 | Brak ilustracji w tej wersji pisma | - Nie wytrzymam. Po prostu nie wytrzymam - uderzyłem dłonią w kolano. Kate wychyliła głowę z kuchni. - Co się dzieje Peter? - W kółko przerywają film tą beznadziejną reklamą Nowego Roku! - Reklamują Nowy Rok? - Kate stanęła obok fotela zdejmując fartuch. - Sama zobacz - powiedziałem. - Kupujcie Nowy Rok! - darł się facet z reklamówki. - Kupujcie Nowy Rok! Wyszedłem z pokoju i rzuciłem się w ubraniu na łóżko. Kate zgasiła telewizor i weszła do sypialni. - Nie za wcześnie na spanie? - uśmiechnęła się zalotnie i zaczęła się rozbierać. - Peter, mam dla Ciebie prezent, ale musisz wyjść z sypialni i obiecaj, że nie będziesz podglądał. Obiecałem i wyszedłem. Wyjąłem z szuflady prezent dla Kate. Miła rzecz ta Wigilia. Minęło z dziesięć minut, a za drzwiami panowała cisza. Zapukałem lekko, ale nikt się nie odezwał. Zapukałem mocniej - też nic. - Kate? Mogę wejść?! Żadnej odpowiedzi. Otworzyłem drzwi i wpadłem w zupełną ciemność. Sięgnąłem ręką do kontaktu i minęło trochę czasu, nim zapaliłem światło. - Wszystkiego najlepszego - Kate siedziała naga na łóżku, przewiązana czerwoną kokardką. - Rozpakuj - powiedziała. Usiadłem obok niej i pociągnąłem za jeden koniec kokardki. - Jak ci się podoba? - Lepszy niż czekoladki - powiedziałem i oboje wybuchnęliśmy śmiechem. Gdy nacieszyliśmy się już sobą, podałem jej małe pudełeczko. - Coś dla duszy. - Kolczyki! Jakie piękne! Dziękuje Peter - zarzuciła mi ręce na szyję. Miła rzecz ta Wigilia. Przez całe święta wylegiwaliśmy się w łóżku przynosząc sobie na zmianę śniadanie do łóżka i przerzucając kanały w telewizji. - O, znowu reklamują Nowy Rok - Kate zgłośniła. - Może kupimy? - zapytała. - Pewnie, że kupimy - zażartowałem. - I każemy mu robić przysiady. Sylwester spędziliśmy u Arniego. - Pamiętasz Peter, co było rok temu pierwszego stycznia? - spytała Kate, kiedy oglądaliśmy fajerwerki i stukaliśmy się szampanem. - Jasne, że pamiętam. Chodziłaś z tym palantem. Jak mu tam - Ralfem, czy coś w tym stylu. - Przestań - pocałowała mnie w usta. Jeszcze do tej pory pamiętam. Siedziałem wtedy w domu i czytałem "Buszującego w zbożu". A on i Kate paradowali przed moim oknem. - Jezu, jaka ona jest śliczna - myślałem wtedy. Gdybym to ja miał taką dziewczynę. Pół roku nieprzespanych nocy. Pół roku stawania na głowie i pół roku braku apetytu. Ale opłaciło się. W końcu Ralf okazał się zwykłym sukinsynem, a ja byłem pod ręką. Ale gdybym miał jeszcze raz przeżywać te pół roku, to niech mnie diabli, ale dziękuję. - Doskonale pamiętam, co było rok temu - nachyliłem się do Kate. - Pozwalałaś temu palantowi trzymać się za pupę. - Jesteś nieznośny - Kate dźgnęła mnie w bok. Wypiłem tyle, że nie wiem, jak doszedłem do domu. W ogóle mało pamiętam. Leżałem w łóżku i źle się czułem i myślałem, czy Kate też leży w łóżku i o mnie myśli. Włączyłem radio. - Witamy w nowym, 1997 roku tych, którzy już wstali i tych, co jeszcze się nie obudzili. - W 1998 ofiaro. Też się widać jeszcze nie obudziłeś - powiedziałem na głos. Wstałem i usiadłem przy biurku. Przez okno widać było białą pierzynę, która pokryła dosłownie wszystko. - Zupełnie jak rok temu - pomyślałem. Wyjąłem książkę na chybi trafił. - No proszę - "Buszujący w zbożu". Odruchowo zacząłem czytać, a kiedy oderwałem wzrok od książki, zobaczyłem przechodzącą chodnikiem parę. Chód kobiety wydał mi się dziwnie znajomy, a facet był na tyle bezczelny, że trzymał rękę na jej tyłku. - Zaraz! Moment! - zerwałem się z krzesła. - Przecież to Kate z tym palantem. Wybiegłem z domu. Ledwo ich dogoniłem. - Co ty wyprawiasz, Kate?! - szarpnąłem ją za ramię. Spojrzała, jak by pierwszy raz widziała mnie na oczy. - Czy my się znamy? - zmarszczyła czoło. A Ralf zdjął rękę z jej tyłka i zapytał, czy wszystko w porządku. - Chyba tak - wybełkotałem i stałem tak, aż Kate i Ralf zniknęli za rogiem. Stałem i stałem, aż dotarło do mnie, że reklama Nowego Roku nie była świątecznym dowcipem. Czeka mnie teraz pól roku nieprzespanych nocy i pół roku stawania na głowie, tylko dlatego, że nie kupiłem Nowego Roku. Nie pozostało mi nic innego, jak wrócić do domu i dokończyć "Buszującego w zbożu", a potem przeżywać wszystko jeszcze raz. Dobrze, że wiem, jak to się skończy.
|