Murgen: W recepcji panował burdel, więc nic dziwnego, że ludzie walili drzwiami i oknami. Na konkursie potterowskim. Cathia: Wymień zaklęcia niewybaczalne. Uczestniczka: Avada kedavra, crucio i, eee… Ktoś z tyłu (nuci marsza imperialnego): Tam tam tam, tam ta dam, tam ta dam… Cathia: Draco, nie podpowiadaj!!! M.S. Huberath (o zamarzaniu): Wyobraźcie się sobie jako wodę w tej trudnej sytuacji. RAJ: Dooku wiedział, że Obi-Wan przeżyje. Achika: Bo oglądał Klasyczną Trylogię. Cranberry: I stąd wziął dialogi! RAJ (o uczniach Sidiousa): Diabełek i hrabiątko wcale nie musieli o sobie wiedzieć. Na prelekcji o chirurgii. Ewik: Jak głosi podpis, ta igła jest rozmiarów rzeczywistych. (z powątpiewaniem patrzy na slajd wielkości 1,5 m) Cranberry: Justynka Fruń uczyła swoją córkę czytać na nazwisku Dukaj. Dziecko nie uciekło, bo nie umie chodzić. Ktoś z widowni: Baśnie Andersena powinny być dla dzieci zakazane. Achika: Ja się wychowałam na baśniach Andersena i chyba mi to wyszło na zdrowie. Lukas: Trafiłaś potem do fandomu, więc chyba nie bardzo. Lukas: W ogóle Pilipiuka się powinno dopuszczać od pewnego wieku. Ja chyba jeszcze tego wieku nie przekroczyłem. Ewik: Już późno, chyba się będę ewakuować. Achika: Ewa się będzie kuować. Cranberry (po nocnych zajęciach w podgrupach): To była fajna impreza, chociaż brałam w niej udział raczej jako element wystroju wnętrza. Ania: To nie jest tak, że mamy tajną i trzymaną w Sejmie… w sejfie!… listę warunków, które książka musi spełniać. Ania: Książka Tomasza Pacyńskiego „Wrzesień” ma, oprócz bieżnika podeszwy na pierwszym planie, całą masę innych zalet. Ania: Byłam chyba dość zgodnym autorem – nie rwałam włosów z głowy… ani swoich, ani wydawcy… Ania: A teraz poprosimy o wypowiedź Andrzeja Pilipiuka, który, jak wieść gminna głosi, wkroczył do literatury prosto z plaży. Andrzej Pilipiuk: Ja mniej więcej co dwa tygodnie przychodziłem do redakcji dowiedzieć się, co, do cholery, z moją forsą, a żeby zamaskować prawdziwy cel moich wizyt, za każdym razem przynosiłem im opowiadanie. Michał: Teraz opowiemy o tym, co teoretycznie każdy archeolog spotyka na pęczki, czyli szalejących mumiach, wstających trupach i tak dalej… Cranberry: Wstające trupy to były na wczorajszej imprezie. Michał: Twórcy amerykańskich horrorów jakby się przeszli na Instytut Archeologii, to po pierwsze by stwierdzili, że są tandeciarzami, a po drugie by uwierzyli w to, co piszą. „Mamy jeden pochówek torfowy, ale jest podejrzenie, że to trzy lata temu mąż pozbył się żony.” „Jak było tysiąclecie Polski, to kazali im coś znaleźć. Coś, co by było wykopaliskiem świeckim. Więc znaleźli rzymską faktorię handlową. Wredny student zszedł do wykopu i podniósł garnek i okazało się, że ma on numery ewidencyjne Muzeum Berlińskiego”. „Profesor X, wielki badacz i twórca stanowisk neolitycznych…” „Wszyscy oczywiście widzieliście filmy o Indianie Jonesie. Każdy, kto poszedł na archeologię, oglądał to ze 30 razy… w ostatnim miesiącu, oczywiście”. Andrzej Pilipiuk: Nauczenie się języka meroickiego, gdzie jest sześć odczytanych wyrazów, to jest robota na pół godziny. Ktoś z sali: Ja słyszałem, że na wykopaliskach w Lednej Górze był taki jeden miejscowy, co kradł studentkom majtki. Michał: E, chłopie! Żeby to jeden! Na konkursie gwiezdnowojennym: – Które pytanie? Poproszę czwarte. – Było. – To piąte. Było. – Siedemnaste?… Było. – To pierwsze wolne. Też było! Cathia: Kto stał za powrotem Thrawna? Achika: Timothy Zahn?… Nadal na tym samym konkursie. Do sali wchodzą Kasia, Cran i Ewik. Achika: Kasiu, uciekaj!!! Tu pytają o synów Imperatora! Kasia (robi zwrot w kierunku drzwi). „One Sith to rule them all, one Sith to find them…” Cathia: Przyznam, że nie dałabym tego pytania, gdyby nie zainspirowały mnie sprawozdania z konwentów Achiki. Jaki jest numer próbki, z której sklonowano Luke’a Skywalkera? M. Parowski: Schyłek lata to jest taka pora… nie dotyczy to Jacka Dukaja! Na konkursie strojów: Szaman (przebrany za statuetkę nagrody im. Zajdla): Przepraszamy za spóźnienie, ale próbowano nami manipulować. Szaman (do strojącego różne pozy Maćka, przebranego za drugą statuetkę): Nie graj ciałem! Kasia (bardzo zmęczona marzy o pójściu spać): Jak dojdziemy do pokoju, to Vader tam i Padme. Cranberry: Uważaj, bo po przebudzeniu możesz znaleźć w swojej głowie cudzy mózg. Na prelekcji Romka Pawlaka: Romek: Tadeusz, błagam!!!… Dokończę tylko dwa zdania! Pod drzwiami sali C, w której kończy się prelekcja o ewolucji stworzeń magicznych: – Czemu ta prelekcja tak długo trwa? – Może oni tam ewoluują?… Maja: Duszę można było zgubić w lesie, tak naprawdę. Z duszą nie było łatwo. Maja: Tubylcy notorycznie wykopywali Amerykanom pewien przekaźnik, który był ustawiony na czubku góry. Ta góra wprawdzie nigdy nic nie robiła, ale doszli do wniosku, że źli Amerykanie ją zatkali, żeby nic nie robiła już na pewno. Maja: Rytuały kremacyjne wymyślono po to, żeby takiego zmarłego już na pewno odciąć od możliwości powrotu. Achika: Skuteczne!!! Qui-Gon nie wrócił jako niebieski duch! Maja: Duchy Loa wstępują w człowieka, bo chcą się wyszaleć. Achika: O, to we mnie taki duch wstępuje chyba regularnie co rok na przełomie sierpnia i września. Po czterech dniach się budzę w obcym mieście, w otoczeniu jakichś dziwnych ludzi… „Literatura dzieli się na dobrą i złą, ale to jest kryterium historycznie zmienne”. Ania: W średniowieczu był taki zwyczaj, że do łaźni szło się przed każdym świętem. Zważywszy na częstotliwość występowania świąt, wychodzi nam standard higieniczny porównywalny z życiem konwentowym. Cytat z „The Falkon Timesa”: Z ostatniej chwili: Trzewiczek i Oracz nie przyjadą. Pewnie pękły im buty podczas pracy w polu. O „The Falkon Timesie”, zawierającym w celach humorystycznych bardzo fatalnie napisane opowiadanko fantasy: Cranberry: To opowiadanie występuje w charakterze wkładki mięsnej. Pat Cadigan: In the latest book I’m working on, I had to keep changing stuff, because… stuff kept happening. Pat Cadigan: I’ve got a 30-years experience of being eighteen. Na spotkaniu z Pat: Chłopak stojący pod ścianą (podnosi rękę): Ja mam pytanie… Achika: Możesz opuścić ręce i odejść od ściany. Marek S. Huberath: Podczas zamrażania o największym śmiałku można powiedzieć, że pęka. Marek S. Huberath: Autor piszący artykuł różni się od sumy części autora po wypadku kolejowym. Marek S. Huberath: Spadająca dachówka przechodnia trafi, natomiast płyta chodnikowa trafi kominiarza jedynie w okresach wyjątkowo intensywnego życia politycznego. Mniemaną dyskryminację przechodniów fizyk wytłumaczyłby tym, że układ zawsze dąży do stabilizacji energii. Dwóch chłopaczków (zagląda na chwilę do sali). Marek S. Huberath (wstaje z krzesła i zamyka drzwi na zasuwę). Publiczność (oklaski). Po chwili: Ktoś z zewnątrz (bez trudu otwiera drzwi, bo zasuwa nie zadziałała). Publiczność (oklaski jeszcze większe). Marek S. Huberath: Zdekapitowana larwa, to znaczy taka, której ucięto łeb… profesor Takehashi był bardzo starannym badaczem… w ogóle zauważa, że jej łeb ucięto po jakichś dwóch tygodniach. Marek S. Huberath: Jest jednak substancja jakby wprost z marzeń o mrożonych kosmonautach: dwumetylosulfotlenek. Ale DMSO podany w wymaganym stężeniu jest trujący, otrzymujemy więc nieuszkodzone zamarzaniem zwłoki. Winniczek: Orangutany żyją rozproszone na dużym terytorium. Achika: Stado korespondencyjne. Winniczek: Jeżeli kogoś zabijasz, żeby go zjeść, to to nie jest agresja, tylko drapieżnictwo. Kasia: Czy mogę się tak tłumaczyć w sądzie? Winniczek: Mężczyźni pragną imponować kobietom zasobami. W godzinę później: Cranberry: Winniczku, ja mam drażliwe pytanie. Czy ty ten laptop przyniosłeś w jakimś konkretnym celu, czy po to, żeby imponować zasobami? Na prelekcji o tłumaczach: – Łoziński się nie zna na Tolkienie! – Zna się. Lepiej, niż Tolkien. Na konkursie narnijskim: Achika: Kto był ojcem Szasty? (patrzy ostrzegawczo na drużynę Lukasa) Uprzedzam, że odpowiedź „mężczyzna” nie będzie punktowana. Z podsumowania Falkonu: Krzyś-Miś: Jest taka propozycja, żebyśmy na Falkonie przyznawali własną nagrodę: Falkonet. Ktoś z sali: A nie lepiej Złotego Misia? Ktoś inny: Za co by była ta nagroda? Krzyś-Miś: Na razie nie wiemy. Achika: Mogłaby być przyznawana przez publiczność najlepszemu prelegentowi. Ale w ten sposób jesteśmy o krok od wyborów Miss Konwentu. Saladyn: Miss Mokrej Kolczugi!!! Lubelskie Dni z Fantastyką 2003
Konkurs starwarsowy: Krad: Na to pytanie możesz postawić wszystkie swoje punkty i albo je podwoisz albo stracisz. Ale uprzedzam, że ma ono pewną zasadę oceniania, o której wiem tylko ja. Michał: Dobra, dawaj. Krad (czyta pytanie): Zanuć Marsza Imperialnego. Wszyscy (robią wielkie oczy, co w tym takiego podstępnego). Michał (nuci): Tam tam tam, tam ta-dam, tam ta-dam… Krad: Właśnie straciłeś 5 punktów. Michał: Dlaczego??? Krad: NA SIEDZĄCO? – Jak się nazywał ulubiony statek Boby Fetta? – „Sokół Millennium”. Lubił do niego strzelać. – Jak nazywały się zwierzęta używane przez Rebelię na Hoth? – Tartany. – Rasa, z jakiej pochodził Watto. – Gondorianin. – Gdzie Rebelianci zdobyli plany Gwiazdy Śmierci? – W Internecie. Na pokazywankach: zgadywanie tytułu „Dar mądrości”: – Dar wiedzy! Dar mózgu! Udar mózgu! Dorota: To jest pytanie z mitologii azteckiej. Spider: No to jestem martwy w chwili przybycia. Celt (po sypnięciu cukrem na Indianę): Zemsta jest słodka. Na tolkienowskim konkursie filmowym: Sławek (z zaniepokojeniem): Ale jak ktoś będzie miał minus jeden punkt, to nie musi fundować organizatorom nagrody?… Kasia (czyta kolejne pytanie): Kto jest twoim ulubionym bohaterem filmu i dlaczego Boromir? Kasia: Jak się nazywał Narsil po przekuciu? Achika: Lemiesz. Kasia: Dlaczego Faramir wypuścił Froda? Uczestnik (wzruszając ramionami): A dlaczego nie? Kasia: Odpowiedź prawidłowa. Andrzej Pilipiuk: Najbardziej podobał mi się opis, jak bohater skopiował tajną listę agentów na dyskietkę w kształcie długopisu. Ewik: Dali mi do przeczytania skrypt scenariusza filmu według „Tkacza iluzji”. Czytam: wieś, przy drodze bawi się dziecko. Drogą nadchodzi mężczyzna odziany w szarą OTOMANĘ… Kasia: Wśród zawodowców grasują straszliwi bracia Hildebrandt. Achika: A co się dzieje z aniołami-opiekunami państw w przypadku zmiany sytuacji politycznej? Na przykład jak z Czechosłowacji powstały Czechy i Słowacja? Jeremiasz: To akurat jest proste: jeżeli powstały Czechy i Słowacja, a nie było już potrzebne stanowisko opiekuna NRD… „Mantry hinduskie to jest prawdziwy wyścig zbrojeń magicznych”. Sławek: Do czego na Tatooine są używane banthy? Nie, nie bounty hunterzy, tylko banthy. Gryps konwentu: Ela (pokazuje naklejkę z Zajdlem nalepioną na swoje okulary): Wiesz, co to jest? Achika: ??? Ela: Zajdliki w oczach! Tadeusz: …nie chodzi o zyski ze sprzedaży filmów czy książek, tylko o gadżety. Sprawa idzie o POTWORNE pieniądze… Kasia: I potworne gadżety. Paweł: Ale robot, który złamie trzy prawa robotyki, jest wyłączany, bo się zepsuł. I tak właśnie został wyłączony Boromir pod Amon Hen. PWC (do Tadeusza i Nifrodel): Jak wy ustalicie poglądy, to ja wtedy mogę dyskutować ze zwycięzcą. Laisar (wskazuje na Pawła Plutę i Marka Gumkowskiego): Kiedy tak patrzę na nich, to myślę sobie… Achika (wpadając mu w słowo): Chłopcy, przestańcie, bo źle się bawicie – dla was jest to igraszką, nam idzie o życie! Andrzej Sapkowski (schodząc ze sceny): Niech ryczy z bólu ranny łosoś. Achika: To dzięki Eli jestem w fandomie. Jak przyjechałam w 1997 do Katowic z rysunkami na Polcon, to mnie tak serdecznie przyjęli, kilka „Miesięczników” mi od razu dali… Laisar: Pierwsza działka za darmo. Ela (wygląda przez okno w mrok): Zaraz będziemy mieli gościa: idzie Kasia. Ktoś1: Jaka Kasia? Ktoś2: Przyszła żona Pilipiuka. Ktoś3: Czyja żona przyszła??? Ela: Pijemy na cześć Andrzeja Kowalskiego, który jest fundatorem. Sprzedaliśmy jego akredytację. Silvana (opowiada o czytaniu Tolkiena przez prawdziwego aktora): To był starszy pan, w czarnym płaszczu… Achika: Znaczy, satanista. Silvana (spojrzenie pełne dezaprobaty): …przyszedł, zapalił trzy świeczki… Sławek (nachylając się do ucha Achiki): Miałaś rację, satanista. Silvana: Miał szarą teczkę… Darek: Bordową!!! Achika: Uwielbiam, jak świadkowie się plączą w zeznaniach. Kasia: Silvana to jest skowronek całodobowy. Luthien Tinuviel → Lucia Kląskawka (w tłumaczeniu z polskiego na łoziński) Kasia: Film powinien mieć podtytuł: „Dwie wieże – Czekamy-Na-Rozszerzoną-Wersję”. Silvana: W tej scenie po raz pierwszy widzimy Gimlego bez hełmu. Achika: Matki zasłaniają oczy dzieciom. Kasia: W edycji specjalnej okazało się, że Keleborn potrafi mówić. Kasia: Chyba nikomu się nie podobała kinowa wersja Galadrieli. Achika: Bo to zła kobieta była. Kasia: Faramir filmowy nazywany jest na sieci „Far-from-the-book-amir”. Kasia: Są takie sceny, gdzie Aragorn skacze z muru na tłum orków z włóczniami. Od Dziedzica Isildura oczekiwałabym bardziej rozsądnej gospodarki własną osobą. Silvana (o Arwenie): Na fioletową firankę spuśćmy firankę milczenia. Kasia: Zwiastun filmu wyglądał tak: szarża-szarża-szarża-Denethor. Szarża- szarża- szarża- Gollum. Achika: Przeszarżowali. Trwa dyskusja starwarsowa. Laisar i Justynka zbierają się do wyjścia. Darek: Evacuate???! In your moment of triumph?!? |