Na zakończenie filmowych podsumowań 2004 roku, Kamila Sławińska wybiera swoje "naj" spośród filmów prezentowanych w amerykańskich kinach.  | ‹Zakochany bez pamięci› |
Najważniejsze wydarzenie filmowe: Sarabanda Bergmana. Tak, proszę państwa, to wedle wszelkich znaków na niebie i ziemi naprawdę OSTATNI film tego wybitnego reżysera. A jaki piękny... Najbardziej inspirujące zjawisko roku: Wysyp wspaniałych, inspirujących, odważnych dokumentów, zrealizowanych przez kobiety – i niekoniecznie o kobietach. Wygląda, że panie, zbyt często trzymane na dystans przez Hollywood, a przez niezależnych szufladkowane jako autorki chick-flicks, odnalazły się z powodzeniem w dokumentalistyce. Najbardziej niepokojące zjawisko roku: Zmierzch bogów. Tarantino i Stone, Coenowie, Zemeckis i Petersen, Spielberg i Smith... to tylko początek listy reżyserów, którzy będą pamiętać 2004 jako rok wypuszczenia do kin najsłabszych filmów w swojej dotychczasowej karierze. Zmęczenie? Brak prawdziwych wyzwań? Brak odważnych producentów, mimo atutów w postaci wielkich nazwisk?  | ‹Powrót› |
Najbardziej niesamowita ekranowa metamorfoza: Jamie Foxx jako Ray Charles Najbardziej niezapomniany film roku: Powrót Zwiagincewa Najbardziej odjechana komedia romantyczna: Eternal Sunshine of the Spotless Mind Kaufmana i Gondry’ego. Najlepsza komedia egzystencjalna: I ♥ Hucklebees Davida Russela Najpiękniejszy plastycznie film roku: Dom latających sztyletów Zhanga Yimou. Ci, co wzruszają się do łez na pięknych koncertach w filharmonii, niech przygotują się na podobne doznania w kinie. Najbardziej przejmujący film dokumentalny: The Corporation Jennifer Abbot i Marka Achbara  | ‹Ray› |
Najbardziej pretensjonalny film roku: Notre Musique Godarda. Pozostaje Największą Tajemnicą Roku, co w tym filmie widzą zachwycający się nim krytycy. Najsmutniejsze wydarzenie roku: śmierć Spaldinga Graya Największa nadzieja na nadchodzący rok: Koreańczycy. Chyba nie ulega już wątpliwości, że kiedy Amerykanie starali się robić kino według recept księgowych, a Europejczycy starali się być jak Amerykanie – w Południowej Korei wyrosła kinematografia, zdolna zaćmić i zadziwić i jednych, i drugich. Najbardziej udany follow-up po poprzednim sukcesie: Bezdroża Alexandra Payne’a. A wydawało się, że nie sposób będzie przebić Schmidta! Najbardziej interesujący mentalny striptease: Pięć nieczystych zagrań von Triera.  | ‹I Heart Huckabees› |
Największy przegrany roku: Michael Moore, któremu nie udało się wpłynąć na wynik wyborów prezydenckich. Na szczęście otrzyma też nagrodę pocieszenia – część z ponad 100-milionowych wpływów z dystrybucji filmu. Najlepsza adaptacja roku: Hellboy (hmm, tu dopiero widać, jak kiepsko stały nie-komiksowe adaptacje w tym roku...) Wyróżnienie „Chcieć to móc”: eks-inżynier i filmowiec-samouk Shane Carruth za Primer, najoryginalniejszy film SF w tym roku, zrealizowany za zaledwie trzy tysiące (!) dolarów. Wyróżnienie „Portret artysty z czasów młodości”: trzynastoletni Jonathan Cahouette udający pobitą żonę alkoholika w Tarnation. Wyróżnienie specjalne „Z Polski rodem”: zdobywca Oscara Harvey Krumpet (aka Miłosz Krumpecki) z animowanego filmu Adama Elliota  | ‹Dom latających sztyletów› |
Wyróżnienie „Mizantrop Roku”: Todd Solondz za Palindromem Wyróżnienie „Feminist(k)a roku”: Osamane Sembene za Moolade (i znowu wychodzi, że najlepsze feministki to faceci!) Wyróżnienie „Aktor, na którego warto mieć oko”: Gael Garcia Bernal. Potrafi zagrać równie genialnie młodego rewolucjonistę, drag queen, zakłamanego księdza, młodocianego włóczęgę... Zwala z nóg swoją pasją, naturalnością i świetnym warsztatem, a ma dopiero 26 lat! Wyróżnienie „Ciaptak Roku”: Napoleon Dynamite z filmu pod tym samym tytułem Wyróżnienie „Małe jest piękne”: Coffee & Cigarettes – mało które pełnometrażowe filmy w tym roku zawierały tyle treści co te krótkie etiudy. Najbardziej prawdopodobna teoria spiskowa roku: Za powrotem mody na wielkie antyczne epopeje stoją producenci skórzanych sandałów. Największy szok roku: Angelina Jolie jako czyjaś matka?!! (A zwłaszcza matka Colina Farella w Aleksandrze??) Najlepsza hollywoodzka dieta roku: cokolwiek to było, co jadł Christian Bale przed rozpoczęciem prac nad The Machinist Największe rozczarowanie roku: brak kolejnej części Władcy Pierścieni na Gwiazdkę... |