 |
 |
'Czas apokalipsy' |
Joanna Bartmańska Apokalipsa spełniona
"Czas Apokalipsy" to bez wątpienia magiczny film. Po dwudziestu czterech latach od premiery, Francis Ford Coppola pokazał światu wersję reżyserską swojego filmu. Reżyser wraz z montażystą dokonał zmian zarówno na planie treściowym, jak i formalnym. Przede wszystkim zadziwia świeżość i intensywność obrazu, która uzyskana jest między innymi poprzez cyfrowe poprawienie koloru filmu, usunięcie rys oraz przebarwień, a także unowocześnienie dźwięku i zastosowanie szybkiego, dynamicznego montażu. Wszystkie te zabiegi nie są, jak mogłoby się wydawać, jedynie ozdobnym ornamentem bądź wyrafinowaną stylizacją samą w sobie. Strona plastyczno-dźwiękowa staje się tu jednym z głównych bohaterów, podkreślając jednocześnie dojmujący dramat i samotność postaci.
Film opowiada o podróży kapitana Benjamina Willarda (Martin Sheen) w głąb kambodżańskiej dżungli, którego misją jest usunięcie pułkownika Waltera E. Kurtza (Marlon Brando), podejrzewanego przez gremium dowódców armii amerykańskiej o szaleństwo. Zadanie iście karkołomne, zważywszy na fakt, że Kurtz to osobowość nieprzeciętna, wsławiona (nad)heroicznymi zwycięstwami w toczącej się właśnie wojnie w Wietnamie. Pułkownik w chaosie wojennym traci zdrowy rozsądek, uciekając się do makabrycznych morderstw i podporządkowując sobie ludzi w stworzonym przez siebie prywatnym państwie - królestwie.
Od pierwszych kadrów wyczuwa się nastrój stopniowo i konsekwentnie narastającego napięcia, a potoczne stwierdzenie o ciszy przed burzą jest tu jak najbardziej uzasadnione. Film rozpoczyna i kończy utwór "The end" zespołu The Doors, który w mistrzowski sposób oddaje hipnotyczną i zagadkową naturę przestrzeni, pełną grozy, bólu i strachu. Obrazy znieczulonych alkoholem i narkotykami żołnierzy na tle odrealnionych miejsc przewijają się przez film niczym bolesny refren do piosenki o bezsensie wojny, przemijaniu i śmierci. Atmosfera hipnozy i szczególnego mroku towarzyszy nam właściwie przez cały czas, przeczuwamy obecność czegoś nieprzeniknionego, trudnego do zdefiniowania, a jednocześnie trudno oprzeć się wyznaniu, że jesteśmy blisko jakiejś prawdy. Prawdy o trudnej do określenia naturze ludzkiej, zmagającej się nieustannie z jednej strony z przypadkową i absurdalną rzeczywistością, z drugiej natomiast, z przekraczaniem, jak by to powiedział Roman Ingarden, granic zwierzęcości tkwiącej w człowieku i wyrastania ponad nią człowieczeństwem. Potwierdza to pułkownik Kurtz, który zatracił poczucie godności i moralności, potwierdza to także kapitan Willard, zwłaszcza w triumfalnej, końcowej scenie.
Coppola swoim filmem udowadnia, jak niewiele trzeba, by przekroczyć granicę między dobrem a złem, między lojalnością a obłudą, między prawdą a kłamstwem czy wreszcie między życiem a śmiercią. Wiele podziałów okazuje się być czysto umownymi, stworzonymi na potrzeby chwili, nic nie jest jednoznaczne, a wszystko może być możliwe. Wyznaczniki rzeczywistości i natury ludzkiej poddane są tu skrajnemu relatywizmowi, niemożliwe jest ustalenie jednej tożsamości, jednej definicji czy opisu. Chaos i związane z nim rozbicie zdają się dominować w zastanym świecie.
"Czas Apokalipsy" to pozbawiony patosu i moralizatorstwa wykład o istocie zła, które przeraża, poraża, budzi strach, ale i fascynację. Właściwie można powiedzieć, że mamy tutaj do czynienia z eskalacją zła, wspomnianym już narastaniem emocji, pogłębianiem związanego ze złem lęku, obsesji, obłędu. Im bliżej spotkania z Kurtzem, tym doświadczenie zła i tragizmu jest bardziej spektakularne, tajemnicze, prowokujące i bolesne. W filmie uosobieniem zła jest pułkownik Kurtz, będący jednocześnie uniwersalnym symbolem wojny w ogóle: bezsensownej, chaotycznej, zwierzęcej i bezwzględnej. Ze złem związane jest także pojęcie władzy, autorytetu, które uwodzi i obezwładnia. Kurtz niczym Bóg panuje nad swoimi poddanymi, włączając ich w zbrodniczy korowód szaleństwa. Również Willard, zwłaszcza w osobistym komentarzu - monologu zza kadru, ujawnia szczególne podejście do pułkownika: obawa zmieszana jest tu z odwagą, gniew z fascynacją Znamienne jest także to, że im bliżej celu podróży, tym więcej kapitan dowiaduje się o samym sobie, o własnych emocjach, niejednokrotnie wstydliwie bagatelizowanych czy skrywanych oraz pragnieniach, często nieuświadamianych. Willard w rezultacie wyzna, że przeraża go to, jak bardzo pragnie konfrontacji z Kurtzem.
Ale byłoby uproszczeniem, gdyby postać pułkownika definiować wyłącznie w kategoriach zła i okrucieństwa. Kurtz jest także bohaterem tragicznym, przenikającym absurdy wojny, obnażającym dwulicową i kabotyńską naturę ludzką oraz moralność rządzących, a jednocześnie świadomym tego, jak niewiele tak naprawdę znaczy w rozgrywce o władzę i zwycięstwo. Rozdarty, rozbity, osamotniony, zmęczony wojną i tym, co "ludzkie", ucieka w barbarzyństwo i anarchię, jakby były to jedyne możliwości opanowania rzeczywistości, z jej koszmarami i grozą.
Coppola bardzo sugestywnie prowadzi swoich bohaterów; nieprzenikniony Willard, demoniczny Kurtz, a także szarżujący porucznik Kilgore (Robert Duvall) tworzą dramatyczny portret ludzi wypalonych i opuszczonych. W takim tonie reżyser przedstawił również grupę plantatorów francuskich w nowowprowadzonym wątku, który jednak pomimo symbolicznego i gorzkiego wydźwięku, rozbija nieco kompozycję i harmonię opowiadanej historii. Ale bynajmniej nie przeszkadza to filmowi w utrzymaniu tytułu arcydzieła. "Czas Apokalipsy" porusza, zmusza do głębokiej refleksji, prowokuje monumentalizmem i epickością, podsycanymi Wagnerem, The Doors i The Rolling Stones, fascynuje tajemnicą i niejednoznacznością Film Coppoli jest jednym z najmocniejszych głosów wśród filmowych propozycji, podejmujących temat wojny wietnamskiej. Zbliża się tym samym do uniwersalnego manifestu, który bezpretensjonalnie i z odwagą wpisuje się w dyskurs o wojnie, istocie zła i naturze ludzkiej.
Materiały dodatkowe:
"Czas Apokalipsy" otrzymujemy w ekskluzywnym dwupłytowym wydaniu z licznymi dodatkami:
Dwa zwiastuny filmu
Wywiady z twórcami filmu (z polskimi napisami), m.in.: F. F. Coppola, R. Duvall, L. Fishburne, W. Murch (montaż) i inni
15 minutowy Making of..., stworzony na potrzeby promocji telewizyjnej filmu
Ujęcia z montażu nowej wersji filmu (można podejrzeć jak w studio powstawała ostateczna wersja filmu)
Materiał z premiery filmu w Cannes 2001
Galeria zdjęć
Książeczka
Zwiastuny najbliższych wydań DVD
Katalog wydawcy
Czas Apokalipsy - wersja reżyserska ( Apocalypse Now. Redux)
Reżyseria: Francis Ford Coppola
Scenariusz na podstawie "Jądra ciemności" Josepha Conrada: John Milius i Francis Ford Coppola
Zdjęcia: Vittorio Storaro
Obsada: Marlon Brando, Martin Sheen, Robert Duvall, Dennis Hooper
USA 1979
Kup w Merlinie (79,90 zł)
Więcej o filmach w Esensji
 |
 |
'Godziny' |
Konrad Wągrowski Godziny rozpaczy
Ból istnienia. Wszechobecne odczucie, często nazywane depresją, choć nazwa ta, kojarząc się z chorobą, wydaje się płytka i nieadekwatna. Dla tych, którzy go nie doświadczyli stan niezrozumiały, dla tych, którzy przez niego przechodzą, całkowicie determinujący całe ich życie. Ból duszy to cierpienie dla patrzącego z zewnątrz nieadekwatne do jego przyczyn, o ile w ogóle te przyczyny istnieją. To wszechogarniający smutek - długotrwały, nie podatny na zewnętrzne zmiany, całkowicie paraliżujący. To bezsenność, uczucie rozciągnięcia czasu, zobojętnienie i silne poczucie niemożności odmiany swojego losu. Kolejne godziny życia stają się nieprzerwanym pasmem cierpienia. To stan spotykany nierzadko, czasem uwrażliwiający, częściej niszczący, zawsze zmieniający spojrzenie na świat.
Choć jest to jedno z uczuć właściwych dla ludzkiej duszy, to ukazanie go na taśmie filmowej jest niemałym wyzwaniem. To, co w książce można wyrazić opisem uczuć bohatera, w filmie trzeba pokazać. Ukazywanie cierpienia, dramatu, spowodowanego jakąś życiową tragedią nie jest tak trudne. Wtedy widz wie, co się stało, rozumie stan bohatera, może zobaczyć jego puste spojrzenie, jego płacz. Ból istnienia jest bardzo niefilmowy. Nie można pokazać płaczu - płacz depresji towarzyszy rzadko. Nie można pokazać przyczyn, bo takich wcale może nie być. Ale jakoś trzeba przekonać widza, że postacie cierpią, i że proste "weź się w garść" i "postaraj się bardziej" tu nic nie pomogą.
"Godziny" Stephena Daldry'ego, ekranizacja znakomitej powieść Michaela Cunnighama podejmuje ten niełatwy temat. Książka swą klasę zawdzięcza misternej konstrukcji trzech przeplatających się opowieści i pięknemu, literackiemu językowi, nawiązującemu do stylu Virginii Woolf. Film jest dość dokładną jej ilustracją, ale przemyślaną i robiącą nie mniejsze wrażenie niż literacki pierwowzór.
Trzy różne kobiety z różnych epok - pisarkę z 1923 r., gospodynię domową z 1951 i wydawcę książek z 2001 r. - łączy poczucie, "że zostały źle obsadzone w życiu" (jak wyjaśnia sam Cunnigham) i zajmuje trwanie przez kolejne godziny życia i próby zapełnienia ciszy. Poznajemy jeden dzień każdej z nich, tak jak "Pani Dalloway", książka Virginii Woolf, ma pokazać całe życie kobiety w jednym dniu. Powieść stanowi wątek przewodni i kolejny element łączący te trzy kobiety. Virginia powieść pisze, Laura Brown ją czyta, a Clarissa Vaughan nazywana jest przez ex-męża właśnie "panią Dalloway" i podobnie jak ona wydaje przyjęcie. Każda z nich, choć otrzymała wiele od życia, chciałaby dostać coś, czego właśnie nie może otrzymać. Virginia pragnie powrócić do londyńskiego życia, z którego musiała zrezygnować ze względu na chorobę. Laura, mając kochającego męża, małego synka i piękny dom, pragnie ucieczki, zupełnie innego życia. Clarissa rozpamiętuje przeszłość, wszystkie szczęśliwe chwila są już za nią, teraźniejszość okazuje się trywialna.
Jeśli film ma szansę rywalizować z książką, to głównie dzięki doskonałym aktorom, poprowadzonym wprawną ręką reżysera. Daldry skompletował na planie nie byle jakie nazwiska, a one nie zawiodły. Nicole Kidman, w oscarowej kreacji Virginii Woolf, stan wewnętrzny swej bohaterki oddaje przez ukazuje poprzez pozorną oschłość i opanowanie, oszczędność mimiki i gestów, poprzez które przebija się szereg nerwowych, drobnych ruchów i gestów, oddających wewnętrzne rozchwianie i nieuchronny upadek. Julianne Moore nie ustępuje laureatce Oscara. U niej grają głównie oczy - zimne, zapatrzone w dal, kontrastujące z normalną mimiką twarzy, nieustanny obraz ogromnego wewnętrznego napięcia. Najtrudniejsze zadanie stanęło przez Meryl Streep. Jej bohaterka jest pozornie najzwyklejszą kobietą, ale jej problemy są najbardziej niezrozumiałe. Streep odgrywa pozorną pewność siebie, jednakże w scenie nagłego załamania dowiemy się też, co ją dręczy - rozpamiętywanie minionych i utraconych już chwil szczęścia.
Nastrój, najistotniejszy dla oddania uczuć, który Cunnigham uzyskuje dzięki językowi, stylizowanemu na twórczość Woolf, w filmie swój kształt zawdzięcza przejmującej muzyce Philipa Glassa i mistrzowskiemu montażowi. To, co w książce uzyskane zostało dzięki przeplataniu się rozdziałów opowiadających osobne historie, w filmie zostało zaakcentowane przez montaż, zestawiający wspólnotę losów i odczuć na poziomie poszczególnych scen. W krótkich ujęciach widzimy jak każda z kobiet wykonuje podobne czynności, wypowiedziane słowa czy komentarz w jednej z historii idealnie ilustruje inną. Film idzie o krok dalej w zestawieniu podobieństw między bohaterkami i ukazywaniu ponadczasowości tematu.
Jeden, jedyny raz, Daldry rezygnuje z realizmu, w scenie, która nie ma swojego dokładnego odpowiednika w książce. Znamienne, że scena ta dotyczy śmierci. Kres ostateczny jest dla ludzi pochłoniętych przez depresję nierzadko uważany za jedyną ucieczkę. Takie rozwiązanie wybierze Virginia Woolf i były mąż Clarissy, i zarazem syn Laury - Richard. W chwili, gdy Laura Brown rozmyśla o samobójstwie, widzimy jak jej łóżko zostaje zalane wodą z rzeki, w której w 1941 roku utopiła się Virginia Woolf. Woda jednak odpływa, Laura znajduje dla siebie inne wyjście - odchodzi od rodziny i zaczyna wszystko od nowa. Powiedzie się też Clarissie - śmierć Richarda pozwoli jej zacząć na nowo cenić życie.
Nie można odmówić słuszności innym interpretacjom "Godzin" - wszechstronne ukazanie kobiecej psychiki, historie pań decydujących o swym losie, demiurgiczna siła pisarstwa Virginii Woolf. Nie można się nie zgodzić, że film (w przeciwieństwie do książki) trąca o sentymentalną nutę i jest skrojony specjalnie pod nagrody Amerykańskiej Akademii Filmowej. Ale jednak i powieść Cunnighama, i film Daldry'ego pozostają przede wszystkim jedną z najważniejszych, najbardziej przejmujących i najbardziej udanych prób artystycznego ukazania tematu cierpienia nękającego ludzką duszę.
Materiały dodatkowe:
Atrakcyjne, dwupłytowe wydanie dvd zawiera szereg interesujących dodatków:
Film dokumentalny "Życie i twórczość Virgini Woolf"
Film dokumentalny "Pani Dalloway"
Muzyka "Godzin"
Film dokumentalny "Trzy kobiety"
Reżyser Stephen Daldry o filmie
Zwiastun
Zapowiedzi DVD
Katalog DVD
Godziny (The Hours)
Reżyseria: Stephen Daldry
Obsada: Linda Bassett, Toni Collette, Michael Culkin, Claire Danes, Jeff Daniels, Stephen Dillane, Ed Harris, Allison Janney, Nicole Kidman, Julianne Moore, John C. Reilly, Miranda Richardson, Jack Rovello, Meryl Streep
produkcja: USA 2002
czas trwania: 114 min.
Dźwięk: Dolby Digital 5.1
Obraz: 2,35:1
Kup w Merlinie (73,- zł)
Więcej o filmach w Esensji