powrót do indeksunastępna strona

nr 8 (XL)
październik 2004

 Wściekłe psy
‹Wściekłe psy›
Precyzyjna mozaika i krwawa jatka, thriller i komedia, plagiat i jeden z najbardziej wpływowych filmów ostatnich lat. Tym wszystkim i jeszcze więcej są „Wściekłe psy” Quentina Tarantino, wydane na DVD w cyklu Domowa Kolekcja.
Zawartość ekstraktu: 90%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Przyznam się, należę do tej, nielicznej chyba, grupy kinomanów, którzy nie darzą zbyt wielką estymą „Pulp Fiction” Quentina Tarantino. Ot, film jak film. Rozumiem jego znaczenie dla kina, widzę pomysły formalne, doceniam błyskotliwą zabawę konwencją, ale sama historia w tym filmie opowiedziana nie angażuje mnie emocjonalnie w żaden sposób. A to raczej niezbędny element dobrej fabuły, bo co mi z filozoficznych rozważań Samuela L. Jacksona, jeśli on, jako postać, i w ogóle cała historia zupełnie mnie nie obchodzi? Żadnej z tych wad nie ma natomiast wcześniejszy film Tarantino, jego reżyserski debiut, niskonakładowe kino niezależne, czyli „Wściekłe psy” wydane właśnie na DVD w serii Domowa Kolekcja Monolith Video.
Jestem gotów określić „Wściekłe psy” najlepszym filmem w karierze Tarantino. Jest to błyskotliwe połączenie kina sensacyjnego, thrillera, kryminału i czarnej komedii. To też najlepszy przykład tego, że mały budżet (tu astronomicznie mały – aktorzy grali we własnych ubraniach, w magazynie stworzono nie tylko główną scenerię akcji, ale i mieszkanie Pana Pomarańczowego z filmowego epizodu) zmusza twórcę do myślenia i niesztampowych, oryginalnych i pomysłowych rozwiązań. Tarantino z historii krwawych gangsterskich porachunków czyni niezwykle zwartą i precyzyjną fabułę. Głównym miejscem akcji, niczym w teatralnej sztuce, staje się wnętrze starego magazynu, a jedność czasu i miejsca przywodzi na myśl antyczne wzorce. Do tego jednak Tarantino dorzuca tak właściwe dla całej swej twórczości zachwianie chronologii opowiadanych wydarzeń. Liczne retrospekcje przedstawiające po kolei członków gangu przeprowadzającego napad, nie tylko szczegółowo charakteryzują postaci dramatu, ale i stale utrzymają zainteresowanie widza na najwyższym poziomie.
Sam Tarantino twierdzi natomiast, że jego film jest komedią. To może zbyt daleko idące określenie dla obrazu, w którym jedną z kluczowych scen jest odcinanie ucha zakładnikowi, a śmierć ponosi 16 osób (z około 20, którzy pojawiają się na ekranie), ale faktem jest, że błyskotliwość pana Q. w pisaniu dialogów tu ukazana zostaje w całej okazałości. I w tym też nie chodzi tylko o dowcip – bohaterowie, mówiąc o rzeczach bliskich i znajomych dla widza, przybliżają mu swój świat i zwiększają emocjonalne zaangażowanie w oglądaną historię. To jak w powieściach Stephena Kinga, który również stawia na zwyczajność swej scenerii, aby później tym silniej zaskoczyć wejściem Nieznanego. Bardziej nas przecież zainteresuje i wyda prawdziwsze komentowanie piosenki Madonny czy dyskusja o napiwkach, niż właściwe dla większości filmów (zwłaszcza polskich, niestety) banalne pogadanki o niczym. W ten sposób Tarantino dokonuje dużej sztuki – uprawdopodobnia w naszych oczach swój przerysowany świat, dodatkowo wpisując swe dzieło między ikony popkultury.
Magazyn „Empire” uznał „Wściekłe psy” najbardziej wpływowym filmem ostatniego piętnastolecia. Film w Ameryce przyniósł zaledwie 3 miliony dolarów zysku (Amerykanie jednak nie cenią sobie oryginalności), okazał się wielkim sukcesem w Europie. „Empire” zwraca jednak uwagę, że „Psy” całkowicie odmieniły oblicze amerykańskiego kina niezależnego, czyniąc modnymi wielogatunkowość, zabawę konwencją, unaoczniając w jaki sposób można czerpać z minionych filmowych dokonań, pokazując wreszcie młodym filmowcom drogę do sławy, jaka stała się udziałem Quentina Tarantino. Nie można jednak zapomnieć, że sam Tarantino bardzo mocno korzystał z wzorów kina hongkońskiego (‘Wściekłe psy” są tak bardzo zbliżone fabularnie do filmu „Long hu feng yun”, czyli „Miasto w ogniu” z 1987, że uchodzą za jego remake), z filmów Johna Woo i Martina Scorsese, a nawet Akiry Kurosawy. Ale obecnie następuje zwrot – już nie tylko twórcy amerykańscy i europejscy starają się nawiązywać do Tarantino, z jego pomysłów korzysta się też nierzadko w Azji, skąd przecież przyszła inspiracja – do bezpośredniego nawiązania do „Wściekłych psów” przyznawał się na przykład Kinji Fukasaku, twórca świetnego krwawego japońskiego futurystycznego thrillera „Battle Royale”.
Nieźle, tyle napisałem i nie wspomniałem o świetnym aktorstwie (Tim Roth, Harvey Keitel, Steve Buscemi, Michael Madsen) i porywającym soundtracku. No to wspominam.
Zawartość ekstraktu: 20%
Materiały dodatkowe (20%)
Niestety, w tym wydaniu bardzo ubogie, jedynie trailer „Wściekłych psów” i zapowiedzi innych filmów Monolith. Widać, że w tym przypadku dystrybutor postawił na atrakcyjną cenę. Ale wypada wspomnieć ładne wąskie opakowanie, będące zapewne znakiem rozpoznawczym tej serii. Tak czy inaczej – warto mieć w swej kolekcji.



Tytuł: Wściekłe psy
Tytuł oryginalny: Reservoir dogs
Reżyseria: Quentin Tarantino
Zdjęcia: Andrzej Sekuła
Scenariusz: Quentin Tarantino
Obsada: Tim Roth, Harvey Keitel, Michael Madsen, Steve Buscemi, Chris Penn
Parametry: Dolby Digital 5.1: format: 2,35:1
Gatunek: kryminalny, sensacja, thriller
Ekstrakt: 90%
powrót do indeksunastępna strona

66
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.