powrót do indeksunastępna strona

nr 9 (XLI)
listopad 2004

Autor
 Kwestia wyboru
Andrzej Sapkowski ‹Boży bojownicy›
Mistrz wrócił w wielkiej formie. „Boży bojownicy” to nie tylko dowód na językowe talenty Andrzeja Sapkowskiego, ale również na jego umiejętność stworzenia powieści wielowątkowej, skrzącej się bogactwem postaci, krajobrazów i wydarzeń.
Zawartość ekstraktu: 90%
‹Boży bojownicy›
‹Boży bojownicy›
Minęły dwa lata od „Narrenturmu”. I w książce, i tu, na naszym czytelniczym świecie. Opadł kurz po starciach dotyczących pierwszego tomu cyklu husyckiego, Geralt zbladł gdzieś w oddali… A skromny recenzent zastanawia się – czy „Boży bojownicy” wydają się tak dobrzy, dzięki temu, że nie porównuje się ich już z cyklem wiedźmińskim? Czy też pozycja ta naprawdę godna jest porównań z najlepszymi produkcjami AS-a?
Chyba jednak to drugie. W „Bożych bojownikach” duży nacisk położony jest na grę wątków, na narracyjne gry, na pochłonięcie czytelnika nie tylko poprzez porywający styl i umiejętnie wykreowane postacie, ale również poprzez dobrze taktowaną akcję. W Czechach i na Śląsku dzieje się wiele, a Reinmar von Bielau, zwany również Reynevanem, jest wszędzie tam, gdzie koła historii przyspieszają swoje obroty. Streszczając akcję bardzo pobieżnie, można stwierdzić, że nasz bohater, mimo pobieżnego dość szkolenia, stał się średniowiecznym komandosem, specjalistą od spraw szpiegowskich, dywersji, przenikania za linie wroga i siania w nich zamętu. Stąd też powieść zdaje się być momentami średniowiecznym thrillerem szpiegowskim marki Ludlum (proporcję uczciwszy).
Reynevan, jak widać, bardzo się zmienił przez te dwa lata, ale nadal pozostaje jedną z najmniej przekonujących postaci cyklu husyckiego. W „Narrenturm” był niemożebnie głupi – w „Bożych bojownikach” dojrzał, zmądrzał… choć dużo mądrzejszy nie jest. Stał się gorliwym neofitą, wołającym wielkim głosem o sprawiedliwość na Ziemi i uznanie husyckich prawd. Jednak, pomimo autorskich starań, Reynevan brzmi nieszczerze. Trudno wyjaśnić, skąd to wrażenie, jednak jego tyrady o znaczeniu komunii w obu postaciach dziwnie rozbiegają się z aktywną działalnością magiczną, przez wyznawców Kielicha srogo zabronioną.
Wielowątkowość „Bożych bojowników” pozwala jednak autorowi na okazyjne odsuwanie Reinmara w cień, takoż na wprowadzanie na karty książki coraz to nowych postaci. A ta drugoplanowa galeria, w przeciwieństwie do samego Reynevana, jest bez skazy. Każda postać, choćby krótko skreślona, jest żywa, pełna, na długo pozostaje w pamięci. Swoboda w tworzeniu postaci pozwala ASowi na nieco zbyt pospieszne (skromnym czytelniczym zdaniem) żegnanie się z nimi. Autor wie, że może w każdej chwili postawić nowe figury, budząc nieodmienny czytelniczy zachwyt.
Co do zbyt szybkich śmierci – bardziej jest to żal niż zarzut. „Boży bojownicy” są, pod względem fabularnym, bardzo udani. Do szpiegowskich poczynań Reinmara dochodzą poszukiwania magicznego sposobu na uwolnienie Samsona, ponowne odkrywanie miłości pięknej Nikoletty, polityczne rozgrywki na Śląsku, w których każdy chce dla siebie urwać kawałek księstwa i unosząca się w tle opowieść o Wielkiej Bogini, która wyraźnie macza palce w wydarzeniach. Wszystkie te opowieści przechodzą płynnie w siebie, bez zgrzytów i widocznych szwów. No, może trafi się parę dziwnych momentów (choćby uwolnienie głównego bohatera z rąk Bibersteinów), może nieco zbyt często bohater jest porywany i zanoszony dokładnie tam, gdzie trzeba, ale takie drobiazgi nie psują całości odbioru.
Z wychwalaniem stylu można sobie dać spokój. Wszyscy znamy nazwisko autora i nikt chyba nie ma wątpliwości, że w grze na słowa niewielu mu równych. Potrafi rozśmieszyć i wzruszyć, potrafi w kilku zdaniach odmalować krajobraz i skreślić bohatera, ba nawet potrafi zaśpiewać na cześć bigosu! Wiele jest takich perełek na kartach „Bożych bojowników”.
Korzystając ze swoich umiejętności AS postanawia wypowiedzieć się na tematy dzisiejsze. Mało która książka tak wyraźnie cuchnie codziennością i polityką szarego dnia. Jarzy się tam zdrowa parodia naszych eurosceptyków, lśnią jadowite komentarze dotyczące wszelkiej maści misji pokojowych i stabilizacyjnych, a nader wszystko – w tle regularnie przebłyskują aluzje do pazerności i pychy kleru. Trzeba jednak autorowi oddać, że w swojej pasji potrafił zauważyć, że Kościół nie składa się wyłącznie z kreatur pokroju biskupa wrocławskiego, Konrada.
Przede wszystkim jednak Sapkowski pozostaje samym sobą, jego najnowsza powieść nadal pełna jest przekonania o losowości tego świata i braku rozsądku w ludzkich poczynaniach. Tym można próbować tłumaczyć dysonans w duszy Reinmara von Bielau i jego poplątane losy; to przekonanie jest także powodem, dla którego postaci u ASa często giną bez jakiejkolwiek potrzeby i powodu, aż czytelnikowi przychodzi wątpić w fabularne zdolności autora. Cóż, za konsekwencję w poglądach trzeba płacić, zazwyczaj czytelniczym marudzeniem.
W całym tym bałaganie pozostaje jeszcze trochę miejsca na kwestię wyboru. „Boży bojownicy”, podobnie jak „Narrenturm” zdają się oplatać dookoła wyboru Reinmara. Już dwa razy młody medyk musiał decydować, jak bardzo kocha swoją Nikolettę. Jak wybrał – doczytajcie sami; jak wybierze – o, to ciekawa kwestia. A co z tego wyniknie, co tam robi wieczne światło i czemu Samson Miodek nie chce być już na naszej ziemi – tego się dowiemy w trzecim tomie (oby jak najszybciej wydanym).
„Boży bojownicy” spełniają czytelnicze marzenia i wyraźnie wychodzą ponad „Narrenturm”. Autor nie dał się popędzać rzeszy rozognionych fanów i powieści wyszło to na dobre. Jest napisana piękną polszczyzną, pełna dowcipu, skromniejszego i zabawniejszego niż w części pierwszej, fabuła w niej zgrabniejsza, a postaci (wyjąwszy Reynevana) ciekawsze. Zważywszy na to, że już tom pierwszy cyklu był książką bardzo dobrą, drugiemu należy się miano wydarzenia; książki, która nieprędko zniknie z naszej pamięci.



Tytuł: Boży bojownicy
Autor: Andrzej Sapkowski
Wydawca: superNOWA
Cykl: Narrenturm
ISBN: 83-7054-167-4
Format: 594s. 125×195mm
Cena: 41,—
Data wydania: 30 września 2004
Ekstrakt: 90%
powrót do indeksunastępna strona

6
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.