawią się tak jak my, dzięki czemu nie pozostajemy obojętni na ich losy.

Przy wszystkich swoich zaletach Kamień na szczycie ma jednak jedną wadę - i to wcale nie tak drobną. Zakończenie. A dokładniej sam fakt jego istnienia, bo chciałoby się jeszcze czytać i czytać, i czytać... Co do jakości nie mogę mieć zastrzeżeń. Jest logiczne i dobrze podsumowuje pewien etap w życiu Kamyka i jego przyjaciół z Drugiego Kręgu, ale jednocześnie zapowiada odkrycie nieznanych dotychczas aspektów świata zamieszkanego przez potomków potężnych magów i stworzone przez nich rozumne rasy. Cóż, otwarte zakończenia są nie do uniknięcia w wielotomowych cyklach, tak więc wszystko to, co obiecuje nam drugi tom Kronik Drugiego Kręgu, poznamy dopiero w przyszłym roku, gdy ukaże się trzeci - Piołun i miód. A i to jeszcze nie będzie koniec...

Tak więc zaciskam zęby i czekam na kolejne tomy, które wyjdą spod pióra Ewy Białołęckiej. Jestem pewna, że będą równie wciągające i pełne ludzi (smoków, syren, lamii, wydrzaków etc.) z krwi i kości - jak na dzieło prawdziwej Tkaczki Pieśni przystało.



1 © Andre Norton (w dobie szaleństwa copyrightowania wszystkiego, co popadnie, wolę nie ryzykować... ;-))

Ewa Białołęcka "Kamień na szczycie"
Runa 2002
ISBN 83-917904-0-1
Cena: 24,50 zł
URL: www.runa.pl
Gatunek: fantasy

powrót do indeksunastępna strona

112
 
Magazyn ESENSJAhttp://www.esensja.pl
redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.