powrót do indeksunastępna strona

nr 6 (XLVIII)
lipiec-sierpnień 2005

 Nie łap bakcyla na Amityvilla
‹Amityville›
„Wiedział (…), że bakcyl dżumy nigdy nie umiera i nie znika, że może przez dziesiątki lat pozostać uśpiony w meblach i bieliźnie, że czeka cierpliwie w pokojach, w piwnicach, w kufrach, w chustkach i w papierach, i że nadejdzie być może dzień, kiedy na nieszczęście ludzi i dla ich nauki dżuma obudzi swe szczury i pośle je, by umierały w szczęśliwym mieście.”
Zawartość ekstraktu: 50%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
U Alberta Camus dżuma była metaforą zła, które istnieje w świadomości każdego człowieka. Zalążek grzechu potrzebuje tylko bodźca, większego lub mniejszego, by zacząć siać spustoszenie. W kulturze amerykańskiej odpowiednikiem powyższego jest właśnie pojęcie Amityville. To małe miasteczko w stanie Nowy Jork od 1974 roku rozbudza wyobraźnię większości jankesów. Wtedy, w domu przy Ocean Avenue 112, młody DeFeo zabił czwórkę rodzeństwa i rodziców. W późniejszych opowieściach twierdził, że głosy kazały mu to zrobić.
Dla podejrzliwych spiskowców, to tylko kolejna historyjka o nawiedzonym domu. Dla inteligentnych – symbol zła spoczywającego w psychice ludzkiej, które tylko czeka na odpowiednią chwilę. Dla sprytnych – szansa na zrobienie filmu i zarobienie szybkich pieniędzy. Tegoroczny „Amityville” to remake produkcji z 1979 roku. Nie wiem, na ile są do siebie podobne, bo ze starej wersji pamiętam tylko plagę much (a może pszczół?) i enigmatyczną ścianę piwniczną. Oba elementy pojawiają się i w aktualnej, ale co do reszty – czarna dziura. Przynajmniej oszczędzę sobie i Wam kilku wersów na porównania.
Do opuszczonego domu sprowadza się rodzina Lutzów. Wierzą, że to inwestycja ich życia – ogromny i piękny budynek za bardzo małe pieniądze. Od zakupu nie odwiodła ich nawet wiedza o przerażającej historii ich przyszłego gniazdka miłości. Wystarczy jednak kilkanaście dni, by wyprowadzka okazała się jedyną szansą na przeżycie. Ciągłe kłótnie, piekielne wizje, nieudane egzorcyzmy i martwy pies wyeksmitowałyby nawet cały ród Sawyerów i Fireflyów.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Andrew Douglas nie chciał się bawić w metaforyczną opowieść o istocie zła i jego dramatycznym wpływie na George’a Lutza (Reynolds). Co jakiś czas niby powtarza się fraza, że to nie domy są złe, tylko ludzie w nich mieszkający. Później jednak okazuje się, że ani domy, ani tym bardziej ludzie, tylko sekretne pomieszczenia w piwnicy są powodem grzechu. Reżyser w rzeczonej piwnicy musiał spędzić sporo czasu, bo zgrzeszył straszliwie niestrasznym horrorem. Obrazki ładne, montaż świetny i nawet odrobina klimatu się znajdzie, ale grozy za grosz.
„Amityville” to hybryda świetnych wzorców: „Lśnienia” (postać George’a), „Egzorcysty” (epizod z księdzem) i „Nawiedzonego domu” (cała historia). Niestety, wyszło jak z robieniem ciasta na podstawie wyszukanych przepisów. W końcu zakalec nie przypomina smakołyku ze zdjęcia, a i orientalne przyprawy ciężko w nim wyczuć. Inna sprawa to Ryan Reynolds, któremu, chociaż jest całkiem niezły, do Nicholsona sporo brakuje. Świetna jest za to Melissa George, filmowa Kathy Lutz. Nie dość, że zagrała dobrze, to jeszcze przypomina Patsy Kensit – bohaterkę fantazji seksualnych zapewne wszystkich, którzy w młodym wieku widzieli „Zabójczą broń 2”.
Amerykański odpowiednik „Dżumy” jeszcze przez długie lata nie doczeka się filmu z prawdziwego zdarzenia. Będzie nadal wykorzystywany do straszenia młodych dziewcząt i tym samym do ułatwiania chłopakom rozpinania ich staników. Natomiast prawdziwy sens pojęcia Amityville najlepiej zawarł Eminem w refrenie piosenki pod tym samym tytułem:
Zwariował na punkcie Amityville,
Przypadkowo zabije twoją rodzinę,
Wciąż myślisz, że nie,
Na Boga, mylisz się,
W końcu jest uzależniony od Amityville.



Tytuł: Amityville
Tytuł oryginalny: The Amityville Horror
Reżyseria: Andrew Douglas
Zdjęcia: Peter Lyons Collister
Scenariusz: Scott Kosar
Obsada: Ryan Reynolds, Melissa George, Philip Baker Hall, Jimmy Bennett, Jesse James, Chloe Moretz
Muzyka: Steve Jablonsky
Rok produkcji: 2005
Kraj produkcji: USA
Dystrybutor: SPI
Data premiery: 22 lipca 2005
Czas projekcji: 90 min.
WWW: Strona
Gatunek: horror
Ekstrakt: 50%
powrót do indeksunastępna strona

57
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.