nr 6 (XXXVIII)
lipiec - sierpień 2004




powrót do indeksunastępna strona

Autor Konrad Wągrowski
  Danina dla fanów

Widziałem Harry’ego Pottera. Żaden to oczywiście powód do chwały, pewnie większość kinowych widzów może to o sobie powiedzieć. Fanem wielkim nie jestem, krytykiem również nie. Szedłem na film, przeczytawszy wcześniej (zwykle staram się tego nie robić, ale przy takiej promocji po prostu się nie da), że tym razem będzie to inny Harry Potter, wziął się za niego Cuaron, nie będzie dziecinnie, będzie bardziej mrocznie, poważnie i doroślej. I w sumie było, złego słowa o Cuaronie nie powiem. Ale jest pewien szkopuł – prawdziwy film zaczął się dopiero gdzieś po 45 minutach. Wcześniej trzeba było zapłacić daninę fanom Harry’ego – wrzucić obowiązkową ilość standardowych hogwartowskich motywów. Jakieś duchy, jakieś postaci z obrazów, ruchome schody, lekcje magii, głupi i wredny Malfoy, etc. etc. Krótko mówiąc – nic, czego byśmy już nie zobaczyli w poprzednich częściach. Słowo daję – widzowi, który szaleńczym fanem historii o młodym czarodzieju nie jest, usta same składają się do ziewania. Czy naprawdę konieczne było po raz trzeci to samo? Czy nie lepiej było skrócić film o 30-40 minut i pokazać tylko główną akcję, bez nużących wstępów? Sadzę, że wyszłoby to i filmowi, i widzom na dobre. Widzom tak – ale fanom już nie.

Bo oni z pewnością gotowi by byli po czymś takim stworzyć sobie kukiełki Cuarona i wbijać w nie szpilki. Odsądzić go od czci i wiary. Stwierdzić, że zarżnął wspaniałą książkę. Wyczytałem gdzieś, że jakieś fanowskie stowarzyszenie wystosowało jeszcze przed filmem petycję do Cuarona, aby nie pominął żadnego wątku książki! Wybaczcie, ale trudno mi sobie wyobrazić coś głupszego. Wiadomo nie od dziś, że nie jest najlepszym sposobem na ekranizację książki przeniesienie jej słowo po słowie, scena po scenie na ekran filmowy. Są to odmienne media i rządzą się różnymi prawami. I jeśli filmy miały być dobre, na czym chyba miłośnikom postaci Pottera powinno zależeć najbardziej – oczywiście w celach misyjnych, propagowania Harry’ego wśród jeszcze nie nawróconych – to powinny być robione na motywach książki, z odrzuceniem tego wszystkiego co dla filmowej fabuły szkodliwe. Ale najwyraźniej dla fanów to nie było istotne. Ważne było, aby po raz trzeci zobaczyć to samo. I w ten sposób wróżę trzeciemu Harry’emu, rzeczywiście najlepszemu z dotychczasowych, najsłabszy finansowy wynik. A części czwartej już upadek (w porównaniu do poprzednich, bo oczywiste jest, że będzie w stanie na siebie zarobić), bo komu nie należącemu do fanatycznych miłośników będzie się chciało po raz czwarty oglądać celebrowane obiady w szkolnej stołówce Hogwartu?

Dodam, że to nie jest tylko domena fanów Pottera. Ileż się dostało Jacksonowi za zmiany we „Władcy”! Pamiętam, że trzecią część miała absolutnie dyskwalifikować nieobecność Imrahila. Czytałem „Władcę” ze sześć razy, ale musiałem jednak ze dwie minutki się zastanowić, zanim przypomniałem sobie kim był Imrahil...

Na koniec wykorzystam wstępniaka, dla dwóch małych ogłoszeń. Co bardziej spostrzegawczy i częściej bywający na naszych stronach z pewnością zdziwili się mocno, widząc w serwisie na początku lipca recenzję płyty „Animatrix”. Nie, nie jesteśmy tak opóźnieni, ten tekst pojawił się u nas już rok temu. Tylko, że podczas migracji tekstów do serwisów „Esensji” złośliwy chochlik (a właściwie nieuważny redaktor – co tu będę urywał, ja sam) zamienił w dacie wstawienia tekstu rok 2003 na 2004. Przepraszamy.

Po drugie – chcielibyśmy się czymś pochwalić. Otóż „Esensja” została nagrodzona grantem Fundacji Otwarty Kod Kultury z przeznaczeniem na honoraria autorskie. Szczegóły decyzji znajdziecie na stronie Fundacji Otwarty Kod Kultury. Bardzo się cieszymy i traktujemy to wyróżnienie jako uznanie dla naszej dotychczasowej pracy. I oczywiście obiecujemy, ze będzie jeszcze lepiej.

powrót do indeksunastępna strona

3
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.