nr 9 (XXI)
listopad 2002




powrót do indeksunastępna strona

C. J. Cherryh
  Cyteen: Oczyszczenie

        ciąg dalszy z poprzedniej strony

     ROZDZIAŁ 11
      
     1.
      
     Kamery tłoczyły się jedna za drugą, ciasna falanga kamer błyskających mikrofonami kierunkowymi, przypominającymi starożytne włócznie. Za nią armia reporterów ze Skrybami oraz indywidualnymi, starannie zabezpieczonymi łączami komunikacyjnymi.
     Za Ari stali Florian i Catlin oraz zróżnicowana zawodowo grupa ludzi, w której mogli być asystenci wujka Girauda i reszta personelu; ośmiu z nich było pracownikami Służby Bezpieczeństwa Reseune - pod kosztownymi garniturami ukrywali broń.
     Wybrała błękitny strój, odwołując się do publicznego wizerunku małej dziewczynki z gipsem na ręce, małej dziewczynki, która straciła matkę, czym zaskarbiła sobie współczucie wszystkich ludzi, jak Unia długa i szeroka. Przyszło jej do głowy, żeby upiąć wysoko włosy w węzeł będący znakiem rozpoznawczym jej poprzedniczki, ale w końcu tylko rozdzieliła je pośrodku, pozwalając im swobodnie opaść, po czym zaczesała je na boki spinając grzebieniami nabijanymi malutkimi kwarcowymi kwiatuszkami. Odrobina makijażu... tylko tyle, ile wymagają kamery: twarz jej się wydłużyła, pojawiły się kości policzkowe; nabrała dojrzałości, którą świadomie rozjaśniała czasem delikatnym uśmiechem skierowanym do ulubionych reporterów, umyślny błysk rozpoznania, kiedy napotkała ich wzrok - gest szczególnej sympatii.
     Może dzięki temu nie będą zadawali najgorszych pytań. Ludzie lubili poczuć, że są kimś ważnym, a ona faworyzowała tych, którzy ją lubili, między innymi niemłodego już Yevi Harta, który cieszył się sławą nieustraszonego tropiciela, ale w tym roku, gdy zmarła jej matka, zaczął być prawie sympatyczny. Urabiała go już od lat, tu małe spojrzenie, tam wyraz lekkiego rozczarowania, gdy zadawał trudne pytania. Tym razem rzuciła mu spojrzenie "mamy swoje tajemnice", wiedząc, że to on zada pierwsze pytanie. Dobrze, Yevi, no dalej, oboje wiemy, że robisz tylko co do ciebie należy: nadal cię lubię.
     Spojrzał na nią i wydało jej się, że na ułamek sekundy stracił wątek w dyskusji. Na jego poważnej twarzy widać było smutek. Wziął głęboki oddech, zmiął kartkę z pytaniem i włożył rękę do kieszeni płaszcza.
     - Młoda Sero...
     - Ja dalej mam na imię Ari, Yevi. - Ruch głową, smutny uśmiech. - Przepraszam. Mów dalej.
     Trzeci oddech.
     - Ari, wystąpiłaś o uznanie cię za pełnoletnią. Centryści pozwali Biuro Nauki, by zapobiec takiemu werdyktowi. Jak skomentujesz ich oskarżenia głoszące, że poddano cię nauce w głębokim transie, że personel Reseune wyuczył cię wszystkiego, co masz mówić, że stworzono cię specjalnie po to, żeby uczynić z ciebie instrument prawny pozwalający Reseune i twoim krewnym zachować kontrolę nad majątkiem Emory?
     Zaśmiała się krótko. Naprawdę była rozbawiona.
     - Po pierwsze, nigdy nie poddano mnie nauce w głębokim transie. Uczę się jak wszyscy inni Obywatele. Po drugie, jeśli...
     - Następne pytanie!
     - Yevi, proszę, pozwól mi skończyć, a potem zadasz następne pytanie. Mogę?
     Ponure skinienie głową.
     - Po drugie - rzekła, unosząc w górę palce i uśmiechając się - sądzę, że chcieli przez to powiedzieć, że wyuczono mnie odpowiadania na pytania dziennikarzy, bo gdyby poddano mnie działaniu hipnotaśmy, dzięki której mogłabym opanować bez trudu moje przedmioty, to byłoby wspaniałe - moglibyśmy ją sprzedawać w całej Unii i moi krewni zarobiliby mnóstwo pieniędzy. Centryści muszą jednak wiedzieć, że tak nie jest, muszą zatem mieć na myśli przyuczenie mnie do odpowiadania na pytania, a to oznacza, że Reseune miałoby dostęp do pytań z co najmniej jednodniowym wyprzedzeniem. A nic takiego nie ma miejsca, prawda?
     - Oczywiście, że nie. - Yevi wyglądał na zapędzonego w kozi róg. - Jeśli jednak...
     - Po trzecie! - Jeszcze jeden palec. Chór głosów wyrzucających pośpiesznie pytania. - Jeszcze sekundę, nie chciałabym niczego pominąć. Ser Corain twierdzi, że moi krewni stworzyli mnie jako marionetkę, za pomocą której będą mogli przejąć majątek mojej poprzedniczki; mówi się też, że nie powinnam zostać uznana za pełnoletnią, gdyż jest to trik mający zatuszować związki Emory ze sprawą Gehenny. W rzeczywistości są to dwie kwestie. Pierwsza - jeśli zostanę uznana za pełnoletnią, to ja będę właścicielką wszelkich praw, a moi krewni nie, co oznacza, że utracą nad nimi kontrolę z prawnego punktu widzenia; będą mogli nadal mi doradzać, ale każdy człowiek interesu korzysta z doradców w takich sprawach, jak inwestycje i badania, co wcale nie znaczy, że doradcy są jego właścicielami. Moim obowiązkiem jest słuchać nie tylko moich krewnych z Reseune - także wielu tysięcy ludzi, jak to czyniła moja poprzedniczka, kiedy była członkinią Rady. Druga...
     - Ari...
     - Proszę pozwolić mi odpowiedzieć na drugą część pytania. Potem będą następne. Chcę odpowiedzieć na wszystkie. Druga - uznanie mnie za pełnoletnią miałoby być trikiem pozwalającym zatuszować związki Emory z Gehenną. Otóż ja mam dostęp do archiwów dotyczących Gehenny i z przyjemnością złożę zeznania przed Radą, gdy tylko uzyskam pełnoletniość. Nie mogę zeznawać jako niepełnoletnia. Wydaje się więc, że to pozew Centrystów ma za zadanie zatuszowanie czegoś, bo gdyby rzeczywiście chcieli się dowiedzieć tego, co ja wiem, po cóż mieliby powstrzymywać mnie od złożenia zeznań pod przysięgą? Archiwa te są zabezpieczone charakterystyką mojego głosu i nawet technicy komputerowi nie są w stanie ich wydobyć bez ich uszkodzenia, co może spowodować utratę ważnych fragmentów, już bezpowrotnie. Nawet moi krewni nie czytali notatek dotyczących Gehenny. Jestem jedyną osobą posiadającą do nich dostęp, a Ser Corain składa pozew o pozbawienie mnie możliwości zeznawania.
     Wszyscy reporterzy zaczęli krzyczeć naraz. Wskazała na Yeviego.
     - Yevi ma jeszcze kolejne pytanie.
     - Jaki jest tego powód? - spytał Yevi. To nie było to samo pytanie, które chciał pierwotnie zadać i niektórzy dziennikarze zaczęli protestować.
     - Szkoda, że nie mogę zapytać Ser Coraina - odparła. - Może coś w tym jest.
     - Następny...
     - Yevi, muszę dopuścić do głosu tę M'serę, czeka już długo.
     - Co uniemożliwia twoim wujom zapoznanie się z tym archiwum?
     Au. Dobre pytanie.
     - Ja. Mam specjalny program pozostawiony przez moją poprzedniczkę. Mój głos w dużym stopniu przypomina jej, kiedy więc byłam na tyle duża, że komputer mnie zidentyfikował, otworzył przede mną pewne obszary; jest tam jednak mnóstwo zabezpieczeń i dostęp nie jest możliwy, kiedy słucha ktoś inny, a potrafi to wykryć.
     - Następne!
     Kobieta usiłowała przekrzyczeć rumor.
     - Czy nie możesz nagrać tego na taśmę albo coś takiego?
     Kolejne dobre pytanie. Trzeba zapamiętać te kobietę i uważać na nią.
     - Mogłabym, gdyby było mi wolno, ale nie zamierzam tego robić. Moja poprzedniczka zadała sobie wiele trudu tworząc te zabezpieczenia i za pomocą tego programu ostrzegła mnie, że muszę potraktować to z całą powagą, nawet przy ludziach, którym ufam. Tak też zrobiłam, nawet jeśli nie wszystko rozumiałam, a nikt w Reseune nie próbował mnie zmusić do ujawnienia tych informacji. Teraz sądzę, że było to słuszne, bo wydaje mi się, że te dane są bardzo ważne i to Rada powinna zdecydować, kto ma się z nimi zapoznać, a nie piętnastoletnia dziewczyna, czy jakieś ciało rządowe, bo za dużo wokół tego sporów, a ja nie potrafię zdecydować, komu o tym powiedzieć. O takich rzeczach powinna decydować Rada. Tak to rozumiem. Ser Ibanez?
     - Czy w tych archiwach jest coś, co mogłoby zaszkodzić reputacji twojej poprzedniczki?
     - To akurat mogę powiedzieć, bo gdyby coś mi się przytrafiło, jedno powinno być jasne: Gehenna musi zostać objęta kwarantanną. Moja poprzedniczka wypełniała rozkazy Biura Obrony, ale one ją przerażały; dlatego właśnie zostawiła mi zabezpieczone informacje. Ser Hannah?
     Rozpętał się chaos. Wszyscy zaczęli krzyczeć.
     - Czy to nie było nieodpowiedzialne ze strony pierwszej Emory? Skoro było takie ważne? Dlaczego zrobiła z tego tajemnicę?
     - Była to tajemnica Biura Obrony i planetę objęto kwarantanną. Paru osobom powiedziała. Wiele z nich już jednak nie żyje, a niektóre nie pojmują tego, co tam uczybiła. Nawet ja nie wiem jeszcze wszystkiego. I w tym tkwi problem: ktoś, kto zajmie się tą sprawą, musi być równie inteligentny jak ona. Ale Ariane nie żyje i nikt już nie rozumie tego, co ona planowała. Dlatego właśnie stworzono mnie. Ja nie przypominam klona Bok. Jestem Osobą o Specjalnym Statusie i kiedyś będę w stanie pojąć, co tam się zdarzyło. Teraz nikt tego nie potrafi. Zostawiła jednak pewne instrukcje, a ja nie mam zamiaru nikomu ich przekazywać, dopóki Rada nie nakaże mi tego pod przysięgą, bo nie mam zamiaru podgrzewać atmosfery ujawniając jakieś informacje do chwili, aż będę mogła przysiąc, że mówię prawdę, a cały świat uzna mnie za osobę dorosłą, która nie kłamie. Gdybym postąpiła inaczej, ktoś mógłby się zastanawiać, czy mówię prawdę, albo czy wiem co robię.
     Znów zaczęli krzyczeć, przepychać się i wpadać na siebie. Zauważyła, że Florian i Catlin zaniepokojeni stają przy jej boku.
     Ale ich Załatwiła. Z całą pewnością. Powiedziała dokładnie to, co chciała powiedzieć.

ciąg dalszy na następnej stronie

powrót do indeksunastępna strona

63
 
Magazyn ESENSJAhttp://www.esensja.pl
redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.