nr 5 (XXXVII)
czerwiec 2004




powrót do indeksunastępna strona

Konrad Wągrowski
Bez zadęcia

Dotarło do mnie mnóstwo opinii niepochlebnych o moim ostatnim wstępniaku (tym w którym pisałem o braku pomysłu na wstępniak). To znaczy, dotarły dwie opinie, ale jak na wstępniak, to dużo. Przecież wiadomo, że nikt wstępniaków nie czyta. Ale jeśli ktoś czytał i mu się podobało – może zrównoważyć negatywne sądy, wysyłając mi maila. Takie małe badanie marketingowe, czy jednak ktoś zagląda do pierwszego tekstu w numerze. Jeśli nie – prawdopodobnie zacznę przeklejać tu stare wstępniaki. Duża oszczędność czasu.

Ale teraz serio. Bo obiecałem, że następny wstępniak o czymś będzie – no i być musi.

Czytałem ostatnio czerwcowy numer mojego ulubionego pisma filmowego – brytyjskiego „Empire” (do kupienia w dobrych księgarniach, jeśli kogoś interesuje). W tym numerze mamy doskonały blok rocznicowy – 15 lat „Empire”. Na pierwszy rzut oka nuda – zamiast materiału o nowym filmie, wywiadu z Cameronem, 100 najsłynniejszych scen erotycznych (bez właściwego seksu), które gościły w ostatnich miesiącach, jakieś jubileuszowe smęty. Nie należy jednak nie doceniać Anglików – blok jest zrobiony doskonale, dowcipnie, błyskotliwie, bez zadęcia. Jeśli mamy podsumowania – to ciekawe, jeśli zdjęcia – przewrotne, jeśli życzenia – z jajem. Przykłady? W zestawieniach mamy 15 osób, którym udało się tylko raz (Hilary Swank w „Boys Don’t Cry”, Matt Damon i Ben Affleck za scenariusz do „Good Will Hunting”), 15 aktorek „gorących” w 1989, ale obecnie nie mogących znaleźć pracy (Geena Davis, Kelly McGillis, Laura Dern, …Joanna Pacuła), 15 tekstów w obronie „Mrocznego Widma” („ten Darth Maul!”). Jeśli zdjęcia - to Gollum czytający „Empire w toalecie”. A co do życzeń, to wypada zacytować chyba samego Quentina Tarantino:

„The thing about Empire is that it’s fucking cool. Fucking period. The Empire readers read it, which by definition makes them cool. In fact, between all of us there’s a fuck of fucking collness going down! Seriously, I love Empire – you guys really fucking rule.”

Ale mamy też rzeczowość – na przykład 15 filmów, które najbardziej wpłynęły na kino w ostatnich 15 latach (wśród nich m.in „Głupi i głupszy”, „Matrix”, „Trainspotting” i „Wściekłe psy”). Ale najbardziej cenię „Empire” za umiejętność śmiania się z samych siebie – na przykład publikując listę 15 najbardziej niesłusznie ocenionych na łamach filmów (np. dobra ocena dla „Pearl Harbor” i zła dla „Nikity”). Porównuje to z naszymi magazynami – i niestety, w największym piśmie filmowym już na początek znajduję wielki nadęty, napuszony wstępniak, będący w gruncie rzeczy kompletnym bełkotem. Teksty ugrzecznione i uładzone, żeby tylko kogoś z naszej branży filmowej nie urazić. Brak dystansu.

Do 15-lecia „Esensji” brakuje jeszcze 11 lat i 4 miesięcy. To będzie jakieś 113 numerów, jeśli dotrzymamy obecnego tempa. Dużo roboty, wiele może się zmienić. Ale mam nadzieję, że będziemy mieli klasę, aby to uczcić równie pomysłowo i oryginalnie jak „Empire”. I pośmiejemy się też trochę z samych siebie – na przykład z zeszłomiesięcznego wstępniaka.

powrót do indeksunastępna strona

3
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.