nr 2 (XXXIV)
marzec 2004




powrót do indeksunastępna strona

Esensja
Krótko o…
"Zapiski detektywa Kindaichi #7: Legenda jeziora Hirenko", "Video Girl Ai" #7, "Mars" #5, "Love Hina" #1

Zawartość ekstraktu: 60%
'Zapiski detektywa Kindaichi #7: Legenda jeziora Hirenko'
'Zapiski detektywa Kindaichi #7: Legenda jeziora Hirenko'
Sebastian Chosiński   Wnuk Holmesa i Poirot

Na siódmy i - zgodnie z zapowiedziami wydawnictwa - ostatni w Polsce tom przygód Kindaichiego, nastoletniego detektywa-amatora rodem z Japonii, składa się wyjątkowo jedna tylko historia: „Legenda jeziora Hirenko”. W tomie szóstym pojawił się wprawdzie pierwszy rozdział tejże opowieści; jej rozwinięcie i zakończenie wypełniło jednak cały kolejny album. Album, który niczym specjalnym nie zaskakuje: ani na minus, ani na plus.
Nowelki o Kindaichim zbudowane są w oparciu o tradycyjny schemat brytyjskich opowiadań kryminalnych, powieści autorstwa Arthura Conana Doyle’a i Agathy Christie. „Legenda…” nie jest żadnym wyjątkiem. Wręcz przeciwnie - kolejne nawiązania do „Dziesięciu Murzynków” (podobnie było przy „Zabójstwach na wyspie Hiho” z tomu piątego i szóstego) są aż nazbyt wyraźne, aby uznać je za przypadkowe.
Akcja „Legenda jeziora Hirenko” rozgrywa się w ustronnym górskim kurorcie w prefekturze Nagano. Pojawia się tam dziesięć na pozór całkiem obcych sobie osób. Otrzymały one specjalne zaproszenia od właścicieli ośrodka turystycznego przygotowywanego do otwarcia. Wkrótce po zakwaterowaniu ostatniego gościa zostaje popełnione morderstwo. Podejrzenia padają na seryjnego zabójcę znanego pod pseudonimem „Jason” - to oczywiste nawiązanie do kinowej serii „Piątek trzynastego”. Kindaichi nabiera jednak podejrzeń, że „Jason” jest jedynie sprytnym alibi dla prawdziwego zabójcy.
Historia – to już w przypadku „Kindaichiego” tradycja – opowiedziana została sprawnie, choć w kilku miejscach brzmi dość nieprawdopodobnie. Dziury w logice można jednak autorom wybaczyć, wynagradza je bowiem intrygujące zakończenie, a raczej przedstawiony w finale motyw zbrodni. Tak zaskakujący, że to w zbrodniarzu zaczynamy postrzegać główną ofiarę. Jeśli „Legenda jeziora Hirenko” ma rzeczywiście stać się naszym pożegnaniem z Kindaichim, przyznać trzeba, że wypada ono całkiem przyzwoicie.



„Zapiski detektywa Kindaichi #7: Legenda jeziora Hirenko” ("Kindaichi Shonen no Jikenbo")
Scenariusz i rysunki: Fumiya Sato, Yozaburo Kanari
Przekład: Mateusz Łukasik
Waneko 2003
Cena: 16,50 zł
ISBN 83-88272-63-2
Ekstrakt: 60%




Zawartość ekstraktu: 70%
'Video Girl Ai' #7
'Video Girl Ai' #7
Sebastian Chosiński   Gordyjski węzeł uczuć

Z każdym kolejnym tomem seria „Video Girl Ai” odchodzi coraz dalej od fantastyczno-naukowego punktu wyjścia, zamieniając się w typową obyczajową opowiastkę z życia japońskich nastolatków. Nie należy jednak traktować tego faktu jako wadę. Jest to bowiem historia opowiedziana nad wyraz sprawnie, w sposób nie tylko przyciągający uwagę, ale również inteligentnie grający na emocjach czytelnika. Jest tu zatem sporo momentów humorystycznych, jak również dość dramatycznych. by nie powiedzieć - drastycznych.
Jeśli mowa o fabule, to już w piątym tomie stanęła ona w miejscu i od tamtej pory autor mangi nie zrobił zbyt wiele, aby pchnąć ją na nowe tory. Stara się za to do końca rozegrać skomplikowaną sytuację, w jakiej znaleźli się bohaterowie. W siódmym albumie na plan pierwszy wysuwają się złożone relacje pomiędzy Yotą, Moemi i Takashim. Jeśli dodać jeszcze do tego walczącą o serce Yoty tytułową „video girl” - Ai - i dawną przyjaciółkę, czy raczej eks-dziewczynę – Nobuko - biernie przyglądającą się tej grze, otrzymujemy intrygujący „pięciokąt”. Wszystkimi targają namiętności i wszyscy mają poważne problemy z uzewnętrznianiem swoich uczuć, co wciąż ściąga na nich poważne problemy i dylematy natury moralnej.
Najbardziej współczuć należy jednak Ai, która ma do stracenia najwięcej i jednocześnie najmniej może wyznać. Miłość do Yoty może stać się dlań przepustką do normalnego życia. Cóż jednak począć, skoro w głowie Yoty – i, co gorsza, w jego sercu – tkwi Moemi? Sytuacja ulega komplikacji, gdy Yota przekonuje się, że jego przyjaciel Takashi, oficjalnie chłopak Moemi, świadomie okłamuje dziewczynę, co nieomal doprowadza do tragedii. Choć tym razem Ai została odsunięta na dalszy plan, wciąż jest najważniejszą postacią mangi. To wokół niej splatają się losy pozostałych bohaterów. To ona staje przed najtrudniejszym wyborem: miłość czy człowieczeństwo? Bo pogodzić obu tych rzeczy raczej się nie da… Ale tego dowiemy się zapewne z tomu ósmego.



„Video Girl Ai” #7
Scenariusz i rysunki: Masakazu Katsura
Tłumaczenie: Aleksandra Watanuki, Mateusz Łukasik
Waneko 2003
Cena: 15,90 zł
ISBN 83-88272-86-1
Ekstrakt: 70%
Kup w Merlinie




Zawartość ekstraktu: 10%
'Mars' #5
'Mars' #5
Sebastian Chosiński   Kto to, (...), czyta?!

Wbrew tytułowi „Mars” nie jest komiksem science fiction ani tym bardziej wojennym. To nad wyraz łzawa obyczajowa historyjka z życia japońskich nastolatków, co samo w sobie wcale nie musi mieć znaczenia pejoratywnego. Niestety o mandze Soryo niewiele da się powiedzieć dobrego. W stopniu kiczowatości bije prawdziwe rekordy, co prowadzi do tego, że zamiast wzruszać budzi raczej u czytelnika uśmiech politowania.
W tomie piątym cyklu praktycznie nie dzieje się nic. Rei Kashino – „licealista i rajdowiec” – nadal przeżywa rozterki moralne spowodowane samobójczą śmiercią brata bliźniaka. Za te tragiczne wydarzenie winą obarcza siebie. W cierpieniach stara mu się przyjść z pomocą - kojąc ból duszy i serca - śliczniutka Kira. Jest to młoda intelektualistka przeżywająca typową dla jajogłowych fascynację przystojnym i wysportowanym, choć niezbyt lotnym Reiem. W tle plącze się jeszcze Shiori, dawna koleżanka Reiego z czasów gimnazjalnych, wciąż bez pamięci w nim zakochana. Cała trójka spotyka się raz na jakiś czas i prowadzi dysputy na poziomie dzieci ze szkoły podstawowej, które wiedzę na temat stosunków damsko-męskich czerpią z czytanych bądź oglądanych pokątnie romansideł. Lukier wylewa się z każdej strony komiksu. Wszyscy bohaterowie są piękni i szlachetni. Aż do obrzydzenia!
Wydawnictwo Waneko nie wspomina o małym zainteresowaniu czytelników „Marsem”, co świadczyłoby o tym, że manga ta znajduje jednak wierną rzeszę odbiorców. Jeśli tak jest, świadczy to chyba o chorobie trapiącej polski rynek komiksowy. Poziom tego komiksu nigdy nie był zbyt wysoki, ale tom piąty pod względem infantylizmu przekracza wszelkie granice dobrego smaku. Jakby tego było mało, od strony graficznej prezentuje się on równie fatalnie. Na usta aż ciśnie się pytanie: „Kto to, (...), czyta?!” Oczywiście poza recenzentem, który czyni to niejako z obowiązku, traktując jako przejaw pokuty…



„Mars” #5
Scenariusz i rysunki: Fuyumi Soryo
Przekład: Aleksandra Watanuki
Waneko 2003
Wydanie polskie: 2003
Cena: 15,90 zł
ISBN 83-88272-93-4
Ekstrakt: 10%




Zawartość ekstraktu: 40%
'Love Hina' #1
'Love Hina' #1
Sebastian Chosiński   Oferma w krainie lolitek

Mangi przeznaczone dla nastoletnich dziewcząt to w Japonii oddzielna gałąź komiksowego przemysłu. Cykl o „Love Hina”, opowiadającego o młodych panienkach, gimnazjalistkach i licealistkach, zamieszkujących żeński pensjonat „Hinata”, to komiks przyzwoity, który dobrze rokuje na przyszłość.
Głównym bohaterem „Love Hina” jest chłopiec, a raczej dorastający mężczyzna, dziewiętnastoletni Keitaro Urashima. Problem w tym, że określenie „bohater” całkowicie do niego nie pasuje. Keitaro jest typową życiową ofermą. Nic mu się nie udaje: spotkania z dziewczynami najczęściej kończą się katastrofą, kiepsko wiedzie mu się również w szkole. Skończył wprawdzie liceum, ale o studiach na renomowanym uniwersytecie w Tokio (popularnie zwanym Todajem) może co najwyżej pomarzyć. Dwukrotnie próbował zdać egzaminy wstępne i dwukrotnie otrzymywał liczbę punktów poniżej średniej. Dąży jednak do zdobycia indeksu Todaja z uporem godnym lepszej sprawy. Gdy jednak poznamy przyczynę jego uporu, zaczynamy Keitaro nie tylko rozumieć, ale i podziwiać. Otóż w dzieciństwie spotkał dziewczynę swego życia. Przy rozstaniu obiecali sobie, że będą kontynuować swój „związek”, gdy już staną się „duzi” i będą studentami Todaja. Teraz rozumiecie? I podziwiacie?!…
Życie nie ma jednak zamiaru ułatwiać Keitaro spełnienia danej w dzieciństwie obietnicy. Po dwóch oblanych egzaminach chłopak postanawia opuścić dom i szukać schronienia na przedmieściach Tokio w hotelu prowadzonym przez ekscentryczną babkę. Na miejscu czekają go kolejne niespodzianki: babki nie ma, bo wyjechała w podróż dokoła świata, zaś hotel w międzyczasie przemieniony został w pensjonat dla dorastających dziewcząt, które nie bardzo chcą się zgodzić, aby zamieszkał z nimi młody mężczyzna, na dodatek podejrzewany przez nie o wszystkie możliwe zboczenia. Gdy jednak pewnego dnia Keitaro zostaje właścicielem pensjonatu i od tej pory już legalnie mieszka z dziewczętami, owocuje to wieloma mniej lub bardziej zabawnymi perypetiami. Rodzą się uczucia i antypatie…
Pierwszy tom nie imponuje szczególnie, ale pozwala sądzić, że kolejne zeszyty będą, jeśli nie ciekawsze, to przynajmniej nie gorsze. „Love Hina” opiera się przede wszystkim na humorze sytuacyjnym i nieporozumieniach powstających wskutek „walki płci”. A że miejscami przybiera ona karykaturalne formy, można się więc pośmiać. Jedna tylko rzecz budzi mój zdecydowany sprzeciw: otóż jedna z bohaterek mangi mówi gwarą, którą tłumaczka postanowiła „przerobić” na dość dziwnie brzmiący język śląsko-góralsko-wsiowy. Krótki przykład: „Pódź no ze mnom, synek. Mom mało prośba do szefunia…” Nie dość, że czyta się to paskudnie, na dodatek sprawia wrażenie całkowicie sztucznego wtrętu… Może zatem warto poszukać innej formy zaznaczenia językowej odmienności Kitsune?



"Love Hina" #1
Scenariusz i rysunki: Ken Akamatsu
Przekład: Aleksandra Watanuki
Waneko 2003
Cena: 15,90 zł
ISBN 83-88272-52-7
Ekstrakt: 40%

powrót do indeksunastępna strona

62
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.