powrót do indeksunastępna strona

nr 6 (XLVIII)
lipiec-sierpnień 2005

 Magiczny realizm
‹6 Festiwal Filmów Latynoamerykańskich›
Argentyńskie tango, fiesta, powieści Gabriela Garcíi Márqueza, karnawał w Rio de Janeiro, wenezuelskie telenowele, kubańskie cygara, dzika Patagonia. Po tegorocznym Festiwalu Filmów Latynoamerykańskich do skojarzeń z hasłem „Ameryka Południowa” należy śmiało dopisać: WIELKIE KINO.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Co roku do regularnej dystrybucji w Polsce wchodzi maksymalnie pięć produkcji z Ameryki Łacińskiej. Uniemożliwia to jakiekolwiek próby analizy kondycji artystycznej tamtejszej kinematografii, szczególnie, gdy trafiające do szerszej publiczności filmy to te najczęściej nagradzane i najchętniej oglądane przez widzów z całego świata. Słowem: kinowe bestsellery. Tegoroczny, szósty już, Festiwal Filmów Latynoamerykańskich, prezentujący obok 25 filmów z ostatnich pięciu lat, cykl meksykańskich filmów science-fiction, retrospektywę wybitnego chilijskiego twórcy Silvio Caiozziego i klasykę kinematografii latynoskiej, daje szerszą panoramę kultury filmowej tego bogatego kontynentu i prawdziwą ucztę dla oka i duszy.
Niegdyś uważane za niszowe, nieznane, obrazy latynoamerykańskie od kilku lat są w szczytowej formie. Kinematografia dynamicznie się rozwija, tworzy nową jakość. Film potraktowany jest nie tylko jako środek do opowiedzenia historii, ale także jak podróż z pełnym serwisem usługowym i kawałek solidnej lekcji o południowoamerykańskiej kulturze. Postacie filmowe to bardziej ludzie z krwi i kości, prości, przeciętni reprezentanci społeczeństwa, niż sterowani przez reżysera aktorzy dobierani drogą trzech castingów. Jako scenografię wykorzystuje się naturalne piękno krajobrazów i miejskie pejzaże dużych metropolii. Ponure, szare bloki, pokryte rdzewiejącą blachą, na myśl przywodzące rodzimą architekturę PRL-u. Brudne, zaśmiecone ulice, tlące się niedopałki papierosów na chodnikach, bary podające zawiesistą, czarną kawę na ceratowym obrusie w kratkę. To Rio de Janeiro, miasto głównej bohaterki „Po drugiej stronie ulicy”, oaza zła, przemocy i przestępczości. Ale to także cel podróży ubogiej rodziny w „Drodze w chmurach”. Dla nich to wyobrażenie raju i lepszego życia, obietnica wiecznego szczęścia, nad którym czuwa 30-metrowa statua Chrystusa Zbawiciela. To, co łączy oba filmy, to nie stolica Brazylii, a operatorski talent, czyniący z nieestetycznych, przygnębiających blokowisk i bezkresnych pustkowi, symbolizujących brak perspektyw i zagubienie, szalenie realistyczny obraz współczesnej Brazylii. W ten obraz wpisano w „Drodze w chmurach” historię rowerowej podróży z prowincjonalnej Paraiby do Rio de Janeiro w poszukiwaniu lepszego jutra, w „Po drugiej stronie ulicy” portret samotnej tropicielki złoczyńców.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Przez południowo-zachodnią granicę przenieśmy się do Urugwaju, skąd napłynął na festiwal „Whisky”, najnowszy film twórców „25 watów”. Słodko-gorzka opowieść o fikcyjnym małżeństwie dwojga współpracowników z fabryki skarpetek nosi w sobie nieprawdopodobnie duży ładunek pozytywnej energii i humoru. Prości bohaterowie są urzekający, z prędkością światła zaskarbiają sobie sympatię publiczności i wywołują salwy śmiechu na widowni. Szkoda, że prawdopodobnie nie będzie szansy szerszej prezentacji tej pozycji – kino urugwajskie raczej nie ma w naszym kraju prawa bytu, a taki ewenement, dodatkowo udany, miałby szanse przyciągnąć widzów. Tamtejszy humor jest bowiem niezwykle bliski naszym rodakom.
Druga filmowa perełka z kraju, który w zasadzie nie gości na naszych ekranach, to kubańska „Miłość idealnie pomylona”. Wbrew pozorom, pod czujnym okiem brodatego Fidela nie powstaje zmanipulowana propaganda, ale…komedia! „Miłość idealnie pomylona” powinna być wyświetlana jako film instruktażowy dla scenarzystów z Hollywood, autorów kolejnych „Miss Agent”, gdyż posiada jedną, teoretycznie naturalną cechę komediowego gatunku: jest śmieszna. Treść filmu osnuta jest wokół zawiłych miłosnych perypetii, cierpiącego na brak weny pisarza. Zabawne zwroty akcji i humor sytuacyjny z pewnością podbiły serce niejednego polskiego widza tak, jak zgromadziły liczną widownię na Kubie.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Zupełnie inny wydźwięk miały prezentowane w tym roku produkcje z Chile i Argentyny. Oba kraje w przeszłości zostały silnie doświadczone dyktaturami, a ich bolesne dziedzictwo nadal tkwi w społeczeństwach obu narodów. „Cautiva” z Argentyny, to historia dziewczyny, córki „ znikniętych” za czasów reżimu Jorge Videla pary architektów, po latach odnalezionej przez babcię. Tragedia i wątpliwości, jakie spadają na młodą Sofię, są zarazem pretekstem do pokazania burzliwych konsekwencji polityki, mimo iż zakończonej ponad trzydzieści lat temu, to nadal mającej silny wpływ na kolejne pokolenia Argentyńczyków. „Cautiva” wbija w fotel dramatem wewnętrznym bohaterki, spuścizną przeszłych wydarzeń, które naznaczają następne pokolenia Argentyńczyków. Podobnie w chilijskim filmie „Machuca”, za tło opowieści o przyjaźni między biednym Pedro Machucą, a pochodzącym z bogatej rodziny angielskich imigrantów, Gonzalo, posłużyły wydarzenia września 1973, kiedy doszło do przeprowadzenia zamachu stanu przez generała Augusto Pinocheta, obalenia rządów prezydenta Salvadora Allende i wprowadzenia polityki terroru. Film niełatwy w odbiorze, ale i twórcy nie poszli prostą drogą epatowania przemocą i politycznym nadęciem, pokazując przerażającą cześć historii Chile oczami dziecka. Film nie operuje suchą faktografią, nie penetruje z kamerą pól śmierci, a przez pryzmat niewinnego, dziecięcego świata, odciąża bolesną treść. „Machuca” zdobyła uznanie widzów i krytyków zgarniając zarówno nagrody przyznawane przez publiczność, jak i dziennikarzy.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Najbliższy hollywoodzkim produkcjom okazał się kolumbijski kandydat do Oscara, „Król”. Zgrabna mieszanka akcji, sensacji i gangsterów skupia się wokół narkobiznesu w Kolumbii, na którym próbują się obłowić kolejni Kolumbijczycy. Przy tym filmie należy zaznaczyć umiejętności południowców. Mimo że poruszają się w zawężonej tematyce, przytaczając wciąż podobne tematy, potrafią kręcić filmy, bez wywołania u widza wrażenia, że gdzieś się to już widziało. Wielokrotnie w obrębie jednego zjawiska udaje im się wykrzesać z filmu świeżość i błyskotliwość, wzbudzić zainteresowanie. Ten przypadek dotyczy także kolumbijskiego „Króla”.
Osobliwym eksperymentem była produkcja meksykańska „Adam i Ewa, dzisiaj”. Biblijna para po spróbowaniu owoców z drzewa życia, staje się nieśmiertelna. Podróżują przez miasta nie licząc na spotkanie z czymś nowym, prowadzą frywolny tryb życia, oddają się wyszukanym rozrywkom. Reżyser nadał filmowi dynamiczny klimat, aktorów ubrał w barwne, ekscentryczne kostiumy, całość okrasił klubową muzyką. Odważnie połączył aspekt biblijnych postaci ze śmiałymi scenami erotycznymi, tworząc dość ciężki dla widza obraz. Czuć także zakusy twórcy w stronę niekonwencjonalnego kina europejskiego, choćby niespokojnych filmów Larsa von Triera. Niekonwencjonalnym projektem był także zdobywca drugiego miejsca w plebiscycie publiczności, kolumbijski „Cień przechodnia”.
Kinematografia Ameryki Południowej obrasta w siłę z roku na rok. Nabiera charakteru i specyficznego klimatu, a także perfekcyjnie wyważa swoistą egzotykę krajów latynoskich z uniwersalnością, czyniącą treść bardziej zrozumiałą dla widza z innego kontynentu. Udanie eksploatuje swoją historię, realia i ludzką mentalność, wkładając ją w coraz wyższe artystycznie środki. Nic dziwnego, że rosnący za południową granicą z centrum światowego kina, USA, bastion fenomenalnej mieszanki realistycznego kina z poetyckością i magią ciepłego humoru, zaskarbia sobie coraz szerszą widownię.



Organizator: Gutek Film, Nowe Horyzonty, Manana
Cykl: Festiwal Filmów Latynoamerykańskich
Miejsce: Warszawa
Od: 16 czerwca 2005
Do: 26 czerwca 2005
WWW: Strona
powrót do indeksunastępna strona

65
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.