Piszę te słowa na ok. 24 godziny przed seansem „Gwiezdnych Wojen Epizodu III: Zemsty Sithów”. Wypadałoby zacząć od tego, że koniec wieńczy dzieło i dodać, iż czekałem na to wydarzenie z wielką niecierpliwością, etc. Mimo to jakoś nie mogę z siebie wykrzesać entuzjazmu czy uczucia podekscytowania zbliżającą się przygodą. A przecież z pewnością zaliczam się do pokolenia „Gwiezdnych Wojen” (o ile takie istnieje). Od tych filmów zaczynała się moja przygoda z kinem: w dziecięcych zabawach bywaliśmy na równi Lukem i Hanem jak Jankiem i Grigorijem, czy Markiem i Jasonem (ustalenie pochodzenia postaci pozostawiam Czytelnikom). Nie zliczę ile razy oglądałem całą starą trylogię – i przyznam, że zawsze czyniłem to z ogromną przyjemnością. Ale te czasy wydają się obecnie już bardzo odległe – prawie tak, jak odległa jest galaktyka, w której istniała Republika, chroniona przez dzielnych rycerzy Jedi. Obecnie jestem po prostu ciekaw, jak to się skończy, ale nie nastawiam się na wzruszenia, wrażenia, zaskoczenia, czy niezwykłe przeżycia filmowe. W najlepszym razie mam nadzieję, że zobaczę po prostu dobry film. Dlaczego? Z pewnością z kilku powodów. Po pierwsze – jednak inaczej odbiera się kino przygodowe mając lat 10, a inaczej 32. Nie będzie wrażenia świeżości, nowości, zaskoczenia. Nie będzie przełomu. To też wynika z faktu, że wówczas, w siermiężnej socjalistycznej rzeczywistości, byliśmy głodni takich filmów, takich baśni, takich opowieści. A obecnie, gdy wciąż jesteśmy bombardowani podobnymi rzeczami i to ze wszystkich stron? Jak tu znaleźć czas i siłę na wzruszenie i olśnienie, nawet gdyby Lucas rzeczywiście stanął na głowie i zrobił godne zwieńczenie całej sagi? Właśnie – i ten Lucas. Przecież przez ostatnie 6 lat roztrwonił mnóstwo tej legendy. Przekonaliśmy się, że nie da się wejść dwa razy do tej samej rzeki i dwa razy dać ludziom tego samego wzruszenia. „Mroczne widmo” i „Atak klonów” nie były może jakimiś wielkimi filmowymi katastrofami (zwłaszcza ten drugi), ale z pewnością przegrały z kretesem starcie z oczekiwaniami fanów, po dwudziestu latach przerwy między filmami. Dobrze, ale i tak jest to wydarzenie. Zobaczymy coś, o czym słyszeliśmy już prawie 30 lat temu: słynny pojedynek między Anakinem Skywalkerem i Obi-Wan Kenobim. Zobaczymy jak powstaje Darth Vader. Dlatego trzeba lecieć do kina jak najszybciej. A u nas czas na kolejny blok specjalny. Niemało już pisaliśmy o „Gwiezdnych wojnach” na łamach „Esensji”. Nie ma więc sensu tego wszystkiego powtarzać – dla Waszej wygody podajemy więc tylko zbiór linków. A oprócz tego postanowiliśmy dać Wam kilka nieco odmiennych spojrzeń – oprócz obowiązkowej dyskusji redakcyjnej, znajdziecie więc m.in. materiały o grach ze świata „Gwiezdnych wojen” i …klockach Lego. Miłej lektury. |