Vel <<Nic co ludzkie...>> Białe gołąbki pokoju
Przeleciały rano nad domami:
Zanieczyściły dachy
Zawinęłam w liście sałaty
Te wytwory ludzkiego charakteru
Nakarmiłam nimi biedaków
Ale nie nasyciłam ich głodu
Przyprawiłam je więc
Swoją udawaną dobrocią
(przyznam, że takie mi smakowały)
Białe gołąbki pokoju
Obsiadły przewody elektryczne:
Wesoło gruchały, że humaniści
Też pochodzą od małpy
nonFelix muszę roślinnie jesteś moim snem
oplatając od łydek do ust pełnych oddechów
przepływasz dreszczem
zamykasz świat w półprzymkniętych powiekach
wydrzeć to wszystko i nigdy za ciasno
nie oddychać
jesteś za którą oddałbym wszystko
ty jesteś wszystkim nie ma już nic dotknięć
nie śmiem
gdzie podzialiśmy nasze pytania
skoro już przyniosłaś wszystkie odpowiedzi
tu i tu
poszukiwać wszechświatów oddzielnych spostrzeżeń
alternatywnych spełnień i płonącego trwania
ja muszę
świtezianek ofsajd z nożem świtu na gardle
z prędkością strachu
przenikam przez mgłę
kark mam ciepły i mokry
od dyszących oddechów zjaw
przy fałszywym akompaniamencie
półtrzeźwych zimowych kroków
szydzą z moich powieszonych
na gałęziach snów
nie grają fair
bo drzewa są znaczone
i zaciskają pięści
wtedy przedzieram się przez chmury
po pomoc
jak dotąd przegrywam
dziewiętnaście lat do zera
Semideus do Lady M. cóżeś ty uczyniła?
skąd ten obłęd na twej skroni?
jakaż piekielna siła
nóż dała dłoni
widzisz buchającą krew
po wewnętrznej stronie powiek?
słyszysz śmierci śpiew?
oto skonał człowiek
śmiałaś się zadając ból
wiesz dobrze czemu to zrobiłaś
niech żyje nowy król!
starego uśmierciłaś
Cyrylus Nie sposób nie sposób się było kochać
w takich warunkach
jego oddech ganiał boso
po moich przerażonych piersiach
trawa tuliła
spoconymi dłońmi
komary ssały
krew mojego ciała
żaby przedrzeźniały
kumkanie pocałunków
mój krzyk spełnienia
zaprosił sowę do dwugłosu
nie sposób
nie kochać
Ania *** [poeci piszą smutne wiersze] *w hołdzie Edkowi S.
poeci
piszą smutne wiersze
tak wrażliwi
smutne jest piękne
prawdziwe
trawa prawdziwa jest
zielona
i niebo
psy szczekają
szczęśliwe
i ja
nie chcę
być poetką
smutnego piękna
dosyć
marzenie
Edku i Witku
nauczcie mnie
być niebieskim
EM *** [dziś wieczór...] Dziś wieczór nie wzięłam parasola a tu
pada
Krople
opłukują miasto zmywają
kurz z domów chodników ulic może zmyłyby go ze mnie i
z was
Anteny
dźgają mroczny fiolet który wznosząc się nad dachami
ciemnieje
z każdym moim krokiem.
Gdy sczernieje do nocy będzie znowu
tak
jakbyście szli ze mną tuż obok
Jolanta Niemcewicz Jedno ciało Nie masz asa w rękawie
Ani damy w kieszeni
Pod skórą wczepiony lubieżnie
Hakami rąk - Joker
Podgląda myślenie
By zmieniać twarz
Do twoich pragnień -
Niestrudzenie budowanych
Pomników niepewności
burton żółć miękkim tembrem mówię
kocham cię nienawidzę
kiedy tak na mnie patrzysz
nienawidzę kiedy twoje zmysły
szwendają się po moim
życiu
uwielbiam twoje
ciało zepsute zgniłe
do szczętu nienawidzę
kiedy prosisz kiedy błagasz
o okruchy o ochłapy
miłości
teraz proszę cię o
rękę skalaną mordem
modliszka zabija
ty zabijasz wysysasz
wątroba krzyczy żółcią
przepraszasz błagasz wybaczam
nie trzeba
Genevieve Dieudonne kolaż z erotyki współczesnej bo nie ma tak by wszyscy
mieli czyste sumienie
aniele uciekaj
uciekaj
uciekaj aniele
boli ją głowa
jak co
rano
po południu
wieczorem
tak nakazuje regulamin
później ONA siada tautologiczną nocą
z absurdalnie ponętną rzęsą
i męczy się męczy
zlizując sól z dłoni
sól z dłoni
sól z biodra
sól ziemi
basta
panie hamlet