Xander Cage umarł. Niech żyje Darius Stone. Niestety, nowy xXx, oprócz kilku kilogramów nadwagi i cytatów z 2Paca, nie przynosi nic nowego.  |  | ‹xXx2: Następny poziom›
|
Pierwszy „xXx”, według producentów, miał być Jamesem Bondem dla ekstremalnej młodzieży zapatrzonej w Tony’ego Hawka, Dave’a Mirrę i Bama Margerę. I tak rzeczywiście było – masa gadżetów, ciekawe i egzotyczne miejsca, nieprawdopodobne sceny akcji, wyluzowany bohater, fajne bryki i gorące laski. W kontynuacji postanowiono zrezygnować z przepychu i postawić na kameralność. GPS nie jest w dzisiejszych czasach ekstrawaganckim gadżetem, a rękawicą do wspinaczki można się w ostateczności podetrzeć. Waszyngton nie jest ani egzotyczny, ani tym bardziej ciekawy, a już na pewno nie są to miejsca, a wyłącznie jedno miejsce. Z moich obliczeń wynika też, że nieprawdopodobne sceny akcji zamknęły się w liczbie dwóch, bryka była jedna (chyba, że kogoś kręcą czołgi), a gdyby nie było Nony Gaye, to i laski by zabrakło. Jedynie Ice Cube trzyma poziom poprzednika i jest wyluzowany aż za bardzo. Xander Cage ginie w akcji, bodajże na Antarktydzie, a biuro agenta Gibbonsa (Jackson) zostaje zniszczone. Ten ostatni musi wtedy poprosić o pomoc ex-wspólnika, aktualnie więźnia, czyli Dariusa Stone’a (Cube). Darek, przeciskając się przez otwory wentylacyjne, skacząc po dachach i w końcu zawisając na helikopterze, ucieka z więzienia. Już jako Triple X musi powstrzymać „szkodnika” z Białego Domu, który chce dokonać puczu i zapoczątkować rządy wojskowej junty. Pomagać mu będą dawni znajomi: Zeke (Xzibit) i Lola (Gaye). A także czwórka agentów - znany z jedynki, pierdołowaty Shavers (Roof), nieufny na początku Steel (Speedman), zdradliwa Charlie (Mabrey) i sam Gibbons, który przebierze się w obcisły trykot i odkryje przed widzem swoją stuprocentową celność. Możecie zapomnieć o ucieczkach na snowboardzie przed lawiną, ujeżdżaniu pojazdu z bombą chemiczną i pościgach po wąskich uliczkach Pragi. Od ulic Waszyngtonu chyba szerszy jest tylko deptak Paryża, a śnieg - jeśli w ogóle spadnie - to ma konsystencję kaszy. Większość scen akcji odgrywanych jest przy pomocy czołgów - jeżdżą, strzelają, zostają ukradzione albo spadają ze statków. Jest to momentami efektowne, ale częściej rzuca się w oczy ubóstwo detali i słabe wykonanie tekstur.  | Stań na jakiejś skrzynce, bo nikt nie uwierzy, że jesteś nowym bohaterem kina akcji
|
Straszliwie irytuje też nieporadność Ice Cube’a. Chłopak w wywiadach skarżył się na twórców, że zmuszali go do codziennych, kilkugodzinnych ćwiczeń. Nie powinien się jednak martwić, na ekranie tego nie widać. Raper, gdzie się da, zastępowany jest przez dublera. Poza tym trzęsie sadełkiem na lewo i prawo, skacze jak ropucha, a także co chwilę pożera frytki i żłopie shake’a. Właśnie taka dieta zrobiła z członka N.W.A. pucułowatego grubaska. Chociaż bardziej cenię muzykę Cube’a od dokonań LL Cool J’a, to jestem przekonany, że to właśnie „kochany przez panienki James” powinien zaaplikować „kostce lodu” parę ćwiczeń na mięśnie brzucha. Godne pochwały jest natomiast to, że Samuel L. Jackson zdołał się przełamać. Niedawno przecież odżegnywał się, że z żadnym raperem (wyłączając Willa Smitha) nie zagra. A tutaj proszę, zagrał nawet z dwoma, bo oprócz Ice Cube’a umiejętności aktorskie prezentuje Xzibit. W końcu tylko krowa nie zmienia poglądów. A Jackson, co by nie mówić o jego ostatnich wyczynach aktorskich, do bydła na pewno się nie zalicza.
Tytuł: xXx2: Następny poziom Tytuł oryginalny: xXx: State of the Union Reżyseria: Lee Tamahori Zdjęcia: David Tattersall Scenariusz: Simon Kinberg Obsada: Ice Cube, Willem Dafoe, Nona M. Gaye, Samuel L. Jackson, Scott Speedman, Peter Strauss, Xzibit Muzyka: Marco Beltrami Rok produkcji: 2005 Kraj produkcji: USA Dystrybutor: UIP Data premiery: 3 czerwca 2005 Czas projekcji: 101 min. Gatunek: akcja Ekstrakt: 30% |