 |
Wojciech Gołąbowski |
Śmiejmy się: Wybitnie krótkoodcinkowo |
Ludwik Jerzy Kern "O Wacusiu, czyli Saga Rodu Falczaków (The Falczaks)" |
 |
 | 'O Wacusiu, czyli Saga Rodu Falczaków (The Falczaks)' | - Są dwa sposoby - mówi Falczak - dostania się na szczyt starej, wysokiej sosny. Albo wdrapać się na nią, albo usiąść na sadzonce i czekać. Na plaży w Sopocie Falczak spotkał dziewczynę tak szczupłą, że kiedy siadała na banknocie 200-złotowym, to jeszcze było widać123 złote i 65 groszy. - Owszem - powiada Falczak - wysyłam czasem z podróży pocztówkę do mego szefa, ale nic na niej nie piszę, bo ja go nie lubię. - Najwyższy czas - mówi Falczak - wynaleźć taki kompas, który by nam wskazywał miejsce, gdzie zaparkowaliśmy samochód. - Nic na świecie nie istnieje krócej - mówi Falczak - niż posprzątany garaż. - Samouczków ukazuje się u nas coraz więcej - zauważa Falczak. - Ludzie po prostu próbują urządzać się jak najtaniej i cwaniacy sprytnie to wykorzystują. W najbliższym czasie należy spodziewać się kilku nowych pozycji w rodzaju: "Jak samemu wykonać sobie przeszczep serca" albo "Przestań wzbogacać Mercedesa, zrób sobie to sam w domu". - Ludzie dawniej byli o wiele grzeczniejsi - powiada Falczak. - W domowym archiwum mam list pisany do dziadka przez jego przyjaciela. W tym liście można przeczytać takie zdanie: "Wybacz, że z powodu gorąca piszę do ciebie ten list bez kamizelki". Falczak, zaproszony na przyjęcie z winem i kobietami, zapytał: "Przepraszam, jakie roczniki wchodzą w grę?" - W niektórych rodzinach - powiada Falczak - dzieciaki tak się wspaniale rozwijają, że już trzyletni berbeć potrafi skoczyć na melinę i przynieść tacie pół litra. Tych, dla których praca jest największą przyjemnością, Falczak ostrzega, że nie powinno się żyć samymi przyjemnościami. - Naprawdę o sukcesie książki można mówić dopiero wtedy - powiada Falczak - kiedy ludzie, którzy jej nie czytali, udają, że ją znają. Falczak zastanawia się, kto zawiadamia ptaki, że on właśnie umył samochód. - Brak jakichkolwiek zdolności - zauważa Falczak - zaczyna już ostatnio nie wystarczać do zajmowania wysokich stanowisk. Falczak uwielbia wczasy pod gruszą. Jedno, co go napawa wstrętem, to ewentualność wdepnięcia w tę trawę, którą przedtem zjadła krowa. - Żeby wyciąć prasłowiańską puszczę u ujścia Sanu do Wisły, użyto mniej narzędzi, niż ma ich obecnie Falczak w swoim garażu. Falczak znalazł w garażu zapasowy tłumik, który mu został po nieboszczce syrence, teraz się zastanawia, czy nie dałoby się go zamontować Falczakowej. Lekarz zalecił Falczakowi codzienny pięciokilometrowy spacer, ale Falczak na szczęście znalazł drogę na skróty. Jeśli Falczak nie kłania się niektórym facetom, to tylko dlatego, że od czasów Mojżesza Pan Bóg zabronił kłaniać się bałwanom. Falczak zbudził się w środku nocy i zobaczył, że ktoś mu grzebie po kieszeniach. Złapał za pistolet, który trzyma pod poduszką, ale nie strzelił, bo nie chciał zostać wdowcem. Jeśli chodzi o kartofle, to Falczak jada je wyłącznie w postaci wieprzowiny. Najpierw kartofle je wieprz, a potem Falczak je wieprzowego. - Sól to jest sól - powiedział przy obiedzie Falczak, czując dziwny smak kartofli - i żaden cukier jej nie zastąpi. - Chętnie bym spędził parę tygodni na bezludnej wyspie - mówi Falczak - pod warunkiem, że nie będzie tam Niny Terentiew.
Ludwik Jerzy Kern "O Wacusiu, czyli Saga Rodu Falczaków (The Falczaks)" Podtytuł: "Powieść współczesna, wybitnie krótkoodcinkowa; wymyślił, podsłuchał, podpatrzył, powyonacał Ludwik Jerzy Kern" Wydawnictwo Literackie 2002 Wydanie pierwsze, dodruk: 2003 ISBN 83-08-03306-7 Cena 29,90 zł |
|
 |
|