powrót do indeksunastępna strona

nr 6 (XLVIII)
lipiec-sierpnień 2005

 Bój się Nietoperza
‹Batman – Początek›
Osiem lat po tym, jak Joel Schumacher zamordował Batmana, człowiek w stroju nietoperza odradza się niczym feniks z popiołów. Tym razem mroku Gotham nie rozświetlają światła neonów. „Batman – Początek” Christophera Nolana zaskakuje niezwykle realistycznym podejściem do tematu. Żegnajcie męskie sutki!
Zawartość ekstraktu: 100%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Szesnaście lat temu Tim Burton poszedł w ekspresjonizm. Jego „Batman” był osadzonym poza konkretnym czasem, znakomicie wystylizowanym mroczno-groteskowym widowiskiem, z brawurowym Jokerem Jacka Nicholsona i niespodziewanie dobrą rolą Michaela Keatona w roli strażnika Gotham. Burton poszedł za ciosem i dał niesamowity, jeszcze bardziej karykaturalny sequel zatytułowany „Powrót Batmana” – tym razem z niezapomnianymi Pingwinem (DeVito) i Catwoman (Pfeiffer). Potem – niestety – nadszedł czas Schumachera, czas campu, neonowych kolorów, bat-choinki zamiast batmobilu i sutków na zbroi Batmana (Batgirl natomiast takowych nie miała – i nie był to przypadek). Czas Kilmera i Clooneya. Następny „Batman” rodził się w bólach. Na początku miał być kontynuacją linii fabularnej Burtona-Schumachera wyreżyserowaną przez tego ostatniego – Nietoperz miał spotkać się ze Scarecrowem (Strachem na wróble). Na szczęście (w nieszczęściu) klapa „Batmana i Robina” zrobiła swoje. Kolejnym w kolejce był Darren Aronofsky („Pi”, „Requiem dla snu”), a podstawą scenariusza planowano uczynić komiks Franka Millera „Batman: Rok Pierwszy” – nie doszło to jednak do skutku.
Zapomnijcie o tym wszystkim. Film wyreżyserowany przez Nolana („Memento”, „Bezsenność”) resetuje batmanowy świat i opowiada historię Nietoperza od nowa i w zupełnie inny sposób. Koncentrując się na wydarzeniach, które doprowadziły Bruce’a Wayne’a do wdziania czarnej peleryny, nie można było pozwolić sobie na skróty i komiksowe niedomówienia, jak choćby w dziele Burtona, gdzie Batman po prostu już był. Z powodu swego pomysłu założycielskiego „Początek” musi dać odpowiedzi na szczegółowe pytania – skąd Nietoperz ma swoje ciuchy? Jaskinię? Samochód? Zdolności? I jaki ma być Batman XXI wieku? Mogę powiedzieć – właśnie taki, jakim go uczynił Nolan. Teatralność całego świata, jaką zaproponowali Burton i jego następca, rozmywa teatralność samej postaci Nietoperza. W tym filmie postawiono na realizm – Gotham bardziej przypomina normalne miasto, chociaż nie brakuje mu kilku niesamowitych i niecodziennych rozwiązań architektonicznych. Do filmu przedostało się kilka drobiazgów ze wspomnianego wcześniej dzieła Millera (czuć też nieco ducha zafascynowanego wschodem komiksiarza – to Miller w komiksie „Elektra” wprowadził postać ninja do panteonu superherosów). W przeciwieństwie do filmu Burtona, który wierność kanonowi poświęcił dla spójności swego dzieła, „Batman - Początek” przedstawia wersję zdarzeń zgodną z oryginalnym komiksem Boba Kane’a. To nie Joker, ale przypadkowy przestępca zabija rodziców Wayne’a. Dalej jednak twórcy idą swoją drogą, wplatając do opowieści postacie, z którymi komiksowy Nietoperz spotkał się o wiele później. Efekt jest jednak znakomity – dostajemy niezwykle nośny, wyraźny motyw, wokół którego kręci się cały film. Strach. Strach jako słabość, strach jako narzędzie kontroli, strach jako paliwo wściekłości i wreszcie źródło siły. Strach w służbie zła i strach w służbie dobra.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Do roli Batmana wybrano idealnego aktora. Christian Bale (chyba nie do końca nabrał ciała po swym anorektycznym występie w „Mechaniku”), który grał już i Jezusa, i psychopatów, nie ma w sobie niczego, co mieli Keaton, Kilmer i Clooney. Ale nie tylko za to go kochamy. Znakomicie – to za mało powiedziane – wypadł Michael Caine w roli majordomusa Wayne’ów, Alfreda, świetnie sprawdził się Gary Oldman jako komisarz Gordon (tak jest!). Katie Holmes nie będzie raczej tą dziewczyną Batmana, która za dwadzieścia lat wspomnimy pijąc piwo na jakimś konwencie. Cieszy epizod Rutgera Hauera, natomiast o Morganie Freemanie można powiedzieć tyle, że jest (a o Liamie Neesonie – że znów ma brodę). W pamięć zapada Cillian Murphy (znany choćby z „28 dni później”), przyjemnie niepokojący w ten sam sposób, co Bale.
Oto „Batman” na nowy wiek, wiek terroryzmu i społeczeństwa strachu. Przyziemny, realistyczny, choć nie pozbawiony tej odrobiny komiksowego patosu, wynikającego z poczucia obowiązku etosu bohatera. Dobrze pomarzyć, że w mroku tego brzydkiego świata czeka ktoś, kto przyjdzie nam z pomocą. I dobrze zobaczyć naprawdę udaną ekranizację komiksu. I dobrze wiedzieć, że będą następne.



Tytuł: Batman – Początek
Tytuł oryginalny: Batman Begins
Reżyseria: Christopher Nolan
Zdjęcia: Wally Pfister
Scenariusz: Christopher Nolan, David S. Goyer
Obsada: Christian Bale, Michael Caine, Liam Neeson, Morgan Freeman, Gary Oldman, Ken Watanabe, Katie Holmes, Cillian Murphy, Tom Wilkinson, Rutger Hauer, Linus Roache, Larry Holden, Rade Serbedzija, Mark Boone Junior
Muzyka: James Newton Howard, Hans Zimmer
Rok produkcji: 2005
Kraj produkcji: USA
Dystrybutor: Warner
Cykl: Batman
Data premiery: 29 lipca 2005
Czas projekcji: 141 min.
WWW: Strona
Gatunek: akcja, przygodowy, SF, thriller
Ekstrakt: 100%
powrót do indeksunastępna strona

62
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.