powrót do indeksunastępna strona

nr 3 (XLV)
kwiecień 2005

 Po trupach do celu
Federico Andahazi ‹Książę›
„Książę”, niewielka objętościowo powieść 40-letniego argentyńskiego pisarza Federico Andahaziego, mimo że wiele zawdzięcza europejskiej tradycji (zwłaszcza zaś dziełu Niccolo Machievellego) idealnie wpisuje się w będący od lat specjalnością literatury iberoamerykańskiej realizm magiczny. Blisko jej do utworów Borgesa, Cortazara, Marqueza czy Llosy, choć o wspięciu się na poziom wspomnianych mistrzów pióra Andahazi na razie może jedynie pomarzyć.
Zawartość ekstraktu: 70%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Czytając „Księcia” oraz notki na temat autora powieści, nie sposób pozbyć się wrażenia, że swój rozgłos Federico Andahazi zawdzięcza przede wszystkim okrutnemu zrządzeniu losu. Książka ukazała się w ojczyźnie pisarza w 2000 roku, dwa lata przed finansowym i gospodarczym krachem Argentyny, który spowodował masowe protesty i demonstracje mieszkańców Buenos Aires i innych wielkich miast. Stacje telewizyjne i radiowe przez kilkanaście dni rozpoczynały swoje serwisy informacyjne od najświeższych doniesień z Ameryki Południowej, donosząc o walkach Argentyńczyków z policją i szturmowaniu banków, które właśnie splajtowały. Od razu też pojawiły się głosy o wizjonerstwie pisarza, który jakoby w „Księciu” przewidział całą sytuację. O ile jednak enuncjacje o wróżbiarskich zdolnościach Andahaziego możemy włożyć między bajki, o tyle samą powieść powinniśmy potraktować jako dzieło znakomicie ilustrujące mentalność mieszkańców kraju, który wcale nie tak dawno temu wyzwolił się z okowów wojskowej dyktatury.
Księgi „Księcia” pierwsza i trzecia (która jest zarazem ostatnią) opisują wydarzenia współczesne, księga druga sięga do przeszłości. Ta różnorodność czasowa zostaje dodatkowo podkreślona różnicami stylistycznymi – „Wniebowstąpienie” oraz „Argentina sono fin” to typowe przykłady iberoamerykańskiego realizmu magicznego, w którym świat rzeczywisty swobodnie przenika się ze światem fantastycznym (a może raczej nierzeczywistym); z kolei „Żywotowi księcia od dnia jego narodzin aż po wniebowstąpienie” znacznie bliżej jest do ponurej fantasy z elementami satanistycznego horroru. Czasami można się nawet przyłapać na myśli, że mamy do czynienia z dwoma różnymi dziełami, co jest jednak – wątpliwości nie mam tu żadnych – świadomym zabiegiem autora. Czemu ma on służyć? Być może oddzieleniu „prawdy” od „fałszu”, a może także – poprzez dodanie części jednoznacznie fantastycznej – zagwarantowaniu sobie alibi na wypadek zbyt energicznych protestów ze strony świata wielkiej polityki i finansjery.
Tematem powieści jest krach. Krach całego państwa, jego spektakularny upadek, rozgrywający się na oczach milionów mieszkańców, transmitowany przez telewizję i radio. Krach starannie zaplanowany i przeprowadzony z iście szatańską – i to dosłownie – przebiegłością i precyzją. Punktem wyjścia staje się tytułowe „wniebowstąpienie” (tak nazwana została pierwsza księga „Księcia”) dotychczasowej Głowy Państwa i jego całej świty. Władza zostaje przekazana zdumionej rozwojem wydarzeń opozycji. Bardzo szybko okazuje się jednak, dlaczego dotychczasowy Prezydent zdecydował się na tak widowiskowy sposób abdykacji. Otóż nie dość, że w państwowej kasie nie ma ani grosza, to z rachunków jasno wynika, że kraj zadłużony jest na astronomiczną wręcz kwotę. Co stało się z tymi pieniędzmi? I jaki ma to związek z zaskakującym „wniebowstąpieniem” Prezydenta i jego ministrów? Kto tak naprawdę stoi za wielobilionowymi malwersacjami…? Pytań, na które nowe władze muszą poszukać odpowiedzi, jest znacznie więcej.
Powieść Andahaziego jest alegoryczną przypowieścią o władzy, jej wynaturzeniach i patologiach. Bezsprzecznie jest także powieścią z kluczem, tyle że klucz ów dostępny jest jedynie mieszkańcom Argentyny i innych państw kontynentu południowoamerykańskiego. My możemy się jedynie domyślać, że pierwowzorem postaci Prezydenta był Juan Peron, którego przesiąknięte korupcją i nepotyzmem rządy wpędziły Argentynę w bardzo poważny kryzys gospodarczy. W tym kontekście „Księcia” postrzegać należy nie jako dzieło wizjonera, ale głos z przeszłości, będący ostrzeżeniem przed konsekwencjami powtórzenia tych samych błędów. Potencjalni czytelnicy nie powinni się jednak zrażać, albowiem powieść Argentyńczyka można odczytywać również na innych, ogólniejszych płaszczyznach. Pomaga w tym nawiązanie do dzieła Machiavellego. O ile żyjący na przełomie XV i XVI w. florentczyk przedstawił swój bardzo kontrowersyjny ideał polityka (który „po trupach dąży do celu”), o tyle żyjący pięć stuleci później pisarz rodem z Ameryki Południowej, posiłkując się najnowszą historią własnego kraju, dał obraz tego, do czego może doprowadzić stosowanie „makiawelizmu” w czystej postaci. Obraz to wstrząsający, choć nieco zneutralizowany fantastyczną formą powieści.
Wydarzenia opisane w „Księciu” dzieją się daleko. Zagrożenia, które ze sobą niosą, nie są jednak obce żadnemu państwu. Nawet my, Polacy – od kilkunastu miesięcy uginający się pod brzemieniem kolejnych afer – nie mamy prawa spać spokojnie. Przecież i w naszym kraju nie brakuje ludzi, którym śni się władza, a którzy uparcie hołdują starej zasadzie Machievellego: „cel uświęca środki”!



Tytuł: Książę
Tytuł oryginalny: El Principe
Autor: Federico Andahazi
Tłumaczenie: Piotr Fornelski
Wydawca: Zysk i S-ka
ISBN: 83-7298-141-8
Format: 164s. 125×183mm
Cena: 19,90
Data wydania: 8 czerwca 2004
Ekstrakt: 70%
powrót do indeksunastępna strona

50
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.