Krzysztof Karwowski |
MATRIX has you... |
czy żyjemy w świecie iluzji? Autor jest poetą (ur. 1971 r. w Nowej Rudzie). Debiutował w 1991 r. na łamach Nowego Nurtu. Laureat konkursów poetyckich (I nagroda im. S. Flukowskiego - Książnica Pomorska, Szczecin 1997 r., I nagroda stowarzyszenia LOGOS, Świdnica 1996, I nagroda konkursu Poetyckiego "O Gałązkę Oliwną" - Opole 2001 r., oraz wiele innych). Poeta haiku. Jego utwory przekładano na języki: francuski, holenderski, serbski, portugalski (Brazylia), czeski, amerykański. Jako jeden z dwóch Polaków znalazł się wśród autorów pierwszej Światowej Antologii Haiku (Quebec - Kanada 1998). Pomysłodawca i współzałożyciel Polsko-Czeskiej Grupy POECI '97, której przewodniczył w latach 1997-1999. Publikował w prasie literackiej (w kraju i za granicą), oraz obecny był w wielu antologiach poezji (także w "Antologii polskiego haiku", Warszawa 2001). Wydał zbiór wierszy "Chlewy przywołują swoje świnie" i publikację teoretyczno-artystyczną "katAtonia wymiAru" (Nowa Ruda 2002). Tłumacz języka czeskiego i popularyzator czeskiej poezji współczesnej. Teoretyk - autor koncepcji awymiarowości przestrzeni - organizator spotkań paraliterackich, wernisaży, wystaw, warsztatów. Na stałe mieszka w Nowej Rudzie. |
 |
0. Krytyka krytyki Matrix niewątpliwie był największym wydarzeniem kina końca XX wieku. Spowodował burzę, poruszył ludzkie umysły, ale nie wyzwolił ich. Ludzki umysł, który nie może zrozumieć nic ponad własną przeciętność nigdy nie dozna olśnienia w stylu Neo. Film nic nie zmieni w sytuacji, kiedy Matrix stopniowo wciąga w swoją iluzję cywilizowaną część świata. Interesujące mogłyby być zapewne próby określenia czym jest, lub może być Matrix. O filmie mówiono wiele i wszędzie, stworzył bowiem nowy obraz kina kultowego[1]. To jednak co mówiono było niewyartykułowaną próbą wysłowienia czegokolwiek (nie można było nie mówić, aby nie być uznanym za całkowitego dyletanta), nie rozumiejącym odruchem stadnym, nakręconym wokół spirali promocyjnej, liczonej w milionach dolarów. W swej istocie wszystkie interpretacje były krzykliwe i beznadziejnie płytkie. Dotyczy to także opinii, z którymi spotkałem się w moim otoczeniu (a właściwie jeszcze nie usłyszałem niczego wartego usłyszenia). Matrix otworzył mi oczy i nie pozwolił ich zamknąć. To jeden z powodów, dlaczego wracam do niego po upływie kilku lat od jego zejścia ze sceny, wycofania się na drugi plan (którego nie potrafi przysłonić nic pierwszoplanowego). Teraz łatwiej jest dostrzec myśl. Nie duszoną bełkotem krytyki filmowej. Krytycy filmowi Matriksa bardzo szybko zaszufladkowali jako gatunek (komputerowego) science fiction z dominacją wschodnich sztuk walki. Wystarczy zajrzeć do magazynu Film z sierpnia 1999 r., gdzie przeczytać możemy: "Buntownikom przewodzi Morfeusz (Laurence Fishburne), który największe zaufanie ma do Trinity (Carrie-Anne Moss). Ta dziewczyna to nie tylko komputerowy geniusz, ale i prawdziwa wojowniczka, mistrzyni walk wschodnich".[2] Oczywiście Trinity nie była mistrzynią walk wschodnich w taki sam sposób, jak nie była pilotem śmigłowca. Wiedzę i umiejętność na statku rebeliantów można było zdobyć w łatwiejszy, natychmiastowy sposób - poprzez zaimplementowanie programu bezpośrednio do ludzkiego mózgu. Warto sprostować także inną wypowiedź: "Istnieją dwa światy. Jeden jest ułudą stworzoną przez komputer. Ten świat to Matrix. Drugi jest prawdziwy. To świat po apokalipsie, zniszczony podczas wojny, którą ludzkość przegrała z robotami. O jego istnieniu wie niewielka grupa renegatów walczących z dyktaturą komputerów".[3] To bardzo powierzchowna wypowiedź, ale i nie prawdziwa. Tam nie mieliśmy do czynienia z dyktaturą komputerów (nie ma mowy nawet o wspólnym społeczeństwie, chociaż prawdopodobnie istnieje społeczeństwo samych maszyn, które nie było pokazane w filmie) - chodziło bowiem o czysto techniczne wykorzystanie gatunku ludzkiego przez maszyny. Równie dobrze można byłoby użyć sformułowania, jakoby współczesny człowiek był dyktatorem dla baterii. Nie jestem również przekonany do pozycji widza jako gamera[4]. Christophe Gans nie przekonał mnie. Naturalnie film bazuje na elementach gier wideo, ale nie jest całkowicie przez nie zdominowany. "Nie da się ukryć. Gry komputerowe w coraz większym stopniu zagrażają pozycji kina. [...] Matrix może niepokoić - twierdzi Christophe Gans - ponieważ wykorzystuje nie tylko gry wideo, ale również kung-fu i rock gotycki jako elementy budujące kontrkulturę."[5] W Filmie z sierpnia 1999 r. pojawiają się jeszcze dwa teksty omawiające Matriksa: recenzja Andrzeja Kołodyńskiego pt. Tropem Białego Królika (do białego królika jeszcze powrócę w dalszej części opracowania), której rozważanie byłoby stratą czasu i wywiad Jacques-André Bondy'a z Keanu Reeves'em. W swoich rozważaniach pomijam wiele istotnych aspektów filmu, m.in. kwestię komiksowości pierwszej wersji scenariusza i niezwykłą w swoim działaniu odkrywczość, czy może raczej jasność umysłu braci Wachowskich. 1. Do rzeczy Jak dotychczas nie udało się mi sformułować problemu, który chciałbym rozważać. Jeśli ktokolwiek będzie oczekiwać badania w stylu popperowskim lub indukcyjnym, to oczywiście nie doczeka się u mnie badawczej systematyki.[6] Problem zrodził się w moim umyśle zanim zrealizowano Matriksa, ale podtekst filozoficzny próbujący w swej głębi odnieść się do struktury rzeczywistości (wątek zagnieżdżony w wielowarstwowej strukturze treści i przesłań, umożliwiających podjęcie interpretacji), pośrednio - jednakże wyraźnie -uwidoczniony w filmie pozwolił mi bardziej usystematyzować idee, które wcześniej niepokoiły mój umysł. Warto byłoby określić na ile iluzja jest niezbędna dla funkcjonowania człowieka jako świadomości jednostki i dla przetrwania gatunku. Może jednak świat postrzegany przez ludzkie oczy jest czystą iluzją, nadinterpretacją pustki, nicości, niebytu w sensie arystotelowskiej lub bergsonowskiej metafizyki.[7] Czy wirtualność istniała w człowieku od początków jego ewolucji, czy raczej to efekt zrodzonej w czasach ponowoczesności kontrkultury? Według Gansa "Dla owej kontrkultury to świat wirtualny jest jedynie prawdziwym światem, a świat zewnętrzny, ów świat konwencji i establishmentu, jawi się jako pełen fałszu i zła".[8] Myśl Baudrillarda, którą wykorzystałem w motcie jest dla mnie swego rodzaju przedinterpretacją Matriksa.[9] Jestem świadomy jednak, że skupiając się na zagadnieniach odwzorowania kultury upozorowania w filmie, poza horyzontem rozważań stawiana jest duża część problemów głęboko filozoficznych. Film niesie w sobie bogactwo gęstości treści i wielopoziomową strukturę komunikatów. W dużej mierze w polskiej współczesnej literaturze charakterystycznym odpowiednikiem tak rozumianej ponowoczesności jest twórczość Olgi Tokarczuk. Z jednej strony taki rodzaj wytwarzania dzieł sztuki jest wysoko komercyjny (atrakcyjny ekonomicznie, ze względu na spodziewany zysk), przy jednoczesnym umożliwieniu budowania kompozycji wielowarstwowej (w pewnym stopniu tak jak cebula w "Shreku"). Jako produkt uzyskujemy dzieło, w którym na bazie przekazu niskiego (dla niskich ludzi), tworzymy przeplatające się przekazy np. o kontekście psychologicznym, filozoficznym, mistycznym itd. Łatwo to spostrzec właśnie na przykładzie ostatnich powieści Tokarczuk.[10] Zgodnie z koncepcją Baudrillarda nasz świat jest obrazem wykreowanym przez media. W tym świecie w roku 1999 na ekranach kin pojawił się Matrix, wykraczający poza jasne rozumienie przez masy (zwłaszcza amerykańskiego) społeczeństwa. Ponieważ był to film "kasowy", zgodnie z koncepcją Barbary Szczepańskiej-Pabiszczak[11] skłonności unifikujące w kulturze sprawiają, iż to co nieoczywiste sprowadza się do kategorii "upozorowania rozumienia" problemu w chwili, kiedy dekonstrukcja pokaże jego złożoność. Nie popadajmy jednak w katastrofizm. Prawdopodobnie nie spotka nas los cywilizacji przegrywającej totalną wojnę z maszynami, tak jak to mogliśmy zobaczyć w filmie. Równie prawdopodobne jest, że nie cofniemy się w rozwoju i nie staniemy się całkowicie prymitywnymi społeczeństwami, kierowanymi przez grupy "uświadomionych" w sposób, jaki mógłby sugerować Baudrillard. Świat nauki rozwija się (w jakimś kierunku, chociaż trudno stwierdzić, czy we właściwym) i "nie jesteśmy bezradni, a przyszłość nie jest nam z góry narzucona. Jest ona wynikiem decyzji, które dziś podejmujemy. Jeszcze dziś, postępując mądrze, moglibyśmy odzyskać kontrolę nad wierzgającym przeznaczeniem"[12], ale czy tego dokonamy? 2. Neo w krainie czarów - wjazd przez króliczą norę w stylu techno Matrix niezwykle wyraziście odwołuje się do dwóch sfer: gry symboli i bajkowości (głównie na zasadzie uzupełniania fabuły poprzez Alicję w krainie czarów). Na to wszystko nakłada się nowotestamentowa mistyka (w pewnym sensie także mistyfikacja) Objawienia św. Jana. Kilka nader trywialnych przykładów gry symboli: Neo - nadchodzące "nowe" (mesjasz), Morfeusz - sen (tu kolejne odwołanie do Alicji), Trinity - trójca święta (Bóg jako miłość), Oracle - wyrocznia (prorok?), Tank - zbiornik lub czołg (operator), Apoc - apokalipsa (nawiązanie do biblijnego Judasza), Mouse - mysz (komputerowa), Switch - przełącznik (komputerowy) lub przemiana, Dozer - śpiący (znowu Alicja), Choi - wybór (Gans określił Matriksa jako projekcję serii szczegółowych wyborów), Priestess - kapłanka, Dujour - nadchodzący dzień. Bardzo efektowna scena z lustrem podczas przeniesienia Neo do "prawdziwego świata" jest nawiązaniem do dalszej części opowieści Lewisa Carroll'a (L. Carroll: O tym, co Alicja widziała po drugiej stronie lustra). Później następuje przebudzenie Neo jako baterii, i tak jak w przypadku Alicji (w krainie czarów) pojawia się zjazd rurą, będącą odpowiednikiem króliczej nory. "Nora była początkowo prosta niby tunel, po czym skręcała w dół tak nagle, że Alicja nie mogła już się zatrzymać i runęła w otwór przypominający wylot głębokiej studni. [...] No, no - pomyślała - po tej przygodzie żaden upadek ze schodów nie zrobi już na mnie wrażenia. W domu zdziwią się, że jestem taka dzielna. [...] W dół, w dół, wciąż w dół. [...] - Ciekawa jestem ile mil dotychczas przebyłam - rzekła Alicja. - Muszę być już gdzieś w pobliżu środka ziemi. Powiedz mi teraz całą prawdę, Jacku... [...] I nagle - tym razem już na jawie - Alicja usiadła miękko na stosie chrustu i suchych liści. Spadanie skończyło się. Alicja nie potłukła się ani trochę i po chwili była już na nogach. Spojrzała w górę lecz panowały tam straszne ciemności."[13] Oczywiście pisząc ten fragment przed oczami mam sceny z Matriksa. Tych odwołań do Alicji w całym filmie jest dużo więcej. Choćby wybór pigułki niebieskiej lub czerwonej kojarzy się z tajemniczymi napojami w stylu "Wypij mnie!" lub grzybem kąsanym z jednej lub drugiej strony. Spadanie Neo skończyło się, spojrzał w górę, a tam panowały ciemności. Alicja spadała z rzeczywistości w sen (świat Morfeusza), Neo ze snu w rzeczywistość (ale także było to odkrycie przez Morfeusza strefy snu[14]). Bracia Wachowscy popełnili jeden dość istotny błąd. Założyli, że ludzie wypalili niebo by ograniczyć dostęp do energii inteligentnym maszynom. Tylko w okolicy środka Ziemi, w strefie Zion (kolejna dwuznaczność - nawiązanie do Syjonu[15]) panowała odpowiednio wysoka temperatura dla życia ludzi. Wiadomo, że jeśli na powierzchni Ziemi panowałaby "ciemność" z powodu gęstych chmur (tak, jak to przedstawiono w filmie), to z planety zrobiłaby się druga Wenus. Tak więc Ziemia nie byłaby chłodna (co proponują Wachowscy), ale niezwykle gorąca i życie biologiczne typy ziemskiego na jej powierzchni nie mogłoby istnieć (temperatura na powierzchni mogła by być rzędu od +200 do + 280oC!); maszyny też miałyby kłopoty, czego dowodzi historia sond wysyłanych na Wenus. Przejdźmy do apokalipsy. Oto analogia do Neo jako pomazańca, który nie bacząc na własne życie ratował Morfeusza, a następnie zniszczył agenta Smitha (szatana?): "Teraz nastało zbawienie i moc, i panowanie Boga naszego, i władztwo pomazańca jego, gdyż zrzucony został oskarżyciel braci naszych, który dniem i nocą oskarżał ich przed naszym Bogiem. A oni zwyciężyli go [...] i nie umiłowali życia swojego tak, by raczej je obrać niż śmierć".[16] W Nowym Testamencie znajdziemy również opis wojny z maszynami. Oczywiście treść biblijną należy traktować nie dosłownie, ale jako proroctwa Oracle: "I wybuchła walka w niebie: Michał i aniołowie jego stoczyli bój ze smokiem. I walczył smok i aniołowie jego, lecz nie przemógł i nie było już dla nich miejsca w niebie. I zrzucony został ogromny smok, wąż starodawny, zwany diabłem i szatanem, który zwodzi cały świat; zrzucony został na ziemię, zrzuceni też zostali z nim jego aniołowie".[17] To zwodzenie świata bardzo dobrze pasuje do świata kreowanego przez media - przywołanie kultury upozorowania Baudrillarda jest jak najbardziej na miejscu. Morfeusz wypowiada stosowną do tego kwestię: "To świat, który wciśnięto ci w oczy, aby oślepić cię przed prawdą".[18] Do kultury upozorowania jeszcze powrócę. 3. Różnica natury między postrzeżeniem, a złudzeniem[19] W Matriksie świat uważany za realny jest iluzją. Natomiast rzeczywistość pozostaje poza sferą poznania. Przestrzeń tworzona przez komputerową macierz wkracza w nasz umysł niepostrzeżenie i definiuje to, co mamy uznać za prawdziwe, i to co poza normalność wykracza. Podobne zjawisko dotyka nas codziennie poprzez środki masowego przekazu. Świat jest wytwarzany przez nasze umysły w sposób analogiczny z macierzą, z tą jednak różnicą, że nasza macierz, jest iluzją głównie telewizyjną. Przestaje istnieć sfera doznań naturalnych, w której bodźce pochodzą od otoczenia przyrodniczego, włączając w to kontakty bezpośrednie z ludźmi. Nie uczymy się poprzez doświadczenie. Doświadczenie jest w nas wlewane, kopiowane w podobny sposób jak to czynił Tank podczas nauki Neo kung-fu (lub jak Trinity nauczyła się latać śmigłowcem). Ludzkie rozumienie istnienia, trwania w świecie i pojmowanie istoty świata opiera się na poznaniu przestrzeni. Niebezpieczeństwo wynika ze zmiany przestrzeni odniesienia z czystej na wirtualną. Doświadczenia życiowe wirtualnej przestrzeni nie współgrają z naturalnym czasem zdobywania tzw. mądrości życiowej. Fakt ten zauważył już Bergson: "Świadectwem tego, że nasze zwykłe pojmowanie trwania wiąże się ze stopniowym wkraczaniem przestrzeni w sferę czystej świadomości, jest fakt, iż wystarczy usunąć bardziej zewnętrzną warstwę zjawisk psychicznych, pełniących wobec ja rolę regulatorów, by utraciło ono zdolność postrzegania jednorodnego czasu. Takie właśnie warunki stwarza sen"[20]. Czyżby bracia Wachowscy uznawali (podobnie jak Baudrillard), że amerykańskie społeczeństwo pogrążone jest w śnie? Na czym więc polega usunięcie regulatorów? Na zanurzeniu ciała w wannie i podłączeniu do komputera, czy może bardziej subtelnie na "podłączeniu" do odbiornika TV i pozbawieniu kontaktu z naturą? Należałoby tu wprowadzić pojęcie stanów wysokich[21], ale oszczędzę tego czytającym. Matrix ostrzega nas przed światem idei - jednocześnie zerwaniem więzi ze światem rzeczy. Wydawać by się to mogło paradoksalne w odniesieniu do społeczeństw konsumpcyjnych, określanych również jako społeczeństwa rzeczy (Ameryka jest wzorem pogoni za dobrami materialnymi). Świat idei mógłby być (albo jest) podobny do koncepcji idei Arystotelesa. Również na przykładzie polskiej telewizji moglibyśmy stwierdzić, że "Idee będą substancją; ale w takim razie to, co oznacza substancję w tym świecie, oznacza ją również w świecie Idei. [...] A jeżeli Idee i uczestniczące w nich rzeczy mają tę samą formę, to między Ideami a tymi rzeczami będzie istniało coś wspólnego. [...] Mówić zaś, że [Idee] są wzorami i że rzeczy w nich uczestniczą to tyle, co posługiwać się pustymi słowami i poetyckimi przenośniami. Czym więc jest to, co sprawia, że się spogląda ku Ideom? Może wszak coś być albo stawać się podobnym do czegoś innego, nie będąc jego kopią. Tak jak niezależnie od tego, czy Sokrates istnieje, czy nie, może się urodzić ktoś podobny do Sokratesa; oczywiście i wtedy, gdyby istniał Sokrates wieczny. Będzie także wiele wzorów tej samej rzeczy, a więc Idei. [...] Co więcej Idee są wzorami nie tylko rzeczy zmysłowych, lecz także samych Idei, na przykład, rodzaj jako rodzaj różnych gatunków; tak więc to samo będzie wzorem i odbiciem"[22]. W naszym przypadku idee i rzeczy mają tę samą formę, jak to zakładał Arystoteles, nie zakładał jednak tego, że odbicie stanie się wzorem, a wzór zmieni się w imitację, lub całkowicie zniknie ze świata rzeczy. 4. W obliczu zagłady (kultury) medium is a message[23] Przekazem jest sam przekaźnik - Matrixpozwala to zrozumieć, a nawet zobaczyć. W tym znaczeniu to właśnie pewien rodzaj współczesnej kultury (masowej, lepsze słowo: powszechnej) jest dla ludzi czymś w rodzaju Matriksa - może bardziej adekwatne byłoby tu określenie the global village[24]. "Człowiek wtapia się w swoje nowe, elektroniczne środowisko dokładnie tak samo, jak jego praprzodek wtapiał się w środowisko dżungli czy stepu, nie wybierając sobie tego, co chciałby od nich otrzymać."[25] Czy maszyny mogą rzeczywiście nam zagrozić? Czy mogą zawładnąć naszymi umysłami? Powszechnie uważa się, że maszyny są tylko narzędziem w rękach człowieka. "A jednak wpływ maszyny na zmianę stosunku człowieka, bądź do siebie samego, bądź do innych, nie ma bynajmniej nic wspólnego z tym, czy produkuje ona płatki owsiane, czy limuzyny. [...] Przekazem każdego przekaźnika czy techniki jest to, iż zmieniają [one] skalę, tempo, czy wzorce życia ludzkiego. [...] Znaczna część dochodów General Electric Company pochodzi z produkcji żarówek i urządzeń oświetleniowych, ale firma ta nie odkryła jeszcze, że spełnia tę samą rolę, co American Telephone and Telegraph - mianowicie, że przekazuje informacje. [...] Światło elektryczne nie kojarzy się nikomu ze środkiem łączności tylko dlatego, że nie zawiera «treści». Fakt ten doskonale ilustruje panujące powszechnie błędne podejście do przekaźników. Światło jako przekaźnik dostrzegają ludzie dopiero wówczas, gdy widzą napis świetlny - tyle, że wtedy widzą naprawdę nie same światło, lecz jego «treść» (a więc to, co w rzeczywistości jest innym przekaźnikiem). [...] Wprawdzie zarówno światło jak i przekaz prądu w przemyśle, jest wszechobecny, radykalny i zdecentralizowany. Wprawdzie zarówno światło, jak i prąd są czymś samoistnym i odrębnym od sposobu ich wykorzystania, lecz - tak samo radio, telegraf, telefon i telewizja - eliminują czynnik czasu i przestrzeni ze związków między ludźmi, powodując ich wzajemne, głębokie zaangażowanie"[26] w świat wirtualny (wcześniej o tym wspominałem przy okazji Bergsona). Matrix jako taki nie musi być więc systemem maszyn, które wygrały wojnę z ludzkością. Matrix może być iluzją nowoczesnego świata, wciśniętą nam w oczy, aby ukryć prawdę[27].
[1] W tradycyjnym rozumieniu kino kultowe, to kino "inne", posługujące się alternatywnym językiem filmu. Kultowość dotyczy głównie samego ich odbioru i sposobu funkcjonowania w świadomości widzów. Zjawisko Cult movie sięga lat 60-tych (załamanie się kina gatunków). Matrix złamał ten kanon m.in. tym, że kino kulkowe w swoich założeniach miało niekomercyjność, niski budżet, krótki czas zdjęciowy, udział nielicznej i taniej ekipy. Dyskusyjna byłaby tu twórcza indywidualność, autorskość i odwaga w podejmowaniu niewygodnych tematów. Jak najbardziej zgodne z kinem kultowym cechy Matriksa, oprócz wymienionych wcześniej, to zawarta w nim tajemnica, niepokojący mistyczny klimat, wywołanie pewnej subkultury widzów chcących rozumieć film głębiej, niż to sugeruje fabuła. [2] Film, sierpień, 1999, str. 26. [3] Tamże. [4] Gamer (ang.) - określenie gracza; w kontekście wypowiedzi Christophea Gansa pasjonata gier komputerowych. [5] Świat na opak, czyli wirtualne jest realne, wywiad z Christophe Gans, [w:] Film, sierpień, 1999, str. 30. [6] Pomimo związków z Kołem Wiedeńskim Popper polemizował z niektórymi tezami neopozytywizmu. Jego poglądy wywarły wpływ na dalszy rozwój filozofii nauki i metodologii nauk. Popper przeciwstawiał swoją koncepcję indukcyjnemu modelowi nauk empirycznych. Zgodnie z tym modelem uznawanie hipotez następuje na skutek wnioskowania indukcyjnego, w którym przesłankami są zdania opisujące wyniki przeprowadzonych obserwacji, a uznane teorie wynikają bezpośrednio z takich zdań opisujących. Metoda Poppera miała polegać na stawianiu dość ryzykownych hipotez i przeprowadzaniu testów, dążących do ich obalenia. Więcej w: H. Mortimer, Karl R. Popper jako filozof nauki, [w:] Polityka, nr 40 (2161), 3 października 1998. [7] Więcej w książkach: Arystoteles: Metafizyka. Warszawa 1983; H. Bergson: pamięć i życie. Warszawa 1988. [8] Świat na opak, czyli wirtualne jest realne, wywiad z Christophe Gans, [w:] Film, sierpień 1999, str. 30. [9] Jean Baudrillard w połowie lat 70-tych sformułował teorię symulakrów, którą rozwinął w 1981 r. w książce Simulacsers et simulation. Jego teoria dowodzi, że żyjemy w świecie całkowicie wykreowanym przez media. Baudrillard jest pesymistą w odniesieniu do skutków rozwoju telewizji - jako przeciwieństwo do tej teorii podawana jest często koncepcja "optymistyczna" McLuhana. Niemniej McLuhan podczas wywiadu dla tygodnika Kultura w kwietniu 1975 r. oświadczył, że zawsze był przeciwnikiem środków elektronicznych kultury masowej. Zapytany dlaczego nie oświadczył tego wcześniej odpowiedział, że nikt go wcześniej o to nie zapytał. [10] Olga Tokarczuk: E.E., Dom dzienny, dom nocny, Prawiek i inne czasy. Książka Podróż ludzi księgi moim zdaniem, pomimo posiadania cech postmodernistycznych, nie stworzyła wielopłaszczyznowości interpretacyjnej. [11] W zakładanej przez B. Szczepańską-Pabiszczak konceptualizacji filozoficzno-estetycznej obecna jest idea współwystępowania dwóch kulturowych kontekstów: Alltagswelt (podstawa uniformizacji zinstrumentalizowanego człowieka jednowymiarowego) i Lebenswelt (jako przeciwstawienie się totalizacji). Zródło: internet. [12] A. Toffler: Ekospazm. Warszawa 1977. [13] L. Carroll: Alicja w krainie czarów. Warszawa 1988. [14] Sic! [15] Hebr. Sijōn(Syjon) - wzgórze w płn.-wsch. części Jerozolimy, na którym stała świątynia Salomona, później zidentyfikowane z Jerozolimą i Palestyną jako kolebką i ośrodkiem duchowym chrześcijaństwa. [16] Nowy Testament i Psalmy, Objawienie św. Jana, 12, 10-11, The Gideons International, Wielka Brytania 1991. [17] Tamże, 12, 7-9 [18] Wypowiedź Morfeusza podczas sceny z wyborem pigułki przez Neo. [19] Odwołanie do rozważań Henri Bergsona. H. Bergson: pamięć i życie. Warszawa 1988, s. 42. [20] Henri Bergson: pamięć i życie. Warszawa 1988, s. 7. [21] Więcej na ten temat w książce: prof. Andrzej Szyszko-Bohusz: Świadomość światła. Świdnica 2000. [22] Arystoteles: Metafizyka. Warszawa 1983, s. 31-33. [23] Ang. medium is a message(przekazem jest przekaźnik) - jedno z najbardziej popularnych haseł Marshalla McLuhana. [24] The global village -wioska światowa. Termin użyty przez Mc Luhana. [25] Krzysztof Teodor Toeplitz, Marshall McLuhan - prorok elektronicznego zbawienia, [w:] M. McLuhan:, Wybór pism. Warszawa 1975. [26] M. McLuhan, Wybór pism. Warszawa 1975, s. 45-47. [27] Sic! |
|
 |
|