powrót do indeksunastępna strona

nr 2 (XLIV)
marzec 2005

Autor
 Smutne szkapy PRL-u
Mniej, coraz mniej drewnianych wozów, którym nigdzie nie było spieszno, które kierowców uczyły spokoju i umiejętności znoszenia przeszkód z pokorą. Powoli znikają nam z ulic woźnice, sennie poganiający leniwe szkapy. Jednak nie do końca — choć odeszły powolne węglarki i prowadzący je starsi batowi, smutne szkapy zostały z nami.
Niewiele można wymagać od konia, który piętnaście lat przemierzał jedną i tę samą trasę. Dreptał równo, czasem dając z siebie wszystko, czasem starając się wykiwać woźnicę i dojść do celu najmniejszym wysiłkiem. Trasa jednak była ta sama i nikt nie wymagał od niego, aby szukał skrótów i starał się poprawić wydajność transportu. On miał iść. Kluczem był ruch, siła, a nie kombinowanie i wozak dawał mu to nieraz do zrozumienia — najczęściej batem.
Jednak w latach dziewięćdziesiątych szkapy przeżyły wstrząs. Oto starzy woźnice gremialnie poszli na emeryturę, a na kozły wdrapali się nowi. Nie zawsze młodzi, ale zawsze ambitni i żądni uzyskania ze szkapy maksymalnej ilości kilogramów na kilometr z jednostki paszy. Pośród różnych czynników tej przemiany, znaczące miejsce należy się chyba szokowi, jakim dla chabety jest domaganie się od niej, aby zmieniła trasę.
„Czego Jaś się nie nauczy, tego Jan nie będzie umiał”. Koń, przez całą młodość żyjący w ciepełku, pewny, że za wydreptanie swojego będzie miał pełny żłób, nagle staje przed wyzwaniem, jakim jest skręcenie w lewo w miejscu, w którym przez piętnaście lat skręcał w prawo. Można go bić batem, można głodzić, ale w jego kościach i mięśniach żyje ten skręt w prawo. Niektóre zwierzaki pojmą, co jest do zrobienia, niektóre będą w stanie pokazać woźnicy, jaki kierunek da największe korzyści, ale — powiedzmy to sobie szczerze — wiele jest takich, z których prośbą ni groźbą nic nie wyciśniesz. I nie ma ich co winić — to nie one, to im zrobiono krzywdę.
Taka oporna chabeta potrafi woźnicę doprowadzić do szału i bankructwa, ba — nawet zbuntować cały zaprzęg. Nic dziwnego, że mnożą się opinie, zgodnie z którymi smutne, niereformowalne szkapy, które nie pracują, a paszę żrą, na nic są niezdatne i szkoda na te pasożyty łożyć. Brzmi to rozsądnie, logicznie — ale budzi wątpliwości. Tacy na przykład Zieloni uważają, że starych koni nie należy katować i zżerać. I może czas, aby to przekonanie się nieco upowszechniło.
powrót do indeksunastępna strona

65
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.