 |
 |  | 'Agent' | Nie wiem, co będzie dalej z cyklem "Liaden" autorstwa Stevena Millera i Sharon Lee. Pierwszy tom miał pewne poślizgi, ale można to było wybaczyć, w końcu każdemu zdarzają się wpadki przy nabieraniu rozpędu. Ale przed naszymi oczyma jawi się jaskrawymi kolorami okładka tomu drugiego pt. "Agent", o której da się powiedzieć jedną dobrą rzecz - nie jest ona żadną miarą spoilerem, bo z treścią książki nie ma nic wspólnego. Co do samej powieści - no cóż, waham się z jednoznaczną jej oceną. Nieco szkoda tej okładki, bo Miri Robertson, główna bohaterka książki ma być piękną, rudą kobietą, której urok zwala z nóg Val Cona agenta Liaden. Te kasztanowe loki nieco mogłyby osłodzić lekturę, a tak... jeszcze pierwsza szpiegowska akcja jest interesująca, ale potem Val Con, bestia wywiadu, morderca nieposłusznych, żywa maszyna do likwidowania zbędnych Wszechświatów postępuje jak smętny idiota o nadmiarze genów George'a Byrona. I trend ten będzie trwał i rozkwitał, bo co nasza genialna parka coś odwinie, to ręce opadają. Pewnym usprawiedliwieniem dla nich może być jedynie fakt, że się próbują w sobie zakochać, a oboje dostali już od życia ciężko w kość. Jednak to nie fabuła i wydarzenia są problemem tej książki. Wręcz przeciwnie, pisarsko oboje autorzy są nieźli i książka oszałamia tempem, sprawnością przeskakiwania od fajerwerku do fajerwerku. Jednak nie jest to powieść, którą mógłbym polecić z czystym sumieniem jako rozrywkę do pociągu, bo jej twórcy, mam wrażenie, nie mieli czasu wszystkiego dopracować i ślizgają się w zamian. Jeżeli nie wiedzą czegoś, to po prostu robią mądre miny, rzucają aluzje i każą się domyślać. Strategia skuteczna w dwóch przypadkach - jeżeli książka rozpoczyna się od związania czytelnika frapującą zagadką lub jeżeli od bohaterów po prostu oderwać się nie można. Metoda pierwsza jest niemożliwa, bo "Agent" to prosta space opera, nieskazitelna wręcz w swej liniowości. Drugi upada, bo bohaterowie są drażniący w swoim postępowaniu i uczuciach. Z braku tego "zachłyśnięcia" się książką, starania autorów o zbudowanie interesującego Wszechświata zdają się być jedynie ślizganiem się po temacie. Może po prostu potrzebne byłoby jeszcze pięćdziesiąt mięsistych stron tekstu? Może to problemy z tłumaczeniem?1 Trudno mi zatem ocenić tę książkę. Widzę w niej pomysły, czuję przez skórę znośną fabułę, jawi mi się na myślowym horyzoncie świadomość autorskich starań o wykreowanie interesujących postaci, ale jest to wszystko rozumowo. Bo czytać to mi się już tego nie chce. Kto chętny na godzinkę - dwie rozrywki, niech spróbuje, może będzie bardziej w jego guście.
1) Po lekturze powieści mam wrażenie, że tłumaczenie tytułu powinno być inne, bo tytuł obecny odnosi się wyłącznie do Val Cona, podczas gdy oryginalny jest wieloznaczny, opisuje zarówno jego - "zmieniającego się agenta", jak i ją - "czynnik zmiany" Steve Miller, Sharon Lee "Agent" (Agent of change) Przekład: Witold Nowakowski MAG 2003 ISBN 83-89004-44-5 Cena: 25,- zł gatunek: space opera Kup w Merlinie |
|
 |
|