 | fot. Agnieszka Szady |
W sobotę spóźniłam się trochę na prelekcję „Legendy Laponii – cienie nad Tunturi”, ale ponieważ Rafał Olszowski zaczął od opisywania stylu życia Lapończyków i pokazywania na laptopie zdjęć z tego regionu (Tunturi to masyw górski na północy Laponii, obecnie traktowany turystycznie tak, jak u nas Tatry), więc nie straciłam tego, co mnie najbardziej interesowało, czyli samych legend. Z „tła obyczajowego” zdążyłam jeszcze dowiedzieć się, że zwyczaj pozwala na ubój tylu reniferów, ile urodziło się na wiosnę danego roku, i że święto narodowe Finlandii przypada – dziwnym zbiegiem okoliczności – 6 grudnia. Ludowe legendy lapońskie są roczne i zimne, często pojawiają się w nich umarli i różne złe moce, nie ma jednak motywów takich, jak w naszych baśniach, że sprytny chłopek pokonuje diabła lub w inny sposób zwalcza przeciwieństwa losu. Na przykład Piettari Heik, samotny narciarz, został skazany na wieczną tułaczkę za to, że ukradł czarownikowi Vuollo kożuch i kawałek mięsa. Klątwę może zdjąć tylko zwrócenie tych rzeczy, ale czarownik zniknął i nikt nie wie, gdzie jest, więc biedny Piettari ma przechlapane do końca świata. Po legendzie o narciarzu z zapartym tchem wysłuchaliśmy historii Paksu Jalki, który musiał dostarczyć na odległy cmentarz zwłoki pewnego czarownika. Kiedy wiózł je w nocy saniami, czarownik ożył i próbował go zabić, jednak wieśniak schronił się na sośnie, a o świcie czarownik znów był martwy. Oczekiwaliśmy jakiejś mocnej puenty, jednak Rafał wyjaśnił nam, że ta legenda po prostu tak się kończy, że rano Paksu Jalka znowu pakuje czarownika na sanie i jedzie dalej i co noc powtarza się to samo. Bardziej konkretne zakończenia miały za to opowieści o myśliwym imieniem Jorpa Olli, który zaprzedał duszę diabłu w zamian za obfitość zwierzyny (diabeł w przebraniu pastora przyszedł po niego, kiedy myśliwy leżał na łożu śmierci) i o młodym rybaku, który dał zmarzniętej syrence rękawiczkę, za co ona później ocaliła jego łódkę w czasie sztormu. Na koniec dowiedzieliśmy się jeszcze, że nie należy gwizdać w czasie zorzy polarnej, gdyż Lapończycy uważają ją za przejaw obecności złych duchów zmarłych, natomiast świat podziemny jest przez nich uważany za dobry. Miejsce Rafała zajął Idril z prelekcją o miejskich legendach. Dowiedzieliśmy się kilku interesujących rzeczy o krążących obecnie – głównie w Internecie – ostrzeżeniach przed rzekomymi oszustwami telefonicznymi, które mają polegać na przekierowaniu rozmowy via Kajmany do sex-telefonu w Anglii i to już po zakończeniu połączenia. Idril wyjaśnił, że jest to niemożliwe z przyczyn technicznych – kiedyś istotnie połączenie trwało, dopóki strona dzwoniąca nie odłożyła słuchawki (już zdążyłam zapomnieć, że tak było, ale faktycznie, przecież „Upiorny legat” Joanny Chmielewskiej zaczyna się właśnie od zablokowania głównej bohaterce telefonu w taki sposób), ale teraz kończy się najwyżej po 2 sekundach od rozłączenia przez którąś ze stron. Potem opowiedział o wpływie ataku na WTC na powstawanie nowych miejskich legend, a także o specyficznym typie, jakim są legendy akademikowe. Ich kwintesencją byłby jadący po schodach narciarz z żarówką w ustach… Kusiła mnie trochę kolejna prelekcja, czyli „Starożytni na morzach i oceanach”, ale w końcu zdecydowałam się pójść na Konkurs Pytań Kuriozalnych, autorstwa Andrzeja i Kasi „Ellen” Pilipiuków, bo bardzo byłam ciekawa, co to takiego. W sali było już sporo osób, szybko zgarnęłam Miśka Cholewę i wraz z Krzysztofem Boruniem utworzyliśmy drużynę, którą chcieliśmy nazwać „ŚKF”, jednak organizatorzy wszystkim nadali numerki i ich używali. Potem dość długo czekaliśmy na Pilipiuka, który miał przynieść pytania. Wleciał w końcu nieludzko zziajany i osunął się w skafandrze na krzesło, PWC wachlował go programem, a ja śpiewałam „…cztery tysiące lat wyglądany…”, ale mój głos ginął w ogólnym hałasie.  | „Legenda miejska obiega cały kraj” rys. Agnieszka Szady |
Jak się okazało, konkurs istotnie składał z pytań wybitnie kuriozalnych. Na przykład: jak rozmnażają się Smurfy, ile waży Terminator po spaleniu ludzkiej tkanki, jak wzrosną ceny artykułów żywnościowych w Dolinie Muminków po wejściu Finlandii do strefy euro, co wilk chciał pokazać zajączkowi, i tak dalej. W odpowiedziach liczyła się pomysłowość, błyskotliwość i poczucie humoru. Oceniało nas jury w składzie: Andrzej Pilipiuk, PWC, MidMad i Szymon z Jo’Asią. Wszyscy bawili się świetnie, rzucając własne wersje odpowiedzi po tym, jak dana drużyna odpowiedziała, a czasami i przed. Ponieważ publiczność też dorzucała swoje trzy grosze, jury zadecydowało, że ona też będzie dostawać punkty, z góry jednak uprzedzili, że nagrody dla publiczności nie są przewidziane. Walczyliśmy ostro, największym zagrożeniem była drużyna Muczachana (która w końcu wygrała). Kiedy nasza punktacja niebezpiecznie się obniżała, Misiek zdecydował, że nadszedł czas na działania specjalne. Wymknęli się z Krzyśkiem z sali do barku, gdzie kupili czekoladę i przynieśli ją schowaną pod bluzą. Kiedy nadeszła nasza kolejka, ja rzuciłam się do okna z krzykiem „Patrzcie, latający talerz!!”, a za moimi plecami Misiek szybko częstował jury czekoladą. W kolejnej turze ja robiłam striptiz – to znaczy, zdjęłam tylko sztruksową bluzę, bo pod nią miałam konwentową koszulkę założoną na bluzę z długim rękawem i było mi trochę gorąco. Potem Misiek próbował namówić Krzyśka, żeby stanął na głowie, ale Krzysiek nie chciał, więc w końcu odpowiedzi na pytanie o aktorów do polskiej ekranizacji powieści „Ostatni władca Pierścienia” udzielaliśmy tak: Krzysztof stał na jednej nodze, Misiek za jego plecami na stołku, a ja śpiewałam. Oprócz tego Misiek bezustannie podkreślał, jakie jury jest piękne, miłe, ma wspaniałą dykcję, jaki świetny konkurs zrobiło itp. Zajęliśmy III miejsce. W tym miejscu godzi się wspomnieć o interesującej innowacji, jaką wprowadzono na Krakonie’05 jeżeli chodzi o nagrody w konkursach. Otóż wygrywało się obole (w ilości proporcjonalnej do zajętego miejsca), które następnie w Sklepiku Charona wymieniało się na nagrody. Straciłam wprawdzie sporo czasu, najpierw ścigając koordynatora konkursów, żeby mu wydrzeć moje obole, a następnie pół godziny czekając, aż przyjdzie i otworzy sklepik (który czynny był tylko od 16.00 do 18.00), jednak ogólnie byłam bardzo zadowolona, bo mogłam wybierać spośród różnych książek. Następnie zaliczyłam prelekcję Adama Wieczorka „Koty w starożytnym Egipcie”, która była bardziej o Egipcie niż o kotach, niemniej ciekawa. Potem była prelekcja o interesującym tytule „Pies – między bramami Hadesu a przynoszeniem pantofli” – bardzo dziwna, gdyż prowadzący ją Tomasz Pruski przez całą godzinę dokonywał analizy piosenki o pieskach małych dwóch, co to chciały przejść przez rzeczkę. Twierdził, że każda zwrotka jest nawiązaniem do jakiegoś wierzenia lub rytuału związanego z psami (na przykład wrzucania do rzeki w charakterze ofiary dla bóstw), a w ogóle to na przestrzeni dziejów tych zwrotek było 11 tysięcy, zaś refren jest inwokacją do demona o imieniu Sibon. Mówił to wszystko ze śmiertelnie poważną miną, ale jestem pewna, że wciskał nam jakiś potężny kit i nie uwierzyłam w ani jedno słowo. Na koniec zapytałam tylko, czy w przyszłym roku dokona podobnej analizy piosenki „Wlazł kotek na płotek”. Prelekcję o faraonie Echnatonie zaliczyłam fragmentarycznie, właśnie z powodu wizyty w Sklepiku Charona. Potem poszłam posłuchać, jak Jacek Komuda opowiada o prawdziwym życiu piratów z Karaibów. Następnie zostałam na spotkaniu autorskim z Marcinem Przybyłkiem – trochę bez przekonania, bo wprawdzie czytałam te z jego opowiadań, które ukazały się w „Nowej Fantastyce”, ale niewiele z nich pamiętam. Jednak Marcin jest sympatyczny, więc zdecydowałam, że pójdę zobaczyć, co ma do powiedzenia. Wspominał m.in. swoje pierwsze doświadczenia związane z grami komputerowymi, co wywołało nostalgiczną dyskusję części obecnych, którzy zaczęli wymieniać się wspomnieniami. Potem poszłam na prelekcję w bloku RPGowym „Dlaczego dzieci są straszne”. Prowadzący ją Michał Dzidt podzielił występujące w horrorach dzieci na opętane (ja dodałabym jeszcze podkategorię „przeklęte”), złe, skrzywdzone, genialne, nieśmiałe, sieroty i bliźniaki, i podawał – z pomocą publiczności – przykłady z filmu i literatury do każdej kategorii. Było ciekawie. Pod sam koniec poprosił obecnych o podanie przykładów, w jaki sposób wykorzystują dzieci do straszenia na prowadzonych przez siebie sesjach.  | fot. Szymon Sokół |
O 20.00 było oficjalne zakończenie Krakonu, ale nie w szkole, lecz w pubie „Śródziemie” – mimo zachęcającej nazwy nie opłacało mi się wychodzić, bo czekałam na konkurs filmowy o 21.00. Konkurs filmowy był inny, niż zwykle, ponieważ nie polegał na odgadywaniu muzyki, lecz całych fragmentów ścieżki dźwiękowej, z dialogami i efektami dźwiękowymi. Oczywiście nie liczyłam na to, że coś odgadnę, ale musiałam jakoś spędzić tę godzinę, która pozostała do zaplanowanej na 22.00 prelekcji „Mitologia w Gwiezdnych wojnach”, na której bardzo mi zależało. Ku mojemu zdziwieniu, udało mi się zgadnąć chyba z 6 filmów – najzabawniejsze było to, że ja zgadłam od razu dokładnie te, z którymi pozostali uczestnicy mieli najwięcej problemów (wiem to stąd, że można było prosić o powtórne odtworzenie nagrań): „Harry Potter i więzień Azkabanu”, „Stara baśń”, „Iniemamocni”. Pierwsza tura skończyła się mniej więcej wtedy, kiedy miała się zacząć prelekcja, więc oddałam kartkę i poszłam, ale na drzwiach był napis, że jest przesunięta o 15 minut. Wróciłam więc na konkurs. Jeden z uczestników zaczynał zdradzać pewne objawy nerwowości i pytał, czy konkurs jeszcze długo potrwa. Spytałam go, czy może wybiera się na prelekcję o „Gwiezdnych wojnach” i okazało się, że tak, bo ma ją wygłosić… Poszedł sprawdzić, czy są jacyś chętni, ale okazało się, że nikogo nie ma oprócz mnie. Powiedział, że jeżeli poczekam do zakończenia konkursu, to wygłosi ją specjalnie dla mnie, ale już bardzo chciało mi się spać, więc poprosiłam tylko, żeby dał mi do przeczytania swoje notatki, czy raczej wydruki z sieci, które przyniósł. Czytałam je, słuchając jednocześnie fragmentu filmu „South Park”, który był początkiem następnego etapu. Krakon’05 najwyraźniej powrócił do dawnej formy po chwilowym jej spadku w ostatnich dwóch latach. Tematyka mitologiczna okazała się dobrym pomysłem – nie tylko była aktualna ze względu na ostatnie hity kinowe, ale przede wszystkim dała możliwość przeprowadzenia wielu interesujących prelekcji i konkursów. Cieszy konsekwentne jej wykorzystanie w oprawie graficznej informatora (tytuły działów – „program”, „plan”, „konkursy” i tak dalej – były wydrukowane greckim alfabetem) oraz w pomyśle na obole i Sklepik Charona. Jedyną rzeczą, na którą zwróciłabym uwagę organizatorów, była niepokojąca tendencja wielu prelegentów do zwracania się do widowni per „państwo”, jak, nie przymierzając, na konferencji na temat rozwoju regionalnego. Przyjęta w fandomie zasada mówienia wszystkim po imieniu / pseudonimie jest sympatyczna, może więc organizatorzy przyszłych konwentów (nie dotyczy to tylko Krakonu) poinstruują prelegentów i gżdaczy, żeby do uczestników zwracali się bardziej na luzie?  | Z kapowniczka Achiki (podziękowania dla EwyP, Panterki, Igora i Szymona) „Alchemicy wierzyli, że to kapłani egipscy ukryli szmaragdową tablicę. Może do dzisiaj siedzą i ukrywają.” „Żona Abrahama zapisała to, kiedy spał. Szybciutko wykuła w kamieniu, po cichutku”. Maciej: Tomasz z Akwinu też był alchemikiem. Ktoś z sali: A może Curie-Skłodowska też?! Ktoś1: Kurs korespondencyjny „Zostań druidem w tydzień”. Ktoś2: To jest kwintesencja naszej cywilizacji: zostań czymś szybciej, niż można. „Celtycka masakra sierpem łańcuchowym”. Jo’Asia: W opisie tej prelekcji jest zawarta odpowiedź na pytanie: „Jak rozpoznawać bogów egipskich? Z dużej odległości!”. Achika i Igor wchodzą na prelekcję, sądząc, że to o sandalpunku. Prelegent: Ciężko się gra na urządzeniu, które się komunikuje z użytkownikiem za pomocą kart perforowanych. Achika: Oj, to chyba nie ta prelekcja… (patrzy pytająco na prelegenta). Prelegent: O grach komputerowych. Achika: Uciekajmy!! (wybiega z sali) Dyskusja o tłumaczeniu nazw miejscowych w celu „zsandalpunkizowania” opowiadania. Idril: Najlepiej, żeby daleko nie szukać, osadzić akcję w Zalesiu Górnym. Prelegent: A jak by to było? Idril: Transilvania Major. „Każdy wie, jak wygląda spasiony senator jedzący winogrona, bo wszyscy czytaliśmy Asterixa”. Prelegent: W „Kwadraturze trójkąta” Wolskiego nie ma słoni, ale są elefantozaury. Ktoś: Hefalumpy. Idril: Nauka etruska zna takie przypadki. Maciek Antecki: Na tym obrazku widzimy pancerne sanie z ZSRR. Ktoś1: A jaki był napęd? Ktoś2: Cztery pancerne psy! Maciek Antecki: Pomysł radziecki był taki, że zrzucano do jeziora pływający czołg z bombowca, a załoga skakała na spadochronach i docierała wpław, o ile było do czego. Maciek pokazuje slajd z dziwną konstrukcją jakby z kratownicy. Maciek: To jest samolot z zakładów Bella, tego od telefonu… Ktoś: To widać! Maciek: Na zasadzie jakich sił nieczystych to miało latać, nie mam pojęcia. Maciek pokazuje slajd z inną dziwną konstrukcją, jakby żaluzjową, z przytwierdzonym kawałkiem samolotu. Ktoś: A ten facet nie wynalazł przypadkiem chłodnicy samochodowej? Maciek: Trudno, żeby wynalazł chłodnicę, skoro nie było jeszcze samochodów. Achika: Dlatego nie wiedział, co wynalazł i próbował na tym latać. EwaP: Wchodzę do sklepiku „Szeherezada”, a tam nobliwa pani, zapewne właścicielka: „Piszczele na jedną kupkę, czaszki na drugą!”. Andrzej Sapkowski: W tym roku obchodzę dwudziestolecie pisarstwa. Powinienem z tej okazji dostać jakiś żelazny krzyż z dębowymi liśćmi… Szymon (cichutko): Dębowy krzyż z żelaznymi gwoździami. Achika (patrzy dość beznadziejnie na uszkodzony suwak od plecaka): Czy ktoś ma obcęgi? EwaP (sięgając do swojej eleganckiej, małej torebki): A mogą być kombinerki? Szymon (do Michała): Jesteś zdrajca, zaprzaniec i Zygmunt Waza!! My: ??? Szymon: Przeniósł się do Warszawy. Achika (notując): Jak masz na imię? Mogłam napisać, że Szymon powiedział do jednego chłopaka, ale po co? Michał: Dziękuję za tego „chłopaka”. Za tydzień skończę 30 lat. Łucja Pilipiukówna: Aaaee!! Szymon: Podsumowała… Zgadywanie hasła na pokazywankach mitologicznych: „Golem?… Gigant?… Gollum?…” Anna Pieczara: Księża przeważnie mówią bardzo nudno, co ci się doskonale udało. Andrzej Pilipiuk (pokazuje zdjęcie klatki do wieszania przestępców): Czasem się zdarzało, że jakiś przechodzień go dobił z litości. EwaP: A ja myślałam, że z łuku. Andrzej opowiada o karach za masturbację typu zaszywanie srebrnym drutem. Achika: I stąd się wzięły poglądy, że to jest szkodliwe dla zdrowia. Andrzej (przed pokazaniem kolejnego slajdu): Czy są na sali osoby poniżej 18 lat? Achika (patrząc na małą Łucję w nosidełku): Ja tu widzę co najmniej jedną… Andrzej: Ten szlachcic wychędożył wszystkie zwierzęta, które miał w gospodarstwie, oraz wiewiórkę. EwaP: I to było wprowadzenie prezerwatywy do użytku.
Szymon tłumaczy Yoli, jak dojść do toalety w centrum Kraków Plaza. Szymon: Na końcu korytarza dochodzisz do McDonalda i należy go obejść… Achika: …szerokim łukiem, jak każdego McDonalda. Szymon: W książce Dijkstry opisane są problemy związane z systemami operacyjnymi. Idril: Na przykład redańskim wywiadem. PWC (pokazuje fragmenty filmów, ale bez dźwięku): To był film „Jazon i Astronauci”… Wszyscy (śmiech). PWC: „…i Argonauci”. Ten czarny zły mówi „Zabić ich” albo coś w tym rodzaju. Achika: „Wipe them out. All of them!” PWC (pokazuje zdjęcie figurki zgrabnej blondynki): To jest figurka Raquel Welch. Po chwili ukazuje się zdjęcie włochatego cyklopa z blond jeżykiem. Achika: A to Raquel Welch 30 lat później. Gigantyczna pszczoła zamurowuje parę skąpo odzianych bohaterów w plastrze. Ktoś: Przytulnie tam mają… Achika: I stąd się wzięła nazwa „honeymoon”. „W Laponii są dwie pory roku: zima i 23 czerwca”. Idril: W końcu kwietnia ubiegłego roku mieliśmy w Warszawie Szczyt Wszystkiego. Popularna była wtedy legenda o mężczyźnie o arabskim wyglądzie, który w zamian za jakąś drobną przysługę ostrzega kobietę, żeby nie jechała metrem w tydzień po szczycie. Achika: Ale to jest prawda! Ja nie jechałam metrem w tydzień po Szczycie Wszystkiego i żyję! Delilah: Ja mam taką historyjkę ze swojej działki. Wydawałoby się, że nauczyciele są ludźmi rozsądnymi… Wszyscy (śmiech & oklaski). Rozpoczęcie Konkursu Pytań Kuriozalnych. Andrzej Pilipiuk: Pytania dotyczą utworów, które każdy z nas powinien znać… Achika: Znaczy, „Kuzynki”, „Księżniczka” i tak dalej? PWC: Ile waży nagroda Zajdla? Muczachan: Mniej niż Srebrny Glob, ale więcej niż Złoty Meteor. Chyba sporo, bo Sapkowski zatoczył się pod jej ciężarem… – Co Anakinowi podobało się w Amidali? – Obejrzał „Leona zawodowca”. PWC: Jakie są różnice między Mirmiłowem a Biskupinem? Drużyna V: Biskupin nigdy nie został zdobyty przez zbójcerzy. Misiek: W Mirmiłowie mieszkał Mirmił, a w Biskupinie – biskup. A malutki szkielet Ofermy wciąż spoczywa na dnie studni. – Jak rozmnażają się Smurfy? – No więc, w „Bestiariuszu Cthulhu” napisane jest… – Czym obecnie zajmuje się sklonowany wiedźmin Geralt? – Sprzedaje WieśMaki! PWC: Gdzie na świecie pojawia się najwięcej potworów i dlaczego w Tokio? Misiek: Bo tam cena gumowego kostiumu jest najniższa. Drużyna VI ma 1, 3 i 2 punkty: „Mamy strita, wygraliśmy!” Misiek: Pokażemy wam klasę!! (robi gest dookoła): O, to jest klasa! Siedzimy w niej! – Jakie jest ostatnie wolne? – Ostatnie wolne to jest 119. – To 63. – Jaką prędkość rozwija Pożeracz Chmur? – Europejski czy afrykański? – Jakie mutacje grożą w Dolinie Muminków? – Włóczykij zmutuje w Obieżyświata. Drużyna V (odpowiada na pytanie o podobieństwa i różnice między Thorgalem a MacGyverem): Obaj są mistrzami konstrukcji: Thorgal strzela z połamanego łuku, walczy połamanym mieczem… Achika: Nie, to Aragorn. PWC: Ile zarabia rycerz Jedi z pięcioletnim stażem? Misiek: To zależy, czy jest mianowany czy kontraktowy. Achika: Plus dodatek za pracę w szkodliwych warunkach. Delilah: I za wychowawstwo! Gryzak: Czy to jest udzielanie odpowiedzi aż w końcu któraś się jury spodoba? Misiek: Oczywiście! Któraś z drużyn wylosowała pytanie o genezę imienia Czerwonego Kapturka. PWC: Ale na sali są nieletni! MidMad (bierze kredę i w dolnym rogu tablicy rysuje ostrzegawczy kwadrat w kółku). PWC: Drużyna IV biła wam brawo z wyraźną niechęcią, z czego wnioskuję, że odpowiedź była naprawdę dobra. „Pytanie, czy ktoś woli psy czy koty to jak pytanie kogo kochasz bardziej: mamusia czy tatusię”. Gracz1 (bierze do ręki morgenstern): Co to jest? Gracz2: To moje wahadełko ezoteryczne. Sesja Cp2020. MG na pytanie gracza: Jakbyś się na tym znał, to byś wiedział, co to jest… Konkurs „Muzyka serialowa”. Zawodnik odgadł, ze muzyka jest z serialu „Z archiwum X”. Ktoś: Ale proszę podać, z której serii, bo w każdej się lekko zmienia linia melodyczna… Prelekcja „Najpiękniejsze kobiety starożytności”: „Oktawian zmężniał i dorósł do tego, ze mógł się ożenić. Problem w tym, ze był już żonaty…” „Skąd wiadomo, ze Berenika była piękna? Nie zachowały się żadne jej portrety ani rzeźby. Otóż ówcześni pisarze wychwalali jej piękny pierścień…” |  |
Organizator: GGFF, KKMF „Dżabbersmok”, KGKCykl: Krakon Miejsce: Kraków Od: 10 lutego 2005 Do: 13 lutego 2005 |