 | 'NF' #1 | Patrząc na pierwszy numer "Fantastyki" rozmyślam o tym jak ogromną satysfakcją dla jego twórców musiało być zobaczenie go w wersji finalnej, wydrukowanego. Pamiętam bowiem swą satysfakcję przy oglądaniu w sieci pierwszej "Esensji", czy nawet wcześniejszej "Framzety". A, mimo wszystko, trudno porównywać te sytuację - "Fantastyka" była bowiem jedynym takim magazynem na rynku, pojawiła się w trudnym dla kultury okresie stanu wojennego, była wreszcie magazynem papierowym, które do dziś cieszą się większym prestiżem od swych internetowych odpowiedników. Była także pierwszym czasopismem na taką skalę zajmującym się fantastyką, przedsięwzięciem ambitnym i niewątpliwie perełką wśród szarości pozycji związanych z kulturą popularną w tamtych czasach. Adam Hollanek we wstępniaku określa to czym będzie zajmować się nowe pismo: opowiadaniami twórców uznanych i debiutantów, powieściami w odcinkach, recenzjami, nauką, wspomnieniami starych utworów fantastycznych, a także komiksem. Niewiele się zmieniło przez 20 lat, nieprawdaż? Doszły galerie, które przy fatalnych technikach poligraficznych tamtych czasów nie miały wielkich szans na choćby akceptowalny wygląd, doszedł też film. Gdy tak patrzę na ten pierwszy numer z perspektywy lat nie mogę opędzić się od kilku myśli. To rok 1982 - dopiero co umarł Philip K. Dick, który dla tamtych ludzi musiał być nie klasykiem, lecz pisarzem współczesnym! W amerykańskich kinach pojawiał się "Blade Runner", o którym w Polsce jeszcze nic nie wiedziano, nakręcono już "Imperium kontratakuje", choć do Polski jeszcze nie dotarło, ale o tym co będzie można zobaczyć w "Powrocie Jedi" fani mogli tylko dyskutować. Żył Janusz A. Zajdel, a Lem nadal pisał powieści! W Polsce nadal królowało science fiction, przekłady fantasy można było policzyć na palcach jednej ręki drwala z dwudziestoletnim stażem (Tolkien, Le Guin i ...?), nikt nie słyszał o cyberpunku - dopiero za 3 lata Gibson napisze "Neuromancera". Wówczas chyba nadal wizja lotu do Jowisza wydawała się realizowalna w 2001 roku, a sam wierzyłem, że ludzie staną na Marsie przed końcem XX stulecia. Do służby wszedł drugi prom kosmiczny - "Challenger"... Można by tak wyliczać bardzo długo, ale te kilka przykładów pokazuje, jak odległe to czasy. Ja sam miałem wówczas 9 lat i nie poznałem "Fantastyki". Usłyszałem o niej pierwszy raz z nie byle jakich ust - polecał ją Kamiński Kurkowi, a może odwrotnie, podczas jednego z programów z cyklu "Sonda". Zainteresowało mnie to, ale jeszcze trochę musiałem odczekać, zanim stałem się "Fantastyki" nałogowym czytelnikiem. Pierwszy numer poznałem więc po wielu latach. Trzymam teraz w ręku, to stare, nieco zniszczone i już pożółkłe czasopismo. Jest to całkiem niezły pierwszy numer. Pisma zwykle się rozkręcają, nigdy na początku nie udaje się osiągnąć oczekiwanego efektu, zawsze jest to pewne sondowanie oczekiwań czytelników. Mimo tego, wiele dobrych słów należy powiedzieć o tym numerze. Ciekawe - okładkę zdobi półnaga bohaterka jakiegoś świata fantasy - to chyba dość odważny pomysł na owe czasy, choć, przyznać trzeba, niewiele mający wspólnego z zawartością. A na zawartość składały się nie byle jakie teksty. Dwa opowiadania - "Wieczorna modlitwa" Lestera del Reya, pochodząca z legendarnej antologii "Niebezpieczne wizje", bardzo dobry tekst, nieco dickowski w klimacie, "Czek in blanco na bank pamięci" autorstwa Johna H. Varleya, a także piewsze części dwóch znakomitych powieści "Pieśni dla Lyanny" George'a R. R. Martina (które kilka lat później miał zawojować czytelników "Fantastyki" genialnymi "Piasecznikami") i "Żuk w mrowisku" braci Strugackich. Zwłaszcza ta pierwsza, której dokończenie pojawiło się w drugim numerze, jest literacką perełką pierwszego numeru. Opowieść, nagrodzona w 1975 nagrodą Hugo, prezentuje najlepsze cechy fantastyki - opisuje świat obcy, daleką przyszłość, nowoczesne technologie, obcą rasę - a jednocześnie mówi o sprawach ogólnych - szczęściu, miłości, znaczeniu podejmowanych decyzji, a przede wszystkim zadaje prawdziwie głębokie pytania - co jest cenniejsze - szczęście osiągnięte za cenę wyrzeczenia się swej indywidualności i człowieczeństwa, czy też nasza niedoskonała, trudna, pełna cierpień, ale w jakiś sposób fascynująca egzystencja. Na dodatek tekst zachwyca swym nastrojem (Martin jest doskonałym stylistą), jest po prostu piękna i w gruncie rzeczy niesie bardzo dużo ciepła w swym przesłaniu, choć jest to ciepło nie pozbawione goryczy. Gdybym, z pierwszych trzech numerów "Fantastyki", miał wybrać jeden utwór, z którym zapoznać się trzeba - byłaby to właśnie "Pieśń dla Lyanny".  | 'NF' #2 | Część literacką pierwszego numeru uzupełniają dwa utwory polskich autorów - Andrzeja Drzewińskiego ("Zabawa w strzelanego") i Jerzego Lipki ("Co większe muchy"). Interesującym pomysłem jest zestawienie dwóch tak odległych od siebie tekstów - czysto rozrywkowego Drzewińskiego i alegorycznego, trudnego w odbiorze Lipki, ale nie da się ukryć - wypadają one blado na tle swych zagranicznych konkurentów. W ogóle można podsumować całą polską część opowiadań z roku 1982 (poza Drzewińskim i Lipką, jeszcze Ziemiański, Białczyński, a także dwóch redaktorów "Fantastyki" - Hollanek i Parowski), że ustępują wyraźnie tekstom Anglosasów i Rosjan. Na znakomite rodzime teksty w "Fantastyce" trzeba było jeszcze trochę poczekać - przynajmniej do pierwszego numeru 1983 roku, ale o tym za miesiąc. Redakcja ambitnie podeszła do zagadnień naukowych, prezentując na start trudny artykuł Douglasa Hofstadtera "Sztuczna inteligencja" i ciekawe, jak zwykle zresztą, wywody Isaaca Asimova. Zwraca też uwagę redakcyjny wybór 10 najlepszych książek fantastycznych, absolutnie niesłusznie nazwaną "listą bestsellerów" (bestseller to oczywiście książka najlepiej sprzedająca się, jej literacka wartość nie ma znaczenia, nie mogą też istnieć różne listy, bo decydują to po prostu liczby - swoją drogą ciekawe, czy wówczas można było dowiedzieć się, jakie pozycje najlepiej się sprzedają?). Otwiera ją "Solaris" Stanisława Lema, który jeszcze umieszcza w dziesiątce "Niezwyciężonego", mamy tam Dicka, Zajdla, niezwykle popularnego w Polsce za czasów PRL-u Harrisona i dwa nazwiska, które współcześnie niewiele już zapewne mówią miłośnikom fantastyki - Andrzej Krzepkowski ("Śpiew kryształu" i "Kreks") i Stefan Wul ("Remedium"). Zwłaszcza "Kreks", który dla wielu moich znajomych jest synonimem pretensjonalnego bełkotu zaskakuje na tej liście. Ale cóż - tak wyglądał wówczas rynek książki fantastycznej... Jeszcze jedna dygresja - "lista bestsellerów" jest opisana m.in. słowami: "oczywiście czytelnicy mogą mieć swoje własne zdanie". Jak należy się domyślać - w innych sprawach nie mogli. Dodajmy, że opowiadanie "Pomóż swojej gwieździe" zawiera, jak pisze redakcja, "wiele dość gorzkich odniesień do współczesności". Pisanie tak w 1982 roku o opowiadaniu, w którym pojawia się wyraźnie motyw policyjnej inwigilacji, państwo jest porównywane do śmietnika, a do władzy dochodzi śmieciarz - to odwaga, aż dziw, że cenzura się do tego nie przyczepiła, zapewne fantastykę traktowała z większą pobłażliwością, albo nie chwytała aluzji. Powraca więc motyw "Fantastyki" jako enklawy dla czytelnika w peerelowskiej rzeczywistości - ta teza spodobałaby się pewnie Maciejowi Parowskiemu. Dodajmy jednak, że "Fantastyka" była niewątpliwie czymś więcej. Zostawmy już ten pierwszy numer. Jest dobry - każdy kto sięgnął po niego na pewno zapragnął czytać nowe pismo dalej. Mógł dzięki temu zapoznać się z legendarnym pierwszym rozdziałem "Fundacji" Asimova (na powieść zaczekał jeszcze kilka lat) i z ostatnim rozdziałem, a właściwie "Ostatnią rundą" "Wiecznej wojny" Joe Haldemana. Ciekawa historia z tym ostatnim opowiadaniem. Jest to jakby trzecia część słynnej powieści Haldemana, ale nie do końca - uważni czytelnicy zwrócą uwagę, że wyraźnie różni się ona od powieści. Co ciekawe - nie w ten narzucający się sposób, że dużo w niej skrótów. W publikowanym opowiadaniu jest fragment, którego nie znajdziecie w książce - propozycja sklonowania majora Mandelli, uczyniona mu przez Człowieka. Może to i nieistotna ciekawostka, ale zwróciło to moją uwagę - jestem miłośnikiem powieści i komiksu "Wieczna wojna".  | 'NF' #3 | Na łamy zawitali paleoastronautycy. O kim mowa? Oczywiście o zwolennikach teorii Ericha von Daenikena. W numerze 3 znajdziemy artykuł niedawno zmarłego Arnolda Mostowicza, znanego szerszym rzeszom jako współautor komiksu Polcha o przybyszach z planety Dis, a węższym rzeszom, jako autor książki "My z kosmosu" (nieźle napisanej, przyznajmy to) gromadzącej razem wszelkie teorie paleoastronautyczne i ufologiczne. Hitem jest jednak słynny artykuł Josepha Blumricha, rekonstruujący wygląd statku kosmicznego z opisu proroka Ezechiela... Idiotyczne? To przeczytajcie sobie ezechielową wizję Rydwanu Bożego i sprawdźcie, jakie będziecie mieli skojarzenia. Faktem jednak jest, że gdy byłem uczniem podstawówki, dużo mniej krytycznie podchodziłem do daenikenowskich pomysłów niż obecnie... Być może jednak, żaden z tych wspomnianych wyżej tekstów nie miał takiego znaczenia dla polskiej fantastyki, jak pewien dodatek, wyraźnie niepoważnie traktowany nawet przez Adama Hollanka (świadczą o tym wstępniaki). A mówię o komiksie... W drugim już bowiem numerze możemy poznać pewnego porucznika Air Star Force, kawalera Srebrnej Gwiazdy Palantiru, noszącego swojsko brzmiące nazwisko Funky Koval. Dla porządku dodajmy, że już w pierwszym numerze pojawił się komiks, niezbyt mądra opowieść dla młodszej młodzieży zatytułowana "Eksponat AX". O stosunku redakcji, a przynajmniej naczelnego musi świadczyć fakt, że komiks ten nie jest podpisany żadnym nazwiskiem, ani scenarzysty, ani rysownika. Rysunek zdradza jednak, że tym ostatnim musiał być Zbigniew Kasprzak, obecnie znany z rysunków do najnowszych Yansów. Może i dobrze, że historyjka tak pojawiła się anonimowo, bo nie była, eufemistycznie mówiąc, najwyższych lotów. Tym lepiej wypadł na jej tle miesiąc później "Funky Koval" (tu pod tytułem "Kosmiczny detektyw") - zarówno pod względem rysunku (Polch w najwyższej formie), jak wykraczającego ponad polską przeciętność scenariusza, było to wydarzenie, którego prawdopodobnie wówczas nie docenił nikt tak, jak zasługiwało. I choć nieco naiwne historie w 2 i 3 numerze (licencja Funky'ego i temporyści) ustępują wyraźnie późniejszym odcinkom, to wyraźnie widać zapowiedź powstania jednego z najlepszych polskich komiksów wszechczasów. Martin, Asimow, Haldeman, Vinge, Strugaccy, Harrison i inni, i to w swych najlepszych dziełach. Naprawdę znakomity start. Moje najlepsze "Fantastyka" '82: | Literatura: 1. George R. R. Martin - "Pieśń dla Lyanny" (1/82 i 2/82) 2. Joe Haldeman - "Ostatnia runda" (3/82) 3. John H. Varley - "Czek in blanco na bank pamięci" (1/82) Joan i Vernon Vinge - "Uczeń domokrążcy" (2/82) Publicystyka: Postanowiłem wyróżnić komplet publicystyki z cyklu "Nauka i SF" z pierwszego numeru: - T. Zbigniew Dworak - Fikcja prawie naukowa - Isaac Asimov - Perspektywy - Douglas R. Hofstadter - Sztuczna inteligencja | Spis zawartości "Fantastyki" od numeru 1/82 do 3/82: Fantastyka 1 (1) październik 1982 Opowiadania zagraniczne Lester del Rey - Wieczorna modlitwa John H. Varley - Czek in blanco na bank pamięci Opowiadania polskie Andrzej Drzewiński - Zabawa w strzelanego Jerzy Lipka - Co większe muchy Powieści George R.R. Martin - Pieśń dla Lyanny #1 Arkadij i Borys Strugaccy - Żuk w mrowisku #1 Publicystyka Franz Rottensteiner - Dialektyk z Krakowa Słownik polskich pisarzy fantastycznych - Stanisław Baliński + fragment "Miasto Księżyców" Nasza lista bestsellerów Parada wydawców Recenzje Zachować wiarę w człowieka (Krzysztof Boruń "Małe zielone, ludziki") Głębie i mielizny Oceanu Niespokojnego (Michał Markowski "Ocean Niespokojny") Nauka i SF T. Zbigniew Dworak - Fikcja prawie naukowa Isaac Asimov - Perspektywy Douglas R. Hofstadter - Sztuczna inteligencja Komiks Zbigniew Kasprzak (?) - Eksponat AX Fantastyka 2 (2) listopad 1982 Opowiadania zagraniczne Isaac Asimov - Fundacja Joan i Vernor Vinge - Uczeń domokrążcy Opowiadania polskie Andrzej Ziemiański - Zakład zamknięty Czesław Białczyński - Styk Powieści George R.R. Martin - Pieśń dla Lyanny #2 Arkadij i Borys Strugaccy - Żuk w mrowisku #2 Publicystyka EUROCON VII/82: Trzy dni w kręgu fantastyki. Rozmowy o światowej SF: ...z Pierrem Barbetem ...z Wolfgangiem Jeschkem ...z Johnem Brunnerem Słownik autorów fantastyki - Jan Barszczewski - Stefan Barszczewski + fragment "Czandu" - Czesław Białczyński Recenzje Zacznijmy od narracji (Andrzej Krzepkowski "Kreks") Klisze (Jacek Sawaszkiewicz "Kronika Akaszy") Nauka i SF Piotr Leonidowicz Kapica - Świat jeden albo żaden Adam Hollanek - Szukajcie, a znajdziecie Kosmos zaczyna się na Ziemi Komiks Maciej Parowski, Jacek Rodek, Bogusław Polch - Kosmiczny detektyw #1 (Funky Koval) Fantastyka 3 (3) grudzień 1982 Opowiadania zagraniczne Harry Harrison - Wojna-moja miłość? Joe Haldeman - Ostatnia runda Opowiadania polskie Adam Hollanek - Krwawe jezioro Maciej Parowski - Pomóż swojej gwieździe Powieść C.C. Mac App - Zapomnij o Ziemi #1 Arkadij i Borys Strugaccy - Żuk w mrowisku #3 Publicystyka Andrzej Niewidowski - Przepis na nieśmiertelność Słownik polskich autorów fantastyki - Krzysztof Boruń + fragment "Fabryka szczęścia" Maciej Parowski - LF, czyli Lem Fiction Parada wydawców Nasza lista bestsellerów Recenzje LF, czyli Lem Fiction (Stanisław Lem "Wizja lokalna") Nauka i SF Joseph F. Blumrich - Kosmiczne statki proroka Ezechiela Arnold Mostowicz - Czyżby rozwiązanie zagadki płaskowyżu Nazca? Komiks Maciej Parowski, Jacek Rodek, Bogusław Polch - Kosmiczny detektyw #2 |
|