 |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma | Cykl "Czyny Paksenarrion" pojawił się na naszym rynku już po "Achai" Andrzeja Ziemiańskiego. Oba zaczynają się podobnie - tytułowe bohaterki zostają żołnierzami (acz w krańcowo różnych okolicznościach) i pełnią swoją ciężką służbę aż do chwili, kiedy wezbrane losy tego świata porwą je i popchną na niezwykłe ścieżki. Na tym podobieństwa się kończą, ale od porównań nie uciekniemy, bo "Achaja" jako cykl popularny jest wdzięcznym podparciem recenzenta, któremu przyszło opisywać książki autorki dotąd w naszym kraju nieznanej, i który chętnie posłuży się punktem odniesienia.
Wojsko zatem. Przystanek numer jeden. Paksenarrion chce tam trafić, Achaja - jest wskutek dworskich intryg zmuszona. To, jak zostają w armii przyjęte, nie wynika jednak z ich pochodzenia, a z panujących zwyczajów. Obu jest ciężko i żadna z książek tego nie ukrywa, jednak w przeżyciach Paksenarrion nie ma tego zbydlęcenia, jakim Andrzej Ziemiański obdarzył towarzyszy Achai.
Elizabeth Moon, autorka cyklu "Czyny Paksenarrion" nie jest laikiem w tych sprawach, wręcz przeciwnie - swoje w oddziałach Marine odsłużyła. Jednak wojsko z jej książki, choć zajęte od świtu o zmierzchu, ma inne obowiązki, niż kocenie i upadlanie nowych towarzyszy broni, a sierżanci jasno tłumaczą, że żołnierz musi na współtowarzyszach polegać i dobrze z nimi żyć, nigdy bowiem nie wiadomo, kto będzie musiał chronić jego plecy.
Powtarzam - armia z cyklu Moon nie jest słodka. W czasie pokoju ciężko się pracuje, ciężej może nawet niż w "Achai" (gdzie jednak większość czasu zajmuje zabawa w koty i dziadków), w czasie wojny można zaś zginąć. W tej służbie jest naturalny dramatyzm, ale okazuje się, że można oddać go w prosty sposób, bez wielkich monologów i mordowania dwudziestu przeciwników naraz. Pierwszy tom "Czynów Paksenarrion" - "Córka owczarza" - potrafi pokazać wszystkie strony wojny. Te straszne - śmierć, rany i tortury, jeśli miałeś pecha wpaść w niewłaściwe ręce - ale i te piękne. Jest w tej książce pokazana pozytywna strona wojny, o której pisał Lorenz - tworzenie silnych więzi, zdolność do poświęceń i bohaterskich zachowań.
 |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma | Wątek wojskowy "Czynów Paksenarrion" stawiam zatem ponad wszelkie bitwy "Achai". Jest bowiem równie realistyczny, ale Elizabeth Moon umiała nadać swoim żołnierzom charaktery bez uciekania się do bójek i przekleństw zamiast przecinków. Oceniam jednak obie powieści tak samo, gdyż "Achaja" w przeciwieństwie do "Czynów Paksenarrion" jest kilkuwątkowa i bogatsza w pomysły. Jest też napisana z dużym poczuciem humoru, czego w cyklu Elisabeth Moon dopatrzyć się trudno.
"Córka owczarza", jak i cały cykl, nie rości sobie praw do bycia utworem wielkim i niezwykłym. Napisana jest w sposób prosty, bez wielkich eksperymentów i zawinięć akcji. Nie ma tam niezwykłych idei, a i dowcipu nie za wiele. Mimo to jest czytadłem bardzo wysokiej próby, wciągającym i dającym odpoczynek, pokazującym dobre i złe strony żołnierskiego życia, krzepiącym.
W pierwszym tomie magia jest ledwie co zaznaczona. Rzecz cała zaczyna się zupełnie inaczej pleść w drugim i trzecim tomie, kiedy okazuje się, że Paksenarrion nie jest jedynie prostą chłopką, a cykl zmienia się w rasowe fantasy. Tu skończyć należy porównywanie z "Achają", bo od tego momentu są to zupełnie inne książki. Elizabeth Moon zaczyna wysuwać na pierwszy plan czary i nieludzi, a Paksenarrion zaczyna mieć coraz więcej do czynienia z jednym i drugim, a coraz mniej z porządnym machaniem mieczem i musztrą. "Podzielona wierność" i "Przysięga złota" nie mają już w sobie czaru żołnierskiego życia, ale nadal radują morderczym tempem, pochłaniają i nie pozwalają oderwać się od stronic.
Jednak autorka ma w zanadrzu więcej, niż tylko żołnierskie opowiastki. Pod koniec drugiego tomu ("Podzielona wierność") losy naszej bohaterki zostaną mocno powikłane i jest to następny moment, w którym czytelnikowi szczęka opada i nie ma pojęcia, czy autorkę podziwiać, czy się na nią wściec. Zmiana, jaka dokonuje się w naszej bohaterce, jest zupełnie niespodziewana i idzie w kierunku, który ciężko było przewidzieć.
 |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma | Najmniej wzruszeń i zaskoczeń jest w tomie trzecim ("Przysięga złota"). Wszystko toczy się w jasno określonym kierunku, Paksenarrion ma coraz mniej do gadania, coraz bardziej kieruje nią boskie natchnienie. Ten tom, mimo że nadal przyjemny w czytaniu, jest chyba najsłabszy. Wielu może zrazić słodkie zakończenie, pełne cudów i bijących dzwonów na cześć tych bohaterów, co trzeba.
"Czyny Paksenarrion" są bowiem fantasy starego typu. Podziały są proste - biel, czerń i bardzo niewiele szarości. Bohaterowie dylematów mają mało albo wcale, krew leje się bardzo rzadko, seksu i tortur nie ma tu zbyt wiele, a jak już się pojawią, to opisy są nijakie. Widać, że autorka nie czuje się w tym temacie dobrze - i chwała jej za to.
Okazuje się bowiem, że po tych wszystkich cyklach o brzydkich ludziach i złych czynach ktoś napisał powieść o honorze i poświęceniu, pełną dobrych ludzi walczących w dobrych sprawach, gdzie zło przemyka się kątem i jest zgodnie przez większość przepędzane. I, powiadam wam, z tego powrotu do korzeni gatunku wynika pewna świeżość tej powieści. Warto przeczytać ten cykl - dla rozrywki i ku pokrzepieniu serc.
Elizabeth Moon "Czyny Paksenarrion" ("Paksenarrion's deed") ISA 2004 Przekład: Jerzy Marcinkowski Gatunek: fantasy Ekstrakt: 80% (t.1 - 90%, t.2 i t.3 - 80%)
t. 1 "Córka owczarza" ("Sheepfarmer's daughter") ISBN 83-88916-58-0 Cena: 28,90 zł Kup w Merlinie t. 2 "Podzielona wierność" ("Divided Allegiance") ISBN: 83-88916-69-6 Cena: 29,90 zł Kup w Merlinie t. 3 "Przysięga złota" ("Oath of Gold") ISBN: 83-88916-70-X Cena: 29,90 zł Kup w Merlinie
|
|