 | Plakat Festiwalu w Angoulême | Komiksowemu światu we Francji i okolicach nowy rok zawsze niesie ze sobą dwie ważne rzeczy: podsumowywanie roku minionego i oczekiwanie na festiwal w Angouleme. Tym pierwszym zajmuje się głównie ACBD, czyli Stowarzyszenie Krytyków i Dziennikarzy Komiksowych, którego przewodniczący Gilles Ratier co roku na samym początku stycznia publikuje obszerny "raport o stanie rynku". Jest to kopalnia wiedzy na temat tego, co dzieję się w branży komiksowej, opatrzona dodatkowo zgrabnym i interesującym komentarzem. Polską wersję tego tekstu można przeczytać w bieżącym numerze Esensji.
Oczekiwanie na festiwal, wiąże się z niecierpliwością i nerwowym gryzieniem piór, szczególnie przez autorów wytypowanych do Nagród Angouleme (dawnych Alph-Artów). Myślę, że i starym wyjadaczom czasami zadrży cienkopis – który z nich otrzyma Grand Prix? Dla miasta Angouleme oznacza to przygotowywanie się do szturmu tysięcy fanów z całej Europy, dla fanów zaś dopinanie na ostatni guzik planów, szczególnie noclegowych. Co oznacza to dla organizatorów, wolę nawet nie myśleć...  | Oficjalny znaczek roku Tintinowskiego | Ludzi, którzy przygotowują podobne zloty w Polsce, chciałbym w tym miejscu pocieszyć. Największy komiksowy konwent Europy też ma w sobie wiele znajomych elementów niepewności: zmienianie list gości w ostatniej chwili, odwoływanie i ogłaszanie imprez, modyfikacje planów, itp. itd. Na szczęście miłośnik komiksu, skoro tylko pojawi się w Angouleme, szybko zapomina o rzeczach niemiłych, organizatorzy dbają o gwiazdorską obsadę i zapewniają mnóstwo atrakcji.
Styczeń 2004 ma jednak jeszcze jeden wymiar. Taki, który nie co roku się zdarza, a mianowicie 75 urodziny Tintina. Równo 75 lat temu odziany w długi płaszcz i kaszkiet młody "reporter" wyruszył w pełną przygód podróż po Związku Radzieckim. Na pewno nie podejrzewał wtedy, jak wiele jeszcze przed nim wypraw. Z okazji tak okrągłej rocznicy Belgowie i Francuzi nie mogli sobie odmówić świętowania urodzin swojego ulubionego bohatera komiksowego, a wraz z tym komiksu jako takiego, który miał dzięki temu świetną okazję, by trafić na pierwsze strony gazet. W przeddzień rocznicy, 9 stycznia, Nick Rodwell – dyrektor kontrowersyjnego stowarzyszenia Moulinsart zarządzającego schedą po Hergém, a także Fanny Remi - wdowa po zmarłym 21 lat temu artyście, ogłosili wobec sali pełnej dziennikarzy i dyżurnych polityków plan "roku Tintina". Będzie się działo!
 | Moneta 10 euro z Tintinem | Belgijskie Centrum Komiksu i zamek Moulinsart planują zreorganizować swoje tintinologiczne ekspozycje. Warto. Sam zamek odwiedza rocznie ćwierć miliona fanów młodego reportera, z czego połowa to goście z zagranicy. Moulinsart patronuje też scenicznej adaptacji "Klejnotów pani Castafiore", wystawianej przez teatr Am Stram Gram z Genewy. Spektakl będzie grany w tym roku w kilku miastach Francji i Belgii. Pojawi się również szereg nowości wydawniczych, m.in. czwarty tom "Chronologii dzieła" ("Chronologie d'une oeuvre") Philippe'a Goddina i "Mit nad-dziecka" ("le Mythe du surenfant") Jean-Marie Apostolidesa, który próbuje odpowiedzieć na pytanie o przyczynę popularności Tintina. Będzie można poczytać o czarno-białych komiksach Hergégo w "Tintin czarno na białym" ("Tintin noir sur blanc"). Casterman wznowi ostatni, nieskończony album "Tintin et l'Alph-Art" i opublikuje "Klejnoty pani Castafiore" po brukselsku. Do tego dodać należy numer specjalny magazynu "le Figaro", powstały przy współpracy Pola Vandromme'a, autora pierwszej książki o Tintinie. Będą też belgijskie znaczki pocztowe z bohaterem Hergégo, wystawa, zorganizowana przez burmistrza Brukseli i dwie inne: w Londynie i holenderskim Leiden oraz dziesiecioeurowe monety kolekcjonerskie. Tintina (pod postacią Fanny Remi) przyjął nawet oficjalnie sam król. Jest od czego zakręcić się w głowie.
 | Alians Humanoidow i DC | Wygląda więc na to, że rok 2004 z prawdziwego zdarzenia będzie rokiem Tintina. Nick Rodwell wyraził optymizm co do powstania muzeum Tintina w Louvain-la-Neuve i nakręcenia filmowej adaptacji przygód młodego reportera przez Spielberga (miałby być w kinach w 2006 roku). Rozmowy dotyczą trzech par albumów: "Sekretu jednorożca" i "Skarbu Rackhama Czerwonego", "Siedmiu kryształowych kul" i "Świątyni słońca" oraz "Błękitnego lotusa" i "Tintina w Tybecie". Za prawa ich adaptacji Spielberg miałby zapłacić od półtora do dwóch milionów dolarów. Jedynym negatywnym akcentem było fiasko finansowe francuskiej edycji musicalu "Tintin i świątynia słońca". "Nie można zawsze wygrywać" – skomentował Nick Rodwell.
Czyżby zatem komiks francuski znalazł w końcu sposób na spenetrowanie rynku amerykańskiego, który z zasady niezbyt entuzjastycznie nastawiony jest do produktów z tej strony oceanu? Innym potwierdzeniem tego sukcesu jest umowa zawarta  | Claude Lelouch | między Les Humanoides Associés a DC Comics, dotycząca publikacji w USA 36 tytułów rocznie. Humanoids Publishing pozostanie ich faktycznym wydawcą, ale znajdą się one w katalogu amerykańskiego giganta – podobnie jak np. komiksy z Vertigo.
Zainteresowanie Spielberga nakręceniem przygód Tintina potwierdza też, że kino coraz częściej skłania się ku komiksowi. Jedną z przyczyn tego trendu były świetne wyniki finansowe dwóch filmów z 2002 roku: "Spider-Mana" i "Asteriksa". Ci, którzy wróżyli temu rodzajowi kina świetlaną przyszłość, mogą się jednak mylić. Dwie zeszłoroczne adaptacje francuskie, "Michel Vaillant" i "l'Outremangeur", okazały się spektakularnymi porażkami. Z pierwszego filmu zwróciło się tylko 3,1 milionów euro z 22,9 milionów kosztów, z drugiego – 0,35 z 7,26. Ups! W USA jest trochę lepiej: "Daredevil" zgarnął 100 milionów dolarów wobec kosztu produkcji 75 milionów, "X-Men 2" – 215 kontra 100, "Hulk" również wyszedł na swoje, ale "Liga Niezwykłych Dżentelmenów" straciła 78 milionów...
 | Magazyn 'Capital' | Z innej beczki; relacja komiks-kino bywa też konsumowana od drugiej strony. Claude Lelouch pracuje aktualnie nad scenariuszem do komiksu. Będzie to adaptacja filmu reżysera z 1974 roku, "Un Homme et une femme" ("Kobieta i mężczyzna"). Rysunki wykona Bernard Swynsen. Magazyn "BoDoi" (nr 69, grudzień 2003) opublikował wywiad z obydwoma artystami, a także z trzema innymi francuskimi, mniej znanymi w Polsce reżyserami, którzy realizują podobne projekty. A wydawało się, że to tylko kino odcina kupony z popularności rysowanej sztuki obrazkowej!
Na koniec bardzo interesująca (i kolejna finansowa) wiadomość, podana przez czasopismo "Capital". Dziennikarze porównali rynki komiksowe w trzech największych królestwach tej sztuki: Francji, Stanach Zjednoczonych i Japonii. Obroty kilku największych firm z Europy zamykają się w granicach kilkudziesięciu milionów euro: Dupuis – 72 miliony, Dargaud – 54, Glénat – 48,5, Casterman – 24. W Ameryce liczby są podobne: Marvel to 62 miliony, DC Comics – 50. Czy to dużo czy mało? Pewne pojęcie daje ich porównanie z obrotami trzech największych wydawnictw japońskich: Kodansha 1.482 miliony, Shogakukan – 1.385 milionów, Shueisha – 1.227... Czy ktoś pisał o bumie komiksowym w Europie francuskojęzycznej?
|
|