powrót do indeksunastępna strona

nr 2 (XLIV)
marzec 2005

Autor
 Czarowna wojenna przygoda
Marcin Mortka ‹Wojna runów›
Podstawowym zadaniem stojącym przed recenzentem „Wojny runów” jest odpowiedź na pytanie – dlaczego to aż tak wciąga? Marcin Mortka napisał świetną, dorosłą powieść przygodową, jest w jego dziełku pewne trudne uchwytne „coś”, które nie pozwala przespać nocy.
Zawartość ekstraktu: 80%
‹Wojna runów›
‹Wojna runów›
"Wojna runów” niewątpliwie zyskuje na atrakcyjności dzięki umiejętnemu dobraniu czasu akcji i postaci głównych bohaterów. Lata 1939-40, inwazja na Polskę i Norwegię – te wydarzenia same się opowiadają. Jednak autorowi to nie wystarczyło i w wojenną zawieruchę wplótł opowieść o starciu dwóch znawców runów – Michaela Tritza, Niemca i Andrew Harringtona, Anglika – dążących do wsparcia swych zakutych w metal armii pradawnymi siłami. W sprawę całą wmiesza się oczywiście Polak, Wojciech Śnieżewski, bo bez naszych, jak to już dawno stwierdzono, historia jest nieważna. Starcie obu potęg mocujących się ze sobą w kilku krajach ogarniętej wojną Europy rozstrzygnie się w Narwiku, gdzie przy grzmocie pocisków padających z pancernika „Warspite” szczękną miecze i zagrzechoczą runiczne kamienie…
Tak, fabuła to mocny punkt „Wojny runów”. Bogata, swobodnie przetaczająca się wydarzeniami przez świat, na tyle pełna emocji, że Marcin Mortka z rzadka jedynie musi zawieszać tajemnicze strzelby i czekać, aż wypalą. Chyba to w niej należy upatrywać głównego powodu, dla którego powieść ta niesie ze sobą pewność zarwanej nocy. Zbyt prostym, zbyt oczywistym wydaje się jedynie wątek miłosny.
Jednak swoje trzy grosze dodaje tu również umiejętność charakteryzowania i wykorzystania wyrazistych ludzkich figur stawianych zarówno na pierwszym, jak i na drugim planie. Autor pozwolił tu sobie na pewien postmodernizm, ciągnąc linie podziału na dobrych i złych w poprzek narodowych podziałów. Postaci negatywne i pozytywne zdarzają się po obu stronach barykady, zbyt wcześnie byłoby jednak zdradzać, kto będzie dobrym, a kto złym. Marcin Mortka stawia sprawę jasno, chwaląc wikińską odwagę, honor i wierność ideałom u każdego, a tępiąc nienawiść, zazdrość i małość niezależnie od pochodzenia. Pociągająca jest prostota tych bohaterów, którzy, choć stawiani przed ciężkimi wyborami, umieją zachować się porządnie.
W końcowych scenach „Wojny runów” do głosu dochodzą scenograficzne zdolności Mortki. Bitwa o Narwik splata się ze starciem o boskie moce, a przed oczyma czytelnika rysuje się port w Narwiku i otaczające go tajemnicze góry, gdzie Tritz, Harrington i Śnieżewski szukają swojego przeznaczenia. Kraina Ukrytego Ludu, budowana z niedopowiedzeń i szczątkowych obrazów jej tajemniczych mieszkańców, udanie wprowadza czytelnika w nastrój wiary w nadprzyrodzone i pozwala mu bez zdziwienia kontentować się zderzeniem straszliwego zniszczenia niesionego przez machiny II wojny światowej ze zmaganiami nordyckich bogów.
„Wojna runów” to rasowa powieść przygodowa, bogata i wciągająca, oryginalna dzięki umiejętnie wplecionym elementom magicznym. Coś, co warto przeczytać, choćby dla tych wypieków, które będą towarzyszyć przewracaniu każdej strony.



Tytuł: Wojna runów
Autor: Marcin Mortka
Wydawca: RUNA
ISBN: 83-89595-13-3
Format: 416s. 125×185mm
Cena: 28,50
Data wydania: 1 grudnia 2004
Ekstrakt: 80%
powrót do indeksunastępna strona

30
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.