 |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma | "Latem roku 1960 ktoś - albo c o ś - prześladuje dzieci w miasteczku Elm Haven" - już pierwsze zdanie edytorskiego streszczenia na tylnej stronie okładki "Letniej nocy" Dana Simmonsa przywodzi skojarzenia z "To" Stephena Kinga. Skojarzenie, jak się okazuje w trakcie lektury, bardzo trafne - Simmons albo poważnie inspirował się powieścią Kinga ("To" powstało 5 lat wcześniej), albo nastąpił przedziwny zbieg okoliczności. Oś fabularna, wymowa, a nawet niektóre sceny są w obu powieściach identyczne. Akcja "Letniej nocy" rozpoczyna się w roku 1960 (a więc trzy lata po wydarzeniach opisanych przez Kinga) w ostatni dzień roku szkolnego. W niewielkim miasteczku Elm Haven do wiekowej szkoły Old Central uczęszcza grupka bliskich przyjaciół, nastolatków stojących na progu dorosłości i przeżywających błogie chwileodchodzącego dzieciństwa. Rozbrzmiewa ostatni dzwonek, zaczynają się wakacje, w trakcie których grupka chłopców nazywających siebie Rowerowym Patrolem (Klub Frajerów z "To"?) będzie musiała zmierzyć się z rodzącym się w miasteczku Złem. Wszystko zaczyna się od zaginięcia jednego z uczniów Old Central, a później ilość coraz dziwniejszych zdarzeń będzie rosnąć lawinowo. Simmons dość wolno rozwija akcję. Od początku widać, że stara się nie tylko przestraszyć czytelnika, ale także oddać klimat małych amerykańskich miasteczek z początku lat sześćdziesiątych i magię dzieciństwa. Próbuje też opisać koniec niewinności - ten przełomowy moment, w którym przestajemy być dziećmi. I znów trzeba dodać: wszystko jak u Kinga. Obaj autorzy opisują godziny spędzane na grze w baseball, przeżycia związane z pierwszymi kinowymi seansami, wspominają te same wydarzenia (jak choćby chwile grozy, które przeżyła Ameryka, gdy Rosjanie jako pierwsi wystrzelili w kosmos sztucznego satelitę), programy telewizyjne, komiksy czy rowery Shwinn (taki odpowiednik naszego Wigry 3). Obaj panowie z nostalgią i dużą dawką ciepła opisują, wplatając zapewne wiele własnych doświadczeń, dzieciństwo w ubogiej amerykańskiej mieścinie. A że są bardzo dobrymi obserwatorami i sprawnymi pisarzami, od pierwszych stron porywają w ten wir wspomnień czytelnika. Podobieństwo "Letniej nocy" do "To" naraża ją na porównania z jednym z najlepszych horrorów, które powstały, ale poza tym w żaden sposób nie obniża jej oceny. Książka Simmonsa sprawdza się doskonale we wspomnianej warstwie obyczajowej, ale wcale nie gorzej prezentuje się jako horror. Autor wynajduje zbiorowe lęki i wyłamuje się wielu stereotypom opowieści grozy, co w połączeniu z obrazowym stylem pisania daje wyśmienity efekt - książka, w przeciwieństwie do wielu horrorów, potrafi przestraszyć. Kto wie, czy "Letnia noc" nie jest najlepszą wydaną w tym roku opowieścią grozy na jałowym rynku polskim, a już z pewnością bije na głowę najnowsze produkcje Kinga. Jeśli chodzi o wady, to chyba trzeba przyczepić się do zakończenia. Jest emocjonujące, ale płaskie.. Powieść zdaje się być zapowiedzią czegoś oryginalnego, ale odpowiedzi, które autor zostawił na koniec, wypadają mizernie, chyba zabrakło mu pomysłu na interesujące zamknięcie fabuły. Prócz tego Simmonsowi nie udała się jeszcze jedna sztuka, która stawia "Letnią noc" o klasę niżej od "To" - nie potrafił umiejętnie połączyć obu głównych wątków, ponieważ w pewnym momencie horror zaczyna dominować nad całą resztą. "Letnia noc" okazuje się być straszydłem z mocno rozbudowanym, ale w sumie mało znaczącym, tłem obyczajowym, gdy tymczasem u Kinga jedno i drugie od początku do końca tworzy nierozerwalną całość i uzupełnia się nawzajem. Połowę "To" zajmują opisy perypetii dorosłych już bohaterów. W "Letniej nocy" tego nie ma, braki nadrabia dopiero napisana niedawno kontynuacja "A Winter Haunting". Ciekawe, czy i tu podobieństwa będą równie liczne. Miejmy nadzieję, że będziemy się mogli o tym wkrótce przekonać.
Dan Simmons "Letnia noc" ("Summer of Night") Mag 2003 Tłum. Arkadiusz Nakoniecznik ISBN 83-89004-46-1 Str. 636 Ekstrakt: 70% Gatunek: horror Kup w Merlinie |
|