nr 04 (XXVI)
maj-czerwiec 2003




powrót do indeksunastępna strona

Marta Bartnicka
  Neo Potter

        "Matrix: Reaktywacja", z pozdrowieniami dla Archiego

Zawartość ekstraktu: 80%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
W kinach nowy "Matrix". Nerdowie pobiegli do kin. W Usenecie zawrzało od dyskusji, interpretacji i polemik. Trudno się oprzeć wrażeniu, że niejeden wrócił z kina na klęczkach. Dlaczego nerdowie tak kochają "Matriksa"?

Myślę, że z tych samych przyczyn, dla których nieco młodsze nerdziątka pokochały "Harry'ego Pottera". Nikt cię nie lubi, jesteś nieinteresującym wypłoszem z kłopotami w domu? Nie szkodzi - może tak naprawdę siedzi w tobie wielki czarodziej; pewnego dnia pokażesz światu to i owo. Nie masz znajomych, żyjesz głównie przy komputerze i wyglądasz jak cień bladawca? Nie szkodzi - może tak naprawdę jesteś Wybrańcem, a całe to życie, którego brak czasem ktoś ci zarzuca, w ogóle nie istnieje.

Po co zbierać siniaki na treningach karate czy nadwyrężać kręgosłup na motorze? W razie czego załadują nam właściwy program i będzie tak fajnie, jak zawsze, kiedy uczymy się nowej gry.

Tyle impresji wokół powodzenia dzieł braci Wachowskich wśród nerdów - informatyków i innych takich. Teraz słów parę o "Matrix Reloaded".

Wizualnie i dźwiękowo zachwyca, podobnie zresztą jak "Matrix" pierwszy. Kilka scen wcisnęło mnie w fotel. Na pierwszym miejscu - nabożeństwo/orgia w Zion z niesamowitą muzyką. Zaraz potem - walka z wieloma agentami (ale tylko jedna, o czym za chwilę - preferuję tę z drągiem), a może jazda motocyklem pod prąd na autostradzie (niejednemu się marzy) albo cyfrowy impuls od ciastka prosto do łechtaczki pięknej blondynki.

Treściowo? Cóż. Nie mam duszy nerda; fabuła jest - moim zdaniem - w miarę porządna, acz pretekstowa; wystarcza akurat do pokazania wyżej wymienionych (i innych) świetnych obrazków. Jest na tyle spójna, że oglądałoby się film z przyjemnością, gdyby nie - dialogi, "bardzo niedobre dialogi". Gorzej, bo monologi.

Powiem szczerze: bohaterowie trują. Przynudza filozoficznie Morfeusz, ględzi Neo i Wyrocznia, marudzi nawet Agent Smith. Prawdy głębokie jak podstawka pod filiżankę są wypowiadane z namaszczeniem, śmiertelnie poważnie i makabrycznie długo.

...Na szczęście nie cały czas. Bardzo ciekawa jest nocna rozmowa Neo z Harmannem przy oczyszczalni ścieków, niezła - mocno burleskowa - scena małżeńska Merowinga z Persefoną. Mamy też perełki celnych komentarzy i ripost, na przykład gdy Link powiada o Neo latającym nad miastem: "doing his Superman thing" albo gdy Neo stwierdza "hm, upgrades" na widok ulepszonych agentów.

Tu dochodzimy do wątków programistycznych. Nie mam pojęcia, jak ludzie, którzy z informatyką nie mają nic wspólnego, reagują na opowieść o starych programach, które nie chcą być skasowane, i podobne objaśnienia; dla (mniej więcej) fachowców ten fragment "matriksologii" jest przezabawny. Milutko słyszeć, jak znane i wyświechtane słowa "branżowe" tworzą całkiem nową jakość. Coś jakby rolnik czytał harlequina o płomiennych uczuciach pługa do kosiarki.

Toksyczne gadulstwo naraża na szwank grę aktorską w ogóle. Neo (Keanu Reeves) jest sztywny i statyczny - wypada trochę gorzej niż w pierwszym filmie. Trinity (Carrie-Anne Moss) też nie powala siłą ekspresji. Bardziej wyrazisty pozostaje Morfeusz (Laurence Fishburne) i Wyrocznia (Gloria Foster). Agent Smith nadal jest paskudny jak należy; ślicznie odegrane są sceny "zawirusowania" kolejnych programów-osób, choć ich powtarzalność może nieco nużyć.

Dużo kolorytu i ciepła wnosi Link (Harold Perrineau Jr.). Z charakterystycznych postaci drugoplanowych ujął mnie Klucznik (Randall Duk Kim) i demoniczne bliźniaki (Adrian i Neil Raymentowie).

Kochamy oczywiście "Matriksy" za sceny walk. Film pierwszy był tu bardzo nowatorski; nadludzka szybkość, loty, salta, biegi po ścianach i sufitach - "Matrix" stworzył nową jakość. "Matrix Reloaded" nowej jakości nie tworzy. Bohaterowie tłuką się w tym samym stylu i rytmie, z tym samym odgłosem, który skłonił mnie do użycia prostackiego czasownika "tłuc". I choć nadal jest w tym precyzja i elegancja, to zaczęło mi się jakby cknić za zwykłą, nie wykraczającą poza ludzkie granice możliwości naparzanką, która ma to do siebie, że styl i rytm zależą od okoliczności i osób walczących, a nie są standardem narzuconym przez programistę (realnego czy matriksowego?).

A przecież walczą ładnie. Motyw powielających się agentów S. dał pretekst do kilku (jedna by wystarczyła) pięknych scen walk zbiorowych. Swoją drogą, to chyba kolejny ukłon braci Wachowskich w stronę nerdów, którzy z założenia nie lubią facetów w garniturach. Wszyscy agenci, tłuczeni niemiłosiernie przez coraz sprawniejszego Neo, mają na sobie te przebrzydłe ancugi i krawaty. I roją się jak karaluchy.

A skoro wróciliśmy do nerdowskich upodobań, to spójrzmy na preferencje głównego bohatera. Zakochany na śmierć i życie w niebrzydkiej, ale nieco komandosko-wymiętej Trinity (Carrie-Anne Moss), z najwyższym trudem przymusza się do pocałowania oszałamiająco kobiecej Persefony (Monica Bellucci), na którą, gdyby nie dobro misji, w ogóle by nie spojrzał. Ja rozumiem, że prawdziwa miłość, ale... o tempora, o mores.

Na koniec malutki przytyk do polskiej dystrybucji. Napisy... Ech. Tłumaczenie niehaniebne, acz z paroma niemiłymi brakami (Persefona po polsku nie mówi, że Merowinga będzie można znaleźć w toalecie DAMSKIEJ, a to ważne). Do tego ź zamiast ż i gdzieniegdzie polskie znaki w niewłaściwych miejscach. Tłumaczenie na czas to trudna sztuka...

Oceniam "Matrix Reloaded" na 8/10. Może to brzmi dziwnie po tych wszystkich zastrzeżeniach, ale - sztuka filmowa ma swoje prawa. Nisko kłaniam się Archiemu, który długo tłumaczył mi, że w filmie obraz dominuje nad treścią. Oświadczam niniejszym, że wreszcie to do mnie dotarło.



"Matrix: Reaktywacja" (The Matrix Reloaded)
USA 2002
Reżyseria: Andy Wachowski, Larry Wachowski
Scenariusz: Andy Wachowski, Larry Wachowski
Obsada: Keanu Reeves, Laurence Fishburne, Carrie-Anne Moss, Hugo Weaving, Jada Pinkett-Smith, Gloria Foster, Monica Bellucci
gatunek: Science-Fiction
czas: 138 min.

Więcej o nowościach filmowych w Esensji
Oferta filmowa księgarni Merlin

powrót do indeksunastępna strona

65
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.