nr 03 (XXV)
kwiecień 2003




powrót do indeksunastępna strona

Autor Agnieszka Szady
  Czy to jawa czy Sen

        "Spirited Away: W krainie bogów"

Zawartość ekstraktu: 100%
'Spirited Away: W krainie bogów'
'Spirited Away: W krainie bogów'
Na nasze ekrany wszedł wreszcie długo zapowiadany film mistrza anime Hayao Miyazakiego "Spirited Away - W krainie bogów". Dostał Oscara jako najlepszy długometrażowy film animowany 2002 roku, i nic dziwnego, gdyż w swojej kategorii jest to arcydzieło.

Przez wiele lat moja styczność z anime ograniczała się głównie do "Czarodziejki z Księżyca" - zastanawiałam się wtedy, dlaczego wszyscy wciąż powtarzają peany na temat rzekomo realistycznego i szczegółowego rysunku japońskich kreskówek. W "Czarodziejce" tło składało się zazwyczaj ze schematycznie naszkicowanych ulic pustego miasta; jeżeli pojawiali się na nich ludzie, to zwykle był to monolityczny tłum, skamieniały albo powtarzający w kółko ten sam ruch. Tymczasem w "Mononoke Hime" zobaczyłam pięknie narysowane krajobrazy, a w "Spirited Away" "dekoracje", że się tak wyrażę, są jeszcze wspanialsze. Uroda i bogactwo szczegółów zapiera wręcz dech - w kinie dzieliłam uwagę pomiędzy śledzenie akcji i kontemplowanie prześlicznie namalowanego tła. Wszystko było jak żywe: las z roztańczonymi plamami słońca i cienia, omszały posąg bóstwa, odrapany tynk na starych budynkach, nastrojowe japońskie restauracyjki z lampionami i stertami egzotycznie wyglądających potraw, wąskie uliczki w deszczu czy ogromny, przypominający pagodę budynek łaźni, ze światłem wylewającym się przez papierowe ściany.

Wizualna uroda jest w tym filmie połączona z wciągającą fabułą, w której możemy odnaleźć zarówno ślady znanych europejskich bajek, jak i elementy całkowicie nam kulturowo obce. Główną bohaterką jest dziesięcioletnia dziewczynka, trochę rozpieszczona, jak to jedynaczka. W pierwszych scenach filmu widzimy ją nadąsaną i nieszczęśliwą, czemu właściwie trudno się dziwić, skoro z powodu przeprowadzki właśnie musiała zostawić swoją szkołę i kolegów. Jednak Chihiro - bo tak ma na imię - już wkrótce będzie musiała wykazać się odwagą, odpowiedzialnością i zdecydowaniem, kiedy jej rodzice zostaną zaklęci w świnie, a ona musi najpierw uniknąć tego samego losu, a potem postarać się w jakiś sposób ich uratować. W międzyczasie przeżyje wiele przygód i spotka najbardziej zaskakujące istoty, będzie też musiała uważać, aby nie zapomnieć własnego imienia, które zostało jej przez czarownicę Yubabę odebrane i zmienione na Sen (zdobycie władzy nad kimś przez poznanie jego imienia jest bardzo znanym motywem, tu jednak obserwujemy odbieranie imienia w sposób "fizyczny"- ideogramy podpisu Chihiro odrywają się od papieru i znikają w dłoni Yubaby!).

To, co odróżnia japońską animację od disneyowskiej, to przede wszystkim brak pewności szczęśliwego zakończenia (w "Mononoke Hime" San i Ashitaka nie mogą być razem mimo łączącego ich uczucia). Nie zawsze jest również od pierwszej chwili oczywiste, które z postaci mają wrogie, a które dobre zamiary, co sprawia, że akcja jest o wiele bardziej zaskakująca. W "Spirited Away" dodatkowo wiele pojawiających się istot jest duchami lub bogami, a więc traktują śmiertelników z całkowitą obojętnością, wręcz przedmiotowo.

Zupełnie nieamerykański jest też osławiony anime'owy realizm - kiedy ranny smok ląduje w pokoju, okna zostają zbryzgane krwią; jeden z duchów wymiotuje z przejedzenia, a Chihiro bosą stopą rozgniata paskudnego, zaczarowanego robaka. Nieprzyjemnie realistycznie wygląda też uderzenie smoka w ścianę budynku. Zdecydowanie nie jest to film, który można by polecić bardzo małym dzieciom.

Niesamowita jest za to feeria pomysłów, którymi raczy nas Miyazaki. Nie jest to dziwne u reżysera, który w filmie "Mój sąsiad Totoro" pokazał nam futrzany Kotobus na czterech łapach, a w "Mononoke Hime" - jelenia z ludzką twarzą, transformującego w gigantycznego, amebowatego olbrzyma bez głowy. W "Spirited Away" widzimy m.in. ożywioną sadzę w formie puszystych, pająkowatych stworzonek, sześciorękiego szefa kotłowni, żywą latarnię, trzy zielone, wąsate głowy skaczące jak piłki i pokwikujące "Ui! Ui!", oraz cały tłum duchów i bóstw o postaciach tak różnych, że nie powstydziłaby się ich nawet sławetna kantyna w Mos Eisley. Niektóre pomysły wydają się być żywcem wzięte ze snu, jak na przykład bezkresne, choć płytkie morze, wysiadające ze statku duchy w maskach, czy agresywne stado latających papierowych ludzików ścigające smoka. Sporo z atmosfery snu ma też początkowa akcja, kiedy wraz z bohaterką zanurzamy się coraz głębiej w dziwny, niezrozumiały świat, a pozornie spokojne miasteczko-skansen nagle ukazuje swoje drugie, niezbyt bezpieczne oblicze.

Jedyną rzeczą, która psuła mi trochę przyjemność z oglądania filmu, był polski aktor podkładający głos mistrza Haku - robił to tonem niemożliwie wręcz słodkim, natchnionym, łagodnym, wyrozumiałym i aksamitnym - słowem, już po kilku zdaniach modliłam się, aby ta postać otwierała usta jak najrzadziej. Oczywiście, dla mnie ideałem byłoby pozostawienie wersji oryginalnej z polskimi napisami (uwielbiam te japońskie wrzaski!), ale niestety imperium Disneya, które w tym wypadku występuje jako światowy dystrybutor, ma swoje wymagania.

Obejrzenie "Spirited Away" zachęciło mnie do zapoznania się z innymi dziełami Miyazakiego. Występuje w nim zresztą czytelne nawiązanie do innego jego znanego anime "Mój sąsiad Totoro" w postaci dużego, żółtego kurczaka czy może pingwina, z typowo totorowym liściem-kapeluszem na głowie. Dla kogoś lepiej zorientowanego w filmach studia Ghibli oraz w japońskiej kulturze jako takiej nawiązań i symboli jest z pewnością o wiele więcej - chciałabym na przykład wiedzieć, czy milczący duch w białej masce jakby wziętej z japońskiego teatru noh, a jednocześnie przez swoje pojawienie się na moście przywodzący na myśl znany obraz Edwarda Muncha "Krzyk", jest wytworem wyobraźni reżysera, czy postacią wziętą z jakichś legend? Most łączący świat realny z nadprzyrodzonym jest symbolem często spotykanym w różnych kulturach, podobnie, jak przemiana ludzi w zwierzęta, ale co oznacza kamienny posąg bóstwa, które Chihiro i jej rodzice mijają przy wejściu do tajemniczego budynku - opiekę czy ostrzeżenie? Chyba przydałby się - na wzór licznych encyklopedii gwiezdnowojennych - "Przewodnik po Spirited Away".



"Spirited Away: W krainie bogów"
Japonia 2001
Scenariusz i reżyseria: Hayao Miyazaki
Muzyka: Jô Hisaishi

powrót do indeksunastępna strona

84
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.