nr 01 (XXXIII)
styczeń-luty 2004




powrót do indeksunastępna strona

Esensja
Porażki i sukcesy AD 2003
ciąg dalszy z poprzedniej strony

'25 godzina'
'25 godzina'
KW: Nie chcę zaczynać dyskusji o polskim kinie, bo w tym roku nie czuje się kompetentny - obejrzałem tylko "Show", "Superprodukcję", "Ciało" i "Pogodę na jutro", a z tej czwórki jedynie ten ostatni mogę nazwać dobrym filmem. A to podobno był jeden z lepszych lat dla polskiej kinematografii, czego dowodem festiwal w Gdyni. Więc może inni będą więcej do powiedzenia na ten temat.

PK: Jestem w jeszcze gorszej sytuacji niż Ty, gdyż widziałem tylko dwa pierwsze z wymienionych przez Ciebie filmów. Niemniej to wystarczyło, by odechciało mi się polskiego kina na długi czas. Mam nadzieję, że Eryk z Michałem jednak nas do czegoś zachęcą.

ER: "Ciało" może być. "Zmruż oczy" też. "Stara baśń" jest wcale znośna. Nie jest źle, jednak z niejasnych przyczyn w mediach szerzą się opinie o "renesansach kina" i tym podobne bzdety. Zadęcie jest to gigantyczne, bo tak naprawdę w Polsce zaczyna się wreszcie robić przeciętne filmy. Dopiero i aż. Jeszcze parę latek i, kto wie, może dostaniemy do ręki arcydzieło, ale na razie nie ma co trąbić pochwalnych peanów.

MCh: W takim razie dorzucę tylko parę zdań dla odmiany od tego, co pisaliśmy w ubiegłych latach. Festiwal w Gdyni pokazał, że w polskim kinie coś się dzieje. Nie mówię, że "coś drgnęło", bo drgało kiedy mieliśmy jeden-dwa przyzwoite filmy. Tym razem było ich kilka i drganie przeszło we wstępną fazę ruchu - mam nadzieję że jednostajnie przyspieszonego. Parę tytułów do zapisania i odhaczenia: "Zmruż oczy" Jakimowskiego to wreszcie takie polskie kino, za jakim tęsknili widzowie czeskiego kina z ostatnich lat, czyli introspektywne, liryczne, ale przy tym dowcipne, świetne technicznie i ostentacyjnie niezainteresowane pędem świata. "Przemiany" Barczyka to moim zdaniem najodważniejszy polski film od wielu lat. Najodważniejszy w sensie zadania, na jakie porwał się reżyser - nie dość, że film był piekielnie trudny technicznie (mnóstwo długich ujęć w bardzo emocjonalnych scenach, bardzo duże zbliżenia), to jeszcze rozgrywany jest bez oddechu na bardzo wysokich obrotach. Wrażenie takie, jakby Barczyk wyciął z filmu wszystkie sceny wstępów i podsumowań i zostawił tylko konfrontacje. To mogła być katastrofa, a udało się wyśmienicie. Jeśli ktoś lubi szufladkować, nowego Barczyka może postawić obok najlepszych filmów Dogmy, z domieszką Bergmana. I wreszcie film moim zdaniem najlepszy - "Symetria" Konrada Niewolskiego (w polskich kinach w lutym). To pierwszy film od "Długu", który działa w ten sposób na widza. I chyba pierwszy od dłuższego czasu, który do opowiedzenia historii zaprzęga wyszukane koncepcje formalne w samym scenariuszu (tytułowe symetrie), a przy tym nie psuje nimi odbioru fabuły. Z innych tytułów godnych uwagi: "Żurek" (jest już na DVD), wspomniana już "Pogoda na jutro" Stuhra i oczywiście "Pornografia". Kiedy ostatni raz można było zakończyć rok, rekomendując tyle polskich filmów?

'Gangi Nowego Jorku'
'Gangi Nowego Jorku'
KW: Nie można już nie pominąć rynku DVD. To już nie jest tylko szansa na przypomnienie sobie filmów, które wcześniej zobaczyliśmy w kinie, to jest zupełnie nowy rynek. Dzięki niemu dostajemy wspaniałe wydania z mnóstwem fascynujących dodatków jak w przypadku "Dwóch wież", "Nocy żywych trupów" Romero, czy "Pewnego razu na Dzikim Zachodzie" Leone, możemy zobaczyć wersje filmów nie pocięte przez producentów, ale także zapoznać się z interesującymi filmami, które nie trafiły do kinowej dystrybucji - jak np. "Lewy sercowy" Andersona.

PK: Akurat ten temat jest mi szczególnie bliski, a to z tego względu, iż najlepsze jak dla mnie zeszłoroczne filmy, zobaczyłem właśnie dzięki szacownemu nośnikowi DVD. Po pierwsze, "Jezioro Salton" D.J.’a Caruso - porażająca, kapitalnie nakręcona i zmontowana, gatunkowa hybryda; wyśmienity scenariusz i takież aktorstwo. Po drugie - "Ale jazda!". Wiem, wiem, tytuł niezbyt zachęcający, lecz zrodził się on wyłącznie w chorych umysłach naszych tłumaczy, w oryginale brzmi "Interstate 60". Długo by pisać, generalnie jest to dzieło autorstwa Boba Gale’a, pana, który podpisał się niegdyś pod skryptami do trylogii "Powrót do przyszłości", a więc mniej więcej wiecie czego się spodziewać. Cudowna, oniryczna bajka, zarazem wyśmienita satyra na wiele współczesnych instytucji jak i ludzkich przywar, mnóstwo nawiązań oraz plejada gwiazd na wszystkich planach i w epizodach. To trzeba zobaczyć, chociażby dla Gary’ego Oldmana w roli spełniającego życzenia potomka irlandzkich leprechaunów czy Chrisa Coopera jako Człowieka, Który Zawsze Mówi Prawdę Ok., dwa w/w to seanse obowiązkowe, natomiast warto jeszcze z całą pewnością zwrócić uwagę na: "Ghost World" (fani komiksu i Steve’a Buscemi), "Smoochy’ego" (fani Edwarda Nortona) oraz "Mecz ostatniej szansy" (fani Guy’a Ritchie).

MCh: Oj, temat rzeka. Zbyt wiele tytułów, żeby nawet próbować je klasyfikować. Na pewno do najmilszych niespodzianek należało wyśmienite wydanie "Pewnego razu na Dzikim Zachodzie" Wreszcie! Ile lat można było czekać! Znakomite są oczywiście czteropłytowe "Dwie wieże". Ale numerem jeden na naszym rynku był dla mnie pakiet filmów Chaplina. Doskonałe wydania, pięknie odnowione wersje filmów, mnóstwo dodatków. Otake wydania żeśmy panie walczyli. Prywatny numer dwa: pakiet czterdziestu filmów Bustera Keatona. Ale u nas o tym ani widu, ani słychu - sprowadziłem sobie w prezencie ze Stanów. Od razu uprzedzam pytania kolegów - nikomu nie pożyczę :)

KW: Czas na podsumowanie tego, co się nie podobało. Proponuję podzielić na "najgorsze filmy" i "największe rozczarowania". Mówcie, co Was zniesmaczyło w kinie w zeszłym roku.

PK: Bardzo proszę. Najgorsze: "Aniołki Charliego: Zawrotna szybkość", "Zjadacz grzechów", "Ballistic", "Superprodukcja", "Show", "Johnny English", "Kto pierwszy, ten lepszy", "Szkoła stewardes", "Statek widmo", "S.W.A.T.", "Liga niezwykłych dżentelmenów", "Nożownik" i "Nieodwracalne". Jeśli chodzi o rozczarowania, to najbardziej "Pewnego razu w Meksyku". Przepraszam za wyrażenie, lecz chyba gorzej spierdolić się nie dało. Wysiedziałem do końca wyłącznie dzięki niezawodnemu jak zwykle Deppowi, ale nawet jego fascynująca kreacja w żadnym wypadku nie usprawiedliwia powstania tej mega-szmiry. Ponadto srodze się przejechałem na "Dwóch gniewnych ludziach". Tak głośny tytuł, tak wychwalana zewsząd rola Nicholsona, a uśmiechnąłem się bodaj raz, i to za sprawą epizodycznego popisu Harrelsona czy Torturro. Jack wielkim aktorem jest, no ale sorry, sam jeden nie pociągnie komedii z płaskimi dowcipasami w miejsce dialogów, mając w dodatku tak beznadziejnego partnera jak Sandler.

'Equilibrium'
'Equilibrium'
TK: Lista najgorszych filmów pokrywa się niemal z typami Piotra, natomiast jako największe rozczarowanie wskazałbym chyba nieco dziwny typ, a mianowicie "Daleko od nieba". To nie jest zły film, piękny wizualnie (takiej jesieni jeszcze w kinie nie widziałem), świetny aktorsko, ale bardzo błahy. Spodziewałem się czegoś zupełnie innego, głębszego. Nie podobał mi się też "Gerry" - nieudany eksperyment, po którym nie spodziewałem się dużo, ale nawet tych oczekiwań nie udało mu się spełnić. Poza tym oczywiście "Matrix".

KW: Nie mogę się z Tobą nie zgodzić co do "Daleko od nieba". Wychwalany przez krytyków film nie zrobił na mnie większego wrażenia (poza rzeczywiście pięknymi zdjęciami). Bo jak ma mnie zafascynować misterne nawiązanie do amerykańskich melodramatów z lat 50-tych, skoro ich nie znam? Jak ma mnie zainteresować fabuła, która jest mi zupełnie obca? I tu się uwidacznia przewaga kilkukrotnie wspominanych "Godzin". W jakimś sensie podobny temat (wyobcowanie), ale o ileż bardziej uniwersalne ujęcie!

ER: Ha! Ale ze mnie szczęściarz! Prawie żadnego z powyższych nie widziałem, nie zalał mnie zatem wodospad filmowych odpadków.

MCh: Panowie, zazdroszczę, że daliście radę obejrzeć tyle złych filmów :) Nie dodam nic do tej listy - najgorszym kinowym przeżyciem też były dla mnie "Aniołki Charliego 2" Natomiast wrzucę słowo komentarza o bodaj najbardziej kontrowersyjnym filmie roku, czyli o "Nieodwracalne". To było jedyne w tym roku przeżycie filmowe, które zaklasyfikowałbym jako ekstremalne. Miałem do tego filmu złe nastawienie jeszcze przed seansem, w trakcie seansu miałem już nastawienie bojowe i chciałem pobić człowieka, który to nakręcił, ale po zakończeniu siedziałem oszołomiony i było mi głupio. "Nieodwracalne" to film nakręcony przez dziwacznego moralistę, który używa najsilniejszych dostępnych środków, bo tak sobie postanowił. A jednak, wbrew praktycznie wszystkim recenzjom, jakie widziałem w naszej prasie, to film nakręcony... wstrzemięźliwie. Zwróćcie uwagę jak pokazano gwałt - bez uprzedmiotowienia ofiary, bez sugerowania, że coś sprawia jej przyjemność, bez podglądania jej kamerą w vouyerystyczny sposób, czyli bez typowych chwytów zdradzających często parszywe eksploatacyjne zamiary reżysera w wielu innych filmowych scenach gwałtu. Można oczywiście pytać, czy film musiał być tak drastyczny, ale przecież o to w nim chodziło - o postawienie widzowi pytania o przemoc, zemstę, i o to jak zmienia się nasz punkt widzenia na to samo wstrząsające zdarzenie, kiedy poznajemy jego kontekst. To jest film reżysera, który widzom próbuje pokazać jak oglądamy filmy, jak je odbieramy i co zmienia się w naszej percepcji przy zmianie poszczególnych składowych filmu. Bardzo dziwne przeżycie, ekstremalne, zupełnie wyjątkowe w ostatnim roku. Powinniśmy chyba podyskutować o tym filmie w Esensji, ale jakoś przegapiliśmy sprawę...

KW: Nie tyle przegapiliśmy, ile po prostu gdy szedł w kinach mało kto z nas go obejrzał. Ja zrobiłem to dopiero kilka miesięcy po premierze - i do dzisiaj nie mogę pojąć po co kręci się taki film? Żeby pokazać, że świat jest zły, a ludzie straszni? Są dziesiątki filmów lepiej ujmujących ten temat. Skojarzył mi się stary tekst - prymitywnie łatwo jest wstrząsnąć widzem. Wystarczy pokazać mu małego, miłego kotka, a potem ukręcić mu głowę. I to właśnie zrobił Noe.

'Hero'
'Hero'
MCh: Nie. To zrobiłby, gdyby pokazał ten film chronologicznie. Tymczasem tutaj pokazują Ci najpierw ukręconą głowę, a dopiero później poznajesz kotka, odkrywasz kim był itd. To zupełnie zmienia postać rzeczy. W układzie chronologicznym ta historia byłaby podszyta pornografią przemocy i zemsty - widz karmiłby się tym samym, czym bohaterowie. A opowiedziany achronologicznie beznamiętnie pokazuje wstrząsające sceny i każe po chwili obserwować jak reagowaliśmy na to, co pokazał, Kiedy pojawia się współczucie, kiedy oburzenie, kiedy irytacja. Zgadzam się, że tutaj nie ma wielkiego emocjonalnego podsumowania, a wnioski Noego są może nawet banalne (człowiek na ulicy może się okazać bestią? nikt nie jest nietykalny? - to wszystko było już w kinie wiele razy). Ale dlatego właśnie mówię, że to dla mnie raczej przeżycie filmowe, niż wielki film. Nikt tak do mnie w ubiegłym roku nie próbował przemówić. I choćby za tę niekonwencjonalna próbę kontaktu wyróżniam Noego.

TK: Mnie "Nieodwracalne" aż tak nie poruszyło, być może tylko dlatego, że widziałem go po "Gwałcie". To było dopiero zaskoczenie! Pornograficzny film w polskich kinach!

KW: Jeszcze tylko uzupełnię swoją listę gniotów - najgorsze filmy, które miałem nieszczęście widzieć - "Za szybcy za wściekli", "Legalna blondynka 2", "S.W.A.T"; największe rozczarowania: "Superprodukcja" (Machulski zapomniał jak należy robić komedie), "Ciało" (wiele hałasu o nic), wspomniane "Daleko od nieba" i, niestety, "Matrix: Rewolucje", o którym nie dyskutujemy.

I na koniec tradycyjne pytanie - czego oczekujecie po zbliżającym się roku 2004?

PK: Pasji. I to zarówno tej Gibsona jak i tej twórczej u innych. A co za tym idzie - duże nadzieje wiążę z "Aleksandrem Wielkim" Stone’a, z "The Village" Shyamalana, z "The Singing Detective" Gordona, z "Terminalem" Spielberga i z "Ja, robot" Proyasa - strasznie jestem ciekaw, jak Will Smith poradzi sobie w ekranizacji prozy Asimova. Z sequelozy czekam jedynie na drugą odsłonę przygód "Shreka" i na trzeciego "Harry’ego Pottera". No i nowe kinowe komiksy - "Hellboy", "Punisher", "Catwoman". Oby były lepsze od zeszłorocznych. Życzyłbym też sobie wydania w końcu na DVD mych ukochanych klasyków (jak choćby "Martwicy mózgu" Jacksona), czy też filmów całkiem nowych, o których dystrybutorzy zdają się nie pamiętać (jak np. "Ali" Manna).

TK: Moje oczekiwania są zgoła inne. Marzy mi się darmowa lobotomia dla wszystkich odpowiedzialnych za wprowadzenie podatku VAT na bilety do kina (i książki).

ER: Duuuuuuuuuuuuużo fantastyki i fantasy kręconej po Jacksonowsku. Uwielbiam ten gatunek i tkwiące w nim możliwości, a "Władca Pierścieni" pokazał, że da się go wykorzystać do zrobienia worków mamony.

MCh: Moje oczekiwania skarlały wraz z urodzeniem dziecka… mimo że to żona je urodziła…. Chciałbym się wyspać. No dobrze, może oczekiwałbym jeszcze, żeby moja córka okazała się cudownym dzieckiem, które w drugim roku żywota będzie w stanie siedzieć z tatą w kinie.

KW: A ja na koniec rzuciłem okiem na całą naszą dyskusję i stwierdziłem, że ilość filmów, o których stwierdziliśmy, że się nam podobały, jest ogromna – więc chyba jednak nie był to zły rok. I miejmy nadzieje, że następny chociaż gorszy nie będzie.

A teraz garść podsumowań:

PK: Moja lista 10 najlepszych:

1. Siostry Magdalenki
2. 25. godzina
3. Piraci z Karaibów
4. Chicago
5. Zabawy z bronią
6. Good bye, Lenin!
7. Sekretarka
8. Gangi Nowego Jorku
9. Equilibrium
10.Dogville

TK:

1. Godziny
2. Chicago
3. Eksperyment
4. 25 godzina
5. Siostry magdalenki
6. I twoją matkę też
7. Rzeka tajemnic
8. Good bye, Lenin
9. Dwie wieże
10. Pan i władca

MCh:
Garść filmów, do których chętnie wrócę (bez kolejności): I Twoją matkę też, Godziny, Sekretarka, Zabawy z bronią, Przemiany, Niewidoczni, Dwie wieże, Porozmawiaj z nią, Solaris i na koniec złośliwie wymienię Matrix: Reaktywacja :)

KW:
1. Władca Pierścieni: Dwie Wieże
2. Godziny
3. Solaris
4. Kill Bill vol. 1
5. Hero
6. Pan i Władca: Na krańcu świata
7. Piraci z Karaibów: Klątwa Czarnej Perły
8. Matrix: Reaktywacja
9. Inwazja Barbarzyńców
10. I twoją matkę też

ER:

Hero, Gangi Nowego Jorku, Equilibrium, Pan i Władca: Na Krańcu Świata, Matrix: Reaktywacja, Spirited away, X-men 2 - dziesięciu się nie zebrało, niestety.


Najlepsze filmy roku według redakcji "Esensji"

Pod względem ilości wystąpień:
1. Godziny – 3
Dwie Wieże – 3
I twoją matkę też – 3
Pan i władca: Na krańcu świata – 3
Matrix: Reaktywacja – 3
6. Piraci z Karaibów – 2
Chicago – 2
Sekretarka – 2
Solaris – 2
Siostry Magdalenki – 2
Zabawy z bronią – 2
Good bye, Lenin! – 2
25 godzina – 2
Gangi Nowego Jorku – 2
Equilibrium – 2
Hero - 2

Pod względem punktów (1 miejsce – 10 pkt, 10 – 1, każdy z głosów MCh i ER podliczony jako 5 punktów):
1. Godziny – 23
2. Dwie Wieże – 17
3. Chicago – 16
Siostry Magdalenki – 16
25 godzina – 16
6. Solaris – 14
7. Matrix: Reaktywacja – 13
8. Piraci z Karaibów – 12
9. I twoją matkę też – 11
Zabawy z bronią – 11
Pan i władca: Na krańcu świata – 11
Hero - 11

Dziesięć najlepszych filmów 2003 według esensyjnych tetryków (tylko dla filmów o przynajmniej 4 głosach):
1. Czas Apokalipsy - Powrót
2. Władca Pierścieni: Dwie Wieże
3. Gdzie jest Nemo?
4. Inwazja barbarzyńców
5. Hero
6. Solaris
7. Terminator 3: Bunt maszyn
8. Adaptacja
9. Spirited Away: W krainie bogów
10. Dogville
Zmruż oczy

powrót do indeksunastępna strona

52
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.