nr 07 (XXIX)
wrzesień 2003




powrót do indeksunastępna strona

Autor Konrad Wągrowski
  O nachalnym marketingu

"Ciało" na nasze ekrany zawitało. Z wielkim hukiem medialnym, z reklamą w prasie, radiu i telewizji. Trąbiono o tym filmie już od kilku miesięcy. To miała być nie tylko najśmieszniejsza komedia sezonu, ale w ogóle najśmieszniejsza komedia od czasów "Seksmisji", prezentująca humor inteligentny, nie epatując wulgaryzmami, czy oklepanymi chwytami. Na dodatek film miał mieć rewolucyjną, godną Quentina Tarantino, konstrukcję w mistrzowski sposób łączącą wielowątkową fabułę w jedną spójną całość. Zanim ktokolwiek film zobaczył, media zachwycały się nim ponad miarę. I to nie pisma w stylu "Bravo", czy "Popcornu", które w gruncie rzeczy są jedną wielką reklamówką filmów, seriali i płyt niezależnie od ich wartości, lecz poważne media jak "Newsweek", czy "Gazeta Wyborcza".

Pojawiło się "Ciało" w kinach, widzowie mogli się z nim wreszcie zapoznać. I, oczywiście, okazało się, że król jest nagi. Po pierwsze okazało się, że zawiódł ten misterny scenariusz. Kręcenie w stylu Tarantino wymaga bowiem maestrii i perfekcji, a przedsięwzięcie okazało się zbyt ambitne jak na możliwości realizatorów. Zaczyna się nieźle, ale film całkowicie rozbija się w końcówce, a co to za wielowątkowa fabuła bez spójności do końca? Po drugie - wiele można darować komedii, ale jedno na pewno trzeba od niej wymagać - aby była śmieszna. Tymczasem "Ciało" nie jest zbyt śmieszne - skecze są o różnym poziomie, często niespuentowane, bądź spuentowane nieśmiesznie. Dobrze, może i "Ciało" jest inteligentniejsze od kina Olafa Lubaszenki, ale to nietrudne. Generalnie - duże rozczarowanie w stosunku do, jak mawiają komentatorzy sportowi, "podgrzewanego bębenka". I po premierze trudno już znaleźć w prasie pozytywne recenzje.

Do czego zmierzam? Ano do tego, że może gdyby nie nachalny marketing, odbiór filmu byłby lepszy. Nie zrozumcie mnie źle, nie mam nic przeciwko promocji, na łamach tej rubryki ubolewaliśmy nad brakiem dobrej reklamy niektórych książek. Ale, na litość, zachowujmy jakieś zdrowe proporcje! "Ciało" było tylko próbą nowej formy w polskiej produkcji rozrywkowej, nie do końca udaną, ale ambitną. I gdyby nie uporczywe wmawianie, że mamy do czynienia z dziełem genialnym, docenilibyśmy tą ambicję. Tak jak to miało miejsce w zeszłym roku w przypadku "Dnia świra", "Ediego" i "Głośniej od bomb", filmów, które weszły do kin bez rozgłosu, a swój sukces zawdzięczają opinii pierwszych widzów. A tak brak skromności twórców zadziała chyba jednak na ich niekorzyść, bo do kolejnych dzieł Saramonowicza i spółki podejdziemy już z rezerwą.

Przyznam jednak, że taka promocja kusi. Może spróbujemy? W tym numerze "Esensji" przeczytacie oczywiście recenzję "Ciała". Znajdziecie w nim także mnóstwo innych pasjonujących materiałów, o poziomie niespotykanym w polskim Internecie! Rewelacyjny blok filmowy poświęcony jest głównie dwóm superprodukcjom września - "Hero" i "Piratom z Karaibów", ale można u nas przeczytać i o "Zabawach z bronią" i zapoznać się z nowym rozrywkowym cyklem "10 naj...". Doskonały blok komiksowy, bijący na głowę konkurencję z obszerną recenzją "Strażników" Alana Moore'a, świetny blok literacki i ksiązkowy...

I jak, zachęciłem Was, czy zniechęciłem?

A na poważnie - to zapraszam wszystkich do lektury najnowszego numeru, wierząc, że każdy znajdzie w nim coś dla siebie, a zainteresowanych zachęcam do wzięcia udziału w plebiscycie na kanon 10 najsłynniejszych cykli komiksowych.

powrót do indeksunastępna strona

3
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.