nr 5 (XXXVII)
czerwiec 2004




powrót do indeksunastępna strona

Jacek Łaszcz
Skąd ty masz te oczy?
‹Smakosz›

Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
To kino wyrosło na skrzyżowaniu dróg. Młody Spielberg z „Pojedynku na szosie” na początku, dr Hannibal Lecter na końcu. A po środku McTiernan ze swym „Predatorem”. Jeśli idzie o odniesienia literackie, jest tylko jedno: „Pachnidło”. Więc chyba nie najgorzej. Choć tu jest może cokolwiek na odwyrtkę. Bohater Susskinda zabijał, by zdobyć pożądany zapach. Jeepers Creepers idzie wyostrzonym, niezawodnym tropem węchowym, by dopaść zwierzynę.

Jeszcze o czymś wypada mi wspomnieć: „Jeepers Creepers” jest aluzją do jednego z największych kanonów słodkiego swingu, niewinnej a przewrotnej piosenki pod tym właśnie tytułem. Począwszy od 1938 roku, przebój ten śpiewali wszyscy, od Armstronga, Franka Sinatry aż do współczesnych wykonań. Już wtedy było to w filmie, „Going Places” (1938) z Ronaldem Reaganem, któremu ani się śniło, że zostanie Prezydentem Stanów Zjednoczonych. Oto jej słowa, w wolnym przekładzie:

Nie dbam o to, co mówi facet od pogody.
Gdy mówi, że zaraz będzie padać,
Nigdy się nie skarżę, bo jestem pewna,
Ze słońce znów zaświeci. A cóż mnie obchodzi
Ten kogut na dachu
Nawet gdy wieści burzę.
Dla mnie słońce wschodzi, gdy twe oczy
Patrzą na mnie;

Jejku jej, skąd ty masz te gały?
Jejku jej, skąd wziąłeś te patrzały?
O rany, skąd w nich takie błyski?
O rany, a skąd te przepaści?
Rety, gdy wbijasz we mnie ócz sztylety,
Ranisz mnie, daj włożyć okulary.
Jejku jej, skąd ty masz te gały?
Te płaczki, ach, jakże mnie uroczą!
No powiedz, skąd masz takie oczy?


Miałem to szczęście, że nie widziałem w kinie „Jeepers Creepers” i żaden morderca filmów tego mi nie opowiedział. Byłem świeży, a jeśli teraz miałbym wam coś nieopatrznie zdradzić, niech mnie lepiej usmażą na elektrycznym krześle!

Zobaczyłem to dopiero w telewizorze, z drugiego obiegu. Nie lubię oglądać thrillerów, bo nudzą i wcale się nie boję. Wszystkie chwyty są ograne. To po co?

Tu było inaczej. Bałem się potwornie, jak nigdy w kinie. Ale i bawiłem, bo rzecz nie pozbawiona jest finezji i pikanterii. Victor Salva zrobił to u Coppoli, w jego Zoetrope. Nie bez przyczyny, ten znak firmowy słusznie się należał.

Muszę się jednak zgodzić, że odbiór tego wysmakowanego filmu, wykorzystującego bardzo inteligentnie wszystkie rejestry gatunku, był różny. Od okrzyków zachwytu, które podzielam, do najrozmaitszych wstrętów a wybrzydzań. Proszę bardzo, zróbcie lepszą wariację na ten temat! Droga wolna! Salva już zrobił: „Jeepers Creepers 2” pojawił się w naszych kinach (w Stanach miał największe weekendowe otwarcie, podobnie jak Nr 1), wkrótce będzie w wypożyczalniach na DVD.

A gdy na koniec zobaczyłem w lochach krwawego demona przy tubie stylowego patefonu z epoki, słuchającego słodkiego standardu, zbladł nawet sam Hannibal Lecter. Na mój gust, ten Salva już dziś jest lepszy od Cormana, a kto myśli inaczej, jego sprawa.



Tytuł: Smakosz
Tytuł oryginalny: Jeepers Creepers
Reżyseria: Victor Salva
Zdjęcia: Don E. FauntLeRoy
Scenariusz: Victor Salva
Obsada: Justin Long, Gina Philips, Jonathan Breck
Muzyka: Bennett Salvay
Data premiery: 9 sierpnia 2002
Parametry: Dolby Digital 5.1; format 16:9
WWW: Strona
WWW: Polska strona
Gatunek: horror
Kup w Merlinie (19 zł)

Piosenka "Jeppers Creepers" w przekładzie Jacka Łaszcza

powrót do indeksunastępna strona

95
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.