Codziennie Szanowny Panie, informujemy, że nie jesteśmy zainteresowani wdrażaniem proponowanego przez Pana wynalazku: hibernatora dziecięcego. Badania nad hibernacją są wciąż w początkowym stadium i nie pozwalają na stosowanie tego typu technik w powszechnym użyciu, zwłaszcza na rynku konsumenckim. Nawet jeżeli technologia umożliwiałaby zahibernowanie dziecka na czas podróży tramwajem i odhibernowanie go w domu, zasada działania takiego produktu może być odebrana na rynku jako nieetyczna i poważnie zaszkodzić naszej firmie, która przez wiele lat pieczołowicie pracowała na swój wizerunek przyjaznej matce i dziecku. Z podobnych względów nie interesuje nas wariant hibernatora mszalnego, który zaproponował Pan jako jedną z wersji urządzenia. Argumentację, jakoby hibernator był etyczny i pożyteczny, gdyż poprzez hamowanie procesów życiowych dziecka w sytuacjach takich jak podróż tramwajem czy mimowolny udział w ceremoniach o charakterze religijnym, przedłuża jego efektywne życie, musimy niestety uchylić, jako niewystarczającą i nieuzasadnioną naukowo. Jeszcze raz dziękujemy, że ponownie zwrócił się Pan ze swą propozycją do nas, lecz niniejszym z przykrością ją odrzucamy. Proponujemy też, aby nie przysyłał nam Pan już opisów swoich wynalazków. Budżet R&D naszej firmy jest zaalokowany na najbliższe trzy lata i nie przewidujemy wdrażania do produkcji urządzeń według nadesłanych projektów. Pana dane tele-adresowe znajdują się w naszej bazie. Jeżeli będziemy potrzebowali Pana twórczych pomysłów z pewnością się z Panem skontaktujemy. Codziennie Nie poddaję się. Trzeba walczyć. Ten kto nie walczy, kto rezygnuje z marzeń, ten już się poddał bo już przegrał. Pokornie przyjął ochłap, który dało mu życie. Ochłap dla nieambitnych, niekreatywnych, nienastawionychnasukces. Wyznaczyć sobie w życiu cel i do niego zmierzać. I realizować go, bo szczęście to mit. Pracowitość. Pragmatyzm. Kalkulacja. Oczywiście bez szczęścia czasem jest trudno, ale bez umiejętności, wiary w sukces, w powodzenie, jest jeszcze trudniej. Jest niemożliwe. Jest przegrane. Jest przechlapane. I co sobie powiem na starość, jak się skończę i okaże się, że jedyny mój sukces to kilka zdjęć oglądanych w różnych mało oglądanych miejscach? Tablica pamiątkowa na 75-lecie przedsiębiorstwa tramwajowego. Ja - kasownikowy. Małe zdjęcie i srebrny gwóźdź z nazwiskiem. Tablica ze sklejki w formie otwartej księgi. Zostawiłem ślad swój na tej ziemi. Napiszą "kasownikowy", bo mi wcześniej wytłumaczą, że inaczej byłoby za dużo pisania, a przecież niezależnie, co o mnie napiszą, to ja przecież znam swoją wielką wartość dla firmy, bo firma wydała pieniądze, zainwestowała w moją wiedzę na temat mojej dla niej wartości. Zdjęcie numer dwa - zdjęcie nagrobkowe. Jajko na porcelanie. Zdjęcie to samo co w dowodzie - nie zdążą zrobić nowego. Nie będzie jak. Fotograf za dopłatą rzuci w komputerze sepię na powierzchnię. Będzie dostojniej. Jeżeli zginę tragicznie, zdjęcie w gazecie. Niewyraźne. Gazeta dozwolona bez ograniczeń wiekowych. Gdyby robili wersje dla dorosłych, jak kolorowe magazyny z paniami, albo przynajmniej, w każdym takim magazynie, dali wkładkę ze zdjęciami, które reporterzy zwykłych dzienników zrobili, ale naczelni się nie zgodzili, bo były zbyt drastyczne. Ha! Ludzie chętnie obejrzą trupa. Mają prawo do informacji. Ale zanim znajdę się na tych zdjęciach, to gdzieś w samotności, patrząc na ściany, przegram sam ze sobą, bo będę wiedział, że nawet nie spróbowałem, że osunąłem się w łatwy scenariusz, że sobie darowałem marzenia z dzieciństwa. A wierność dziecku w sobie, to gwarancja udanej, usatysfakcjonowanej starości. W drogim domu starców, wśród pielęgniarek, z milczącą zgodą na to, że mają się dawać dziadkom dotykać i trzymać za kolano. Dobro firmy. Uśmiechnięte zęby satyra w szklance. Dobro ogólne. Codziennie Po pracy lubię się odprężyć. Po pracy odprężam się z kolegami. Oglądałem program o ludziach sukcesu. Raz była rozmowa z szefem firmy internetowej. Płynął na statku. Rejs dookoła świata. 26 lat. Pokazywali jego nogę. Noga była opalona i spoczywała na wyszorowanych (pewnie przez majtków) deskach pokładu wielkiego statku. On mówił, że się trzeba oderwać. Że człowiek sukcesu musi się odłączyć od swojej pracy, swojego sukcesu i wykorzystać swój sukces i oderwać się, by kompletnie nie myśleć o pracy i sukcesie. To pomaga zachować zdrowie i równowagę i sukces i pracę. Jak on się oderwie (tu jego opalona ręka odłożyła drinka w wielu kolorach na pokład obok nogi) to potem wraca do pracy pełen werwy, a potem znów się odrywa. Ja się odrywam w knajpie po pracy, gdzie wszyscy mnie znają i mam poczucie przynależności. Tanie poczucie przez kupowanie tego samego piwa. Mogę powiedzieć, że chcę to, co zwykle. Tu mnie zresztą słuchają, bo mnie lubią. Mówią, że ja się marnuję w przedsiębiorstwie, że jeszcze będą o mnie czytać, że to, że mnie nie dostrzegają to ich wina - nie moja. A ten kolo z promu, co mu tylko nogę było widać (opowiadałem) to pewnie nie ma drugiej nogi, albo mu coś poparzyło twarz, albo mu prasa hydrauliczna zmiażdżyła rękę jak na filmie o BHP. A ja mam twarz i mam wszystko przed sobą. Jestem młody. Mam wszystko przed sobą, bo jestem młody - tak mi mówią. Czasem mam ochotę się zestarzeć, żeby sprawdzić, co będą mówili potem. Na przykład hibernator im się podobał - od razu, że ekstra wynalazek. A barman powiedział, że on to dzieci nie ma, ale w hibernatorze to by piwko w lecie woził, jak jedzie ze starą za miasto linią podmiejską - bez klimy. Tu się nic nie zmienia. Wszystko stoi na swoim miejscu. Bezpiecznie. Chodzę tu tak często, że nawet nie zauważam, że ludzie się starzeją. Jak wyjedziesz z miasta - mówił mi kiedyś taki pijany motorniczy - jak pojedziesz robić karierę gdzie indziej i potem tu przyjedziesz, w okolicy jakiegoś święta i zajrzysz do baru to zobaczysz, że ludzie się postarzeli. I to będzie Twoja wina. A tak, razem, codziennie - trzeba trzymać sztamę i się nie dać czasowi. Dlatego codziennie tu się upijam po robocie - tak mówił. On - strażnik czasu. A ja - menedżer pierwszego wrażenia. Zaczął ulepszanie świata od siebie. Tu jest dobrze. Wszyscy na mnie patrzą, kiedy mówię. Wszyscy mnie słuchają, kiedy mówię. Wszyscy mi dobrze życzą, żebym poszedł z tym do telewizji, zainteresował świat. Ktoś tam kogoś zna, a oni podobno szukają indywidualności. Przez chwilę lubię być pijany. Pijany w odpowiednim momencie. Codziennie Talk show "miejsca intymne" porusza interesujące tematy. Ze sceny schodzi transwestyta, facet, a ma łzy w oczach - to przez ubiór. Gdyby miał garnitur, nie płakałby przed kamerami. Gdyby miał zbroję, jeździłby na koniu w filmach, gdzie są wieże i kobiety. Wszystko pomieszał. Pewnie trema, pewnie publiczność. Pytali o ból dupy. Podobno mu się z duszą pomyliło. Pointa. [śmiech]. To nie jest proste. Jeszcze go po zejściu ze sceny zaczęli przebierać. Firma - jakiś sklep internetowy z bielizną. - A pan podobno miał ciekawe doświadczenia. Zmienia pan kobiety jak rękawiczki [śmiech]. Ostatni incydent miał miejsce w trakcie - ja wyjaśnię państwu - spotkania w pana mieszkaniu [napis - tramwajarz, któremu, w trakcie seksu oralnego podmieniono partnerkę - wynalazca analnego stymulatora dla psów]. To chyba nie było przyjemne doświadczenie? Niech wypowie się psycholog, niech wypowie się były narkoman, niech wypowie się starsza pani, niech wypowie się młoda, wierząca i praktykująca mężatka. Brawo. Dobrze mówi psycholog, dobrze mówi były narkoman, dobrze mówi starsza pani. Wszyscy jesteśmy rozsądni. Dobrze, że są tacy mili ludzie. A wierząca mężatka niech się nie czepia. A pan naprawdę chce psom instalować urządzenia w odbycie, żeby potem razić je prądem, tak żeby wpływać na ich zachowanie, nagradzać i karać? I wpadł pan na to na obozie harcerskim? Na wycieczce w górach? Może na pielgrzymce? [śmiech] Podobno źródłem inspiracji było zdarzenie, kiedy pan z kolegami uspokoił niesfornego psa pana byłej koleżanki, przez włożenie mu w odbyt dezodorantu? [buuuu]. To znaczy niedokładnie tak? Tak? Czy jest tu ta pani? Właścicielka nieżyjącego już mieszańca doga z wilczurem? Jest! Czy jest tu obrońca praw zwierząt? Niech się wypowie, niech się wypowie, brawo... Brawo! Nasz kolejny gość to pracownik zakładów futrzarskich. On tam zabija białe lisy w sposób podobny do działania pańskiego wynalazku, o czym porozmawiamy po przerwie, a panu już dziękujemy, proszę pana. Start - Wiesz, tak by to właśnie wyglądało. Ten twój udział w telewizyjnym programie. Przechwyciliśmy list z propozycją. Wiesz, musimy wiedzieć, co kto pisze do naszych pracowników. Jako pracownik znasz tajemnice firmy. Nie żebyśmy do Ciebie nie mieli zaufania, mamy pełne zaufanie, ale Ty nie wiesz co oni potrafią zrobić, żeby zdobyć informacje. Widzisz codziennie tych łysoli w ich limuzynach, w ich lśniących trumnach na kółkach. Można tak samo zrobić korespondencyjnie. Pamiętasz, co się stało z tym... kierowcą? Z naszym drogim pracownikiem? I chodzi o to, że ten list miał na celu ściągnięcie Cię do programu, zrobienie z Ciebie idioty. Oni tam nie zapraszają ludzi, żeby im pomóc. Uwierz mi. Koledzy? Koledzy ciągną cię w dół. Ty masz możliwości i dlatego rozmawiamy. Masz rację. Musisz wierzyć we własne siły, musisz wiedzieć, że je masz. A masz je na pewno. Z taką wyobraźnią, prędzej czy później, dasz sobie radę w życiu. Mam wrażenie, że tutaj jesteś i cierpisz, bo jesteś niedoceniany. Ale takie jest właśnie to życie. Popatrz, pewnie wiele razy sobie mówiłeś, że przynajmniej nie skończysz tak jak ci w samochodach. Może Ci się wydawało, że świadomie odrzucasz ścieżkę kariery, która jest w Twoim zasięgu. Myślałeś sobie, że dumnie to odrzucasz, że nie zepsuła Cię cywilizacja, że pieniądze nie są w życiu najważniejsze, ani kariera, ani duży samochód. Ale obaj wiemy, że nie zrobiłeś tego dlatego, że tak naprawdę, ze strachu kurczowo trzymałeś się poręczy z kasownikiem, bo to dawało Ci iluzję, że się przemieszczasz, że idziesz bezpiecznie do przodu, że to są Twoje potrzeby i że są zaspokojone. Czekasz na awans? Jak sądzisz, jak daleko możesz zajść? Jakie doświadczenia możesz nam zaoferować po kilku latach rozmawiania z ludźmi przy kasowniku? Nam żadne. My to znamy na wylot. Ale poznałeś ludzi, wiesz, czego chcą od życia. Wiesz, jakie mają problemy. To jest twoja siła, ale jej nie wykorzystasz w przedsiębiorstwie tramwajowym. Tutaj już przegrałeś i mam nadzieję, że rozumiesz, że zwalniamy Cię dla Twojego dobra, że otwieramy Ci oczy na życie, które jest na zewnątrz, że zwalniając Cię, dajemy Ci nowy start. Szansę, której sam nie potrafiłbyś sobie dać. Przykro mi z powodu Twojej dziewczyny, mam nadzieję, że sprawa się wyjaśni, ale nie dzwoń do mnie. Ja nie pomogę. Z kwalifikacjami które masz nie znajdziesz tu pracy. Załatwiliśmy Ci outplacement. Teraz dojeżdżamy do przystanku, na którym wysiądziesz. Jest tam kilku przedstawicieli towarzystw ubezpieczeniowych, kredytów na telefon oraz marketingu sieciowego. Są Tobą bardzo zainteresowani. Mówią, że możesz wykorzystać doświadczenia w Twoich kontaktach interpersonalnych by pozyskać klientów. Powiem szczerze - tą szansę wykorzystaj, bo tutaj wszyscy Cię mają za popaprańca. Śmieją się z Twoich wynalazków, uważają Cię za zboczeńca i idiotę. Jesteś towarzysko spalony, a więc załatwimy to tak, że niby sam się zwalniasz. Odrzucasz pracę, bo nie spełnia Twoich aspiracji, bo zaczynasz nową karierę. Podpisz, że tak jest i tutaj, że odbyłem z Tobą rozmowę demotywacyjną. Dziękuję. Powodzenia. Dzisiaj pierwszy dzień Twojego nowego życia. Zazdroszczę Ci, naprawdę. Ja muszę tu zostać. Mam żonę, dzieci, dom. Dzisiaj kupiliśmy sobie meble. Takie, co już ich nie zmieniają, ponadczasowe. No, ale wiesz, kredyt. Nie dam rady podjąć wyzwania. A Ty... Ty to co innego. Codziennie Siedzę na ławce na przystanku. Blaszany obrazek z tramwajem na rurce w paski. Chmury przelatują nad nim szybko. Transport. Wstać. Nie zostawać w miejscu. Skądś dokądś. |
|