 |
Konrad Wągrowski: Zacznę dzisiejszy wstępniak od przeprosin - nie zdążyliśmy do tego numeru przygotować obiecanego artykułu na temat trylogii Jasona Bourne'a autorstwa Ludluma; ten tekst, kontynuujący nasz cykl "Literatura sensacyjna" pojawi się w następnym numerze. Na osłodę mamy recenzję świetnego filmu Douga Limana, czyli powtórnej ekranizacji "Tożsamości Bourne'a". Dlaczego o tym wspominam? Bo odnoszę czasami wrażenie, że jesteśmy raczej osamotnieni wśród magazynów, które próbują spojrzeć w jakiś bardziej przekrojowy sposób na rozległe zjawisko literatury sensacyjnej. Czyż to nie interesujące? Książek sensacyjno-przygodowych wydaje się prawie tyle samo co fantastyki, a nie ma magazynów poświęconych stricte tej odmianie literatury rozrywkowej, nie ma zlotów fanów, nie ma opracowań. Dlaczego? Nie ma zainteresowania, czy może nie warto?
Artur Długosz: Faktycznie to dziwne. Pamiętam, że w szkole średniej razem z rówieśnikami również czytający książki sensacyjne i kryminalne często siadywaliśmy sobie, żeby o nich pogadać. W sumie jest równie wiele powodów do dyskusji na tematy poruszane w tym gatunku, jak i w fantastyce. Ale brak takich branżowych pism czy środowisk to chyba kwestia historii. Skoro istnieją społeczności graczy różnego rodzaju, czytelniczek romansów, to nie widzę żadnych przeciwskazań, aby i miłośnicy kryminałów nie mogli mieć własnego pisma. I bynajmniej nie mam na myśli brukowców ze słowem "detektyw" w tytule. Zresztą kto wie, być może takie środowiska istnieją, tylko my o nich nie wiemy. Może też wydają własnym sumptem fanziny...
KW: Odezwijcie się więc, jeśli nas czytacie! Może uda się coś wspólnie zorganizować?
W kinach "Droga do zatracenia", a na półkach księgarskich komiks, który był pierwowzorem i książka, która jest nowelizacją. Wydaje się, że mocno weszliśmy już w czasy, gdy każdy produkt kultury popularnej będzie jednocześnie promowany z wykorzystaniem wszystkich tych trzech mediów (pomyślcie o "Spidermanie", "Ataku Klonów" i wielu innych przykładach). A to dla nas dobra wiadomość - bo widać, że dobrze wybraliśmy profil naszego magazynu, opierając go właśnie na takich trzech filarach. Naszą ambicją na pewno będzie porównanie jak te media podejmują temat. Może zrobimy nawet ranking, jaka trójka książka-film-komiks w sumie prezentuje najwyższy poziom? Ciekawa zabawa, nieprawdaż?
AD: Tak, to mogło by być ciekawe. Choć prawdopodobnie skończyło by się na tym, że pierwowzory pozostawiłyby w dali ewentualne ekranizacje, komiksacje i nowelizacje. Może "Władca Pierścienia" wyłamałby się z tej reguły...
KW: I książka, i film są na wysokim poziomie - z komiksu widziałem jedynie wydanego niedawno u nas "Hobbita". Podobny przykład to "Blade Runner" - genialna książka, genialny film, słaby komiks. A z drugiej strony ekranizacje dobrych komiksów też rzadko wypadają dobrze - choć trzeba wspomnieć ostatniego "Asterixa" jako przykład pozytywny. Ale o książkowym Asteriksie nie słyszałem...
AD: Czytałem ostatnio, że według najnowszych ankiet dotyczących preferewanego sposobu spędzania wolnego czasu, telewizja spadła na drugie miejsce uzyskując 18%. Dwa razy więcej ankietowanych odpowiedziało, że woli gry elektroniczne, co dało 36%. Książka znalazła się na 4 miejscu. Wartość przemysłu gier elektronicznych, obejmujących zarówno gry komputerowe jak i platformy, szacuje się na grube miliardy dolarów i przewiduje się, że nadal będzie się rozwijać. UbiSoft, wielki europejski producent gier, tylko w tym roku zwiększył swoją sprzedaż na terenie Europy o 60%, mniej w Stanach, bo tylko o 17%, ale to nadal bardzo dobry wynik. Rozwój technologii niemal z każdym miesiącem pozwala na tworzenie bardziej wyrafinowanych, realistycznych i wciagających gier. A to tylko będzie podsycać rządze miłośników gier. Zresztą naprawdę niektórym grom trudno się oprzeć.
Jeszcze w temacie gier, ale już planszowych to w Stanach w listopadzie ukaże się ciekawa wersja znanej gry "Ryzyko". Istniała już wcześniej futurystyczna odmiana "Ryzyko: 2210", a teraz powstała "Ryzyko: Władca Pierścieni" www.boardgames.com/lorofrinris.html. To zwiastuje długie wieczory grania...
KW: W takich chwilach żałuję, że do emerytury brakuje mi jeszcze około 35 lat...
AD: W październiku ukazało się parę komiksów zasadniczo debiutanta na tym rynku. Mowa o firmie Podsiedlisk www.priska.com.pl. To kolejne po Amberze wydawnictwo, które postanawia próbować swoich sił na tym poletku. Jednak w przeciwieństwie do Ambera większa część ich oferty jest humorystyczna tudzież skierowana wprost do dzieci. Jedynie "Blake i Mortimer" oraz "Blueberry" są adresowane do dorosłych odbiorców. O ile puszczanie u nas tego drugiego tytułu wydaje się mieć sens, o tyle "BiM" może okazać się wielką gafą. To komiks-historia i raczej nie klasyka, więc może się nie przyjąć.
KW: Już chyba o tym trochę dyskutowaliśmy - boom komiksowy przerósł wszelkie oczekiwania i wiele znanych i początkujących wydawnictw nie chce zmarnować swojej szansy. Niestety, dobór tytułów często świadczy, że albo takie wydawnictwa nie mają pojęcia co warto z komiksu wydawać i biorą pierwsze lepsze tytuły, albo uważają, że wygłodniały czytelnik kupi wszystko. Podobną sytuację, choć w przypadku książek, mieliśmy około roku 1990. Po oszałamiającym sukcesie kilku wydawnictw, które wpuściły na nasz rynek dotychczas niedostępne pozycje fantastyki, sensacji i romansu, które sprzedawały się nieźle, inne próbowały natychmiast ich naśladować. I księgarnie zaroiły się od kiepskiej fantastyki, kiczowatego horroru wydawanych w zbyt wielkich nakładach. Niektóre wydawnictwa nie najlepiej na tym wyszły...
AD: Cóż, takie chyba są prawidła wszelkich rynków, nie wyłączając rozrywki.
KW: A my zapraszamy do kolejnego numeru "Esensji"...
|
|
 |
|