nr 01 (XXXIII)
styczeń-luty 2004




powrót do indeksunastępna strona

Kamila Sławińska
Filmowe Naj... 2003
Spojrzenie na filmowy rok 2003 w Stanach Zjednoczonych

Najbardziej interesujące/obiecujące zjawisko filmowego światka: moda na filmy dokumentalne. Kino dokumentalne ruszało mnie w zeszłym roku dużo bardziej niż fikcja, więc z tym większym zadowoleniem zauważam, że nawet w Polsce trafiają one wreszcie na duży ekran, a nie od razu do telewizji.

Najbardziej irytujące zjawisko filmowego światka: hollywoodzkie remake’i japońskich horrorów. Po obejrzeniu Ostatniego Samuraja (The Last Samurai) doszłam do wniosku, że w ogóle Hollywood powinno trzymać łapy jak najdalej od wszystkiego, co japońskie. Dla własnego dobra.

Najmocniejsze przeżycie kinowe: Rzeka Tajemnic (Mystic River). Nie było w tym roku bardziej przejmująco pokazanego dramatu ludzkich namiętności; von Tier może się wypchać tym swoim Dogville.

Największe rozczarowanie roku: Matrix II i III. Odpuszczę sobie komentarz ze względów humanitarnych.

Najbardziej niezapomniany film nie-fikcyjny: ex aequo Capturing the Friedmans Andrew Jarecki’ego i The Fog of War Erolla Morrisa.

Najoryginalniejszy film animowany: Trio z Belleville (Triplets de Belleville) - świeżość, urocza dziwaczność i absurdalny humor tego filmu bije nawet pomysły Pixara. W podkategorii krótkometrażowej wyróżnienie specjalne dla Destino Dominique Monfreya.

Najlepiej wydane duże pieniądze: finalna odsłona Władcy Pierścieni (Lord of the Rings). Cała trylogia to bez dwóch zdań jedno z największych dokonań kinematografii, jakie zdarzy nam się oglądać za naszego życia. Czapki z głów.

Najlepszy aktor cyfrowy: Golum. Czy trzeba coś dodawać?

Najbardziej żałosne dialogi: Matrix Rewolucje (Matrix Revolutions)

Najlepszy aktor nie-ludzki: w filmie "żywym" - pies strażnika w Man Without the Past
(wyróżnienie: papuga uciekająca z klatki w Winged Migration); w filmie animowanym - ex aequo pies Bruno w Trio z Belleville i rybka Dory w Gdzie jest Nemo? (Finding Nemo).

Najpiękniejszy pejzaż miejski: Tokio w Między słowami (Lost in Translation). Widziane oczami Sophii Coppola ma coś ze scenerii Blade Runnera: niezapomniany, zapierający dech w piersiach krajobraz jak z innego wieku, innej planety. Ten sam film to mój typ na najbardziej klimatyczny soundtrack roku.

Najbardziej niedoceniony film roku: Pająk (Spider). Pięknie opowiedziana, wspaniale wyreżyserowana, przejmująca opowieść o walce z obłędem, w dodatku dwie znakomite role (Ralph Fiennes i Miranda Richardson) – a krytycy ani mru-mru!

Największe odkrycie roku - reżyser: Kiyoshi Kurosawa. Co prawda nie udało mi się obejrzeć jego tegorocznego dokonania, ale filmy wyreżyserowane przez niego w ciągu ostatnich dziesięciu lat dostarczyły mi więcej przeżyć niż najlepsze z tegorocznych produkcji.

Największe odkrycie roku - aktor(ka): Scarlett Johannson. Taka młodziutka, a aktorski warsztat na miarę dojrzałych aktorów!

Najciekawsza adaptacja: American Splendor. Pierwszy film-adaptacja komiksu, który zadowolił mnie pod względem zrozumienia i wykorzystania typowych dla komiksu rozwiązań formalnych.

Najbardziej urzekające wymieszanie prawdy i fikcji: Rok Diabła Petra Zelenki. I znowu trzeba zazdrościć Czechom i modlić się, by w Polsce objawili się w końcu twórcy z takim poczuciem humoru i zmysłem poetyckim.

Najśmieszniejszy film roku: School of Rock. OK, tak naprawdę na Gdzie jest Nemo? śmiałam się bardziej, ale ten ostatni dostał już dość wyróżnień w innych kategoriach.

Najsmutniejszy film roku: Miasto Boga (City of God). Duża konkurencja była w tej kategorii, ale mój faworyt otrzymuje dodatkowe punkty za fenomenalny styl i wyczucie kina.

Najdziwniejszy film roku: cykl Cremaster Matthew Barneya. Absolutnie szalona, absolutnie chora i absolutnie powalająca wizja.

Najbardziej bezczelne exploitation, udające kino artystyczne: Nieodwracalne (Irreversible).

Najlepszy materiał szkoleniowy dla studentów szkół filmowych: Rosyjska Arka Sokurowa.

Najbardziej niezapomniana sceneria: pusty Londyn w 28 dni później (28 Days Later).

Wyróżnienie "Wielki przełom w karierze": Charlize Theron za główna rolę w Monster. Niesamowita, przejmująca rola, a Charliza odmieniona nie do poznania! Miejmy nadzieję ze to początek wspaniałej kariery w zupełnie nowym charakterze: aktorki, a nie elementu dekoracji. Wyróżnienie specjalne - dla Billa Murraya za wspaniałą, tragikomiczną kreację w Między słowami.

Wyróżnienie "Mały człowiek w wielkiej roli": Peter Dinklage w Station Agent. Przejmujący, choć oszczędny w ukazywaniu emocji, Dinklage kradnie cały film skądinąd znakomitym kolegom po fachu.

Wyróżnienie "Heroina twoim przyjacielem": Inwazja Barbarzyńców (Les Invasions Barbares). Wreszcie film, w którym zażywanie narkotyków przyniosło komuś ulgę i spokój. Ale nie tylko dlatego warto to obejrzeć.

Najlepszy nie zrealizowany film roku: The Man Who Killed Don Quixote Terry Gilliama. Sądząc z fragmentów zawartych w dokumencie Lost in La Mancha, ukazującego klęskę tej produkcji, mógł to być jeden z piękniejszych filmów 2003 roku.

Najdziwaczniejszy fenomen marketingowy: Gigli. Po raz pierwszy w historii spotykamy się ze strategią promocyjną, reklamującą film jako totalną klapę raczej niż sukces pod jakimkolwiek względem. Żeby było śmieszniej, film wcale nie jest tak zły jak np. Matrix Rewolucje!

Najlepszy one-liner roku: "Talk to the hand" z Terminatora III. Powiedział oczywiście governator Schwarzenneger.

Najgłupsza mina roku: Eliah Woods jako Frodo ukąszony przez Szelobę w Powrocie Króla (Return of the King).

Nowy klasyk świąteczny im. Charlesa Bukowskiego: Bad Santa. Najgenialniejsze antidotum na nadmiar świąteczno-gwiazdkowego lukru.

Guilty Pleasure of the Year: To właśnie miłość (Love Actually) – film trochę naiwny, trochę naciągany, trochę zbyt słodki, ale i tak czarujący i bardzo romantyczny.

Najlepszy faszystowski dyktator: Adolf Hitler. *

*dla tych, co pamiętają, z jakiego to filmu, ustanawiam specjalną nagrodę :)

powrót do indeksunastępna strona

46
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.