powrót do indeksunastępna strona

nr 1 (XLIII)
styczeń-luty 2005

 Osiedle: (skuteczna) Reanimacja (mitu): ciąża doniesiona
‹Osiedle Swoboda #1›
(skuteczna) Reanimacja (mitu)

Po zdecydowanie zbyt długim okresie oczekiwania, Michał „Śledziu” Śledziński prezentuje nowy odcinek swojego najbardziej charakterystycznego komiksu. „Osiedle Swoboda” jeszcze za czasów magazynu „Produkt” obrosło legendą i dziwnym nie jest, że niektórzy czytelnicy kupowali rzeczony magazyn jedynie dla tegoż komiksu. No i w końcu! Po latach świetlnych mamienia czytelnika niespełnianymi obietnicami, doczekaliśmy się! Jest! Kolorowe! Niedrogie! Na święta!
Zawartość ekstraktu: 80%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Najpierw plusy. Na pewno cieszy fakt, że czuć w tym komiksie „starego, dobrego Śledzia”. Wraca magia. Obawiałem się, że autor odejdzie od humorystycznych, ale jednak przedzielanych nutkami ponurych refleksji fabuł, w stronę całkowicie nieudanych pomysłów z „kontynuacji” „Osiedla”, którą chyba miał być komiks „Niedźwiedź 78”. Na szczęście tak się nie stało.
Historia, choć rozwija się mozolnie, aż kipi od dobrych dialogów, drobnych żartów, zabawnych sytuacji i postaci, dygresji na różne socjologiczne tematy i wreszcie mrugnięć do czytelnika. Takiego Śledzia lubię.
Rysunek też taki, jak być powinien – czyli dobrze ilustrujący treść, nie szafujący nadmiernie różnymi trickami, mającymi odciągnąć uwagę czytającego. Mam wrażenie, że autor bardzo konsekwentnie realizuje cel, jakim jest przede wszystkim opowiedzenie historii, jednocześnie w odpowiedni sposób dynamizując lub spowalniając narrację rysunkową. Na koniec mamy jeszcze zabawną jednoplanszówkę autorstwa Sopa, parodiującą „Osiedle Swoboda”.
Ni plusy, ni minusy. Kolor może się jednym podobać innym nie. Biorąc pod uwagę, że „Osiedle” nie opowiada najweselszych historii, a także przyzwyczajenie do odcinków z „Produktu” powoduje, że chce się krzyknąć: „ten komiks powinien być czarno biały!”. Co nie zmienia faktu, że kolor (o który zadbał Marian) jest dobrze wykonany od strony technicznej.
Jakość wydania jest zadowalająca, ale papier jest chyba zbyt cienki, bo pod wpływem farby się fałduje, a strony utrzymane w ciemnej tonacji są mało czytelne.
Minusy. Nie stwierdzono. (Chyba, że ktoś jest uczulony na literki DK, nie radzę wtedy oglądać stron po komiksie Sopa).
Autorzy wykonali kawał dobrej roboty. Cieszy mnie to bardzo, gdyż zawsze lubiłem „swobodną ekipę”. Komiks czyta się świetnie i nie żałuję wydanych nań pieniędzy, choć szkoda, że zeszyt nie jest obszerniejszy. Mam nadzieję, że okres wydania następnego zeszytu (planowane na styczeń 2005) zbytnio się nie przeciągnie…



Ciąża doniesiona

Zakończyła się najdłuższa twórcza ciąża komiksowa w historii. I, na szczęście, nie doszło do poronienia. Narodził się całkiem ładny, zgrabny dzieciaczek z lekkim umysłowym odchyłem, którego pierwszym słowem nie było „tata”, tylko „trawa”, a pierwszym napojem, zamiast mleka, piwo… A imię jego Pierwszy. Numer Pierwszy. Kolejne w drodze.
Zawartość ekstraktu: 80%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Osiedle nie zmieniło się ani na jotę. Smutny — wiecznie pijany, Niedźwiedź — wiecznie bardziej pijany niż Smutny, Szopa — wiecznie zjarany, Wiraż — wiecznie uciekający przed dresami. Klasyka. Napotkamy też dzielnych obrońców uciśnionych — Oddział OPO (Osiedle Pod Ochroną) złożony z dwóch zamaskowanych mścicieli — Dozorcy i Rolanda, a także weterana z Afganistanu Mr Kriega.
Nowe odcinki „OS” to także nowe postacie takie jak… Popaj. Skojarzenia jak najbardziej wskazane: wielki, misiowaty marynarz asfaltowych mórz. Zapomnijcie jednak o szpinaku — to tylko kreskówkowa propaganda, mająca zmusić dzieciaki do jedzenia tego świństwa. Tytoń w fajce to z kolei przeżytek. Prawdziwy marynarz pali… no, sami się domyślcie. Nic trudnego, wziąwszy pod uwagę to, że Popaj zaopatruje się u Szopy. Jest jeszcze pan Wrona, który z wielkim zaangażowaniem prowadzi na dachu własną rozgłośnię, zagłuszając przy okazji katolickie radio Anioł Pański. Zapowiada się niezwykle ciekawie.
Śledziu zaskakuje pomysłowością. Nabijanie się z naszych narodowych wad i swoistego folkloru to norma. Znajdziemy tu wszystko to, z czego śmialiśmy się w „Produkcie” — chłoptasiów na sterydach, fanatycznych emerytów i narodowców. Scenariusz trzyma formę… do pewnego momentu. Niestety, końcówka wyraźnie zaniża poziom i rozczarowuje. Humor traci na polocie, a tempo spada do zera. Widać wyraźny brak pomysłu. Nie zmienia to jednak faktu, że komiks zapewnia kilkanaście minut dobrej rozrywki. Autor napoczyna tu wiele wątków, rozbudzając ciekawość i żądzę zaspokojenia jej kolejnym odcinkiem, na który mam nadzieję, będziemy czekać dużo krócej.
Śledziu operuje dynamiczną kreską. Historię oglądamy z najróżniejszych ujęć, rysownik znakomicie operuje perspektywą. Wszystko to w dużej mierze urozmaica komiks wizualnie. Miejscami też rysuje z przymrużeniem oka, nabijając się z własnych bohaterów — tak jest w chwili, gdy Kundzio przypomina Smutnemu „niezwykle” sentymentalną historię dmuchanego delfinka. Nic więcej nie zdradzę... Śledziu nie byłby jednak sobą, gdyby nie podśmiewał się z mangi. Wystarczy spojrzeć na okładkę, gdzie postacie ukazane są w stylu… Yattaman.
Świetną robotę wykonał też Marian, który całą rzecz ubrał w technikolor. Żywe kolory utrzymane w tonacjach odpowiednich do sytuacji: granat nocy, zgniła zieleń szklarni czy przydymiona szarość i brąz podwórka świetnie komponują się z humorystycznym klimatem i polotem osiedla Swoboda.
Z żalem zamknąłem ostatnią stronę, ponieważ — no właśnie — tu dochodzimy do największego minusa: komiks nie ma ich zbyt wiele. Po tak długim czasie oczekiwania spodziewałem się więcej niż dwudziestu paru stron obrazków. Śmiem jednak twierdzić, że jest wreszcie szansa na narodzenie się znakomitej serii traktującej o polskich realiach. O wszystkim zadecydują następne odcinki. Początek jest dobry, ale ponoć prawdziwego artystę poznaje się nie po tym jak zaczyna, ale jak kończy…



Tytuł: Osiedle Swoboda #1
Scenariusz: Michał (Śledziu) Śledziński
Rysunki: Michał (Śledziu) Śledziński
Kolor: Bartosz 'Marian' Ślesiński
Cykl: Osiedle Swoboda
Cena: 5,90
Data wydania: grudzień 2004
Ekstrakt: 80%
powrót do indeksunastępna strona

112
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.