nr 9 (XXI)
listopad 2002




powrót do indeksunastępna strona

Szept
  Szept poleca

        Więcej twórczości członków Grupy Literacko-Dyskusyjnej "Szept", jak i informacje o samej grupie znaleźć możecie na stronie "Szeptu" - www.szept.any.pl
      Gilbert     Inferno Hebe

     Motto:
     "jestem stary, nie mówię, strzelam" - Marcin Świetlicki
     "Maybe we weren't so human
     If we cry we will rust
     And I was a hand grenade
     That never stopped exploding" - Marylin Manson
     
     Platonie! podaj mi nabitą kartkę
     wprowadzę moje światło, kulami zgrubianych słów
     (niech żyje jasny umysł)
     (niech żyje śmiech)
     
     to jest wojna
     pomiędzy panem tych ziem i jego poddanymi
     (wolność! wolność!)
     (krzyczą)
     
     przy mnie oskarżony brzask
     razem w tym ciemnym świecie wypalamy pentagramy na baskijskich czerepach
     grzybów
     (nie zamierzam się na księży)
     (ani na ciebie)
     
     ja jestem szeptem
     ze zdartym z ust uśmiechem uciekam by nie stać się kukiełką
     (kim jesteś boże?)
     (dlaczego jesteś niezwyciężony?)
     
     15X2002r.




      nonFelix     Karcer No.3
Iance

     naćpałem się tymi pieprzonymi sekundami
     to dobry towar, nie zostawia śladów
     sącząc szkocką whisky z plastikowej butelki
     połykam krawędzie karmazynowych cegieł
     
     a kiedy karawan przejeżdża pod celą
     kapelusz z szerokim rondem woźnicy
     przesłania twarz (prze za)rażoną żywymi
     przesłania tajemnicę wciąż pustej ur.ny
     
     prostotą życia prostota spostrzeżeń
     pocałunki wiatru nie zastąpią ciepła
     owinięty w całun niewinnych pogróżek
     spragniony winogron i słodkiego cukru
     
     treści wiążące nie tylko w żołądku
     w pijaństwie i śmierć podobna jest życiu
     samotność ginie w chorym myśli zgiełku
     kiedy karawan tak śpiewa ulicą




      Cyrylus     Wieczory poetyckie

     wiersze czasem świerszczą wieczorami
     na skrzypcach zielonych odwłoków słów
     słowa ćmieją na widok światła oczu gości
     poeta niedźwiedzi się na fotelu bujanym
     snem śpiąc natchnionym




      D3X+3R     *** requiem

     dajcie wspomnieć - satynowy
     i mogę nie potrafić
     to tylko
     --- szlafrok
     
     motyw (wiem) niemotyl
     objawia się bezdechem
     
     a ja znów usiądę
     czytałem ---
     już tylko (półszeptem) brnąc
     dopotąd
     
     //o5.1o'o2




      Luca     *** (poza)

     co ja wiem o miłości tylko tyle że jest
     i jeszcze że głębia w twoich oczach
     jak na dnie morza
     jak ciemny cień w południe
     
     to nie jest czyste szczęście
     nic wspólnego z radością
     po biegu (bieg nie pomaga)
     ambrozja tej jesieni inaczej smakuje
     
     miałam być słodka
     kropla mi się ulała ostatnia obiecuję
     poza tym co naprawdę
     poza




      DEAth     Czy wiersz może nie być kobietą?

     Wersy, strofy, części, składnia
     Coś ponad to, coś ponad to
     Trochę wódki, piwa, wina!
     I co z tego? I co z tego?
     
     Zwykłe słowa Tak ujęte
     Coś ponad to, coś ponad to
     Nic nie znaczą, chociaż nie wiem
     I co z tego? I co z tego?
     
     Wiersz-kobieta sprawa prosta
     Porwać, użyć i zostawić
     Ale jeśli... coś ponad to
     Jednakowoż... i co z tego?
     
     Dzieci to i tak nie będzie
     Coś ponad to, coś ponad to
     Może sam się stworzy - większy
     I co z tego? I co z tego?
     
     Więc kobieta! Raz i wiecznie
     Coś ponad to, coś ponad to
     Znamy przecież wiersze Rydza
     I co z tego? I co z tego?
     
     Tamte wiersze takoż muszą
     być kobietą raz na zawsze
     Ale jeśli ... coś ponad to
     Może są i... tylko brzydką




      Asia     Każdej niedzieli grzeszę myśląc. Każdego innego dnia tygodnia grzeszę niemyśląc

     Myśli niedzielne,
     rozespane i leniwe.
     Pełne wątpliwości,
     dobrych chęci i bezsilności.
     Często pływają
     w kałużach łez,
     czasem lecą,
      podpinając się do skrzydeł
     śmiechu,
     co żywot jego krótki.
     
     Myśli niedzielne,
     niekonkretne, nietrzeźwe.
     Pełne żalu,
     nadziei i złych pomysłów.
     Przesycone same sobą,
     chcą umrzeć.
     Przekonane o swej niedzielnej marności,
     łagodnie przechodzą
     w snu chaosowanie.
     
     22 września 2002. niedziela




      Gilbert     powroty

     Rzym -  miałem za krótkie spodenki, by zobaczyć "Pietę", czy spojrzeć
     zmarłemu Piotrowi w oczy. Nie udało przechytrzyć się strażników o
     ostrych krawatach i porządnych oczach.
     
     Jestem krwiożerczym badaczem przeszłości.
     
     Orvietto - etruskie kopalnie pełne głów zapatrzonych,
     w ściany i niebezpieczne korytarze. Mądre, które czekają, żebym za
     pamiętał kim są.
     
     Zwykły złodziej ułamków skalnych w tłumie turystów i miejscowych.
     
     Orvietto - uczy mnie brzydkich słów po włosku
     i jak je prawidłowo wymawiać. Wykrzykuje: "Coglioni di mulo! Coglioni di mulo!".
     Co znaczy: "Jądra muła! Jądra muła!"
     Tłum się za mną ogląda.
     
     Rzym - nic po nim nie zostało. Kawałek mądrej kolumny,
     który barbarzyńsko odłupałem. Skryłem tak bardzo - nie
     pamiętam, gdzie jest.
     Rozumiecie?
     
     
     tyle ich już było
     a wiem, że gdzieś tam
     być może śmiech roznosi się
     wody w fontannach i akweduktach
     
     kamienie będą przypominały
     głaskał będę kamienie
     jak wtedy, gdy odkryłem i krzyknąłem
     "Koloseum jest kobietą"
     
     to nic, to nigdzie się schować nie może
     odbicie chmur w oparciach foteli
     nie jest sprawcą
     
     tylko w głowie w mózgu się dzieje
     te cholerne
     dziwne dzikie i niespodziewane
     
     oczy - czyż nie lepiej trzymać
     zamkniętych, zatrzaśniętych
     zaciśniętych
     
     (ciśnięte, trzaśnięte
     mknięte oczy)
     
     - niż na wysokości dolnej
     krawędzi
     okna
     
     lub wolnostrzelnie
     obudzić - ożywić
     wysuszyć
     się
     
     [sierpień 2002]




      Natali     Umieranie

     Gdy coraz słabiej dzwony biją
     Gdy noc czarno-cicha
     I szkło porysowane bez jęku
     Umiera w oknie
     Zaklęte w cztery ramy
     Płaczą razem wszystkie złe duchy
     Drzewo na deszczu moknie
     I ja moknę




      nonFelix     o!

     nie mogę uwierzyć
     że życie jest takie skomplikowane
     kiedy wszystko czego chcę
     to widzieć cię nagą
     
     na prostych zasadach
     w prostym rytmie serca
     wszystko czego chcę
     to dotknąć twoich włosów
     
     opuszkiem palców sprawdzić
     czy twoje piersi da się opisać
     tymi wszystkimi słowami
     oznaczającymi zadziwienie
     
     to wszystko
powrót do indeksunastępna strona

43
 
Magazyn ESENSJAhttp://www.esensja.pl
redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.